| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2002-04-02 09:41:35
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)> A może być kobieta?
> Po prosty jak ktoś jest tępym s...ysynem to już nic nie pomoże.
> --
hahah może..ale co może myśleć ktoś tak tępy??że co ze matka roztrwoni te
pieniądze??a dziecko głodne będzie chodzić..Wtedy istnieje pytanie ze jak to
o nim świadczy jeśli sypiał z kimś takim..ale to już chyba inna bajka..
Monika Janicka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2002-04-02 09:44:30
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)MJ <m...@w...pl> w artykule
news:a8btdn$mcp$1@news.tpi.pl napisał...
> Wiecie nie rozumiem..
> Nie rozumiem jak dorosły mężczyzna..podobno dojrzały..może utrudniać pomoc
> finansową w końcu dla swojego dziecka!! Przecież śqrna to jemu zabiera
> chleb, zabawki, ubranko!!!
> Jako może ktoś taki spać spokojnie???..Pewnie jestem naiwna..ale nie
> rozumiem..
> Dlaczego cześć mężczyzn właśnie tak postępuje???
Wyobraź sobie człowieka (nie mężczyznę jeszcze, bo niedojrzałego
emocjonalnie) który przez całe życie był nieszczęśliwy. Nieciekawe
wzorce z rodziny w dzieciństwie. Brak pieniędzy i brak miłości na
której można się oprzeć.
Znajduje sobie kobietę, szuka w niej matki, której mu brakowało...
Po pewnym czasie okazuje sie, że nie układa się im zbyt dobrze.
Jest jednak dziecko.
Spróbuj sobie wyobrazić, co czuje taki człowiek.
Nie wie, bo nikt go tego nie nauczył, że dziecko oznacza
odpowiedzialność. Natomiast użala się nad sobą, bo związek mu się
nie udał i jeszcze w dodatku żądają od niego, żeby płacił na dziecko.
Własnie teraz, gdy w końcu sam zarabia na siebie, gdy mógłby wreszcie
skorzystać z owoców swojej pracy (przypominam biedę w dzieciństwie,
to zostawia ślady w psychice), ktoś wymaga, żeby płacił na stworzenie,
które _nic_mu_nie_dało_, które podczas nielicznych spotkań płacze,
ucieka do mamy. Oczywiście... nieszczęśliwy jest taki człowiek. Nie
wie, że gdy coś dajesz to wraca do Ciebie w dwójnasób...
Ale zauważ, że na swój niedojrzały sposób - kieruje się pewną logiką.
Olka
--
**/|_/|*******************************
*( oo_ Olka(głupia[TM]) }:->[=3 *
* \c/--@ *
* http://www.olka.zis.com.pl *********
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2002-04-02 10:19:24
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)> Do napisania tego postu "natchnął" mnie wątek o ojczymach.
> Przez całe święta myślałam nad tym, co mam zrobić z fantem, nazywanym "ojcem
> biologicznym"...
>
> Tak jak wspomniałam odpowiadając Markowi W., szarpię się właśnie w sądzie,
> aby moje dziecko miało w papierwch wpisanego swojego własnego ojca
> biologicznego. I coraz częściej się zastanawiam czy jest warto (a raczej -
> dochodzę do wniosku, ze nie warto).
> Mikołaj (mój synek) urodził się dwa i pół roku temu. Miał byc gwarancją
> (przynajmniej w odczuciu jego ojca), że nie odejdę zbyt szybko od jednego
> mężczyzny. Ojciec był obecny przy jego narodzinach, wydawał się poważnie
> przejęty faktem posiadania pierwszego (i na dodatek - męskiego) potomka.
> Problemem stało się formalne załatwienie ojcostwa - ja rozwiodłam się 270
> dni przed urodzeniem Miśka, więc dziecko automatycznie zostało uznane za
> dziecko mojego byłego męża - dowiedzieliśmy się, że czeka nas "odkręcanie"
> tego w sądzie rodzinnym. Zanim do tego doszło, okazało się, że owo "niezbyt
> szybko", w kontekście odchodzenia od kogokolwiek, potrwało zaledwie kilka
> miesięcy - po 4 miesiącach ojciec przestał się interesować dzieckiem, w
> ciągu następnych dwóch tygodni przestał kompletnie współutrzymywać synka, a
> w domu - tylko sypiał. Dla mnie był to tym bardziej trudny okres, że akurat
> kończył mi się zasiłek macierzyński i musiałabym albo wrócić do pracy (11-12
> godzin dziennie poza domem) albo przejść na wyłączne utrzymanie ojca mojego
> dziecka. Decyzja została podjęta za mnie - okazało się, że "tatuś" mojego
> dziecka jest już zainteresowany układniem sobie życia z kimś innym i nie
> mamy co liczyć na niego. Wyprowadziliśmy się z domu w którym mieszkaliśmy
> (należącym do jego rodziny) do moich rodziców, 300 km od tamtego miasta.
> (wcześniej zostaliśmy okradzeni przez "tatusia" z co bardziej wartościowych
> rzeczy i pieniędzy)
> Oni utrzymywali nas przez pierwsze 3 miesiące, zanim znalazłam pracę i oni
> pomagają nam do tej pory.
> W międzyczasie przeprowadziłam sprawę o zaprzeczenie ojcostwu i od ponad
> roku mój synek mógłby miec w papierach prawdziwego ojca. Mógłby, gdyby on
> chciał zrobić ten krok i pójść do USC. Po kilku miesiącach oczekiwania na
> to, złożyłam kolejny pozew - tym razem o ustalenie ojcostwa, alimenty itd.
> Zostało to odebrane przez biologicznego ojca jako prywatny atak na jego
> osobę i od tej pory mogłam przeczytać w mailach, że będzie specjalnie
> opóźniał tę sprawę. I rzeczywiście udawało mu się to, po roku od pozwu
> jestem niemal w punkcie zero - ja i moi świadkowie stoimy na stanowisku, że
> on jest ojcem dziecka, a on - wyparł się własnego syna (co nie przeszkadzało
> mu w mailach zarzucać mi, że wyprowadzając się uniemożliwiłam mu kontakt z
> dzieckiem).
> Przed sądem utrzymuje, że nie ma żadnego dochodu i rzeczywiście stara się
> przedłużać sprawę. Podejrzewam, że posunie się nawet do uniemożliwienia
> zrobienia badania genetycznego (jeśli zaszłaby taka konieczność). Również na
> jego rodzinę nie mam co liczyć - zasadniczo wszyscy zachowują się jak osoby
> z jakimś defektem psychicznym (np. wygłaszane są, całkiem serio, przed sądem
> kwestie o "uzdrawiającej mocy" świadków).
>
> W ciągu tych ponad dwóch lat ani razu nie zapytał, jak czuje się syn (przez
> pewien czas mieliśmy kontakt telefoniczny/mailowy). Nigdy nie przysłał mu
> nawet jednej głupiej zabawki (na moje nagabywania o utrzymywanie dziecka
> ciągle słyszałam "nie mam pieniędzy, jakbym miał, to bym ci dał" - dopiero
> niedawno dowiedziałam się, że wygłaszał te kwestie np. w okresie kiedy
> zainkasował ponad 25 tys. za udziały w spółce....)
>
> Jakiś czas temu dotarła do mnie lista "przekrętów" jakich narobił ów
> człowiek. Potem - informacja, że jest poszukiwany przez prokuraturę.
> Ostatnio dowiedziałam się, że znaleźli go, jest aresztowany i oskarżony
> (m.in. o groźby karalne i wyłudzenia) - grozi mu, że parę latek spędzi za
> kratkami.
>
>
> To wszystko sprawiło, że jestem już niemal zdecydowana wycofać pozew.
> Zrobiłam sobie bilans plusów i minusów posiadania takiego ojca w papierach.
> Minusów wyszło mi więcej.
> Tylko jak przekonać moją matkę, która uważa, że nie powinnam mu odpuszczać?
> Jesteśmy skazani, przynajmniej na razie, na gościnę u moich rodziców i nie
> uśmiecha mi sytuacja "na ostrzu noża" (a już byłam ostrzegana, że jeśli się
> wycofam, stracę "dotację") - wolałabym ją przekonać, że postępuję
> słusznie....
>
> Monika
>
>
> Nie martw się droga Moniko, dasz sobie radę. Ja też sobie dałam. Poznałam
cudownego faceta jak moja córa miała 3 miesiące. Teraz ma dwa latka i nie
wyobraża sobie życia bez "tati".
>
>
>
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2002-04-02 12:19:38
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)
Monika Gibes napisał(a) w wiadomości: ...
>
>To wszystko sprawiło, że jestem już niemal zdecydowana wycofać pozew.
>Zrobiłam sobie bilans plusów i minusów posiadania takiego ojca w papierach.
>Minusów wyszło mi więcej.
>Tylko jak przekonać moją matkę, która uważa, że nie powinnam mu odpuszczać?
>Jesteśmy skazani, przynajmniej na razie, na gościnę u moich rodziców i nie
>uśmiecha mi sytuacja "na ostrzu noża" (a już byłam ostrzegana, że jeśli się
>wycofam, stracę "dotację") - wolałabym ją przekonać, że postępuję
>słusznie....
Moniko, tak sie zastanawiam, czy jest mozliwe, zeby ocjciec zostal uznany za
ojca biologicznego, a potem pozbawiony praw rodzicielskich?
Jasny gwint, zawsze stoje na stanowisku, ze ojciec dziecka jest jego ojciem
zawsze i w kazdych okolicznosciach, ze nie nalezy mu utrudniac kontaktu z
dzieckiem, nawet jesli nawroci sie po 16 latach zycia dziecka na ojcostwo...
a Ty mi takiego klina zabilas...
przespie sie z tym.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2002-04-02 12:28:26
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)
Alex Jańczak napisał(a) w wiadomości: ...
>Spróbuj sobie wyobrazić, co czuje taki człowiek.
>Nie wie, bo nikt go tego nie nauczył, że dziecko oznacza
>odpowiedzialność. Natomiast użala się nad sobą, bo związek mu się
>nie udał i jeszcze w dodatku żądają od niego, żeby płacił na dziecko.
>Ale zauważ, że na swój niedojrzały sposób - kieruje się pewną logiką.
Ola, rekami i nogami sie podpisuje i chyle glowe z podziwu, ze tak prosto
umialas to wyjasnic.
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2002-04-02 12:31:01
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)Przeczytalam caly watek i argumenty dziewczyn mnie przekonaly. Mozesz,
Moniko, co najwyzej rozwazac uznanie kiedys, gdy tacie z nagla przyjdzie
ochota byc tata... a moze nawet wtedy nie.
Aha, dlaczego nie odezwali sie zadni ojcowie?
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2002-04-02 13:58:06
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)
Użytkownik Margolka Sularczyk <m...@p...bg.univ.gda.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:a8ca70$l08$...@n...tpi.pl...
> Przeczytalam caly watek i argumenty dziewczyn mnie przekonaly. Mozesz,
> Moniko, co najwyzej rozwazac uznanie kiedys, gdy tacie z nagla przyjdzie
> ochota byc tata... a moze nawet wtedy nie.
Tak właśnie sobie myślę - dlatego przed wycofaniem pozwu chcę sobie parę
rzeczy z akt sądowych skserować - na wypadek, gdyby za np. 15 lat Misiek
chciał wrócić do tej sprawy. Wiem, że ja raczej już do tego nie wrócę
(jestem wredną babą - krzywda wyrządzona mojemu dziecku sprawia, że mam
ochotę utopić kogoś w łyżce wody i/lub spalić na stosie), ale nie będę
przeszkadzała małemu, gdyby on chciał wyprostowania tych spraw.
pozdrawiam
Monika (już na 100% zdecydowana wycofać pozew)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2002-04-02 14:32:10
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)Użytkownik Margolka Sularczyk <m...@p...bg.univ.gda.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:a8ca6u$l08$...@n...tpi.pl...
> Moniko, tak sie zastanawiam, czy jest mozliwe, zeby ocjciec zostal uznany
za
> ojca biologicznego, a potem pozbawiony praw rodzicielskich?
> Jasny gwint, zawsze stoje na stanowisku, ze ojciec dziecka jest jego
ojciem
> zawsze i w kazdych okolicznosciach, ze nie nalezy mu utrudniac kontaktu z
> dzieckiem, nawet jesli nawroci sie po 16 latach zycia dziecka na
ojcostwo...
> a Ty mi takiego klina zabilas...
Margolko, przespij sie, a jak juz bedziesz wyspana, to sprobuj mi podac
jakeis argumenty, dla ktorych mialabym w chwili obecnej okazac mojemu
pseudo-ojcu serce i uczucie, ktore on sam wiele lat temu skutecznie i
wytrwale zabil we mnie, m.in. stwierdzeniami, ze on dla swojego rozwoju
wewnetrzego dzieci juz nie potrzebuje i za jakby mial wybierac to woli swoja
kochanke niz dzieci (tak tez wybral).
Aha, i argument o milosci blizniego mozesz sobie odpuscic ;-)))))))
Wbrew (chyba dosc czytelnej) ironii, pytanie mozna potraktowac powaznie.
BO _gdyby_ mu teraz przyszlo do glowy "sie nawrocic", to raczej nie mialby
gdzie wracac..... i tak sie zaczelam zastanawiac, po tych postach o
odrzuconych ojcach etc.... - czym on sobie zasluzyl obecnie na moj szacunek
???
Pozdrawiam
Magda/Anyia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2002-04-02 15:50:47
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)
Anyia napisał(a) w wiadomości: ...
>Margolko, przespij sie, a jak juz bedziesz wyspana, to sprobuj mi podac
>jakeis argumenty, dla ktorych mialabym w chwili obecnej okazac mojemu
>pseudo-ojcu serce i uczucie, ktore on sam wiele lat temu skutecznie i
>wytrwale zabil we mnie, m.in. stwierdzeniami, ze on dla swojego rozwoju
>wewnetrzego dzieci juz nie potrzebuje i za jakby mial wybierac to woli
swoja
>kochanke niz dzieci (tak tez wybral).
Nie musze sie przesypiac, zreszta obawiam sie, ze zaden arument by mi sie
nie wysnil... otoz nie mam takich argumentow...
>Aha, i argument o milosci blizniego mozesz sobie odpuscic ;-)))))))
Sa takie chwile w zyciu zolwia, ze wyznaje zasade "jak Kuba Bogu..."
>Wbrew (chyba dosc czytelnej) ironii, pytanie mozna potraktowac powaznie.
>BO _gdyby_ mu teraz przyszlo do glowy "sie nawrocic", to raczej nie mialby
>gdzie wracac..... i tak sie zaczelam zastanawiac, po tych postach o
>odrzuconych ojcach etc.... - czym on sobie zasluzyl obecnie na moj szacunek
>???
to jest to, czego nie dopisalam... wydaje mi sie, ze szesnastolatek, ktory
ma jasny oglad sytuacji (dlatego zrobilabym wlasnie tak, jak Monika -
skserowala akta sprawy + maile tatusia o utrdnianiu) umie sam podjac deczje.
Jesli podejmie taka, ze chce utrzymywac kontakty ze swoim swiez nawroconym
ojcem, trudno, nalezy jego wole uszanowac. Przed nimi jeszcze wiele lat
zycia i wiele trudnosci, ktore ten wybor zweryfikuja. A jsli na nie - jak
Ty, Anyiu - no to coz.... sam sobie tatus zapracowal.
pozdrawiam
Margola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2002-04-02 21:45:39
Temat: Re: ojciec biologiczny - dylemat (długawe)Użytkownik Margolka Sularczyk <m...@p...bg.univ.gda.pl> w wiadomości do
grup dyskusyjnych napisał:a8ck7h$4cb$...@n...tpi.pl...
> Nie musze sie przesypiac, zreszta obawiam sie, ze zaden arument by mi sie
> nie wysnil... otoz nie mam takich argumentow...
Margolko,
dopiero teraz zdalam sobie sprawe, ze taki ton mojego listu wymogl na TObie
duza doze dobrej woli, aby zareagowac tak spokojnie jak to zrobilas.....
dziekuje :-)
> >Aha, i argument o milosci blizniego mozesz sobie odpuscic ;-)))))))
> Sa takie chwile w zyciu zolwia, ze wyznaje zasade "jak Kuba Bogu..."
To nawet nie chodzi o zemste.....
Widzisz, jakby przyszedl do mnie stary i schorowany, to chyba bym sie nim
zajela albo mu zapewnila jakies miejsce na "dozycie".... po prostu nie
potrafilabym rzucic mu sie na szyje z okrzykiem "tak tesknilam tatusiu!",
> to jest to, czego nie dopisalam... wydaje mi sie, ze szesnastolatek, ktory
> ma jasny oglad sytuacji (dlatego zrobilabym wlasnie tak, jak Monika -
> skserowala akta sprawy + maile tatusia o utrdnianiu) umie sam podjac
deczje.
> Jesli podejmie taka, ze chce utrzymywac kontakty ze swoim swiez nawroconym
> ojcem, trudno, nalezy jego wole uszanowac. Przed nimi jeszcze wiele lat
> zycia i wiele trudnosci, ktore ten wybor zweryfikuja.
trafilas w sedno :-)
Jak zwykle pelna uznania dla Twego spokoju i umiejetnosci jasnego wyrazenia
mysli,
pozdrawiam
magda/anyia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |