Data: 2004-03-09 13:23:29
Temat: Re: moj 8 marca :( [dlugie]
Od: Karolina Matuszewska <g...@-...implant.am.lublin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Hanka Skwarczyńska napisał:
> IMHO kwestia kompromisu. Dla jednych jedne rzeczy mają duże znaczenie, dla
> innych - inne, z tych, które są dla nas ważne, trudno zrezygnować. Swoją
> drogą nie bardzo sobie wyobrażam, jak komuś może zależeć na _nie_
> _obchodzeniu_ jakiegoś święta ;), ale mniejsza z tym. Z mojego punktu
> widzenia kupienie jednego (słownie jednego) tulipana to nie jest jakieś
> straszne bohaterstwo i spokojnie podpada pod kategorię "a kupię dla świętego
> spokoju, niech się baba cieszy". I z jednej strony zgadzam się, że takie
> podejście, jakie proponujesz Ty czy puchaty, jest mądre, dojrzałe i
> oszczędza rozczarowań, ale z drugiej - to się niebezpiecznie łatwo daje
> posunąć do absurdu. Albo przynajmniej do czegoś, co w moim pojęciu jest
> absurdem.
Wychodzę z założenia, że faceci są prości (bez urazy, Panowie). Że nie
ma co się doszukiwać jakiegoś drugiego dna -- nie kupił kwiatka, więc:
nie kocha, ma w zadzie, ma kochankę, nie dba o mnie, zapił z kolegami,
przegrał majątek na wyścigach konnych* (*niepotrzebne skreślić). Nie
kupił, bo -- jak zresztą napisała WWWoman -- nie sądził, że to takie
ważne. Że przesadził z tą k****, to oczywiste i tu go bronić nie
zamierzam. Ale jeśli się ma takiego faceta, to nie ma co się obrażać,
tylko "za rączkę i do..." Dla mnie kwiatek czy kolacja mogą być
superhiperważne, dla TŻ zupełnie nie -- więc nie będę się wściekać czy
płakać, że "ojejku, on o tym nie pomyślał", tylko sama sobie kupię
kwiatek i zadzwonię zrobić rezerwację w knajpce. Dorwałam się kiedyś do
komórki TŻ i osobiście ustawiłam mu przypominanie o urodzinach,
imieninach i innych okazjach, łącznie z urodzinami naszego psa. Po
prostu wiem, że wszyscy znani mi faceci w najlepszym wypadku godzą się
na te wszystkie celebry, walentynki, dnie kobiet i inne takie -- nie
znam ani jednego, który by w nich ochoczo i z własnej woli
uczestniczył.[1] I jeśli się chce tej kolacji w restauracji, wypadu do
kina czy czegotam, to nie ma co się łudzić, że TŻ się domyśli, a potem
płakać, że jednak się nie domyślił -- trzeba po prostu przejąć
inicjatywę i własnołapnie kupić bilety -- albo znaleźć faceta, który się
domyśli, jeśli rzeczywiście brak kwiatka jest problemem, którego nie da
się przeskoczyć.
[1] Przy czym zastrzegam, że mam na myśli raczej okazje w rodzaju dnia
kobiet, czy walentynek, jeśli chodziłoby, dajmy na to, o Boże
Narodzenie, to znam przynajmniej jednego, co to się nidgy nie może
doczekać ubierania choinki.[2]
[2] Coby ją w trakcie z czekoladek poobjadać, a jakże.
Pozdrawiam,
Karola
|