Data: 2002-07-10 11:43:23
Temat: Re: problem
Od: "Saulo" <d...@p...neostrada.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Alienkaa" <A...@p...fm> wrote in message
news:KNEBJGFNDFGGJCLMHBGAKENMCMAA.Alienkaa@poczta.fm
...
>
>
> > -----Original Message-----
> > From: o...@n...pl
> > [mailto:o...@n...pl]On Behalf Of Saulo
>
> > > Zacznij jeszcze tupać nóżka - w razie gdyby nie pomogło zostaje
jeszcze
> > > rzucenie się na ziemię z histerycznym szlochem:)))
> > Co Ty wymyślasz???
>
> No trudno poważnie odpowiadać na pytanie o czeresieńki... Już roczne
dziecie
> mają sposoby na to co zrobić, żeby zjeść mniej:)
Chyba straciłem poczucie humoru, bo jakoś zupełnie mnie nie bawią Twoje
żarciki_w odniesieniu_do_tej_ konkretnej_sytuacji.
> > > To co piszesz być moze stanowi dla Ciebie problem, ale myślę ze
> > wyciągasz jakieś pochopne wnioski - może on po prostu bardzo Cię kocha i
> tak to
> > > okazuje?
> > Całkiem możliwe i co z tego?? Naprawdę nie rozumiesz, że można
> > kogoś dusić, krzywdzić, tłamsić również miłością (taką CHORĄ miłością).
>
> Rozumiem, ale jakoś trudno mi uwierzyc, że ktoś mający taki problem
> oczekuje, że na liście dyskusyjnej otrzyma receptę co w takiej sytuacji
> zrobić,
A w oczekiwanie na radę uwierzysz?
> bo istnieją 3 wyjścia - albo pogodzić się z takim stanem rzeczy,
> albo próbować coś zmienić, albo wymienić wadliwy model zagłaskiwacza na
> lepszy. Taką decyzję może podjąć tylko helisa.
A doradzić jej można, czy nie można?
> > Cię chronić przed światem, zaczyna przypominać mur więzienny,
> > jeśli wtłacza Cię w przegródkę pod tytułem "biedna sierotka, za którą
> trzeba myśleć i
> > którą trzeba chronić nawet wbrew niej samej."
>
> Powtarzam jeszcze raz - to co dzieje się w tym związku najlepiej wie
> Helisa - nikt za nią żadnej decyzji nie podejmie. Gdyby było jej
faktycznie
> aż tak źle jak pisze, to dawno już by się z tym osobnikiem rozstała, a nie
> pisała na grupę i zastanawiała się co tu z tym fantem zrobić.
Ona nie prosiła o podejmowanie za nią decyzji. Skąd to wzięłaś?
Trudność podjęcia decyzji wynika z tego, że jest równocześnie tak dobrze
(czułość, troska, dbanie) i tak źle (nadopiekuńczość, nie wynikające ze złej
woli ubezwłasnowolnianie, błędne odczytywanie).
Dla mnie podjęcie decyzji byłoby chyba łatwiejsze, bo jestem niezwykle czuły
na charakter relacji i jeśli mi nie odpowiada, poświęcam dla niego uczucia,
ale rozumiem, że inni ludzie mogą wartościować inaczej.
> > Nie rozumiesz, że uczucie i charakter relacji można i należy
rozróżniać??
> > Relacji opartej na ubezwłasnowolnianiu nie uratuje najgłębsze
> > nawet uczucie i najlepsze intencje.
>
> A tu byś się zdziwił - wiesz ile jest kobiet tzw. "bluszczy",
uzaleznionych
> całkowicie od mężczyzny, ale często im jest z tym dobrze...
To było moje zdanie.
Rozumiem, że inni mogą mieć inne.
> > Co po miłości, która nie jest w stanie właściwie odczytać osoby
kochanej?
> Zawsze mnie coś takiego drażniło... Odczytywanie osoby ukochanej jest
> możliwe pod warunkiem, że ta kochana osoba wysyła czytelne sygnały.
> Zwłaszcza mężczy6źni żalż się, że nie potrafią rozgryźć o co tak napradę
> chodzi. Skąd wiesz,że Helisa mówi wprost o co jej chodzi, a nie wysyła
> delikatnych aluzji nieczytelnych dla ukochanego? A może mówi, ale jest
> niekonsekwentna?
Odczytywanie osoby ukochanej jest możliwe również pod warunkiem, że jest się
w stanie zakwestionować swoje dotychczasowe odczytanie.
Pewności nie mam, że mówi wprost, ale nie mam specjalnych podstaw, żeby
wątpić - wiem także, jak trudno co chwila mówić wprost o czymś, czego druga
osoba nie jest w stanie przyjąć do wiadomości, zrozumieć. Po prostu się
odechciewa stawiać co chwila sprawę na ostrzu noża. Odpuszcza się.
>
> > Czułość bez n-tego dna oferowana w takiej formie to całkowite
> > nieporozumienie w równorzędnej relacji.
>
> Helisa napisała, że jest jedynaczką i przez całe życie wszyscy na nią
> chuchają i dmuchają, dlatego wydaje mi się że może być na tym punkcie
nieco
> przeważliwiona i gesty czułości odbiera jako tą znienawidzoną
> nadopiekuńczość.
A więc tym bardziej jej chłopak powinien dać sobie trochę na wstrzymanie,
jeśli ją kocha, nie sądzisz?
>
> Może Ty sama lubisz
> > nierównorzędną, ale po co mówisz osobie, dla której jest to nie do
> przyjęcia, żeby się nie
> > buntowała przeciwko traktowaniu siebie tak jak gdyby była
> > dzieckiem, a jej o trzy lata starszy mężczyzna - nadopiekuńczym
rodzicem.
>
> Jeśli jest nie do przyjęcia i próby zmian nic nie dają to czemu jeszcze od
> niego nie odeszła??? Może dlatego, że coś takiego jest do pewnego momentu
> wygodne - jeśli ktoś coś załatwia to jest o.k. a jeśli proponuje witaminki
> to już jest be...
Coś w tym, co mówisz, może być na rzeczy :-)
> A co do mnie to w ogóle nie wyobrażam sobie tego typu
> układu, tylko że ja tym się różnię, że jeśli coś mi w związku nie pasuje
to
> mówię o tym, ale partnerowi, a nie opisuję na liście dyskusyjnej. Nie
dzielę
> włosa na dziesięcioro tylko próbuję się dogadać, a jeśli to nie daje
> rezultatu to po prostu odchodzę.
Nie wszyscy są tacy wspaniali i racjonalni jak TY. :-)
Saulo
|