Path: news-archive.icm.edu.pl!news.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.gazeta.pl!not-f
or-mail
From: "squire" <s...@s...com.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: nieprzystawalność
Date: Mon, 23 Jun 2003 18:44:02 +0200
Organization: Portal Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl
Lines: 80
Message-ID: <bd7aqa$jiq$1@inews.gazeta.pl>
References: <bd6knk$8ab$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: rozstaje.nsm.pl
X-Trace: inews.gazeta.pl 1056386698 20058 62.233.232.129 (23 Jun 2003 16:44:58 GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 23 Jun 2003 16:44:58 +0000 (UTC)
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2727.1300
X-Priority: 3
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2720.3000
X-User: squire2
X-MSMail-Priority: Normal
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:211099
Ukryj nagłówki
wiesz, chyba Cie rozumiem... ludzie zawodza... i to bardzo... tez sie wiele
razy "przejechalam" na ludziach i czasem rownie trudno jest mi to
zrozumiec... ale wiesz co...? jest na swiecie kilka osob, ktore nie zawioda
Cie nigdy... na pewno. ja w tych trudnych chwilach mysle o tych ludziach...
nawet jesli to jest tylko jedna osoba, to jest ona stokroc wazniejsza i
bardziej wartosciowa od tych wszystkich innych, ktorzy nie potrafia tak
naprawde byc ludzmi... i wiesz co jeszcze mysle? ze taka wrazliwosc to
piekna cecha, bo pewnie jestes tak jak ja - wrazliwy na wszystko... na
piekno, dobro, muzyke, pogode, zapachy........ ale czasem trzeba sie wziac w
garsc i po prostu sie nie przejmowac. pomysl sobie, ze ci ktorzy sie nie
przejmuja maja lepiej i latwiej... a przeciez spotykaja takich samych a
czesto i tych samych ludzi...
pozdrawiam cieplo,
squire.
Użytkownik "poldek" <p...@z...pl> napisał w wiadomości
news:bd6knk$8ab$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Właśnie sobie zdałem sprawę z tego że mój system bycia kompletnie nie
> przystaje do rzeczywistości. Jest we mnie coś z chłoptasia który musi
czasem
> się wyżalić i się podbudować. Który traci nad sobą kontrolę w różnych
> sytuacjach, a którego głupota mierzi i wkurza, a nie wywołuje litość.
> Wpojono mi mnóstwo kompleksów i ambicji z którymi idę przez świat. I
czasem
> zastanawiam się: jak daleko mogę zajść przy takim postępowaniu.
> Nie jestem odstręczający, przy pierwszym spotkaniu sprawiam wrażenie
> wesołego, niektórzy ludzie którzy znają mnie nie najgorzej, ale tez nie
> widują mnie za często, jest przekonanych o tym nawet na dobre. Ale w
środku
> jestem jakis taki gorzki. Składa się na to kilka spraw. Duże znaczenie ma
> pewnie to, że kilka razy bardzo się przejechałem na ludziach. Czy to w
> dzieciństwie, czy też troche później z powodu kobiet. Nauczyłem się jak
> postępować z ludźmi, robiłem to instynktownie, byłem cały czas sobą, ale
> ostatnio częściej się zastanawiałem nad swoim życiem i doszedłem do
wniosku
> że ostatnie porażki to wynik mojego podejścia do życia. Starałem się
> zmienić: ale ma to wadę. Zaczynam się robić przez to zamknięty i
niedostępny
> dla ludzi dookoła. I wtedy zaczyna sie kwadratura koła: bo tracę sowje
> zalety a nie uzyskuję w zamian nic.
> Moje życie dzieli się na try etapy z których każdy jestkompletnie
oddzielną
> całością. Inni ludzie, inny etap w życiu, inne zachowanie, i co ważne:
inny
> stosunek ludzi do mojej osoby: spektrum uczuć od nienawiści do sympatii
> dominują w różnych środowiskach. Ostatnio snili mi się znajomi z różnych
> tych etapów wymieszani wspólnie, umieszczeni w miejscach które nie
> przystawały do ich etapu. Koledzy z podstawówki w akademiku, koleżanki ze
> studiów na zajęciach w szkole średniej, kolezanka z podstawówki całująca
się
> z kumplem ze szkoły średniej. Myslę że to jest wynik poczucia zagrożenia.
> Okrutnie się boje tam w środku że ktoś może mi zniszczyć to wygodne
miejsce
> które sobie zbudowałem.
> Nie wiem co w tym wszytskim zmienić. Chciałoby się strzepnąć to wszystko
jak
> brud z rękawa i pójść dalej, porzucić co było, uciec do innego świata tak,
> żeby nie mieć kontaktu z tym co za mną. Zacząć wszystko od nowa. Na studia
> uciekałem w przeświadczeniu że chcę zrobić coś nowgo, specjalnie wybrałem
> miasto odległe od miejsca mojego stałego poytu, miasto do którego nikt ze
> starych znajomych nei wyjechał. Może do tych myśli pobudziło mnie
spotkanie
> ze znajomymi ze szkoły śreniej. U niektórych z nich był zauważalny stary
> stosunek wobec mnie: coś w stylu lekceważenia i wzgardy przemieszanej z
> odrobiną litościwej symptii. Strasznie mnie to szarpnęlo w dół. Moje
> wspomnienia związane z rodzinnym miastem są dla mnie bardzo trudne, wiele
tu
> wycierpiałem. Boję się że to mnie ściga. Szukam rozwiązania w sobie:
> zastanawiam się jaki jest powód tak różnego traktowania mnie, szukam winy
w
> sobie i otoczeniu. Boje sie ze tego nie kontroluje i to wroci...
>
> Pejotl
>
>
--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|