Data: 2003-01-14 09:36:39
Temat: Re: o cierpieniu
Od: "mind_dancer" <t...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik davido <d...@s...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:b009vc$bsp$...@n...tpi.pl...
> Użytkownik "mind_dancer" <t...@o...pl> napisał w wiadomości
> news:3174-1042485389@213.17.236.86...
>
> > Psychologia nie jest w stanie rozwiązać problemu nieuniknionego cierpienia,
> > bo to się da tylko na płaszczyźnie duchowej, zaś to wykracza poza psychologię ?
> > Przepraszam, zapomniałem. Masz rację, że to NTG.
>
> Miło mi - raczej rzadko przyznajesz komuś rację :)
Przyznaję ci rację, bo masz rację, a nie po to, żeby ci było miło.
Ale jest mi miło, że ci jest miło. ;)))
Zobacz podwątek "doprecyzowanie" - tam ci już chyba nie przyznam racji.
> > No to może ja źle zrozumiałem Ef 5:22-32 i Ap 21:9 ?
> > Wytłumacz mi.
>
> Tego już zupełnie nie rozumiem.
> Ef 5,22-32 - To akurat z cierpieniem nie ma nic wspólnego - chyba, że w
> głębokiej nadinterpretacji - ale każdy Pismo Św. odczytuje do siebie. Dla
> mnie ten fragment jest zupełnie zrozumiały - zacytuję tytuł akapitu "Zasady
> życia domowego - wielki wzór dla mężów i żon".
Dałem za szeroki kontekst. Konkretniej Ef 5:32.
> Ap 21,9 - Tu problem jest bardziej złożony. Apokalipsa, jak pewnie wiesz,
> jest księgą czysto symboliczną. Jej interpretacja często wymaga nie tyle
> wiary, co znajomości języka oryginalnego i zwyczajów panujących w ówczesnym
> świecie. Apokalipsę należy też postrzegać jako całość. Nie można z niej
> wyrwać jednego, małego fragmentu i interpretować go tak, jakoby reszta nie
> istniała. Taki właśnie błąd popełniają Świdkowie Jechowy. W podanym przez
> Ciebie fragmencie nie ma w/g mnie nic o cierpieniu.
Mnie w tych fragmentach chodziło o Oblubienicę Chrystusa. Że jest coś takiego.
W tym temacie jeszcze jest "Pieśń na pieśniami".
> > Dobrze wyczułeś.
> > Moje najważniejsze problemy jednak nie są psychiczne, ale praktyczne.
> > I jak na razie najlepszym psychologiem dla siebie jestem ja sam.
> > (oczywiście dla siebie tylko, na pewno nie dla innych)
>
> I znów się cieszę, że się zgadzamy. Myślę, że wszelkie problemy praktyczne w
> kontaktach z ludźmi są jednak głeboko związane z psychiką. Zastanawiam się,
> czy można być swoim psychologiem. Chyba nawet wykwalifikowany specjalista
> nie byłby w stanie obiektywnie oceniać swoich zachowań, ale jeśli Twoja
> metoda przynosi skutek, to pozostaje mi tylko życzyć powodzenia.
Przynosi skutek, bo ja nie stosuję tylko psychologii, ale także to co znam z nauki
Kościoła.
Gdybym stosował tylko to, co znam z psychologii, to bym z tobą teraz nie rozmawiał.
> pozdrawiam
> dav
--
Pozdrawiam
Tomasz Kwiecień
http://republika.pl/tkwiecie
|