Data: 2006-06-28 10:52:24
Temat: Re: partnerka
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pracuję, więc teraz nie mam czasu Ci szerzej odpowiedzieć, może później.
Generalnie: ja Ci tu tylko sugeruję, że moim zdaniem próbujesz
łączyć rzeczy, których nie da się połączyć i proponuję modyfikacje.
Wychodzę od tego, że wyraziłeś "chęć pomocy". Masz IMHO dwa sposoby:
1. Modyfikacja swojej roli z "lekarza" w "asertywnego pielęgniarza".
Jest to sposób na rozbicie problemu "od wewnątrz" poprzez własne silne
zaangażowanie. Zauważ, że to także próba sprowadzenia związku bardziej
na grunt PARTNERSTWA, bo w obecnym kształcie jest to układ niezrównoważony
w którym przynajmniej jedna strona traktuje drugą bardzo Z GÓRY (a
prawdopodobnie działa to z obu stron) i traktuje taką postawę bardzo poważnie.
Stoi to w jaskrawej sprzeczności z głębszymi potrzebami, które wołają
właśnie "CHCĘ RÓWNORZĘDNEGO PARTNERA". Jest to droga karkołomna i trudna,
ale jeśli się powiedzie, to jest szansa na zrealizowanie dwóch wartości:
poza samą POMOCĄ (czyli rozwojem obu stron), zostaje zachowany także
ZWIĄZEK.
2. Pozostajesz "lekarzem", ale rezygnujesz z partnerskiego związku z
tą osobą. Czyli generalnie mówisz: "nie daję rady, zostajemy przyjaciółmi,
jak będziesz miałą problem, to zawsze możemy pogadać".
To także sposób POMOCY, bo rozwiązanie toksycznego związku, uwolnienie
się od własnych niejasnych przywiązań jest korzystne dla obu stron.
W myśl maksymy: jeśli z dwóch nieszczęśliwych osób jedna znajdzie szczęście
to druga dostanie do ręki klucz i jeśli potrafi, to także z niego skorzysta.
A być może wcale nie - ale na to nic nie poradzisz.
Reszta to kwestia oceny Twoich własnych sił. Mi się wydaje, że jesteś naprawdę
nieźle umęczony ;), więc się dobrze zastanów. Zastanów się, czy naprawdęstać Cię
na to, by tej osobie pomóc. Do tego trzeba siły.
|