Data: 2004-12-18 02:07:30
Temat: Re: naszlo mnie takie pytanie
Od: "Joe" <j...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
----- Original Message -----
From: "Ewa" <e...@b...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Sent: Tuesday, December 14, 2004 10:13 AM
Subject: Re: naszlo mnie takie pytanie
>
> namietnie, z uczuciami, romantycznie itd......to nie te czasy na taki?
Szanowna koleżanko (przepraszam, że taki przydługawy wywód),
mylisz bodajże akt miłosny (seks) z promiskuityzmem.Bo tak naprawdę chyba
nic nie da się zrobić bez uczuć; nawet będąc prostym chłopem ze wsi coś tam
pod tą swoją korą mózgową myśli, czuje i analizuje.
Dla mnie istnieje rozróżnienie: seks w związku, seks (frywolny) oraz
promiskuityzm.
Promiskuityzm jest wtedy, kiedy np. o 10:40 wchodzę na dyskotekę, o 11:15
poznaję jakąś panienkę, o 11:30 proponuję byśmy się "przewietrzyli", poczym
parkuję gdzieś za rogiem swoje czerwone Ferrari i rzucam ją na grzbiet
tysiąca rozbryzganych o moją maskę komarów, penetrując ją bez opamiętania
poprzez rozdarte majtki. To jest promiskuityzm - szybkie, nic nie znaczące,
płytkie stosunki seksualne z często zmienianymi partnerami. Nigdy nie
stosowałem, więc nie wypowiem się "z autopsji".
Nie mam też czerwonego Ferrari.
Seks frywolny w związku niesie ze sobą niezwykle wiele przemiłych uczuć. Ty
możesz się skrzywić - no bo jak to tak bez "prawdziwego uczucia" się z kimś
kochać - ano można.
Weźmy np. moją sytuację. W czerwcu mam ustawiony półtoraroczny kontrakt
dobrze płatnej pracy w USA. Dlatego nie chcę się angażować w coś trwałego,
bo potem będą łzy, żal i smutek Tak sobie ustaliłem - przykro mi, jak
narazie nikogo to nie krzywdzi - i to jest chyba najważniejsze, aby nigdy
nikogo nie krzywdzić!
Być może dla Ciebie - poprzez te wszystkie "Tiny" i inne poradniki dla
kobiet, poprzez filmy romantyczne i sensacyjne, może dorzućmy pare książek -
możesz mieć wyrobione zdanie nt. takiej miłości - że wtedy to facet
oszukuje, że krzywdzi, że rani, że to takie sztuczne i mechaniczne.
Ale jeśli głębiej się nad tym zastanowisz, to seks partnerski, a nie
związkowy często niesie głębsze doznania - związek bowiem (choć
nieformalnie) ale jednak łączy nas w schematyczną jedność. Wtedy mówisz
sobie: "ok, jesteśmy razem, więc mogę mieć ją (seks) w każdej dowolnej
chwili, wystarczy że poproszę". Coś takiego sprawia, że skarb doznania seksu
traci na wartości.
W przyjaznym związku nigdy nie wiesz, kiedy ktoś powie: "Słuchaj, Joe,
wyjeżdżam jutro do New Jersey, dlatego wpadłam dzisiaj z Twoją ulubioną
butelką Malibu, może rozpijemy ją w rytm tej płyty Elvisa Presleya co to
zawsze sobie u Ciebie słuchamy, a potem no wiesz... sami zobaczymy jak
wyjdzie, bo wyjeżdżam i wrócę dopiero za rok na Święta" - czy myślisz że
taki seks jest mniej wartościowy? Że niesie mniej niezapomnianych,
szalonych, radosnych chwil? Te sekundy wspólnego wyrzeczenia i oddania będą
tysiąckroć droższe i dogłębniej przeżyte, niż kolejna sobota w schemacie:
dom-kolacja-film-prysznic-łóżko-seks-sen.
Dlatego osobiście jestem za wolnym seksem, ale bez Ferrari i komarów na
masce!
Owszem, dajmy sobie czas; poznajmy się trochę, nie wiem, jednej kobiecie
trzeba miesiąc, nawet i trzy, innej tydzień, nie wiem nie mam zamiaru liczyć
bo to przychodzi samo, Owszem - spędźmy miłe chwile tu i tam, niech to nie
będzie ten "Twój" mechaniczny seks: porozmawiajmy, pójdźmy na spacer do
moich ulubionych Łazienek (popatrz, teraz można karmić wiewiórki i ptaszki!)
obejrzyjmy ciekawy film, pogadajmy o książce, którą ostatnio przeczytałem (a
będzie ich z tuzin), a jeśli masz doła - napisz SMSa - wystarczy:
"przyjedź", a będę - i nic się seksem nie musi kończyć - wszystko skończy
się tym, na co masz ochotę. Jeśli kobieta tego pragnie - zbliżenia
fizycznego - proszę bardzo, ale nigdy nie przystaję do strategi:
"nabajerować, nabajerować, a wyjdzie samo". Wiele moich znajomych nigdy z
nimi nie spałem - pomimo iż bardzo bym chciał. I tu wchodzimy w strefę
szacunku do drugiej osoby - jeśli ktoś ma poglądy tak jak Ty - że seks bez
związku jest "be" - proszę bardzo - nie będę ściemniał, nie będę się wkręcał
na siłę - przecież świat jest pełny ludzi a ja nie mam chorych ambicji aby
"przelecieć" każdą poznaną przeze mnie dziewczynę.
Niektóre znajomości bez seksu są dla mnie niesłychanie wartościowe.
Dla mnie liczy się to co sprawia że człowiek jest człowiekiem i to mi tak
bliskim: przyjaźń, radość, ciepło, szacunek, zaufanie, troska, klimat,
muzyka, rozmowa, rozmowa, rozmowa - duużo rozmowy (to ona przecież spaja
ludzi!), bezpieczeństwo (kiedyś myślałem, że można to osiągnąć tylko będąc z
kimś długo w związku, ale okazało się że taki sam potencjał "bezpieczeństwa"
można uzyskać i wykrzesać zarówno w związku, jak i z osobą która nie jest
"moja"), a jeśli dołączymy do tego udany, świetny seks, który podobał się
nam obojgu - to wtedy życie jest jeszcze piękniejsze!
W gruncie rzeczy to psychofizycznie zakreśliłem krąg: zagłębiając się w
sebie poprzez wyciszenie i medytację doszedłem do wniosku, że dusza pragnie
doświadczać. Po to zamieszkuje cieło! - każde doświadczenia, a szczególnie
przemiłe, zapamiętywane są postukroć żarliwiej, niż wszystkie inne!
A seks jest przyjemnością.
Doniedawna ja też postrzegałem seks poprzez to co myślą, widzą i czują inni.
Słuchałem kościoła, który mówił że seks to grzech i tylko po ślubie (kto by
się do tego stosował? - no nie wiem, ja nie..) - ale z drugiej strony czy
Bóg dałby nam ciała - pełne rządzy pragnienia poznania i doświadczania
piękna, i jednocześnie zakazałby nam kosztowania?? nonsens! - no, chybaże -
tak jak mówi religia - seks jest grzechem (kościół stara się wpleść w nas
poczucie grzechu - a wtedy w trakcie aktu miłości czujemy nieświadomą i
niewygodną bojaźń, zamiast pełnej przyjemności). To ze strony kościoła -
dalej szkoła, rodzina, przyjaciele - pierwsze i drugie milczy na ten temat -
rodzice boją się rozmawiać i nie chcą mówić o tym wszystkim otwarcie - w
efekcie dowiadujemy się po części sami, a po części przez znajomych, którzy
też sami nie wiedzą o co w tym bluesie chodzi. Obejmujemy w ten sposób
doświadczenia - ale nie swoje, nie swojego prawdziwego "ja" które pragnie
odkrywać, doświadczać, cieszyć się życiem i radością ze wspólnego pożycia -
nie, my stajemy się pełni blokad, hamulców, ogromnych bezpieczników i
"wodnych" tam, które blokują nas przed Darem Bożym - jednym z
najwspanialszych doznań psychofizycznych, a kiedy ciało wysycha z braku
wypełnienia pragnień i z braku zrozumienia i świadomości seksualności
drugiej osoby, wtedy dzieją się rzeczy okropne: poprzez niechciane,
nieplanowane ciąże, poprzez gwałty, morderstwa, poprzez upust zła, a na
chamstwie, zacofaniu i próżności zakończywszy.
Dlaczegożto człowiek jest miły, uśmiechnięty, radosny, chętny życia i
pozytywnego współżycia w społeczeństwie kiedy odbędzie wspaniały seks?? Bo
jego ciało i dusza doświadcza tego, co najpiękniejsze! A dlaczego my, Polacy
(może odwołanie do narodu niesłuszne, ale chodzi mi o te wielorakie sytuacje
w sklepie, w windzie, na ulicy w samochodzie, w domu, etc) - dlaczego
jesteśmy dla siebie tacy opryskliwi, nieuprzejmi - a w najlepszym
przypadku - poprostu sobie obojętni? Bo dusimy w swoich ciałach ich własne
potrzeby - to rodzice, szkoła, kościół nas zaćpały. Żeby się odećpać, trzeba
porzucić wszystko i spojrzeć na siebie raz jeszcze... i wtedy może
zrozumiesz, Dorga Ewo, że taki seks to to czego potrzebowałaś i naprawdę
pragnęłaś (a może wcale tego nie odkryjesz)...... - no i to się kurde
rozpisałem, nie o to pytałaś, nie o tym był wątek i to Cię pewnie już mało
obchodzi :)
Tym niemniej - ostatni typ to seks w związku. Piękne doznania, owszem,
owszem, ale myślę, że do prawdziwego, dojrzałego psychicznie i emocjonalnie
związku potrzeba ludzi naprawdę duchowo i mentalnie świadomych i
"odnalezionych". To temat rzeka, mogę polecić ze 250 tytułów publikacji (w
gruncie rzeczy książki to bardzo przyjemne zwierzątka).
Jak popatrzysz, wszystkie związki wokoło rozpadają się, a te które trwają to
jeszcze fenyloetyloamina nie wywietrzała, tudzież ludzie od siebie nie
wymagają wiele i "jest im dobrze jak jest". Ja wychodzę z założenia - jeśli
nie mam nic stałego - nie będę w sobie kisił potrzeb i uczuć, których pragnę
doświadczać. Ważne, ażeby być fair w stosunku do ludzi - aby życzyć im
dobrze tak jako sobie się życzy - wtedy z drugim człowiekiem nawiązuje się
prawdziwy - radosny dialog - czasem głębszy niż niejedne "związki" wokoło.
Ale to tylko moje zdanie....
Joe.
|