Strona główna Grupy pl.sci.psychologia nieprzystawalność

Grupy

Szukaj w grupach

 

nieprzystawalność

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-06-23 10:22:26

Temat: nieprzystawalność
Od: "poldek" <p...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora

Właśnie sobie zdałem sprawę z tego że mój system bycia kompletnie nie
przystaje do rzeczywistości. Jest we mnie coś z chłoptasia który musi czasem
się wyżalić i się podbudować. Który traci nad sobą kontrolę w różnych
sytuacjach, a którego głupota mierzi i wkurza, a nie wywołuje litość.
Wpojono mi mnóstwo kompleksów i ambicji z którymi idę przez świat. I czasem
zastanawiam się: jak daleko mogę zajść przy takim postępowaniu.
Nie jestem odstręczający, przy pierwszym spotkaniu sprawiam wrażenie
wesołego, niektórzy ludzie którzy znają mnie nie najgorzej, ale tez nie
widują mnie za często, jest przekonanych o tym nawet na dobre. Ale w środku
jestem jakis taki gorzki. Składa się na to kilka spraw. Duże znaczenie ma
pewnie to, że kilka razy bardzo się przejechałem na ludziach. Czy to w
dzieciństwie, czy też troche później z powodu kobiet. Nauczyłem się jak
postępować z ludźmi, robiłem to instynktownie, byłem cały czas sobą, ale
ostatnio częściej się zastanawiałem nad swoim życiem i doszedłem do wniosku
że ostatnie porażki to wynik mojego podejścia do życia. Starałem się
zmienić: ale ma to wadę. Zaczynam się robić przez to zamknięty i niedostępny
dla ludzi dookoła. I wtedy zaczyna sie kwadratura koła: bo tracę sowje
zalety a nie uzyskuję w zamian nic.
Moje życie dzieli się na try etapy z których każdy jestkompletnie oddzielną
całością. Inni ludzie, inny etap w życiu, inne zachowanie, i co ważne: inny
stosunek ludzi do mojej osoby: spektrum uczuć od nienawiści do sympatii
dominują w różnych środowiskach. Ostatnio snili mi się znajomi z różnych
tych etapów wymieszani wspólnie, umieszczeni w miejscach które nie
przystawały do ich etapu. Koledzy z podstawówki w akademiku, koleżanki ze
studiów na zajęciach w szkole średniej, kolezanka z podstawówki całująca się
z kumplem ze szkoły średniej. Myslę że to jest wynik poczucia zagrożenia.
Okrutnie się boje tam w środku że ktoś może mi zniszczyć to wygodne miejsce
które sobie zbudowałem.
Nie wiem co w tym wszytskim zmienić. Chciałoby się strzepnąć to wszystko jak
brud z rękawa i pójść dalej, porzucić co było, uciec do innego świata tak,
żeby nie mieć kontaktu z tym co za mną. Zacząć wszystko od nowa. Na studia
uciekałem w przeświadczeniu że chcę zrobić coś nowgo, specjalnie wybrałem
miasto odległe od miejsca mojego stałego poytu, miasto do którego nikt ze
starych znajomych nei wyjechał. Może do tych myśli pobudziło mnie spotkanie
ze znajomymi ze szkoły śreniej. U niektórych z nich był zauważalny stary
stosunek wobec mnie: coś w stylu lekceważenia i wzgardy przemieszanej z
odrobiną litościwej symptii. Strasznie mnie to szarpnęlo w dół. Moje
wspomnienia związane z rodzinnym miastem są dla mnie bardzo trudne, wiele tu
wycierpiałem. Boję się że to mnie ściga. Szukam rozwiązania w sobie:
zastanawiam się jaki jest powód tak różnego traktowania mnie, szukam winy w
sobie i otoczeniu. Boje sie ze tego nie kontroluje i to wroci...

Pejotl


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-06-23 16:44:02

Temat: Re: nieprzystawalność
Od: "squire" <s...@s...com.pl> szukaj wiadomości tego autora

wiesz, chyba Cie rozumiem... ludzie zawodza... i to bardzo... tez sie wiele
razy "przejechalam" na ludziach i czasem rownie trudno jest mi to
zrozumiec... ale wiesz co...? jest na swiecie kilka osob, ktore nie zawioda
Cie nigdy... na pewno. ja w tych trudnych chwilach mysle o tych ludziach...
nawet jesli to jest tylko jedna osoba, to jest ona stokroc wazniejsza i
bardziej wartosciowa od tych wszystkich innych, ktorzy nie potrafia tak
naprawde byc ludzmi... i wiesz co jeszcze mysle? ze taka wrazliwosc to
piekna cecha, bo pewnie jestes tak jak ja - wrazliwy na wszystko... na
piekno, dobro, muzyke, pogode, zapachy........ ale czasem trzeba sie wziac w
garsc i po prostu sie nie przejmowac. pomysl sobie, ze ci ktorzy sie nie
przejmuja maja lepiej i latwiej... a przeciez spotykaja takich samych a
czesto i tych samych ludzi...
pozdrawiam cieplo,
squire.

Użytkownik "poldek" <p...@z...pl> napisał w wiadomości
news:bd6knk$8ab$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Właśnie sobie zdałem sprawę z tego że mój system bycia kompletnie nie
> przystaje do rzeczywistości. Jest we mnie coś z chłoptasia który musi
czasem
> się wyżalić i się podbudować. Który traci nad sobą kontrolę w różnych
> sytuacjach, a którego głupota mierzi i wkurza, a nie wywołuje litość.
> Wpojono mi mnóstwo kompleksów i ambicji z którymi idę przez świat. I
czasem
> zastanawiam się: jak daleko mogę zajść przy takim postępowaniu.
> Nie jestem odstręczający, przy pierwszym spotkaniu sprawiam wrażenie
> wesołego, niektórzy ludzie którzy znają mnie nie najgorzej, ale tez nie
> widują mnie za często, jest przekonanych o tym nawet na dobre. Ale w
środku
> jestem jakis taki gorzki. Składa się na to kilka spraw. Duże znaczenie ma
> pewnie to, że kilka razy bardzo się przejechałem na ludziach. Czy to w
> dzieciństwie, czy też troche później z powodu kobiet. Nauczyłem się jak
> postępować z ludźmi, robiłem to instynktownie, byłem cały czas sobą, ale
> ostatnio częściej się zastanawiałem nad swoim życiem i doszedłem do
wniosku
> że ostatnie porażki to wynik mojego podejścia do życia. Starałem się
> zmienić: ale ma to wadę. Zaczynam się robić przez to zamknięty i
niedostępny
> dla ludzi dookoła. I wtedy zaczyna sie kwadratura koła: bo tracę sowje
> zalety a nie uzyskuję w zamian nic.
> Moje życie dzieli się na try etapy z których każdy jestkompletnie
oddzielną
> całością. Inni ludzie, inny etap w życiu, inne zachowanie, i co ważne:
inny
> stosunek ludzi do mojej osoby: spektrum uczuć od nienawiści do sympatii
> dominują w różnych środowiskach. Ostatnio snili mi się znajomi z różnych
> tych etapów wymieszani wspólnie, umieszczeni w miejscach które nie
> przystawały do ich etapu. Koledzy z podstawówki w akademiku, koleżanki ze
> studiów na zajęciach w szkole średniej, kolezanka z podstawówki całująca
się
> z kumplem ze szkoły średniej. Myslę że to jest wynik poczucia zagrożenia.
> Okrutnie się boje tam w środku że ktoś może mi zniszczyć to wygodne
miejsce
> które sobie zbudowałem.
> Nie wiem co w tym wszytskim zmienić. Chciałoby się strzepnąć to wszystko
jak
> brud z rękawa i pójść dalej, porzucić co było, uciec do innego świata tak,
> żeby nie mieć kontaktu z tym co za mną. Zacząć wszystko od nowa. Na studia
> uciekałem w przeświadczeniu że chcę zrobić coś nowgo, specjalnie wybrałem
> miasto odległe od miejsca mojego stałego poytu, miasto do którego nikt ze
> starych znajomych nei wyjechał. Może do tych myśli pobudziło mnie
spotkanie
> ze znajomymi ze szkoły śreniej. U niektórych z nich był zauważalny stary
> stosunek wobec mnie: coś w stylu lekceważenia i wzgardy przemieszanej z
> odrobiną litościwej symptii. Strasznie mnie to szarpnęlo w dół. Moje
> wspomnienia związane z rodzinnym miastem są dla mnie bardzo trudne, wiele
tu
> wycierpiałem. Boję się że to mnie ściga. Szukam rozwiązania w sobie:
> zastanawiam się jaki jest powód tak różnego traktowania mnie, szukam winy
w
> sobie i otoczeniu. Boje sie ze tego nie kontroluje i to wroci...
>
> Pejotl
>
>



--
Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-06-24 12:16:07

Temat: Re: nieprzystawalność
Od: "tdrk" <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Po prostu nie strzasnales z siebie starych przezyc. Nie udalo Ci sie zamknac
za soba przeszlosci i "rozpoczac on nowa" dalszego etapu zycia. Im dluzej
Twoje zachowanie w nowym srodowisku bedzie kierowane uprzedzeniami i
obawami, tym mniej prawdopodobne, ze uda Ci sie odciac od przeszlosci.
Ludzie wsrod ktorych sie teraz obracasz sa starsi i dojrzalsci (a czasami
tylok bardziej zaklamani) niz Ci, z ktorymi miales do czynienia w
dziecinstwie i wczesniejszym etapie zycia i ewentualne nieprzyjemnosci nie
beda az tak okrutne. Zapewne starasz sie nie popelniac starych bledow w
kontaktach z nowymi znajomymi. I bardzo dobrze, bo pewne nasz zachowania
(czasami nieuswiadomione) moga sie ciagnac za nami cale zycie. Nie wpadaj
jednak w przesade- to co w szkole moglo sie innym wydawac wada, teraz moze
byc zaleta.
Moja rada- traktuj siebie z mniejszym dystansem i humorem. Nie trzymaj sie
kurczowo swojej roli, badz elastyczny. To naprawde ulatwia zycie i zmniejsza
stres. Na pewno pomoze


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Być, czy nie być inteligentnym?
Jakie studia wybrać i kogo sie poradzić
WOJNA!!!
Zasady
Obrona

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »