Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.icm.edu.pl!not-for-mail
From: Lech Trzeciak <l...@i...gov.pl>
Newsgroups: pl.sci.medycyna
Subject: Re: pod sciane tych wszystkich biernych mordercow
Date: Wed, 10 Oct 2001 11:44:33 +0200
Organization: International Institute of Molecular and Cell Biology
Lines: 85
Message-ID: <3...@i...gov.pl>
References: <3...@n...arcor-ip.de> <1...@n...onet.pl>
<3...@p...onet.pl>
NNTP-Posting-Host: proxy.iimcb.gov.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: sunsite.icm.edu.pl 1002706636 4070 212.87.21.3 (10 Oct 2001 09:37:16 GMT)
X-Complaints-To: a...@i...edu.pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 10 Oct 2001 09:37:16 +0000 (UTC)
X-Accept-Language: en
X-Mailer: Mozilla 4.7 [en] (WinNT; I)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.medycyna:54800
Ukryj nagłówki
Dariusz wrote:
>
> > Bo postawienie pod murem obecnych pracownikow spowoduje, ze nie bedzie chetnych
> > na ich miejsca.
>
> To jest niestety mit.
> Na te miejsca pracy czeka po 10 chetnych, na tych samych warunkach.
> O prace w pogotowiu bije sie kilkadziesiat osob.
> Dojezdzaja i 50 km aby pracowac w pogotowiu.
> To jest bardzo atrakcyjna praca, duzo dyzurow.
Nie znam obecnych realiów pracy w pogotowiu. Z doświadczeń moich
kolegów, którzy
pozostali w zawodzie lekarza, wiem, że zwolnić kogoś można, ale znaleźć
na to miejsce
kogoś, kto będzie LEPIEJ wykonywał swoją pracę, jest trudno. Na ogół w
pierwszej
fazie - zanim się nauczy - wykonuje tę pracę GORZEJ.
Proponuję się zastanowić przez chwilę, jak działa rynek pracy.
1) Pomińmy tych, którzy znajdują pracę przez znajomości, bo oni na ogół
nie rwą się
do nisko płatnej pracy w służbie zdrowia, której zaletą jest twoim
zdaniem dużo
dyżurów (ekstra zaleta, człowieka często nie ma w domu).
2) Z pozostałych lepsi na ogół znajdują zatrudnienie w lepszych firmach,
takich gdzie
lepiej płacą.
3) W dalszej kolejności średni zatrudniają się w średnich firmach itd.
4) W najgorzej płatnych zawodach zatrudniają się najgorsi: nieuczciwi,
leniwi, i po
prostu głupi (bo nawet sprzątanie wymaga jakiegoś poziomu inteligencji).
Oczywiście nie dzieje się to od razu. Znałem kiedyś kilka dobrych
pielęgniarek,
pracujących w szpitalach. Część była na utrzymaniu dobrze zarabiającego
męża lub
rodziców. Część nie, i po kilku latach klepania biedy, mieszkania w
hotelu
pracowniczym z przypadkową koleżanką w małym pokoju, zdecydowały się na
zmianę
kwalifikacji i miejsca pracy - były w sytuacji "Chcieć i móc", dając z
kolei przykład
innym, mniej przedsiębiorczym (które były w sytuacji "móc, ale nie
chcieć"). Obecnie
pracują najczęściej w handlu lub usługach. Na ich miejsce są co prawda
kandydatki,
ale ich poziom kompetencji pozostawia najczęściej wiele do życzenia - te
pewnie
pozostaną w służbie zdrowia, bo nie chcą szukać innej pracy i nie nadają
się do niej
(albo raczej: konkurują tam z lepszymi od siebie i przegrywają). To, że
medycyna
polska jeszcze się jakoś trzyma, jest zasługą tych wyjątkowych ludzi,
którzy mogli z
niej odejść, ale ze względów ideowych w niej pozostali.
Teza, że zwalniając niekompetentnych poprawia się poziom usług, jest
chwytliwa ale
chybiona - poziom uslug poprawia się zatrudniając kompetentnych (tylko
skąd ich
wziąć) i dając im odpowiednie warunki pracy. Jeżeli drugi warunek jest
niespełniony,
kompetentni uciekną do innej firmy - co w służbie zdrowia nie jest
obecnie wyjątkiem.
Eskalacja kar wg modelu proponowanego w tytule wątku nie może
doprowadzić do poprawy
poziomu usług - żaden rozsądny (znaczy mądry, inteligentny i uczciwy)
człowiek nie
zgodzi się dobrowolnie pracować na takich warunkach. W historii znany
jest co
najmniej jeden przypadek takiego modelu medycyny: bodaj w
średniowiecznej Hiszpanii
prawo zezwalało rodzinie na "zemszczenie" się na lekarzu, który
doprowadził pacjenta
do śmierci lub kalectwa. Rzecz jasna winę lekarza oceniała rodzina,
organ jak
najbardziej wykwalifikowany i bezstronny. W efekcie - po ucieczce
rozsądnych lekarzy
za granicę - na placu boju pozostali tylko hochsztaplerzy, zdesperowani
wędrowni
biedacy którzy niewiele mieli do stracenia, a dużo do zyskania.
Leszek
|