Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid> writes:


[..]
>> (...) A jeszcze uzasadnianie tego wszystkiego faktem, że kościółek
>> jest taki śliczny i skromniutki to po prostu żenada.
>
> I znów się zgadzam.
>
> Tyle tylko, że tego sakramentu udzielają sobie nawzajem narzeczeni,
> a nie ksiądz im obojgu - więc jego obecność do tego by ślub był ważny,
> nie jest niezbędna - choć jest korzystna ze względów papierkowych.
> Jednak dzięki temu narzeczeni mogą zawrzeć ważny ślub nawet na
> karaibskiej bezludnej wyspie, czyli w otoczeniu jeszcze
> przyjemniejszym niż górski kościółek ;->

Swoją drogą to jest niezły pomysł na biznes: kupić kościół (jakby kto
chciał to służę adresem, co prawda nie w górach a pod Poznaniem i do
remontu ale co cegła to cegła), odpicować według katalogu 'jak powinien
wyglądać romantyczny ślub', wynająć aktora (za dobrą kasę pewnie by się
dało nawet wziąć kogoś z telenoweli, może nawet z 'Plebanii') który się
obkuje w ceremoniałach i będzie udzielał ślubu 'jak prawdziwego'. Rodzinę
będzie można zaprosić, kamerzysta będzie w cenie, pogoda to już niestety
jak wyjdzie.

Tylko te 50zł to będzie trochę za mało.

eloy
--
-------e-l-o-y----------------------------e-l-o-y-@-
k-o-f-e-i-n-a-.-n-e-t------

jak to dobrze, że są oceany - bez nich byłoby jeszcze smutniej