Data: 2002-05-06 13:37:29
Temat: Re: problem malzenski - prosba o pomoc
Od: Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sun, 5 May 2002, Pyzol wrote:
> U ciebie, wiec nazewnictwo wynika z profesjonalizmu, to jest ok. Wsrod
> nas "prostych ludzi" nie wyznajacych sie na gatunkach nowotworow nazwa
> wywolawcza jest "rak" - jako nowotwor zlosliwy.
slusznie i naukowo, bo rak to wlasnie nowotwor WYLACZNIE zlosliwy, no
moze poza rakiem podstawnokomorkowym skory, ktory jest miejscowo zlosliwy
(nacieka ale nie daje przerzutow odleglych)
> natychmiastowego wylozenia jeszcze zyjacego czlowieka na mary i czekania na
> koniec w smiertelnej powadze i pelnego napiecia czekania.
na mary nie ale nie da sie tego napiecia zbagatelizowac, bo jest to
szkodliwe (pacjent zaniecha leczenia np.), innymi slowy nie mozna
pouczac ludzi, ze rak "to bulka z maslem" - tylko pacjent musi znac
kaliber choroby i wiedziec gdzie sie zglosic na leczenie i nie
czekac na leczenie tygodniami (z tym to w Polsce bywa tez roznie) -
w koncu osrodkow radioterapii w tym kraju tyle co kot naplakal
> Pisalam juz, ze w przypadku raka ( ale i kazdej innej choroby) "choruje"
> cala rodzina. W ten sposob i Saanale jest nim dotknieta i majac tutaj grupe
> przyjaciol - zwierza sie ze swego problemu. To , naprawde , d u z y
> problem. Nieladnie jest ja w takiej sytuacji odpychac.
z tym sie zgadzam akurat
> Dorrit - nawet jesli Saanale sobie z m y s l a - to nie sadzisz, ze to
> wystarczajacy powod, aby potraktowac ja serio?
problem jest w tym jak przypuszczam, ze u ojca dzialac moga dwa niezalezne
mechanizmy 1. wypierania choroby, boje sie choroby -> mowie sobie, ze jej
nie ma -> niech sie wszyscy ode mnie "odczepia" ALBO 2. "polozenia
na sobie kreski" -> jesli mam raka to i tak umre, moj znajomy mial
raka i probowali go leczyc a on i tak zmarl po pol roku, "piasek i tak
wszystko wyciagnie" -> poco mam isc do lekarza, beda mnie meczyc
badaniami, dawac jakies leki od ktorych wylysieje a ja i tak umre
My nie wiemy, jaki mechanizm dziala u Saanale ojca wiec nie powiemy.
Jedyna rzecz (zdaje sie, ze proponowal A. Litewka) to powiedziec mu
ze go sie bardzo kocha i ze chcialaby aby zyl dalej. To jest BARDZO
DOBRA metoda, stosuje ja czesto wobec pacjentow (czy ma PAN CORKE)
w przypadkach ojcow lepiej dziala na wyobraznie pytanie o corke
(sam mam dwie ...)
P.
----
Piotr Kasztelowicz <P...@a...torun.pl>
[http://www.am.torun.pl/~pekasz]
|