Data: 2001-10-30 21:55:43
Temat: Re: net a real - jak wielkie różnice?
Od: <d...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> "Saulo"
> [to jeszcze M.]
> > > na podstawie obrazków, których dobór przez autora nie jest przypadkowy.
> > > Nawet tam, gdzie autor pisze o swoich zainteresowaniach, pracy naukowej,
> > to
> > > obszernie rozpisuje się na jeden wątek, a reszta jego życia jest
> > ilustrowana.
>
> [a teraz już naprawdę S.]
> > (...) Nigdy takich stron nie
> > oglądam. (...) Wiec dlaczego ich nie ogladam? Moze Ty mi
> > podpowiesz?
> >
Mef:> Bo są przede wszystkim nudne. Po części dlatego, że skierowane do
> konkretnych osób, więc niewtajemniczeni nie znają kontekstu i dla nich
> jeszcze jedna galeria zdjęć jest sztampą, a po części dlatego, że naprawdę
> trudno stworzyć coś olśniewającego i zgrabnego. Różnica jak pomiędzy
> składaniem częstochowskich rymów a komponowaniem poematów na miarę Nobla. A
> może Ty wolisz analizować pod kątem informacji o człowieku teksty, w
> zdjęciach ceniąc raczej walory estetyczne?
Sau: Brzmi rozsądnie. Przyjmuję z braku lepszych wlasnych wytlumaczen.:-)
Sau: > > > > (...) ale czy nie wazniejsze dla poznania
> > > > czlowieka jako czlowieka (a nie np. potencjalnie interesujacych nas,
> > > > odpowiednio, kobiety/mezczyzny :-)) jest jego sposób myslenia,
> > > inteligencja,
> > > > madrosc, repertuar emocji, niz uroda?
>
Sau:> > Burze pospotkaniowe nie mialy chyba jednej przyczyny, co?
> > Jesli chodzi o mnie, to masz na mysli te krótkie wymiany zdań przez
> telefon?
>
Mef: > Nie, to było za krótkie, by pokusić się o uogólnianie.
> Myślę po prostu o tym, że w Wawie mieszka sporo osób i pisują one nie tylko
> na tę grupę i prawdopodobnie się czasem spotykają. Nie chcę wyciągac od
> Ciebie ani od nikogo innego informacji, z kim się kto kontaktuje i na jakiej
> stopie. Jedynie jestem ciekaw, czy w sensie najogólniejszym potwierdzają się
> moje wrażenia i przemyślenia, czy jestem białym krukiem (albo czarną owcą).
> Mam nadzieję, że ktoś się jeszcze podłączy do tego dialogu i poda trochę
> szczegółów co do swojego odbioru.
Sau: Nie jestem uprawniony do zdradzania takich tajemnic :-), poza tym, ze
spotkalem na zywo dwie osoby z grupy.
Zadnego drastycznego przewartosciowania sposobu widzenia osoby, która
poznalem/"poznalem" wczesniej przez teksty na grupie i prywatne listy, na razie
nie doswiadczylem.
Oczywiscie moze istniec teoretycznie jeszcze takie niebezpieczenstwo: obraz
powstaly przed spotkaniem na zywo jest tak silny, ze w znacznej mierze okresla
pozniejszy odbior w realu :-)
[cut]
Mef: > > > Ale dyskusje na forum bardziej mi
> > > przypominają wewnętrzne dywagacje, choć "nicki" są bardziej
> > nieprzewidywalne
> > > niż alter ego.
> >
Sau: > > To ciekawe - ja to zawsze troche wizualizuje jako wypowiedzi na forum,
a
> nie
> > monologi sobie a muzom.
>
Mef: > Żadne monologi. Jak się rozpatruje jakiś problem z różnych stron, to
wchodzi
> się w różne role. (Notabene, jak to jest, że można przyjąć kilka punktów
> widzenia, tak jakby mieszkało w człowieku kilka osób, referujących swoje
> sprawy?)
Sau: Nie zrozumialem Cie wczesniej.
Chyba nie interioryzuje innych do tego stopnia, co Ty.
To logiczne, dla mnie sa bardziej realni, a wiec i bardziej odrebni.
Jesli nie zapomina sie, ze rózne role, to jednak w rzeczywistosci rózni ludzie,
tylko zrekonstruowani w naszych glowach, odbiór staje sie calkiem podobny do
mojego.
> Jeżeli nie rozpatruję danego postu pod kątem informacji, które wnosi mi o
> autorze, to nie wizualizuję. Raczej przekładam na własny głos, a niekiedy i
> bez werbalizacji się obywam. No i częściowo utożsamiam się z jakimiś ideami,
> prowizorycznie przyjmując za swoje, by drugą swą cześcią szukać w nich luk.
Ciekawa obserwacja.
Zdalem sobie sprawe z tego, ze chyba jednak tez tak troche robie, ale tylko
wtedy, gdy widzenie swiata/sposób wyrazania mysli nie sa mi zupelnie obce.
Mówie wtedy tak jakby razem z nimi i tez wyszukuje luki. Zreszta na swoje
teksty patrze bardzo podobnie, jesli mam czas i ochote je dopracowywac przed
wyslaniem. [Znów sie klania moja praca: tlumacza i korektora - uczy pewnej dozy
obiektywnosci - traktowania kazdego tekstu, czy jest wlasny, czy cudzy, z taka
sama uwaga.]
Sa jednak takie postacie w naszej kreskówce, pod które nie jestem w stanie/nie
chce podlozyc swojego glosu, ze wzgledu na zupelnie obce/nudne poglady/sposób
myslenia/podejscie do uczciwosci intelektualnej.
Te sa wyraznie ode mnie odrebne. Trudno mi z nimi dyskutowac o sprawach
szczególowych, poza faktami. Mam tendencje do prób podwazania ich calego
sposobu myslenia, zamiast dyskutowania przy dopuszczeniu prawomocnosci ich
siatek pojeciowych.
> > Wole dyskutowac na grupie o sprawach ogólniejszych
> > nawet z osobami, z którymi mam jakas relacje bezposrednia (zawsze ktos
> > trzeci moze cos ciekawego dorzucic.)
>
> I w tym miejscu chętnie bym wędkę zarzucił. Właśnie takie forum świetnie się
> nadaje do rozpatrywania spraw ogólnych, bo IMO gdzieś nikną autorzy z ich
> ciałami, atrakcyjnością/nieatrakcyjnością, codziennymi problemami, a
> pozostają ich opinie i ich konstrukty mentalne.
> A Twoim zdaniem?
Tak, też tak widzę zalety grupy dyskusyjnej i lubię to, ale lubię też przeskoki
do kontaktu z konkretnym indywiduum, czy to na grupie, czy poza nią. Cenię przy
tym umiar: "burzę" się, kiedy ktoś chce na siłę wprowadzać czystą naukowość,
ale tak samo się "burzę", kiedy króluje wyłącznie prywatne gadulstwo. Lubię
funkcjonowanie grupy na wszystkich poziomach naraz, ale z umiarem na kazdym z
nich.
I jak to ma sie do rodzajów tematów poruszanych w
> bezpośrednim kontakcie?
Wtedy zdecydowanie przewazaja u mnie tematy osobiste, indywidualne. Podobnie
jak w korespondencji na priva. Mysle, ze to dosc naturalne i zdrowe - chocby
dlatego, ze nie ma sie wtedy zadnej powinnosci uczynienia rozmowy przynajmniej
troche interesujaca równiez dla osób trzecich :-)
> > Mnie przesadna autocenzura krepowalaby.
>
> Autocenzura o tyle, że pomaga odciąć sprawy błahe oraz niepotrzebne emocje.
> Nawet jak mnie ktoś/coś wkurzy, to przecież nie będę trenował mae geri na
> monitorze ;-) A i nad formą i treścią pisanego komunikatu też można trochę
> dłużej pomedytować bez narażania sie na upomnienia zniecierpliwionego
> otoczenia w stylu "Halo! Ziemia do pilota!" :)
Tak, ale zawsze warto tez pamietac i tutaj o umiarze: ja przynajmniej nie
lubie, ani u innych, ani u siebie, przesadnej rzeczowosci na grupie, scinania
zupelnie emocji, oblakanczego rozsadku w kazdej sytuacji i hiperpoprawnosci
netykietowej (do cwiczenia tego wszystkiego grupa niezwykle sie nadaje). W
formach ekstremalnych jest to dla mnie to nudziarstwo i odczlowieczenie. Gdyby
wiekszosc tak postepowala, grupa stracilaby dla mnie na atrakcyjnosci, mimo byc
moze wiekszego odciecia chlamu. Tak jak w zyciu nie mozna np. ciagle prowadzic
kulturalnych dysput akademickich, tak tez wykorzystywanie netu wylacznie do
tego celu byloby chore.
> Pozdrowienia
> Mefisto
Pozdri
Saulo
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|