Strona główna Grupy pl.sci.psychologia pranie mózgu czy kieszeni?

Grupy

Szukaj w grupach

 

pranie mózgu czy kieszeni?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-12-29 15:48:06

Temat: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze> szukaj wiadomości tego autora

stary artykuł, ale jary.
ktos cos wie nt filmu pana dederki o amwayu?

http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34311,140067.html

--
Ludzie współcześni stworzeni są do narzekania.
Z całego Achillesa widzą tylko piętę.

M.von Ebner-Eschenbach

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-12-29 16:30:40

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "Justyna" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ja wiem tyle, ze bardzo ale to BARDZO chcialabym go zobaczyc!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-29 16:30:59

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "Tomfas" <t...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "tren R" <t...@s...na.sojusze> napisał w
wiadomości news:bspi1m$h6a$1@news2.ipartners.pl...
> stary artykuł, ale jary.
> ktos cos wie nt filmu pana dederki o amwayu?
>
> http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34311,140067.html

No własnię. Amway to organizacja, która robi z ludzi idiotów - sam miałem
okazję obserwowac niejednego faceta, który opowiadał mi o Amwayu, jakież to
tam nie są pieniądze, kasa i jak szybko można się dorobić i JAKICH fortun.
Okazało się że jeździ starym poldkiem, mieszka w domu rodzicow a w Amwayu
jest juz lat 5. I nie jest tam byle kim...

Gdzie tu logika, gdzie tu sens? Chciałbym żeby wszyscy Amwayowcy zostali
imiennie wypisani, ze zdjęciami, na stronie WWW - tak, od wszelkiego
wypadku, bo dobrze wiedziec z kim się współpracuje... Taka czarna lista ;-).
Moim skromnym zdaniem, jeśli ktoś pracował albo pracuje dla Amwaya jest
naiwniakiem, który nie ma nawet jaj do teog zeby się w koncu przed samym
sobą przyznać ze popełnia głupotę. Tylko żeby uniknąć wstydu przed samym
sobą, brnie głębiej i głębiej w ten absurd.

pozdro
Tomfa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-29 21:38:56

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: Marek Krużel <h...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mon, 29 Dec 2003 16:48:06 +0100 tren R:

> stary artykuł, ale jary.
> ktos cos wie nt filmu pana dederki o amwayu?
>
> http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34311,140067.html

Że dalej na półce
http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1,34513,1843496.html

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 09:10:07

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "Oliwia" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tren R" napisał
> stary artykuł, ale jary.
> ktos cos wie nt filmu pana dederki o amwayu?
>
> http://serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34311,140067.html
>

Podobno jest gdzieś w sieci do ściągnięcia! ;-) i podobno dość szokujący ;-)

Oliwia
gg 25244

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 09:33:32

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze> szukaj wiadomości tego autora

wydawało się że <Oliwia> miał rację
<news:bsrfec$238c$1@mamut.aster.pl> ale:

> Podobno jest gdzieś w sieci do ściągnięcia! ;-) i podobno dość
> szokujący ;-)


a ja szukałem i dupa
ma ktoś?!
hop hoop!

--
Stirlitz w Rosjii pozostawił żonę ale pisuje do niej listy.
Na wszelki wypadek pisze lewą ręką i po francusku.
Na wszelki wypadek ich nie wysyła.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 09:51:38

Temat: Re: pranie - ZAPIS ŚCIEŻKI DŹWIĘKOWEJ-!
Od: ".jacekb." <kenton[USUN_TE_DUZE_LITERY]@op.pl> szukaj wiadomości tego autora

A OTO ZAPIS ŚCIEŻKI DŹWIĘKOWEJ FILMU WITAJCIE W ŻYCIU - TEGO FILMU,
KONTROWERSYJNEGO, DLA CIEKAWOŚCI (nie obejrzymy, ale przynajmniej
poczytamy - sąd zakazał rozpowszechniania filmu, a nie jego treści :



Poniższy tekst jest zapisem ścieżki dźwiękowej filmu Henryka Dederki pt.
"Witajcie w życiu". Opowiada o dystrybutorach firmy Amway. W listopadzie
1997 r. sąd wojewódzki w Warszawie postanowił - na wniosek przedstawionych w
filmie dystrybutorów Amwaya - że film nie zostanie pokazany w telewizji.
Film otrzymał główną nagrodę na VIII łódzkim festiwalu filmów dokumentalnych
"Człowiek w zagrożeniu". Tekst jest wiernym zapisem dźwięku spisanego z
taśmy; nie był poddany redakcji.

Film zaczyna się tak: Grupa ludzi idzie drogą z pochodniami, niektórzy niosą
drzwi z leżącymi na nich budzikami. Potem na ekranie ukazują się fragmenty
kaset edukacyjnych przedstawiających radosnych dystrybutorów Amwaya, czyli
ludzi, którzy w ramach systemu Network Twenty One sprzedają jego produkty.
Teraz kamera pokazuje jakieś wykresy na przezroczystej folii. Za wykresami
majaczy nieostra ludzka twarz.
Głos zza kadru objaśnia te wykresy: Definicja Amwaya - korporacja zajmująca
się produkcją i sprzedażą swoich towarów poza siecią sklepów detalicznych. W
wieku 25 lat pięciuset młodych ludzi rozpoczyna życie zawodowe. Co z nimi
będzie? W wieku 65 lat jeden będzie milionerem. 180 nie będzie już żyło. 270
będzie zależnych od kogoś. Do jakiej grupy chcesz Ty należeć? Definicja
Network Twenty One: sieć marketingowa dla biznesu i produktów firmy Amway.

Opowiada kandydat na dystrybutora (tzw. Prospekt), na razie nie widzimy jego
twarzy. To o jego doświadczeniach opowie duża część filmu:

Prospekt: Poznałem szczęśliwych ludzi z Amwaya. Powiedzieli mi, że jeśli
będę sprzedawał produkty ich firmy i wciągnę do tego biznesu jak najwięcej
swoich przyjaciół, będę bardzo bogaty. Spełnią się moje marzenia, a przede
wszystkim rozwinę swoją osobowość. Zostanę udziałowcem najwspanialszej
korporacji na świecie.

Dystrybutorzy opowiadają wprost do kamery. Starają się mówić wyraźnie i
precyzyjnie.

Dystrybutor A, rudy młodzieniec: Jest to najmądrzejszy system, który
człowiek w ogóle wymyślił. W tym systemie człowiek im bardziej inteligentny,
tym ma więcej problemów. W tym systemie nie wolno zastanawiać się, to jest
po prostu praca, która jest do wykonania.

Dystrybutor B, w średnim wieku, były działacz partyjny: Ja chciałbym
przestrzec tutaj wszystkich, że nie jest to żadna piramida, taka jaką
skończono wojną domową w Albanii. Network Marketing jest zupełnie innym
systemem, który trzeba dokładnie zrozumieć.

Dystrybutor A: Tego systemu nie musimy zrozumieć, niekoniecznie my to musimy
rozumieć, żeby ten system robić.

Dystrybutorka C,młoda kobieta: Na pewno, jeżeli ktoś usłyszy plan po raz
pierwszy, na pewno go nie zrozumie.

Dystrybutor B: Ja na przykład nie akceptuję takiego bezgranicznego
entuzjazmu, bo on może się przerodzić w coś, co się nazywa partią
polityczną, w ruch społeczny, w sektę religijną czy w religię jakąś. Mnie
osobiście takie rzeczy nie interesują. Mnie interesuje to co jest tu istotą.
Istotą jest przecież robienie biznesu.

Tym razem widzimy już Prospekta. Siedzi za biurkiem otoczony komputerami.
Wspomina okres, kiedy chciał być dystrybutorem Amwaya.

- Zagwarantowali mi, że będę bardzo bogaty, a pasty do zębów za 300 tys. I
proszku do prania za prawie milion złotych nikt nie chciał ode mnie kupować.
Pozostało mi liczyć na rozwój osobowości, a tymczasem stałem się śmieszny
dla rodziny, przyjaciół, co gorsza, również dla mojej dziewczyny. Dobrze, że
skończyło się tylko na śmieszności. Słyszałem, że niektórzy po stracie
dorobku życia lądują w szpitalu psychiatrycznym.


Zjazd członków Amwaya. Materiał z tzw. kasety motywacyjnej Amwaya (takie
nagrania mają zachęcić do przyłączenia się do sieci). Sala nabita ludźmi. Na
scenie amerykański dystrybutor z polskim tłumaczem. Amerykanin przekonuje,
ktoś na żywo tłumaczy. Po każdym zdaniu na sali zaczyna się coraz większe
poruszenie. Ludzie krzyczą, śmieją się, biją brawo. Atmosfera euforii.


Amerykanin: Ja zawsze pamiętam, przypomina mi się ta historia o tym
człowieku, nazywał się Jones, w Południowej Ameryce, gdzieś w dżungli, to
był jakiś kult, jakaś sekta religijna. On znalazł sobie 950 osób. I oni
wszyscy wypili truciznę, żeby umrzeć. Jeżeli on był w stanie znaleźć 950
osób, które były przygotowane na to, żeby się zabić, czy jesteście w stanie,
myślicie, że znajdziecie trzy osoby w Polsce, które chciałyby zacząć
zarabiać pieniądze? (gwizdy, brawa)


Ludzie stoją w auli i klaszczą w rytm muzyki. Dopiero teraz czołówka filmu:
nazwiska autorów filmu i tytuł "Witajcie w życiu". Widzimy napis, który jest
mottem: "Nic się nie dzieje, póki ktoś komuś czegoś nie sprzeda".

Teraz symboliczny obraz: walec miażdży budziki ustawione na drodze.

Znów widzimy dystrybutora B: Ja, jako były pracownik aparatu partyjnego,
byłem zaskoczony tym, że tylu ciekawie uśmiechających się ludzi,
klaszczących, podrygujących w rytm muzyki, zaskoczyło mnie to absolutnie, i
skojarzyłem sobie to z jakimś partajtagiem, z jakąś niesamowitą fetą, co w
tym czasie, w 93 roku, było dla mnie absolutnym zdumieniem, bo po prostu nie
wierzyłem w to, że tylu ludzi szczęśliwych w tym ciężkim czasie
transformacji ustrojowej może się znaleźć.

Sala konferencyjna hotelu Grand w Łodzi. Na sali kilkadziesiąt osób w różnym
wieku. Dystrybutor E, młody człowiek w garniturze, prowadzi spotkanie:

Dystrybutor E: I my budujemy ten biznes z największą korporacją handlu
sieciowego na świecie, i to jest korporacja Amway. Amway? Może dzwoniliście
wczoraj do kogoś i powiedział wam przez telefon "Amway? Amway? Nie, nie
przyjdę". Słyszeliście już to? Czy rozumiecie coś z tego? Ja też nic nie
rozumiem. Ja przed kilkoma laty też mówiłem: Amway nie! Dlatego, że ja źle
spotkałem ten biznes. Co to znaczy? To, że nie biznes jest zły, tylko
zupełnie przypadkowi ludzie pokazali mi ten biznes. Firma Amway dzisiaj
współpracuje z największymi firmami na świecie: Bosch, Siemens, Canon,
Minolta, IBM, General Motors, Porsche, Pierre Cardin i wymieniajcie jeszcze,
jakie chcecie firmy, około 600 do 800 firm. I nie Amway chodzi i prosi tych
ludzi, tak jak my może próbujemy niektórych prosić do Amway. Błąd - te firmy
przychodzą i proszą Amway o to, żeby mogli z nim współpracować. I ma Amway
ludzi, którzy mają dyrektorskich już liderów. To są ci ludzie, którzy
naprawdę są wspaniałym przykładem w mieście Łodzi i nie tylko. Bardzo
proszę.

Dystrybutor E oddaje mikrofon jednemu z widzów, byłemu pilotowi, obecnie
dystrybutorowi Amwaya.

Były pilot: Ja służyłem w wojsku 30 lat, z czego 20 lat latałem na
samolotach i wydawało mi się, że powinienem mieć przyszłość zapewnioną i to
dobrą. No, niestety, dochód stały, jaki ja otrzymałem od państwa, cały czas
maleje. W ciągu sześciu lat praktycznie obniżył się o połowę. Gdybym czekał
biernie na to, co się wydarzy, no to nie mógłbym spełnić jednak tej roli,
jaką powinna spełniać każda głowa domu. Jest takie słowo jak
odpowiedzialność za swoją rodzinę, i trzeba jednak zrobić wszystko, żeby ta
rodzina była bezpieczna przede wszystkim finansowo, bo to daje też spokój i
w innych dziedzinach. I dlatego ten biznes robię.

Na podest wchodzi elegancka brunetka w średnim wieku.
Dystrybutorka F: Dobry wieczór. Proszę państwa, życie płata nam czasami
różne figle, mnie również spłatało okrutnego figla. Otóż straciłam męża,
który był dla mnie naprawdę bardzo, bardzo drogą osobą i wydawało mi się, że
już właściwie nie wiadomo, po co ja żyję, i wszystko jest nieważne dookoła.
I byłam bardzo załamana. I w tym momencie zadzwonił telefon. Moi przyjaciele
zapytali mnie, mimo, że wiedzieli, w jakim jestem stanie, jednak dali mi tę
szansę i zapytali, czy nie byłabym zainteresowana zarabiać pieniądze
dodatkowo. I proszę państwa, zaprosili mnie, pokazali mi ten koncert i
powiedziałam: "Wiecie, ja w życiu, ja nigdy nie zajmowałam się biznesem".
Powiedzieli: "Nic się nie przejmuj, my ci pomożemy. Będziemy to robić razem.
Pokażemy ci krok po kroku". I wzięłam takie materiały ze sobą, właśnie taką
niebieską teczkę, i wiecie państwo, przeczytałam te dokumenty. Nie mogłam
spać w nocy, byłam pełna emocji, zapaliłam światło, wynotowałam sobie
pytania, nie mogłam doczekać się następnego spotkania, kiedy będę mogła te
wszystkie szczegóły i wątpliwości jakoś sobie wyjaśnić. Proszę państwa i
zaczęłam. Nie żałuję. Będę zawsze wdzięczna, do końca życia moim
przyjaciołom, którzy, no, nie zapomnieli o mnie. I proszę państwa, państwo
postanowicie po tym spotkaniu, jak będziecie uważali, ale przemyślcie tę
sprawę i dokonajcie wyboru.

Mikrofon przejmuje teraz zagraniczny dystrybutor Amwaya, siwiejący elegancki
mężczyzna, wąsaty w okularach. Mówi po polsku z silnym akcentem: Dlaczego
rozpoczynaliśmy ten biznes w końcu, ku temu trzy główny powód. Pierwszy był
duże pieniądze, drugi był gotówka i trzeci był forsa. Ten trzy powód na
początku. I potem nieprzypadkowo wszyscy mówią o tem na spotkaniach. My
pojechaliśmy dwa lub trzy tygodnie potem, nie pamiętam dokładnie, na taki
typu spotkanie jak w Budapeszcie i tam zobaczyłem, że ten biznes mówi
troszeczkę o innych rzeczy niż tylko pieniądze. Tam było, powiem bez
przesada, dwanaście tysiąc idiot, wariat. Kto cieszył się życie, kto był
uśmiechnięty, to nie tak jak ten normal ludzi - smutnych jakoś nie . Nie.
Dobrze czuli się. Dla mnie to był trochę nienormalne. I ja też stał się
takim nienormalnym i bardzo, bardzo czuje się w tym role dzisiaj i życzę wam
jak najlepszej decyzja i wy lubicie przygoda, ten biznes będzie naprawdę
podobać wam i jeśli nie lubicie przygoda, wtedy będziecie go polubić.

Znowu dystrybutor E: I tak, jak obiecałem, pokażę wam, jak to zrobić. To
jest tak proste. Pierwszy punkt w biznesie: powinniście mieć marzenia. I ja
wierzę, że przyszliście tutaj dzisiaj z marzeniem. Tak? Ale nie martwcie
się. Jeżeli nie macie marzenia, to posiejcie je i pielęgnujcie, niech rośnie
to marzenie.

Teraz widzimy dystrybutorkę G, starszą kobietę w różowym kostiumie, ostro
wymalowaną. Kamera pokazuje zapewne jej "Zeszyt marzeń" z powklejanym
widokówkami z egzotycznych miejsc: Hongkong, Hawaje, dziewczyny w bikini na
plaży.

Dystrybutorka G: Jeżeli mamy marzenia, to po prostu dążmy do nich, marzenia
muszą być pielęgnowane przede wszystkim. O marzeniach musimy przypominać
sobie codziennie. Marzenia gdzieś powinniśmy sobie zapisać. Powinniśmy
obracać się również w świecie osób, które osiągnęły sukces, i cały czas
pamiętać o tych naszych marzeniach. Jeżeli obracamy się wśród osób, które
mają sukces, po prostu my równocześnie osiągamy ten sukces, czyli dążymy,
mamy ten cel już wytyczony. Jeżeli obracamy się w świecie ludzi biednych,
słuchajcie, stajemy się, po prostu ludźmi biednymi.

Prospekt w samochodzie. Wkłada motywacyjną kasetę do magnetofonu. Kamera
pokazuje samochód stający na opustoszałym parkingu. Kierowca oparty na
kierownicy słucha głosu z tej kasety:
- Taka jest prawda. Możecie mieć marzenia, marzenia są za darmo. Witajcie w
życiu. Potrzebujesz mieć cyngiel. Co jest twoim cynglem, człowieku? Co
sprawi, że wypalisz? Niektórzy mówią: ja nie wiem, co to jest to marzenie. A
ja im mówię, popatrz: tu mam pistolet, jest w nim kula i przykładam ci ten
pistolet do głowy. I mówię ci: masz 90 dni na to, żebyś dwukrotnie zwiększył
pojemność swojego networku, bo inaczej cię zastrzelę. Jest tak mnóstwo
martwych ludzi na świecie. Ci ludzie obudzą się jutro rano i nie będą mieć
marzenia. Dlatego ci ludzie nie lubią ludzi z biznesu Amwayu, bo my jesteśmy
zwycięzcami.


Do dystrybutorki F. Przychodzi Prospekt. Rozmawiają w kuchni, na półce stoją
malowane talerze. Rozpoczyna się wstępna rozmowa. Dystrybutorka sprawdza
marzenia kandydata.

Dystrybutorka F: Czy pan kiedyś myślał na temat swojej przyszłości, jak by
pan ją chciał widzieć?

Prospekt: Jeżeli chodzi o dalsze perspektywy, to nie mam sprecyzowanego
celu.

Dystrybutorka F: A czego by pan chciał w ogóle w życiu?

Prospekt: W życiu? Tak w ogóle?

Dystrybutorka F: Tak dla siebie.

Prospekt: Ja mam tak: na przykład do końca tego roku Mazda 626, V-6, no na
razie , a później zobaczymy.

Dystrybutorka F: Wie pan, to jest ogromne i piękne marzenie. Gdyby była taka
sytuacja, że ma pan bardzo, bardzo dużo pieniędzy, no, ja wiem, rzędu 200
mln miesięcznie, to będzie 20 tys. Nowych złotych. I ma pan w jednym
miesiącu 20 mln, na co by pan wydał te pieniądze?

Prospekt uśmiecha się do wizji przyszłych pieniędzy: Tak w jednym miesiącu?

Dystrybutorka F: W jednym miesiącu, co by pan z nimi zrobił?

Prospekt: No, odłożyłbym na konto.

Mikrofon przejmuje teraz zagraniczny dystrybutor Amwaya, siwiejący elegancki
mężczyzna, wąsaty w okularach. Mówi po polsku z silnym akcentem: Dlaczego
rozpoczynaliśmy ten biznes w końcu, ku temu trzy główny powód. Pierwszy był
duże pieniądze, drugi był gotówka i trzeci był forsa. Ten trzy powód na
początku. I potem nieprzypadkowo wszyscy mówią o tem na spotkaniach. My
pojechaliśmy dwa lub trzy tygodnie potem, nie pamiętam dokładnie, na taki
typu spotkanie jak w Budapeszcie i tam zobaczyłem, że ten biznes mówi
troszeczkę o innych rzeczy niż tylko pieniądze. Tam było, powiem bez
przesada, dwanaście tysiąc idiot, wariat. Kto cieszył się życie, kto był
uśmiechnięty, to nie tak jak ten normal ludzi - smutnych jakoś nie . Nie.
Dobrze czuli się. Dla mnie to był trochę nienormalne. I ja też stał się
takim nienormalnym i bardzo, bardzo czuje się w tym role dzisiaj i życzę wam
jak najlepszej decyzja i wy lubicie przygoda, ten biznes będzie naprawdę
podobać wam i jeśli nie lubicie przygoda, wtedy będziecie go polubić.

Znowu dystrybutor E: I tak, jak obiecałem, pokażę wam, jak to zrobić. To
jest tak proste. Pierwszy punkt w biznesie: powinniście mieć marzenia. I ja
wierzę, że przyszliście tutaj dzisiaj z marzeniem. Tak? Ale nie martwcie
się. Jeżeli nie macie marzenia, to posiejcie je i pielęgnujcie, niech rośnie
to marzenie.

Teraz widzimy dystrybutorkę G, starszą kobietę w różowym kostiumie, ostro
wymalowaną. Kamera pokazuje zapewne jej "Zeszyt marzeń" z powklejanym
widokówkami z egzotycznych miejsc: Hongkong, Hawaje, dziewczyny w bikini na
plaży.

Dystrybutorka G: Jeżeli mamy marzenia, to po prostu dążmy do nich, marzenia
muszą być pielęgnowane przede wszystkim. O marzeniach musimy przypominać sob
ie codziennie. Marzenia gdzieś powinniśmy sobie zapisać. Powinniśmy obracać
się również w świecie osób, które osiągnęły sukces, i cały czas pamiętać o
tych naszych marzeniach. Jeżeli obracamy się wśród osób, które mają sukces,
po prostu my równocześnie osiągamy ten sukces, czyli dążymy, mamy ten cel
już wytyczony. Jeżeli obracamy się w świecie ludzi biednych, słuchajcie,
stajemy się, po prostu ludźmi biednymi.

Prospekt w samochodzie. Wkłada motywacyjną kasetę do magnetofonu. Kamera
pokazuje samochód stający na opustoszałym parkingu. Kierowca oparty na
kierownicy słucha głosu z tej kasety:
- Taka jest prawda. Możecie mieć marzenia, marzenia są za darmo. Witajcie w
życiu. Potrzebujesz mieć cyngiel. Co jest twoim cynglem, człowieku? Co
sprawi, że wypalisz? Niektórzy mówią: ja nie wiem, co to jest to marzenie. A
ja im mówię, popatrz: tu mam pistolet, jest w nim kula i przykładam ci ten
pistolet do głowy. I mówię ci: masz 90 dni na to, żebyś dwukrotnie zwiększył
pojemność swojego networku, bo inaczej cię zastrzelę. Jest tak mnóstwo
martwych ludzi na świecie. Ci ludzie obudzą się jutro rano i nie będą mieć
marzenia. Dlatego ci ludzie nie lubią ludzi z biznesu Amwayu, bo my jesteśmy
zwycięzcami.


Do dystrybutorki F. Przychodzi Prospekt. Rozmawiają w kuchni, na półce stoją
malowane talerze. Rozpoczyna się wstępna rozmowa. Dystrybutorka sprawdza
marzenia kandydata.

Dystrybutorka F: Czy pan kiedyś myślał na temat swojej przyszłości, jak by
pan ją chciał widzieć?

Prospekt: Jeżeli chodzi o dalsze perspektywy, to nie mam sprecyzowanego
celu.

Dystrybutorka F: A czego by pan chciał w ogóle w życiu?

Prospekt: W życiu? Tak w ogóle?

Dystrybutorka F: Tak dla siebie.

Prospekt: Ja mam tak: na przykład do końca tego roku Mazda 626, V-6, no na
razie , a później zobaczymy.

Dystrybutorka F: Wie pan, to jest ogromne i piękne marzenie. Gdyby była taka
sytuacja, że ma pan bardzo, bardzo dużo pieniędzy, no, ja wiem, rzędu 200
mln miesięcznie, to będzie 20 tys. Nowych złotych. I ma pan w jednym
miesiącu 20 mln, na co by pan wydał te pieniądze?

Prospekt uśmiecha się do wizji przyszłych pieniędzy: Tak w jednym miesiącu?

Dystrybutorka F: W jednym miesiącu, co by pan z nimi zrobił?

Prospekt: No, odłożyłbym na konto.

Prospekt, zatroskany: No, akurat w tym przypadku to mi nic nie przychodzi do
głowy.

Dystrybutor E naciska: Stomatolog?

Prospekt: Ale ponieważ leżałem w szpitalu...

Dystrybutor E: Świetnie...To nieświetnie, że pan leżał, cha, cha...

Prospekt: Przypomniałem sobie, że sporo znajomości stamtąd też może , to
jest taki zamknięty krąg, prawda, szpitalny, z kliniki. Zacznijmy od tych
najmilszych - pielęgniarek, dobrze?

Dystrybutor E: Podejrzewam, cha, cha. Jak pan myśli, ile taka pielęgniarka
może znać ludzi?

Prospekt: No, bardzo dużo.

Dystrybutor E: 50?

Prospekt: Więcej, dużo więcej.

Dystrybutor E: Czy zna pan może kogoś, kto chodzi w okularach?

Prospekt: O, możemy wyselekcjonować z tych, muszę spojrzeć, z tych, bo już
kilkadziesiąt tych nazwisk jest.

Dystrybutor E: Czy może zna pan kogoś, kto nosi brodę albo wąsy?

Prospekt: No, znalazłoby się parę osób.

Prospekt wyjmuje telefon komórkowy, wyświetla nazwiska znajomych.

Dystrybutor E z uznaniem: To jest wspaniałe, że pan zainwestował w ten
telefon, i to może być ten pierwszy raz, kiedy pan zarobi na telefonie.

Prospekt: Nie, powiem panu, że już udało się.

Dystrybutor E: Czy pamięta pan swoich fryzjerów? Albo fryzjera? Nie wiem
ilu? Czy uczęszcza pan na siłownię? No i kolejna grupa - wakacje. To jest
duża grupa.


Znów wracamy na amwayowe szkolenie w hotelu Grand w Łodzi.


Dystrybutor E: Czy wystarczy tylko wypisać na kartkę tę listę? Nie , wtedy
musicie poprosić, kto was dzisiaj zaprosił, żeby z wami przepracował tę
listę. I co? ? Wykonać telefony: "Halo, co robisz w piątek albo w sobotę
wieczorem? Nic? Czy możemy się spotkać?" I to wszystko, jak w tej broszurze
i na tych kasetach. Czy musicie im wyjaśniać przy zapraszaniu ten cały
biznes? Ja to robiłem kiedyś, uwierzcie. Nikt nie przychodził. A ja płaciłem
duże rachunki za telefon. Uważajcie, telefony drożeją. Króciutko,
zaciekawić.


Dalszy ciąg spotkania dystrybutorki F z Prospektem. Już nie rozmawiają o
marzeniach, przechodzą do konkretów.

Dystrybutorka F: No to cóż, pokażę panu teraz, w jaki sposób pracujemy, już
konkretnie. Do tego celu nam bardzo dobrze pomaga w pracy telefon. Jaki jest
u nas cel?

Prospekt: Naszym celem jest zaprosić Prospekta.

Dystrybutorka F: Żeby przyszedł, żeby posłuchał, co my mamy do powiedzenia.
Ten, kto odbierze telefon, usłyszy nasz głos. I w naszym głosie powinien
usłyszeć, że jesteśmy radośni, entuzjastyczni, szczęśliwi, mamy coś
wspaniałego do zaproponowania jemu. Nasz entuzjazm od razu będzie przez
niego usłyszany w słuchawce, prawda? Czyli dobrze byłoby, żebyśmy moment
przed zabraniem głosu, no byli właśnie tacy. I bardzo szybko zakończyć
rozmowę.

Prospekt: Tylko, że mam tutaj takie wrażenie, że jak ja udaję, że się
spieszę, przecież mi się nie spieszy. Jak ja udaję, że się spieszę, to ktoś
może odebrać: no, coś bardzo szybko musi załatwić coś.

Dystrybutorka F: Przecież nie musimy aż tak bardzo się spieszyć, żebyśmy nie
mogli ani słowa zamienić. Musimy to robić z pewnym wyczuciem. Ja myślę, że
to wyczucie przyjdzie. Jeżeli wykonamy kilka telefonów, każdy następny,
zobaczy pan, będzie lepszy od poprzedniego, bo troszkę praktyki tutaj tak
samo przydaje się. Tak - że ten pośpiech bez przesady. Możemy w pewnym
momencie użyć takiego wykrętu, że jeśli czujemy, że ta osoba nas bardzo
mocno wypytuje, i chcemy po prostu kończyć rozmowę, nie przedłużać jej ,
możemy powiedzieć: "Słuchaj, ja cię bardzo przepraszam, ale właśnie ktoś
dzwoni do drzwi, przy spotkaniu porozmawiamy sobie jeszcze, a teraz
przepraszam cię, muszę kończyć". Będzie to taktowne, w miarę takie do
uwierzenia, prawda? Czasami kobieta np. może powiedzieć: "Oj, przepraszam
cię, muszę kończyć, bo mi się mięso przypala", cha, cha. Tak że musimy być w
miarę naturalni, Ale też jesteśmy przecież w tym największym teatrze, w
życiu, prawda? I uczymy się takich różnych zachowań i możemy troszeczkę tak
użyć. Na przykład, co by pan zrobił, gdyby panu ten ktoś zapraszany
powiedział: "No dobrze, ale o co chodzi?" Umiałby pan odpowiedzieć?

Prospekt: No, przez telefon nie da się powiedzieć, określić tego planu.
Czyli: "Przyjdź, porozmawiamy na ten temat".

Dystrybutorka F: Myślę, że byłoby dobrze, żeby w tym momencie powiedzieć
tak: "Świetne pytanie, słuchaj, jak będziesz, to porozmawiamy właśnie na ten
temat i wybacz, że nie mogę z tobą teraz dłużej porozmawiać, bo wiesz, no ,
muszę jeszcze do wielu osób zadzwonić". Jeżeli ktoś by zapytał pana: "A czy
to nie Amway?" Co by pan odpowiedział?

Prospekt: Nie wiem, a co mam odpowiedzieć?

Dystrybutorka F: Myślę, że przede wszystkim nie trzeba kłamać. Dlatego, że
nasza współpraca między partnerami zawsze opiera się na zaufaniu.

Prospekt: Ale tu jest, tu widzę jakąś sprzeczność, bo wcześniej pani
powiedziała, że można kłamać.

Dystrybutorka F: Jak powiedziałam?

Prospekt: No, "mięso mi się przypala" albo coś takiego.

Dystrybutorka F: To nie jest kłamstwo dotyczące w jakiś sposób firmy, tylko
to jest taki troszkę mały drobny wykręt, żeby zakończyć rozmowę. Powinniśmy
się starać być szczerzy, "czy to nie Amway", prawda, jeżeli padnie pytanie?

Prospekt: To ja bym powiedział: "A co wiesz na ten temat?"

Dystrybutorka F: No właśnie, czy nie dobre byłoby, żeby pan powiedział tak:
"Czy to Amway?". Mógłby pan odpowiedzieć w ten sposób: "Słuchaj, tyle osób
mówi na ten temat, powiedz mi wreszcie o co chodzi". I wtedy co się dzieje?
Ta osoba zwykle mówi co? "A, wiesz, to polega na wciskaniu produktów,
bieganiu od drzwi do drzwi". I co pan wtedy dalej odpowie? "No, słuchaj,
chyba nie sądzisz, że ja mógłbym do czegoś takiego ciebie zapraszać. Ja sam
absolutnie nie chciałbym robić czegoś takiego." Albo jeżeli ktoś powie,
"Słuchaj, czy to nie Amway?" Wtedy możemy powiedzieć również: "Czy słyszałeś
coś o organizacji Network Twenty One?" Powie: "Nie". No, wobec tego przyjdź,
porozmawiamy".

Ponownie dystrybutor B (były partyjny): Musimy założyć też pewien margines
kłamstewek. Bo z reguły, jak jeszcze człowiek czegoś nie ma, no to w tych
marzeniach musi sam siebie okłamać. W tym systemie kłamstewek trzeba się
tylko wystrzegać wierutnych kłamstw. Nie można czegoś tak zakłamać, żeby
ludzie źle cię odebrali.

Dystrybutor E na łódzkim szkoleniu: I co się dzieje dalej? Po planie
marketingu pojawiają się trzy typy ludzi: A, B, C. Kto to jest A? Aaaa -
wspaniały biznes, ja buduję ten biznes, 50 nazwisk na listę, 200 dopiszę
jeszcze po południu i wykonuję telefony, kupują od razu biznes. I rejestruję
działalność, stosuję, ja jestem A, kupuję te wszystkie bilety, kasety. To
jest A. Czy chcielibyście być w życiu A? A więc bądźmy A.

Osoba typu B to jest osoba, która co powie? "Amway? Ja bym to robił, ale ja
nie mam czasu". Super. My też szukamy takich ludzi, którzy nie mają czasu. A
czy kupujesz pasty, mydło, szampon, witaminy, telefon?


Dalszy ciąg wykładu dystrybutora (zza kadru) ilustrowany jest scenami z jego
życia prywatnego. E w eleganckiej łazience, półnagi, owinięty ręcznikiem
wyjaśnia tajniki strategii. Mówiąc o paście do zębów Amwaya i szczoteczce,
myje zęby. Opowiadając o perfumach - skrapia się nimi. Pastuje buty pastą
Amwaya.


I ja dzisiaj rano myłem włosy, później założyłem sobie balsam na włosy,
dzięki Bogu, jeszcze, mogę się pochwalić, mam jeszcze dużo włosów, później
użyłem trochę lakieru, później, moi drodzy, zacząłem się golić, tak, pianka,
krem po goleniu, później umyłem zęby - popatrzę: szczoteczka też nasza! -
później założyłem buty, obczyściłem, coś troszkę już dzisiaj brudne, i moi
drodzy, użyłem później perfum, tak, hmmm, później odświeżyłem sobie usta,
później przed spotkaniem połknąłem jeszcze kilka witamin. Biznes jest tak
prosty. Być stuprocentowym użytkownikiem. I co później? Ludzie pytają, skąd
masz takie piękne włosy, dlaczego ci nie wypadają, a mi wypadają. Dlaczego,
dlaczego tak ładnie wyglądasz. Jesteś taki pachnący. I co się dzieje? Obrót,
obrót, obrót. Super.

Dystrybutorka H: na tle wielkiej fotografii twórców Amwaya:

Dystrybutorka H: - Uważam, że wszystkie książki, które napisano,
przynajmniej dla młodzieży, są pozytywne. Ja przypomniałem sobie taką
książkę, którą czytałam w wieku dziesięciu lat, nie pamiętam jakiego była
autora, ponieważ w wieku dziesięciu lat nie zwracałam uwagi, kto napisał
jakąś tam książkę. Wiem, że miała tytuł, głównej bohaterki był to tytuł
"Pollyanna". O co mnie zaciekawiło w tej książce? Oczywiście, nie
wiedziałam, że to jest jakaś tam pozytywna książka. Wtedy to mi do głowy
oczywiście nie przyszło. Ale była to dziewczynka, nieduża, która straciła
rodziców, była całkowitą sierotą i wychowywana była przez dalekich krewnych.
I w miasteczku, do którego przybyła, potrafiła zdziałać coś takiego, że
wszyscy byli szczęśliwi. Mnie najbardziej w pamięci utkwiło, jak ta mała
dziewczynka wytłumaczyła sąsiadowi, który chodził o kulach, że te kule są
dla niego dobrodziejstwem. To znaczy, może dzięki temu chodzić, wyjść sobie
wiosną do ogródka, popatrzeć, jak kwitną jabłonie, co najśmieszniejsze, może
się tymi kulami odganiać od jakichś psów, kotów i tym podobnych zwierząt.


Dystrybutorka G: Jeżeli oglądamy telewizję i mówią, jakie to są wojny, ile
to było wypadków, kogo zabili, kogo zamordowali, przecież my na to nie mamy
żadnego wpływu. A jednak gdzieś to zaczyna zakodowane być w naszej
podświadomości. I my zaczynamy to pielęgnować, zaczynamy się nad tym
zastanawiać. A przecież nie o to chodzi. Bo to nas nie dotyczy.


Dystrybutor E: I tutaj, przy tej telewizji, myślę, może dla kogoś dziennik
telewizyjny jest bardzo negatywny, jeżeli się tym bardzo ekscytuje na
niekorzyść. Myślę, że musi też odpowiednio dawkować.


Amerykański dystrybutor już nie leży na plecach. Opowiada ze sceny:

- Ale nigdy, nigdy, nigdy nie widziałem nikogo skaczącego i mówiącego: "To
był ten program w telewizji, który zmienił moje życie" Nigdy!

Teraz kilku mężczyzn - amwayowców - rzuca na stos telewizory, kasety wideo.
Podkładają ogień. Kamera robi najazd na płomienie trawiące kasety wideo z
filmami "Psy 2" i "Młode wilki" oraz wypalone szczątki telewizora.

Fragment seminarium weekendowego w Poznaniu prowadzonego przez
amerykańskiego dystrybutora, szpakowatego mężczyznę w eleganckim garniturze.
Czyta list.

Amerykanin: Mam bardzo negatywnego męża. I on powiedział, że się ze mną
rozwiedzie, kiedy ja będę budować ten biznes. Czy oprócz trucizny jest coś
innego, co mogłabym zrobić? (okrzyki, brawa)

Amerykanin odrzuca przeczytany list: Wiecie, mężczyźni, to jest prosta
robota (gwizdy, brawa). Naprawdę, każdego mężczyznę, możecie zrobić z nim
wszystko, co chcecie. Możecie powiedzieć, żeby usiadł i szczekał jak pies
(Amerykanin naśladuje szczekanie psa). Żeby się przekręcił, to jest bardzo
proste. Zrób Amway, wy możecie zrobić, żeby wasz mężczyzna zrobił absolutnie
wszystko. Tak naprawdę my mówimy, no, maksimum 15 minut potrzebujesz
(gwizdy, brawa). My, mężczyźni, przecież wszędzie jesteśmy tacy sami. To nie
jest nasza wina.

Dystrybutor E uczy Prospekta. Na przemian widać ich twarze. Prospekt
odpowiada hasłami na hasła dystrybutora E.

Kolejne slogany podkreśla ruchem ręki z zaciśniętą pięścią.

Dystrybutor E: Mam bogatą osobowość.

Prospekt: Mam unikatową osobowość - Amwaya.

Dystrybutor E: Jestem wspaniały, zdrowy i pozytywny.

Prospekt: Będę pracować.

Dystrybutor E: Jestem entuzjastyczny.

Prospekt: Inni ludzie będą chcieli być tacy jak ja.

Dystrybutor E: Ludzie będą mieli lepszy dzień, bo mnie dzisiaj spotkali.

Prospekt: Jestem biznesmenem i mam rosnący biznes Amwaya.

Dystrybutor E: Kocham siebie i ludzi.

Prospekt: Muszę wyglądać jak święty, muszę być szczęśliwy.

Dystrybutor E: Proszę, aby moje marzenie nie umarło.

Widzimy dystrybutora F, łysiejącego mężczyznę z brodą.

Dystrybutor F: Kiedyś wykonywałem zawód kierowcy, zawód mechanika, zawód
sztukatora, zawód betoniarza, zawód murarza, a dziś ja po prostu kreuję
ludzkie osobowości, ja pracuję z ludźmi, którzy chcą zmienić swoją
osobowość, tak jak zmieniłem to ja. I wiem o tym, że ludziom, którzy chcą
sami sobie pomóc, ja też jestem w stanie w jakimś stopniu pomóc.

Prospekt: No, przez telefon nie da się powiedzieć, określić tego planu.
Czyli: "Przyjdź, porozmawiamy na ten temat".

Dystrybutorka F: Myślę, że byłoby dobrze, żeby w tym momencie powiedzieć
tak: "Świetne pytanie, słuchaj, jak będziesz, to porozmawiamy właśnie na ten
temat i wybacz, że nie mogę z tobą teraz dłużej porozmawiać, bo wiesz, no ,
muszę jeszcze do wielu osób zadzwonić". Jeżeli ktoś by zapytał pana: "A czy
to nie Amway?" Co by pan odpowiedział?

Prospekt: Nie wiem, a co mam odpowiedzieć?

Dystrybutorka F: Myślę, że przede wszystkim nie trzeba kłamać. Dlatego, że
nasza współpraca między partnerami zawsze opiera się na zaufaniu.

Prospekt: Ale tu jest, tu widzę jakąś sprzeczność, bo wcześniej pani
powiedziała, że można kłamać.

Dystrybutorka F: Jak powiedziałam?

Prospekt: No, "mięso mi się przypala" albo coś takiego.

Dystrybutorka F: To nie jest kłamstwo dotyczące w jakiś sposób firmy, tylko
to jest taki troszkę mały drobny wykręt, żeby zakończyć rozmowę. Powinniśmy
się starać być szczerzy, "czy to nie Amway", prawda, jeżeli padnie pytanie?

Prospekt: To ja bym powiedział: "A co wiesz na ten temat?"

Dystrybutorka F: No właśnie, czy nie dobre byłoby, żeby pan powiedział tak:
"Czy to Amway?". Mógłby pan odpowiedzieć w ten sposób: "Słuchaj, tyle osób
mówi na ten temat, powiedz mi wreszcie o co chodzi". I wtedy co się dzieje?
Ta osoba zwykle mówi co? "A, wiesz, to polega na wciskaniu produktów,
bieganiu od drzwi do drzwi". I co pan wtedy dalej odpowie? "No, słuchaj,
chyba nie sądzisz, że ja mógłbym do czegoś takiego ciebie zapraszać. Ja sam
absolutnie nie chciałbym robić czegoś takiego." Albo jeżeli ktoś powie,
"Słuchaj, czy to nie Amway?" Wtedy możemy powiedzieć również: "Czy słyszałeś
coś o organizacji Network Twenty One?" Powie: "Nie". No, wobec tego przyjdź,
porozmawiamy".

Ponownie dystrybutor B (były partyjny): Musimy założyć też pewien margines
kłamstewek. Bo z reguły, jak jeszcze człowiek czegoś nie ma, no to w tych
marzeniach musi sam siebie okłamać. W tym systemie kłamstewek trzeba się
tylko wystrzegać wierutnych kłamstw. Nie można czegoś tak zakłamać, żeby
ludzie źle cię odebrali.

Dystrybutor E na łódzkim szkoleniu: I co się dzieje dalej? Po planie
marketingu pojawiają się trzy typy ludzi: A, B, C. Kto to jest A? Aaaa -
wspaniały biznes, ja buduję ten biznes, 50 nazwisk na listę, 200 dopiszę
jeszcze po południu i wykonuję telefony, kupują od razu biznes. I rejestruję
działalność, stosuję, ja jestem A, kupuję te wszystkie bilety, kasety. To
jest A. Czy chcielibyście być w życiu A? A więc bądźmy A.

Osoba typu B to jest osoba, która co powie? "Amway? Ja bym to robił, ale ja
nie mam czasu". Super. My też szukamy takich ludzi, którzy nie mają czasu. A
czy kupujesz pasty, mydło, szampon, witaminy, telefon?


Dalszy ciąg wykładu dystrybutora (zza kadru) ilustrowany jest scenami z jego
życia prywatnego. E w eleganckiej łazience, półnagi, owinięty ręcznikiem
wyjaśnia tajniki strategii. Mówiąc o paście do zębów Amwaya i szczoteczce,
myje zęby. Opowiadając o perfumach - skrapia się nimi. Pastuje buty pastą
Amwaya.


I ja dzisiaj rano myłem włosy, później założyłem sobie balsam na włosy,
dzięki Bogu, jeszcze, mogę się pochwalić, mam jeszcze dużo włosów, później
użyłem trochę lakieru, później, moi drodzy, zacząłem się golić, tak, pianka,
krem po goleniu, później umyłem zęby - popatrzę: szczoteczka też nasza! -
później założyłem buty, obczyściłem, coś troszkę już dzisiaj brudne, i moi
drodzy, użyłem później perfum, tak, hmmm, później odświeżyłem sobie usta,
później przed spotkaniem połknąłem jeszcze kilka witamin. Biznes jest tak
prosty. Być stuprocentowym użytkownikiem. I co później? Ludzie pytają, skąd
masz takie piękne włosy, dlaczego ci nie wypadają, a mi wypadają. Dlaczego,
dlaczego tak ładnie wyglądasz. Jesteś taki pachnący. I co się dzieje? Obrót,
obrót, obrót. Super.

Prospekt: Więcej, dużo więcej.

Dystrybutor E: Czy zna pan może kogoś, kto chodzi w okularach?

Prospekt: O, możemy wyselekcjonować z tych, muszę spojrzeć, z tych, bo już
kilkadziesiąt tych nazwisk jest.

Dystrybutor E: Czy może zna pan kogoś, kto nosi brodę albo wąsy?

Prospekt: No, znalazłoby się parę osób.

Prospekt wyjmuje telefon komórkowy, wyświetla nazwiska znajomych.

Dystrybutor E z uznaniem: To jest wspaniałe, że pan zainwestował w ten
telefon, i to może być ten pierwszy raz, kiedy pan zarobi na telefonie.

Prospekt: Nie, powiem panu, że już udało się.

Dystrybutor E: Czy pamięta pan swoich fryzjerów? Albo fryzjera? Nie wiem
ilu? Czy uczęszcza pan na siłownię? No i kolejna grupa - wakacje. To jest
duża grupa.


Znów wracamy na amwayowe szkolenie w hotelu Grand w Łodzi.


Dystrybutor E: Czy wystarczy tylko wypisać na kartkę tę listę? Nie , wtedy
musicie poprosić, kto was dzisiaj zaprosił, żeby z wami przepracował tę
listę. I co? ? Wykonać telefony: "Halo, co robisz w piątek albo w sobotę
wieczorem? Nic? Czy możemy się spotkać?" I to wszystko, jak w tej broszurze
i na tych kasetach. Czy musicie im wyjaśniać przy zapraszaniu ten cały
biznes? Ja to robiłem kiedyś, uwierzcie. Nikt nie przychodził. A ja płaciłem
duże rachunki za telefon. Uważajcie, telefony drożeją. Króciutko,
zaciekawić.


Dalszy ciąg spotkania dystrybutorki F z Prospektem. Już nie rozmawiają o
marzeniach, przechodzą do konkretów.

Dystrybutorka F: No to cóż, pokażę panu teraz, w jaki sposób pracujemy, już
konkretnie. Do tego celu nam bardzo dobrze pomaga w pracy telefon. Jaki jest
u nas cel?

Prospekt: Naszym celem jest zaprosić Prospekta.

Dystrybutorka F: Żeby przyszedł, żeby posłuchał, co my mamy do powiedzenia.
Ten, kto odbierze telefon, usłyszy nasz głos. I w naszym głosie powinien
usłyszeć, że jesteśmy radośni, entuzjastyczni, szczęśliwi, mamy coś
wspaniałego do zaproponowania jemu. Nasz entuzjazm od razu będzie przez
niego usłyszany w słuchawce, prawda? Czyli dobrze byłoby, żebyśmy moment
przed zabraniem głosu, no byli właśnie tacy. I bardzo szybko zakończyć
rozmowę.

Prospekt: Tylko, że mam tutaj takie wrażenie, że jak ja udaję, że się
spieszę, przecież mi się nie spieszy. Jak ja udaję, że się spieszę, to ktoś
może odebrać: no, coś bardzo szybko musi załatwić coś.

Dystrybutorka F: Przecież nie musimy aż tak bardzo się spieszyć, żebyśmy nie
mogli ani słowa zamienić. Musimy to robić z pewnym wyczuciem. Ja myślę, że
to wyczucie przyjdzie. Jeżeli wykonamy kilka telefonów, każdy następny,
zobaczy pan, będzie lepszy od poprzedniego, bo troszkę praktyki tutaj tak
samo przydaje się. Tak - że ten pośpiech bez przesady. Możemy w pewnym
momencie użyć takiego wykrętu, że jeśli czujemy, że ta osoba nas bardzo
mocno wypytuje, i chcemy po prostu kończyć rozmowę, nie przedłużać jej ,
możemy powiedzieć: "Słuchaj, ja cię bardzo przepraszam, ale właśnie ktoś
dzwoni do drzwi, przy spotkaniu porozmawiamy sobie jeszcze, a teraz
przepraszam cię, muszę kończyć". Będzie to taktowne, w miarę takie do
uwierzenia, prawda? Czasami kobieta np. może powiedzieć: "Oj, przepraszam
cię, muszę kończyć, bo mi się mięso przypala", cha, cha. Tak że musimy być w
miarę naturalni, Ale też jesteśmy przecież w tym największym teatrze, w
życiu, prawda? I uczymy się takich różnych zachowań i możemy troszeczkę tak
użyć. Na przykład, co by pan zrobił, gdyby panu ten ktoś zapraszany
powiedział: "No dobrze, ale o co chodzi?" Umiałby pan odpowiedzieć?

Prospekt: No, przez telefon nie da się powiedzieć, określić tego planu.
Czyli: "Przyjdź, porozmawiamy na ten temat".

Dystrybutorka F: Myślę, że byłoby dobrze, żeby w tym momencie powiedzieć
tak: "Świetne pytanie, słuchaj, jak będziesz, to porozmawiamy właśnie na ten
temat i wybacz, że nie mogę z tobą teraz dłużej porozmawiać, bo wiesz, no ,
muszę jeszcze do wielu osób zadzwonić". Jeżeli ktoś by zapytał pana: "A czy
to nie Amway?" Co by pan odpowiedział?

Prospekt: Nie wiem, a co mam odpowiedzieć?

Dystrybutorka F: Myślę, że przede wszystkim nie trzeba kłamać. Dlatego, że
nasza współpraca między partnerami zawsze opiera się na zaufaniu.

Prospekt: Ale tu jest, tu widzę jakąś sprzeczność, bo wcześniej pani
powiedziała, że można kłamać.

Dystrybutorka F: Jak powiedziałam?

Prospekt: No, "mięso mi się przypala" albo coś takiego.

Dystrybutorka F: To nie jest kłamstwo dotyczące w jakiś sposób firmy, tylko
to jest taki troszkę mały drobny wykręt, żeby zakończyć rozmowę. Powinniśmy
się starać być szczerzy, "czy to nie Amway", prawda, jeżeli padnie pytanie?

Prospekt: To ja bym powiedział: "A co wiesz na ten temat?"

Dystrybutorka F: No właśnie, czy nie dobre byłoby, żeby pan powiedział tak:
"Czy to Amway?". Mógłby pan odpowiedzieć w ten sposób: "Słuchaj, tyle osób
mówi na ten temat, powiedz mi wreszcie o co chodzi". I wtedy co się dzieje?
Ta osoba zwykle mówi co? "A, wiesz, to polega na wciskaniu produktów,
bieganiu od drzwi do drzwi". I co pan wtedy dalej odpowie? "No, słuchaj,
chyba nie sądzisz, że ja mógłbym do czegoś takiego ciebie zapraszać. Ja sam
absolutnie nie chciałbym robić czegoś takiego." Albo jeżeli ktoś powie,
"Słuchaj, czy to nie Amway?" Wtedy możemy powiedzieć również: "Czy słyszałeś
coś o organizacji Network Twenty One?" Powie: "Nie". No, wobec tego przyjdź,
porozmawiamy".

Ponownie dystrybutor B (były partyjny): Musimy założyć też pewien margines
kłamstewek. Bo z reguły, jak jeszcze człowiek czegoś nie ma, no to w tych
marzeniach musi sam siebie okłamać. W tym systemie kłamstewek trzeba się
tylko wystrzegać wierutnych kłamstw. Nie można czegoś tak zakłamać, żeby
ludzie źle cię odebrali.

Dystrybutor E na łódzkim szkoleniu: I co się dzieje dalej? Po planie
marketingu pojawiają się trzy typy ludzi: A, B, C. Kto to jest A? Aaaa -
wspaniały biznes, ja buduję ten biznes, 50 nazwisk na listę, 200 dopiszę
jeszcze po południu i wykonuję telefony, kupują od razu biznes. I rejestruję
działalność, stosuję, ja jestem A, kupuję te wszystkie bilety, kasety. To
jest A. Czy chcielibyście być w życiu A? A więc bądźmy A.

Osoba typu B to jest osoba, która co powie? "Amway? Ja bym to robił, ale ja
nie mam czasu". Super. My też szukamy takich ludzi, którzy nie mają czasu. A
czy kupujesz pasty, mydło, szampon, witaminy, telefon?


Dalszy ciąg wykładu dystrybutora (zza kadru) ilustrowany jest scenami z jego
życia prywatnego. E w eleganckiej łazience, półnagi, owinięty ręcznikiem
wyjaśnia tajniki strategii. Mówiąc o paście do zębów Amwaya i szczoteczce,
myje zęby. Opowiadając o perfumach - skrapia się nimi. Pastuje buty pastą
Amwaya.


I ja dzisiaj rano myłem włosy, później założyłem sobie balsam na włosy,
dzięki Bogu, jeszcze, mogę się pochwalić, mam jeszcze dużo włosów, później
użyłem trochę lakieru, później, moi drodzy, zacząłem się golić, tak, pianka,
krem po goleniu, później umyłem zęby - popatrzę: szczoteczka też nasza! -
później założyłem buty, obczyściłem, coś troszkę już dzisiaj brudne, i moi
drodzy, użyłem później perfum, tak, hmmm, później odświeżyłem sobie usta,
później przed spotkaniem połknąłem jeszcze kilka witamin. Biznes jest tak
prosty. Być stuprocentowym użytkownikiem. I co później? Ludzie pytają, skąd
masz takie piękne włosy, dlaczego ci nie wypadają, a mi wypadają. Dlaczego,
dlaczego tak ładnie wyglądasz. Jesteś taki pachnący. I co się dzieje? Obrót,
obrót, obrót. Super.



Wracamy na szkolenie.

Dystrybutor E:...i kolejny punkt to to, że mamy taśmy. Wiecie, co to za
siła? To są ludzie, którzy też oszaleli, rzucili to, wrócili z Australii do
Polski, tam mieli swój hotel, zostawili hotel i wrócili do Polski i mydło
sprzedają, wiecie? Perwersyjne, co ci ludzie robią. I ja słucham na tych
kasetach te historie. Ciągle słucham. I co tydzień nowa kaseta przychodzi, i
za tydzień znowu nowa, i jeszcze w międzyczasie dla liderów nowa i ja te
kasety wkładam i słucham, i słucham, i słucham, i dlatego mi się dzisiaj
łatwiej mówi. I zachwyt z tych kaset i słuchajcie tych kaset, dzień i noc
słuchajcie tych kaset. Ja słucham. Ile kosztuje kaseta? Dużo pieniędzy - 16
zł. Ten plastik nie kosztuje wiele. Ale wiedza, która jest w środku,
informacja.


Kolejny fragment z kasety motywacyjnej - seminarium Amwaya w Gdańsku.
Opowiada amerykański dystrybutor. Ktoś tłumaczy.


Amerykański dystrybutor: Pamiętajcie, to jest bardzo specjalna technika,
którą powinniście praktykować przed lustrem. Macie się nauczyć, tak właśnie
w takiej pozycji stanąć, trzymać tak kasetę, uśmiechać się jak idiota i
robić coś takiego - to jest wasze ranne ćwiczenie. OK? Co w tej chwili
robicie? Najlepiej, jeżeli zostawiacie takie kasety w tych opakowaniach, są
ostrzejsze. Więc ja podjechałem do tego domu, do tego faceta, zapukałem,
uśmiech, otworzyli drzwi i zobaczyli, że stoicie tam. A jego twarz była:
aaa, to jest ten facet z Amwaya.


Tu Amerykanin robi głupią minę.

W tym momencie, naprawdę, normalnie oni nie są podekscytowani, zobaczycie to
jeszcze raz i ja powiedziałem, "Ja słuchałem tej taśmy i wtedy właśnie
pomyślałem o tobie, masz to, posłuchaj". I momentalnie pchasz tą taśmę w
jego twarz. W momencie kiedy ta kaseta prosto idzie w jego oczy, szybko oni
łapią to. Oni nigdy nie chcą stracić oczu. W tym momencie macie to, co
chcieliście osiągnąć: taśmę w jego dłoni. Kiedy pójdziecie do następnego
swojego, na następne spotkanie, wejdźcie w ten sposób: puk, puk, puk...


Amerykanin wkłada sobie kasetę między zęby. Wyjmuje tylko po to, żeby
powiedzieć kilka słów, i wkłada ponownie.

Oni zapytają "Czy możemy dać tobie coś do picia". Tak. "Czy chcesz usiąść",
zapytają. Tak. I w końcu może się zorientują i zapytają: "A co trzymasz w
zębach?". I wtedy wyciągnę i powiem, "O cieszę się, że zapytałeś o to".
Uczcie wszystkich naokoło. Taśmy to grupy, grupa - duplikacja. To jest
jedyna droga, żeby duplikować.


Amerykanin kładzie się na plecach na estradzie, z której przemawia. Mówi,
leżąc:

Wtedy możecie się położyć na plaży, na Hawajach, i zbierać słoneczne
promyki, a biznes rozwija się.

Ponownie dystrybutor B: Bardzo wielu ludzi, którzy przyjeżdżają do nas z
Zachodu, tych diamentów, szmaragdów, innych naszych dystrybutorów o
określonych kwalifikacjach, już ma ten luz związany z kasą, którą mają w
kieszeni. My jeszcze tej kasy nie mamy, ale jeż się czujemy tak, jak
powinniśmy się czuć. Już ten sukces jest zawiązany w naszej podświadomości.
I tak trzeba trzymać, tak trzeba postępować, takim trzeba być. Człowiekiem
sukcesu, który już ma go zaprogramowany.


Kamera przesuwa się po tytułach książek motywujących "Jak skutecznie
sprzedać samego siebie", "Jak przestać się martwić".


Dystrybutor E, już prywatnie, do kamery: 90 dni na wypracowanie nowych,
pozytywnych przyzwyczajeń. I tutaj mamy taki arkusz, ten arkusz jest
podzielony na miesiące. Możemy sobie tutaj zaznaczyć, czy wypełniamy każdego
dnia solidnie, pewne nawyki, które pomogą nam budować swoją osobę, rozwinąć
swoją osobowość. Pięknie się zaczyna, czytam 30 minut rekomendowane książki.


Dystrybutorka H: na tle wielkiej fotografii twórców Amwaya:

Dystrybutorka H: - Uważam, że wszystkie książki, które napisano,
przynajmniej dla młodzieży, są pozytywne. Ja przypomniałem sobie taką
książkę, którą czytałam w wieku dziesięciu lat, nie pamiętam jakiego była
autora, ponieważ w wieku dziesięciu lat nie zwracałam uwagi, kto napisał
jakąś tam książkę. Wiem, że miała tytuł, głównej bohaterki był to tytuł
"Pollyanna". O co mnie zaciekawiło w tej książce? Oczywiście, nie
wiedziałam, że to jest jakaś tam pozytywna książka. Wtedy to mi do głowy
oczywiście nie przyszło. Ale była to dziewczynka, nieduża, która straciła
rodziców, była całkowitą sierotą i wychowywana była przez dalekich krewnych.
I w miasteczku, do którego przybyła, potrafiła zdziałać coś takiego, że
wszyscy byli szczęśliwi. Mnie najbardziej w pamięci utkwiło, jak ta mała
dziewczynka wytłumaczyła sąsiadowi, który chodził o kulach, że te kule są
dla niego dobrodziejstwem. To znaczy, może dzięki temu chodzić, wyjść sobie
wiosną do ogródka, popatrzeć, jak kwitną jabłonie, co najśmieszniejsze, może
się tymi kulami odganiać od jakichś psów, kotów i tym podobnych zwierząt.


Dystrybutorka G: Jeżeli oglądamy telewizję i mówią, jakie to są wojny, ile
to było wypadków, kogo zabili, kogo zamordowali, przecież my na to nie mamy
żadnego wpływu. A jednak gdzieś to zaczyna zakodowane być w naszej
podświadomości. I my zaczynamy to pielęgnować, zaczynamy się nad tym
zastanawiać. A przecież nie o to chodzi. Bo to nas nie dotyczy.


Dystrybutor E: I tutaj, przy tej telewizji, myślę, może dla kogoś dziennik
telewizyjny jest bardzo negatywny, jeżeli się tym bardzo ekscytuje na
niekorzyść. Myślę, że musi też odpowiednio dawkować.


Amerykański dystrybutor już nie leży na plecach. Opowiada ze sceny:

- Ale nigdy, nigdy, nigdy nie widziałem nikogo skaczącego i mówiącego: "To
był ten program w telewizji, który zmienił moje życie" Nigdy!

Teraz kilku mężczyzn - amwayowców - rzuca na stos telewizory, kasety wideo.
Podkładają ogień. Kamera robi najazd na płomienie trawiące kasety wideo z
filmami "Psy 2" i "Młode wilki" oraz wypalone szczątki telewizora.

Fragment seminarium weekendowego w Poznaniu prowadzonego przez
amerykańskiego dystrybutora, szpakowatego mężczyznę w eleganckim garniturze.
Czyta list.

Amerykanin: Mam bardzo negatywnego męża. I on powiedział, że się ze mną
rozwiedzie, kiedy ja będę budować ten biznes. Czy oprócz trucizny jest coś
innego, co mogłabym zrobić? (okrzyki, brawa)

Amerykanin odrzuca przeczytany list: Wiecie, mężczyźni, to jest prosta
robota (gwizdy, brawa). Naprawdę, każdego mężczyznę, możecie zrobić z nim
wszystko, co chcecie. Możecie powiedzieć, żeby usiadł i szczekał jak pies
(Amerykanin naśladuje szczekanie psa). Żeby się przekręcił, to jest bardzo
proste. Zrób Amway, wy możecie zrobić, żeby wasz mężczyzna zrobił absolutnie
wszystko. Tak naprawdę my mówimy, no, maksimum 15 minut potrzebujesz
(gwizdy, brawa). My, mężczyźni, przecież wszędzie jesteśmy tacy sami. To nie
jest nasza wina.

Dystrybutor E uczy Prospekta. Na przemian widać ich twarze. Prospekt
odpowiada hasłami na hasła dystrybutora E.

Kolejne slogany podkreśla ruchem ręki z zaciśniętą pięścią.

Dystrybutor E: Mam bogatą osobowość.

Prospekt: Mam unikatową osobowość - Amwaya.

Dystrybutor E: Jestem wspaniały, zdrowy i pozytywny.

Prospekt: Będę pracować.

Dystrybutor E: Jestem entuzjastyczny.

Prospekt: Inni ludzie będą chcieli być tacy jak ja.

Dystrybutor E: Ludzie będą mieli lepszy dzień, bo mnie dzisiaj spotkali.

Prospekt: Jestem biznesmenem i mam rosnący biznes Amwaya.

Dystrybutor E: Kocham siebie i ludzi.

Prospekt: Muszę wyglądać jak święty, muszę być szczęśliwy.

Dystrybutor E: Proszę, aby moje marzenie nie umarło.

Widzimy dystrybutora F, łysiejącego mężczyznę z brodą.

Dystrybutor F: Kiedyś wykonywałem zawód kierowcy, zawód mechanika, zawód
sztukatora, zawód betoniarza, zawód murarza, a dziś ja po prostu kreuję
ludzkie osobowości, ja pracuję z ludźmi, którzy chcą zmienić swoją
osobowość, tak jak zmieniłem to ja. I wiem o tym, że ludziom, którzy chcą
sami sobie pomóc, ja też jestem w stanie w jakimś stopniu pomóc.


Dystrybutorka G: Tutaj, w tym naszym systemie, w którym my pracujemy, ważna
jest duplikacja, bo jeżeli ja przekażę osobie zupełnie przeciętnej, której
do tej pory życie polegało na typowej przeciętności, jeżeli będzie to robiła
systematycznie i duplikowała mnie również systematycznie, na pewno zmieni
swoją osobowość na taką, jaką mam ja.

Dalszy ciąg seminarium weekendowego. Amerykanin, który wcześniej czytał list
dystrybutorki, opowiada ze sceny. Robi grymasy, wykrzywia twarz, parodiując
zachowanie kobiet.

- Teraz kobiety... Kobiety są bardzo różne od mężczyzn. Oczywiście i to też
nie jest wasz problem, ale kobiety lubią mówić. Bez żadnego powodu, tylko
mówić. Nawet po tym, jak ty już zrobiłeś swoją decyzję, one wciąż chcą o tym
mówić. Jeżeli chcesz, żeby twoja żona pomagała tobie w budowaniu tego
biznesu, musisz wyłączyć telewizję na co najmniej jedną godzinę dziennie i
musisz otworzyć swoje usta. Musisz powiedzieć coś, cokolwiek byś nie
powiedział, wystarczy, że coś powiesz. One bardzo lubią, jak ty coś mówisz.
Naprawdę musisz powiedzieć parę słów: "Ja kocham cię". Kiedy nie ma nikogo
naokoło ciebie, staraj się robić praktykę, ćwicz. Jeżeli nie potrafisz tego
zapamiętać, zapisz sobie. I kiedy ja pójdę na takie seminaria i kiedy oni
mówią o tych podróżach do Paryża i Hawajach, ja wiem, że tobie nie zależy na
Hawajach, ale ja chcę cię tam wziąć, ponieważ ty zasłużyłeś, żeby jechać na
Hawaje. Ja wiem, że ty nie chcesz mieć futra z norek, ale ja chcę, żebyś ty
miała futro z norek, ponieważ ja kocham cię.


Piknik amwayowców z udziałem dystrybutora E i naszego Prospekta. Jedzą coś z
grilla. Potem E symuluje grę w piłkę, kopiąc budzik. Kamera pokazuje w
zwolnionym tempie, jak biegnie za budzikiem, cieszy się ze strzelonego
budzikiem gola.

Głos dystrybutora E zza kadru: Kolejne wspaniałe punkty: Jem witaminy,
koncentraty witaminowe. Co to znaczy? To mi się podoba, często nasz doradca
ciągle mówi, co z tego, jak będziesz kiedyś bardzo bogaty i będziesz bardzo
chory. Piję osiem szklanek filtrowanej wody, co dla wielu ludzi jest
niezrozumiałe. Ja też nie rozumiałem tego. Osiem szklanek wody to młodość.
Nie mówię tutaj o ćwiczeniach wyczynowych. Nie, zupełny relaks na świeżym
powietrzu, ruch jakiś, właściwie dla każdego z nas. I ktoś znowu zapyta:
"Czy taki punkt jest ważny dla człowieka sukcesu?" Ja zapytam: "Cóż ci z
sukcesu, jak będziesz stary i niedołężny?"


Kamera pokazuje dużą salę wypełnioną dystrybutorami Amwaya. Klaszczą,
krzyczą.

Głos zza kadru: - W 1996 r. z firmą Amway Polska współpracowało 80 tys.
Osób.


Znowu seminarium weekendowe, amerykański dystrybutor (ten, który się kładł)
wykrzywia się na scenie, udając idiotę. Potem miesza się z tłumem, ściska z
ludźmi. Wszystkich ogarnia euforia. Mówi do zebranych:

Amerykanin: Widzieliście ten serial porucznika Columbo? Tak, tak, to jest
ten detektyw amerykański. Ja nauczyłem się z niego, bo on zawsze tworzył
taką grę, rolę idioty. I naprawdę od takich idiotów można się dużo nauczyć.
17 miesięcy byłem pełnym profesjonalistą, inteligentne pytania, byłem
absolutnie gigantem, jeśli chodzi o ten biznes. I wiecie, co? Doszedłem do
sześciu procent i byłem absolutnie skończony finansowo. Wtedy, wtedy
zacząłem wygłupiać się jak idiota i stałem się bogaty.

Prospekt w rogu całkowicie pustego pokoju. Ma zamknięte oczy, na uszach
słuchawki. Jego głos słyszymy zza kadru:

Prospekt: Gdy ich słucham, zastanawiam się, czy światem rządzą geniusze czy
idioci, o praniu mózgu. Doszedłem do wniosku, że geniusze i idioci razem
podpisali jakiś układ.

Dystrybutor B: W tym dążeniu do wielkości trzeba przejść te wszystkie fazy,
trzeba je doskonalić, trzeba w każdej fazie mieć swoje doświadczenie. Ja mam
takie doświadczenie po pracy w organizacji młodzieżowej, w organizacji
partyjnej, w administracji czy to gospodarczej, czy to państwowej, stąd
doskonaląc te swoje cechy, chcę przejść do tej wielkości w taki sposób, żeby
tym przywódcą zostać.

Dystrybutor A: Przywódcy tutaj, w tym systemie tylko i wyłącznie, pokazują
tą drogę, ale tylko swoim własnym przykładem. Żaden Napoleon, żaden Hitler,
on nie szedł pierwszy z karabinem, on tylko kazał iść, czyli był dowódcą. My
tutaj jesteśmy przywódcami, jesteśmy liderami.


Dystrybutor F: Są osoby, które to przywództwo prawdopodobnie mają wrodzone,
weźmy Napoleona. Taki negatywny może przykład: Hitler był w jakimś stopniu
przywódcą, potrafił za sobą pociągnąć cały naród. Ale uważam też, że
właściwości przywódcze można w sobie wypracować.


Wracamy na seminarium Amwaya.

Amerykański dystrybutor: Jeżeli popatrzycie na czas, jeżeli popatrzycie na
świat dzisiaj, wolna przedsiębiorczość jest jak taka malutka świeca w środku
tego pomieszczenia. Jeżeli znamy cokolwiek na temat historii, jeżeli wiemy
cokolwiek z tego, jeżeli nauczylibyśmy się z doświadczeń polskich ludzi,
polskiego narodu, nauczyliśmy się jednej rzeczy: pewnego dnia ktoś
przyjdzie, żeby tą świecę zgasić. Pozwólcie, że zapytam was, jedno pytanie:
co jest gorsze? Żyć, leżąc z twarzą w błocie 20; 30 lat temu, żyć na
Węgrzech z twarzą w błocie, z czyimś butem na waszej szyi, kiedy absolutnie
nie byliście w stanie podnieść się i zrobić coś, cokolwiek z własnym życiem,
lub żyć teraz na Węgrzech, lub żyć dzisiaj w Polsce znów z twarzą w błocie,
wolni, żaden but nie przyciska waszej szyi, wciąż z twarzą w błocie,
niechcący powstać, żeby zrobić coś w końcu z własnym życiem. Jaka jest
różnica? Co jest gorsze? Wstańcie, wstańcie, wstańcie! Kto decyduje o waszym
życiu?


Wszyscy wstają i zaczynają śpiewać hymn:

"Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła,
szablą odbierzemy. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi włoskiej do Polski. Za
twoim przewodem, złączym się z narodem. Marsz, marsz Dąbrowski, z ziemi
włoskiej do Polski. Za twoim przewodem, złączym się z narodem". (brawa)


Amerykański dystrybutor: Polska była przyjacielem Napoleona w jego
wędrówkach w Europie. I Napoleon powiedział kiedyś: "Zdolność nic nie
znaczy. Na początku musi być dana szansa". Ja daję wam tę szansę. Weźcie ją.
Weźcie ją. Weźcie ją! Weźcie ją! To jest właśnie to. To jest nasza szansa.


Zza kadru wciąż słychać okrzyki zachęty. Kamera filmuje ludzi siedzących ze
słuchawkami na uszach pod ścianami. Zmiana. Prospekt leży sam w pokoju. Też
ma słuchawki na uszach. Na ekranie pojawia się królik z podczepioną do głowy
elektrodą. Potem znów widzimy ludzi ze słuchawkami na uszach.

Zmiana obrazu. Po ruchomym pasie transmisyjnym biegną białe, laboratoryjne
szczury. Jeden z nich przystaje, ogonek dostaje mu się pod pas. Zaczyna
znowu przebierać łapkami, stojąc w miejscu.


Kamera filmuje budynki, zbliżenie. Na dachu ktoś stoi. Woła: Jestem wolny!
Jestem wolny!

Kamera robi powolny najazd na mężczyznę na szczycie komina. Nie widzimy go
dokładnie. Mężczyzna krzyczy: Witajcie w życiu!

Dystrybutor E powtarza sobie:


- Niech Bóg da mi spokój, bym akceptował rzeczy, których nie mogę zmienić.
Odwagę, bym zmieniał te, które mogę, i mądrość, bym odróżnił jedne od
drugich.

Na ekranie ukazuje się napis z kasety motywacyjnej Amwaya.

- Podejmij decyzję i zacznij z osobą, która wręczyła ci tę kasetę.

Koniec filmu.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 13:45:00

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze> szukaj wiadomości tego autora

w liter haszczach<news:bsrgfd$1gul$1@news2.ipartners.pl> rzekła
paszcza
<tren R>:

> > Podobno jest gdzieś w sieci do ściągnięcia! ;-) i podobno dość
> > szokujący ;-)

niejaki ikko przesłał mi na priv co następuje:

****
Filmik ma 374 mb i jest dostepny w sieci bit torrent.
http://213.158.115.162:7070/szczegoly.php?id=2895.
****

pozdrowienia dla wsiech i ikko w szczególności.

--
Stirlitz szedl ulica, kiedy z tylu rozlegly sie strzaly i tupot
podkutych butów. To koniec - pomyslal Stirlitz wkladajac reke do
prawej kieszeni spodni. Tak, to byl koniec. Pistolet nosil w lewej.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 13:52:52

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: nonnocere <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

tren R wrote:


> ****
> Filmik ma 374 mb i jest dostepny w sieci bit torrent.
> http://213.158.115.162:7070/szczegoly.php?id=2895.
> ****
>
> pozdrowienia dla wsiech i ikko w szczególności.

no to se pociągne :)

najlepsza edukacja...

A powiadają, że canzury już nie ma.
--
Pozdrawiam, Magdalena S.

"Aby zdobywać wielkość, człowiek musi tworzyć, a nie odtwarzać"
Antoine de Saint - Exupery

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-12-30 13:54:38

Temat: Re: pranie mózgu czy kieszeni?
Od: "tren R" <t...@s...na.sojusze> szukaj wiadomości tego autora

w liter haszczach<news:bsrvd3$12s$1@zeus.polsl.gliwice.pl> rzekła
paszcza
<nonnocere>:

> no to se pociągne :)
>
> najlepsza edukacja...
>
> A powiadają, że canzury już nie ma.

do tego potrzebny klient.
instalka prosta jak drut - tylko cos wolno się sciaga
estimated 456 hours ... :(

cenzura była, jest i będzie.
bo niby czemu miałaby zniknąc??

--
Trudno uważać za głupca człowieka, który nas podziwia.

M. von Ebner-Eschenbach

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

zarządzanie czasem i efektywność osobista
cześć ;-)
Czy tak juz zawsze bedzie - dot. manipulantow
Jak pomoc osobie z nerwica wegetatywna
Czy tak juz zawsze bedzie - dot. mezczyzn:-)

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »