Data: 2002-05-02 17:52:55
Temat: Re: obserwacje...
Od: Saanale <S...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Mon, 22 Apr 2002 22:03:25 +0200, "Forgoth" <p...@g...pl> wrote:
>Obserwowalem ludzi w moim otoczeniu i zauwazylem ze nie potrafia sie smiac.
>Tak naturalnie. Np. ogladajac komedie sa zupelnie powazni, albo wysilaja sie
>na usmiech, ale ten smiech nie jest naturalny lub rzadziej jest. Moze chca
>zachowac powage, albo to cos innego...
>Wiem ze w pewnym wieku trzeba byc powaznym, jednak w pewnych sytuacjach
>mozna troche spuscic z tonu. Nawet w depresji czlowieka moze cos
>rozsmieszyc.
>Jak to jest ze ludzie widzac kogos wesolego staraja sie go podswiadomie
>zdolowac? Moze to z tego powodu wynika ukrywanie smiechu?
W moim otoczeniu ludzie natomiast rechocza ze smiechu. Najlepsza
terapie smiechowa mam na zajeciach (prawie wszystkich). Moja grupa
studencka jest jednym, wieeeelkkkkkim kabaretem:-))). Zlapalam sie na
tym, ze mam dola wowczas, kiedy zdarza sie jakas przerwa w nauce:-).
Az robi mi sie smutno, kiedy pomysle sobie, ze niedlugo koniec tego
dobrego:-).
Najlepiej jednak posmiac sie z samego siebie:-)). Dzisiaj w czytelni
narobilam strasznego halasu, poniewaz nie trafilam lewym lokciem w
blat stolika (nie spalam pol nocy i tylko chcialam podeprzec zmeczona
glowe na rekach a to niezdrowe- robia sie od tego zmarszczki;-) i
spotkala mnie kara;-))). W efekcie uderzylam czolem w blat.....i chyba
tylko ja sie z tego smialam. Faktycznie, zdarzaja sie miejsca, gdzie
panuje totalne ponuractwo;-).
Saanale
|