Data: 2010-05-12 06:51:04
Temat: Re: pomoc odwrotna
Od: Izabela <o...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 11 Maj, 23:22, darr_d1 <d...@w...pl> wrote:
> On 11 Maj, 08:39, Izabela <o...@o...eu> wrote:
>
>
>
> > Wiesz jak wrażliwa i delikatna na 'sugestie' jest psychika człowieka
> > chorego?
> > Ależ wiesz!
> > Wiesz co dla niego moze oznaczać taka rada na ' miłe odejście'?
> > Ależ wiesz!
> > To swoista dyspensa i dorzucenie do jego poczucia beznadziei w jakiej
> > tkwi - słowem, dolanie do pełna czary goryczy, którą w sobie nosi.
> > Trzeba wziąć poprawkę na to, ze są różnego rodzaju 'samobójcy'.
> > Jedni robia to bezgłośnie i radykalnie, inni przed tym paradoksalnie
> > ogłaszają światu, że chcą odejść. Co wobec powyższego, tych drugich
> > nie należy ratować bo jak stary stereotyp glosi : samobójca się nie
> > opowiada?
>
> Prawdą jest, niestety, że to tylko stereotyp. Znałem kiedyś gościa,
> którego nie ma już wśród nas (świeć Panie nad jego duszą). Młody
> chłopak, osiemnastoletni, przystojny, inteligentny, towarzyski i
> lubiany w tym towarzystwie. Bardzo dobry uczeń, z osiągnięciami
> pozaszkolnymi - m.in. rozgrywki korespondencyjne prowadził w jednej z
> gier umysłowych w skali ogólnokrajowej. Był jednym z najlepszych.
> Chłopak bardzo ambitny, chyba nawet zbyt ambitny. Pamiętam, że jakieś
> 2-3 lata wcześniej spytał mnie w luźnej rozmowie czy byłbym w stanie
> odebrać sobie życie, bo on tak. Jedyne co go przed tym powstrzymuje to
> rodzice czy też raczej niechęć z jego strony do sprawienia im takiego
> zawodu.
>
> Zdarzyło się niestety w jego życiu tak, że pobalował z kolegami,
> popili trochę. To było w klasie maturalnej. I, teoretycznie, nie
> byłoby w tym nic złego. Miał jednak pecha - rypła się sprawa, że popił
> i zapowiedziano mu oficjalnie w szkole, że będzie miał obniżone
> sprawowanie. Miał plany, chciał przecież studiować. Nie pamiętam co,
> ale wiem że był to dość trudny i wymagający kierunek. Jakoś
> niefortunnie się złożyło, że on, ten koleś który niemal zawsze był w
> tym co robił dobry, miał problem żeby zdać prawo jazdy. Przelała się
> czara goryczy. Zapowiedział wszystkim chłopak, wszystkim z klasy i
> najbliższym znajomym (ja niestety do nich nie należałem, choć go
> lubiłem i szanowałem), że się powiesi. W międzyczasie spytał kogoś ze
> swojej rodziny jak się robi pętlę, ten nieświadom niczego pokazał mu
> jak się ją robi. Poszedł chłopak do fotografa, zrobił bardzo dużo
> zdjęć - takich jak do dowodu osobistego. Było ich tyle, żeby starczyło
> dla znajomych z klasy i spoza niej. Rozdał więc te zdjęcia, które miał
> informując jednocześnie osoby obdarowane, że to na pamiątkę. W
> pierwszej chwili nikt nie wierzył, że on naprawdę chce to zrobić.
>
> Plotka głosi, że doszły do tego jakieś nieporozumienia z najbliższymi,
> z rodziną. Podobno też z dziewczyną coś tam było nie tak. Nie ma go
> już dziś wśród nas. Szok, żal i niedowierzanie. Pretensje i zdziwienie
> nauczycieli, że nikt z rówieśników nie poinformował ich o tej
> sytuacji. Podobno jednak rozmawiał ze swoją wychowawczynią, on sam
> osobiście. W jednej z przypadkowo zasłyszanych rozmów pomiędzy nim, a
> jego najbliższymi znajomymi wynikało, że on i tak nie będzie
> najlepszy, nie będzie w niczym pierwszy bo zawsze znajdzie się ktoś
> lepszy od niego, więc nie jest to żaden argument, żeby żyć.
>
> Po co ja to wszystko teraz opisałem. Nie mam pewności czy miałem prawo
> dokonać takiego opisu czyjegoś nieszczęścia. Zrobiłem to jednak ku
> przestrodze innych. Zarówno tych, którzy myślą o samobójstwie jak i
> tych, którzy próbują (chcą próbować) na własną rękę ratować
> potencjalnego samobójcę. Podkreślam tu znaczenie zwrotu "na własną
> rękę". Mimo szczerych chęci, nie zawsze się da.
>
> Pytanie, na które nikt nie musi odpowiadać, do tych którzy myślą o
> samobójstwie:
>
> Jak myślicie, czy gdyby ten młody człowiek, którego nie ma już wśród
> nas, mógł cofnąć i dokonać INNEGO wyboru, czy według Was on po raz
> drugi wybrałby śmierć? Czy Wy jesteście __PEWNI__ swojego wyboru???
>
> __Takie__ rozwiązanie możecie wybrać tylko JEDEN raz..............
>
> Pozdrawiam,
> darr_d1
Ile masz lat Darku?
Wydaje mi się, ze jego problem tkwił w wygórowanej ambicji względem
siebie, być może tez
jego rodzice stawiali mu dość wysoko poprzeczkę potencjalnych
osiągnieć życiowych.
I to jest właśnie tak.
Jest miliony taki doniesień i pewnie każdy mógłby coś podobnego opisać
a sam fakt z jakim poruszeniem jeszcze dziś po latach to opisujesz
Ty... człowiek de facto
mu obcy, świadczy bez najmniejszych wątpliwości, iż każda taka śmierć
jest nam szokiem...traumą.
Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, co czują bliscy takiej
osoby.
No bo tak.
Zginął człowiek w wypadku samochodowym .... przypadek, trzeba się z
tym pogodzić - myśl taka nie ulży bólowi bliskich, ale łatwiej im się
z nią pogodzić i przejść jak gdyby nad ta śmiercią do porządku, niż
wówczas gdy bliski popełnia samobójstwo.
Wczuwając się w taką sytuacje, miałabym milion myśli.
A może prze zemnie, może go do tego sprowokowałam, zawiniłam,
rozczarowałam. A może powinnam się lepiej starać, kochać, możne
powinnam w porę zauważyć symptomy załamania? itede. Rozumiesz?
Wydaje mi się że takie pytanie po samobójstwie bliskiej osoby jak
również poczucie niedopisania i poczucie winy, towarzyszyłoby mi do
końca życia, bez względy na ludzkie: 'to nie twoja wina sam/sama tak
zadecydowała'.
Tak to sobie wyobrażam.
\iza\
|