| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2008-10-30 16:36:09
Temat: Re: percepcja twarzyglob <r...@g...com> napisał(a):
> Himera-ludzie sa jednak lekkomyslni i cale szczescie,bo glubkowatosc
> czlowieka chroni psychike,przed wieloma przykrymi sprawami.Przezywanie
> wszystkiego na powaznie jest zab=F3jcze dla organizmu.
Pewnie ze sa, ale nadal nie zmienia to faktu ze musza podjac
odpowiedzialnosc za swoje zycie. tak czy siak doroslosc to najciekawszy
okres zycia czlowieka.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2008-10-30 18:02:04
Temat: Re: percepcja twarzyDnia Thu, 30 Oct 2008 16:10:29 +0000 (UTC), Himera napisał(a):
> Ikselka <i...@g...pl> napisał(a):
>
>> Dnia Thu, 30 Oct 2008 12:42:46 +0000 (UTC), js napisał(a):
>>
>>> Ikselka <i...@g...pl> napisał(a):
>>>
>>>> Dnia Tue, 28 Oct 2008 09:11:13 -0500, Himera napisał(a):
>>>>
>>>>> "js" <t...@p...onet.pl> wrote in message
>>>>> news:5b22.00000011.49070b7a@newsgate.onet.pl...
>>>>>> Ostatnio wydzieliłem sobie trzy najważniejsze epoki w życiu człowieka:
>>>>>> I Szkoła podstawoawa II Szkoła średnia i III Studia - jak wiadomo w
>>> każdej
>>>>>> z
>>>>>> tych epok czlowiek jest kompletnie inny
>>>>>
>>>>> i tu jestes w bledzie, bo to tylko poczatek zycia i to calkiem
>>> chujowego.
>>>>> zycie zaczyna sie gdy juz uwolnisz sie od rodzicow i zasmakujesz czym
>>> jest
>>>>> bycie odpowiedzialnym za swoje zycie.
>>>>
>>>> HOWGH.
>>>
>>> Odpowiedzialem wczoraj w tym watku ale chyba byla jakas awaria
>>> bo nie ma posta. Co do powyzszego to dla mnie osobiscie nie ma roznicy
>>> przed stanem 'uwolnisz sie od rodzicow' czy tez po nim - [chyba zeby
> uznac
>>> ze nie uwolnilem sie od rodzicow, skoro wracam do domu pomieszkac
>>> w razie koniecznosci miedzy jedną pracą a drugą].
>>> I tak albo tak (czy to szkola czy praca) masz skads pieniedze albo ich
> nie
>>> masz i tak i tak 'cos robisz' czy jest to chodzenie na studia czy do
>>> szkoly czy siedzenie jako bibliotekarz w bibliotece czy programowanie
>>> kompów czy zycie w komunie hiperpunkpwej - przedtem i potem to jedno i
> to
>>> samo, nie zauwazylem tu zadnej roznicy i byc moze jestem szczesliwcem bo
>>> wydaje mi sie ze ci ludzie ktorzy uwazaja ze musza 'walczyc o byt' są
>>> przez tą swoja krwistą swiadomosc niszczeni, smutnieją, kretynieją,
>>> starzeją się, idą pracować do fabryki i tak dalej.
>>
>> Dla mnie uwolnienie się od rodziców oznaczało wreszcie możliwość
>> samodzielnego myślenia. Mieli na mnie ogromny, przeogromny wplyw, musiałam
>> sobie przebudować niemal całą mentalność - według własnego planu
>> wreszcie... Ważne jest dla mnie, że stać mnie było na to. Niewielu to umie
>> i może, i chce.
>
> wlasnie o to chodzi, kiedy wylatujesz z gniazda zaczynasz budowac sie jako
> czlowiek samodzielny i odpowiedzialny za siebie.
> moi rodzice dzieki Bogu bardzo lubia mego meza, jednak nigdy nie ominal
> okazij zeby nam przytknac iz nie chodzimy do kosciola i nadal mysla ze sa
> odpowiedzialni za moja dusze. wychowali mnie w katolicyzmie, najlepiej jak
> umieli, to ze nie chodze do kosciola to byla moja dorosla decyzja i w zaden
> sposob nie popelnili bledu w wychowaniu.
> czesto rodzicom tez ciezko jest zrozumiec ze ich dorosle dzieci staja sie
> dorosle i czesto myla ta z jakas niekorzystna zmiana podczas gdy tak
> naprawde dziecko nauczylo sie wyglaszac swoje mysli i ich nie tlamic w sobie
> dzieki temu ze stalo sie niezalezne od rodzicow.
Mój ojciec, kiedy miałam (już) 40 lat, z racji naszych rzadszych spotkań,
podczas których manifestował i tak swój obraz "mnie" zachowany sprzed lat,
usiłował mnie nadal traktować jak tę gęś, co wychodziła z domu w wieku lat
21, traktował mnie tak tylko dlatego, że byłam kobietą. Nie traktował tak
mojego (młodszego!) brata tylko dlatego, że był mężczyzną.
Nie wdając się w szczegóły tych relacji powiem tylko, że kiedy mnie
wreszcie nieźle wkurzył swoim stosunkiem do mnie (i do mojego męża
pośrednio), zapytałam go: "Co możesz mi jeszcze nowego powiedzieć o życiu?
Mam 40 lat, zrozum, to tyle, ile ty miałeś, kiedy wiedziałeś już wszystko,
co trzeba. I nikt wtedy nie mógł ci niczego powiedzieć nowego.
Teraz, kiedy to ja mam te 40, ty nie wiesz JUŻ o mnie nawet części tego, co
wtedy - wtedy ja miałam 18 i byłam na tyle dorosła, aby wybrac sobie
człowieka, z którym jestem do dziś. I od tamtej pory mnie już nie znasz, bo
nie chcesz poznac - a ja się zmieni(a)łam od tej pory już nawet somatycznie
- wymieniły się wszystkie moje komórki, a myślenie jeszcze bardziej,
wszystko to już bez twojego wpływu. Nie znasz mnie już. Nie możesz mnie
traktowac tak, jak kiedyś. To już nie ja, tato."
Chyba nie całkiem zrozumiał, ale minę miałam chyba wystarczająco...
dorosłą, bo więcej nie traktował mnie jak "kategorię lżejszą na umyśle"
tylko z powodu mojej płci ;-)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2008-10-30 18:02:54
Temat: Re: percepcja twarzyDnia Thu, 30 Oct 2008 09:15:34 -0700 (PDT), glob napisał(a):
> Himera-ludzie sa jednak lekkomyslni i cale szczescie,bo glubkowatosc
> czlowieka chroni psychike,przed wieloma przykrymi sprawami.Przezywanie
> wszystkiego na powaznie jest zabójcze dla organizmu.
Głupkowatość nie chroni niczego, bo nie ma czego.
:-/
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2008-10-30 18:50:59
Temat: Re: percepcja twarzyiks-przesluchanie,policjant do podejrzanego-Udajesz glupiego?To trudne
doswiadczenie zyciowe,ludzie po tym zastanowiaja sie,jak mogli tak
belkotac,a wcale nie chcieli.Zreszta najwieksze prawdy ludzkosci
wziely sie z Nadmiaru Niepowagii.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2008-10-31 12:43:32
Temat: Re: percepcja twarzy> Dnia Thu, 30 Oct 2008 16:10:29 +0000 (UTC), Himera napisał(a):
>
> > Ikselka <i...@g...pl> napisał(a):
> >
> >> Dnia Thu, 30 Oct 2008 12:42:46 +0000 (UTC), js napisał(a):
> >>
> >>> Ikselka <i...@g...pl> napisał(a):
> >>>
> >>>> Dnia Tue, 28 Oct 2008 09:11:13 -0500, Himera napisał(a):
> >>>>
> >>>>> "js" <t...@p...onet.pl> wrote in message
> >>>>> news:5b22.00000011.49070b7a@newsgate.onet.pl...
> >>>>>> Ostatnio wydzieliłem sobie trzy najważniejsze epoki w życiu człowieka:
> >>>>>> I Szkoła podstawoawa II Szkoła średnia i III Studia - jak wiadomo w
> >>> każdej
> >>>>>> z
> >>>>>> tych epok czlowiek jest kompletnie inny
> >>>>>
> >>>>> i tu jestes w bledzie, bo to tylko poczatek zycia i to calkiem
> >>> ujowego.
> >>>>> zycie zaczyna sie gdy juz uwolnisz sie od rodzicow i zasmakujesz czym
> >>> jest
> >>>>> bycie odpowiedzialnym za swoje zycie.
> >>>>
> >>>> HOWGH.
> >>>
> >>> Odpowiedzialem wczoraj w tym watku ale chyba byla jakas awaria
> >>> bo nie ma posta. Co do powyzszego to dla mnie osobiscie nie ma roznicy
> >>> przed stanem 'uwolnisz sie od rodzicow' czy tez po nim - [chyba zeby
> > uznac
> >>> ze nie uwolnilem sie od rodzicow, skoro wracam do domu pomieszkac
> >>> w razie koniecznosci miedzy jedną pracą a drugą].
> >>> I tak albo tak (czy to szkola czy praca) masz skads pieniedze albo ich
> > nie
> >>> masz i tak i tak 'cos robisz' czy jest to chodzenie na studia czy do
> >>> szkoly czy siedzenie jako bibliotekarz w bibliotece czy programowanie
> >>> kompów czy zycie w komunie hiperpunkpwej - przedtem i potem to jedno i
> > to
> >>> samo, nie zauwazylem tu zadnej roznicy i byc moze jestem szczesliwcem bo
> >>> wydaje mi sie ze ci ludzie ktorzy uwazaja ze musza 'walczyc o byt' są
> >>> przez tą swoja krwistą swiadomosc niszczeni, smutnieją, kretynieją,
> >>> starzeją się, idą pracować do fabryki i tak dalej.
> >>
> >> Dla mnie uwolnienie się od rodziców oznaczało wreszcie możliwość
> >> samodzielnego myślenia. Mieli na mnie ogromny, przeogromny wplyw, musiałam
> >> sobie przebudować niemal całą mentalność - według własnego planu
> >> wreszcie... Ważne jest dla mnie, że stać mnie było na to. Niewielu to umie
> >> i może, i chce.
> >
> > wlasnie o to chodzi, kiedy wylatujesz z gniazda zaczynasz budowac sie jako
> > czlowiek samodzielny i odpowiedzialny za siebie.
> > moi rodzice dzieki Bogu bardzo lubia mego meza, jednak nigdy nie ominal
> > okazij zeby nam przytknac iz nie chodzimy do kosciola i nadal mysla ze sa
> > odpowiedzialni za moja dusze. wychowali mnie w katolicyzmie, najlepiej jak
> > umieli, to ze nie chodze do kosciola to byla moja dorosla decyzja i w
zaden
> > sposob nie popelnili bledu w wychowaniu.
> > czesto rodzicom tez ciezko jest zrozumiec ze ich dorosle dzieci staja sie
> > dorosle i czesto myla ta z jakas niekorzystna zmiana podczas gdy tak
> > naprawde dziecko nauczylo sie wyglaszac swoje mysli i ich nie tlamic w
sobie
> > dzieki temu ze stalo sie niezalezne od rodzicow.
>
> Mój ojciec, kiedy miałam (już) 40 lat, z racji naszych rzadszych spotkań,
> podczas których manifestował i tak swój obraz "mnie" zachowany sprzed lat,
> usiłował mnie nadal traktować jak tę gęś, co wychodziła z domu w wieku lat
> 21, traktował mnie tak tylko dlatego, że byłam kobietą. Nie traktował tak
> mojego (młodszego!) brata tylko dlatego, że był mężczyzną.
> Nie wdając się w szczegóły tych relacji powiem tylko, że kiedy mnie
> wreszcie nieźle wkurzył swoim stosunkiem do mnie (i do mojego męża
> pośrednio), zapytałam go: "Co możesz mi jeszcze nowego powiedzieć o życiu?
> Mam 40 lat, zrozum, to tyle, ile ty miałeś, kiedy wiedziałeś już wszystko,
> co trzeba. I nikt wtedy nie mógł ci niczego powiedzieć nowego.
> Teraz, kiedy to ja mam te 40, ty nie wiesz JUŻ o mnie nawet części tego, co
> wtedy - wtedy ja miałam 18 i byłam na tyle dorosła, aby wybrac sobie
> człowieka, z którym jestem do dziś. I od tamtej pory mnie już nie znasz, bo
> nie chcesz poznac - a ja się zmieni(a)łam od tej pory już nawet somatycznie
> - wymieniły się wszystkie moje komórki, a myślenie jeszcze bardziej,
> wszystko to już bez twojego wpływu. Nie znasz mnie już. Nie możesz mnie
> traktowac tak, jak kiedyś. To już nie ja, tato."
> Chyba nie całkiem zrozumiał, ale minę miałam chyba wystarczająco...
> dorosłą, bo więcej nie traktował mnie jak "kategorię lżejszą na umyśle"
> tylko z powodu mojej płci ;-)
trudno mi sie wczuc w te historie bo nie sa to jak sądze znane mi
doswiadczenia Odbiega tez to od sedna problemu 'uwolnienia sie od
rodzicow' który warto by zrozumiec ale który mnie denerwuje - bo wolalbym
o nim mowic po doglebnym zrozumieniu go i co wiecej przekabaceniu go 'na
moje' poniewaz bronie tu jak sadze pewnej waznej sprawy - a moje jest takie ze
ja jestem raczej przeciwko 'uwalnianiu sie od rodzicow' w aspekcie co prawda
teoretycznym (jestem przeciwnikiem doroslosci), bo w swietle tego jak to
widze jest to wogole niemozliwe. Przede wszystkim juz nawet male dziecko
6 lat jest (a i zawsze bylo nawet w wieku zero) 'uwolnione od rodziców' -
ta zaleznosc jest czysto praktyczna
Jedyna zmiana jaką ja bym tu widział to konieczność zmiany zródła kasy
tym samym np zmieniasz rodziców na 'kolejnych rodziców' którzy zamiast
kazac ci chodzic do szkoly każą robic ci inne czesto jeszcze gorsze
rzeczy np siedziec 8 godzin w jednym miejscu.
W swietle tego nie ma tu żadnej hiperwyczesanej zmiany ani uwolnienia
się. Gdyby nie nasze plebejskie srodowisko problem by pewnie wogole nie
istanial (praktycznie wiele koszmarnych problemow typu bezdomnosc wiele
samobojstw wynika mz z braku odpowiedniego systemu oslon socjalnych itp
pozwalajacych przetoczyc sie czlowiekowi od gorszych 'rodzicow' do lepszych)-
na modelowym dworze królewskim zapewne nie istnieje i jak sadze tam
mowienie o uwalnianiu się od rodziców byloby niemile widziane.
Być moze sie jednak myle itp jestem w tym temcie dosyc intencjonalny jako
przeciwnik wymuszanej 'dorosłosci'.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |