| « poprzedni wątek | następny wątek » |
151. Data: 2002-09-17 22:09:28
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
"kolorowa" <v...@i...pl> wrote in message
news:am7u6d$iiq$1@okapi.ict.pwr.wroc.pl...
> uważam,że tylko jednomyślność daje szanse
> > powodzenia... dziecko wtedy nie kombinuje:-) jak sie u mamy nie uda to u
> > taty napewno i odwrotnie...
>
> Jeśli chodzi o kombinowanie, to chyba nie doceniasz dzieci;))) Mój tato
był
> w sprawie jednomyślności rodziców właśnie bardzo zasadniczy. Miało to dla
> nas (mojego brata i mnie) pewien duży plus. Ponieważ mimo stwarzania
pozorów
> doskonale orientowaliśmy się w odmienności poglądów naszych rodziców,
> byliśmy w stanie przewidzieć większość ich reakcji na nasze prośby i
> odpowiednio do tego wybieraliśmy osobę, która wyda korzystną dla nas
> decyzję. Ze świadomością, że ta druga na pewno tej decyzji nie zmieni;-))
> Jest też pewien minus. Należy się z możliwością oduczenia
> odruchu sprzeciwu u dziecka i pewnego rodzaju potulnością. Dziecko nie
> będzie kwestionować żadnych poleceń, bo przecież nauczone jest, że nie
> kwestionuje się poleceń
> dorosłych - nawet tych najbardziej absurdalnych. Idealna ofiara dla
> dorosłych zboczeńców, jeśli na nich trafi.
Czy oni wieczorami ze sobą nie rozmawiali , na pewno tak było, może śwadomie
udawali, że nie wiedzą co powiedziało drugie. My często tak robimy, człowiek
ma ochętę troche porozpiesczać
nasze okruszki a tak łatwiej.
Podobnie z informowaniem nas przez dzieci o swoich wyczynach,
czasem proszą by nie mówic mamie czy Tacie, tak naprawdę to wszytko soebie
przekazujemy
a potem to drugie doczhodzi do tej informacji ponownie.
> Sądzę, że jednomyślność (czy też raczej jej namiastka) nie jest żadnym
> warunkiem powodzenia w wychowywaniu. Wydaje mi się nawet, że możliwość
> obserwowania rodziców, którzy na pewne tematy mają odmienne zdania, w
> trakcie dyskusji - jest czymś dużo bardziej korzystnym. Dziecko widzi, że
> różnica poglądów oraz miłość i szacunek nie wykluczają się
> wzajemnie. Że owo mówienie jednym głosem nie jest najwyższym priorytetem
> stawianym ponad sprawiedliwością czy prawdą.
Nie mówimy o różnicy poglądów na świat, pisalaśmy o zgodności wobec tego co
poczynają nasze pociechy.
Oczywiście łatwo mi sobie wyobrazić fakt, że dziecko pyta nas o jakąś naszą
opinię i wtedy mamy własne zdanie:
Jak podoba Ci sie moja fryzura?
Co myslisz o tym filmie?
Do jakiej szkoly mam pójść?
Natomiast te jednomyslne to:
Czy mogę z nim jechać na dyskotekę ?
Czy mam już iśc spać?
Czy muszę dzis pomóc babci ?
> Ale co to ma do rzeczy? Czy zaufanie i szacunek jest równoznaczne z
> poddaniem się woli partnera? Kompromis...przecież ten kompromis trzeba
> wypracować. Moment poznania się - nie rozumiem: czy chcesz przez to
> powiedzieć, że przychodzi taki moment, w którym już dokładnie się
> poznaliśmy, kiedy idealnie znamy nawzajem swoje poglądy na wszystkie
sprawy
> i jesteśmy w stanie przewidzieć każdą reakcję? Przecież człowiek tak
> naprawdę rzadko bywa pewien swoich reakcji, siebie zna tylko na tyle, na
ile
> sam
> się sprawdził. Czy mam rozumieć, że jego partner powinien znać go lepiej
niż
> on sam siebie?
Nie musi go znać wystarczy że go ufa i rozumie co do niego mówi.
> W wychowywaniu dzieci co dzień pojawiają się problemy, których nie byliśmy
w
> stanie przewidzieć, a które rozwiązywać trzeba na bieżąco. Odzywają się
> nawyki odziedziczone po rodzicach, których
> się w ogóle nie spodziewaliśmy, bo przecież obiecywaliśmy sobie, że my tak
> nigdy... A Ty chcesz, żeby wszystko było obgadane przed???
I własnie po to mamy siebie aby razem, po złozeniu naszych wspólnych
doświadczeń
podjąć wspolną decyzję.
> No, dobrze...My tu sobie tak teoretyzujemy, a czy w rzeczywistości
istnieje
> taka para?;-)) Co to ma
> wszystko dograne i dogadane? Zaznaczam, że nie chodzi o przykład związku,
w
> którym używa się "kobiecych sztuczek". Przecież w takim dogłębnie
dogadanym
> związku wszelkie manipulacje są zbędne;-))
Tak my taką parą jesteśmy.
> > > Jeśli decyzja może poczekać, to oczywiście - rozmowa. Bywa jednak, że
> > > decyzję trzeba podjąć natychmiast i nie ma czasu na dyskusje.
To, które to musi zrobić, a drugie nie może krytkowac jej przy dzieciach.
> > Jak nie ma czasu ? mowa o braku czasu dla rodziny to już klapa na całej
> > lini...
Rzadko są takie sytuacje, a wtedy zwykle sprawy są błahe.
> No tak: ja o chlebie, a Sandra znowu coś między wierszami o niebie;-))
Piszę
> wyraźnie o SYTUACJI, gdy potrzebne jest natychmiastowe
> podjęcie decyzji. Wyobraź sobie... albo nie, po prostu przyjmij - szybciej
> będzie - że przydarzają się ludziom takie sytuacje, kiedy nie ma czasu do
> namysłu. I nie ma to nic wspólnego z tym, czy się ma czas dla rodziny czy
> się go nie ma.
Jakoś nie pamietam takiej domowej sytuacji.
> Tak, tak, jak dziewczynie się dziecko rzuca pod samochód, to faktycznie
może
> sobie porozmawiać z mężem na osobności;-)))
zawołać Supermena radzę
> No, popatrz:-))) Ileż trudnych pytań muszą sobie zadać osoby związane z
> kimś, kto jest odmiennego wyznania? Czemu służy ich związek? Po cholerę
się
> wiązali?;-)))
Żeby im było łatwiej- co dwie głowy to nie jedna
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
152. Data: 2002-09-17 22:50:13
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik kolorowa <v...@i...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:am7u6d$iiq$...@o...ict.pwr.wroc.pl...
> uważam,że tylko jednomyślność daje szanse
> Jeśli chodzi o kombinowanie, to chyba nie doceniasz dzieci;)))
wręcz przeciwnie:-) aż nadto je doceniam
> Sądzę, że jednomyślność (czy też raczej jej namiastka) nie jest żadnym
> warunkiem powodzenia w wychowywaniu.
a ja uważam,że jest to jeden z wielu czynników zapracowania sobie na
autorytet u dziecka...
Wydaje mi się nawet, że możliwość
> obserwowania rodziców, którzy na pewne tematy mają odmienne zdania, w
> trakcie dyskusji - jest czymś dużo bardziej korzystnym.
to zależy o czym jest dyskusja...
Dziecko widzi, że
> różnica poglądów oraz miłość i szacunek nie wykluczają się
> wzajemnie.
Dziecko widzi inaczej ... wymiana poglądów zróżnicowanych? /jeszcze w
zależności jak te zróżnicowane poglądy są przekazywane sobie wzajemnie w
obecności dziecka/ ...rodzic nie zdaje sobie sprawy jak dziecko
cierpi...słysząc te mądrości dorosłych...ono nie wyczuwa niekiedy czy to
jest różnica zdań czy wojna o nie, czuje sie winne ...psychika dziecka jest
złożona to ma być partner ale jak łatwo jest zranić i zniszczyć tego małego
partnera...
Że owo mówienie jednym głosem nie jest najwyższym priorytetem
> stawianym ponad sprawiedliwością czy prawdą.
nie chodzi tu o jednomyślność w każdej kwestii...już wcześniej
powiedziałam,że dziecko musi być na równi traktowanym i szanowanym partnerem
/ oczywiście wiek dziecka brany pod uwage/...
> Jeśli natomiast tego szacunku nie ma albo kiedy jedno z rodziców (bądź
> oboje) uważa, że ma monopol na wiedzę - wtedy być może pozory
jednomyślności
> są lepsze niż otwarte kłótnie i docinki. Chociaż osobiście nie wierzę,
żeby
> dało się to ukryć.
nie sądze , że mądry rodzić ma monopol na wiedze w kwestii wychowania :-)
> > > Nie sądzę, żeby istniała para, która zawsze i we wszystkim się zgadza.
> >
> > równiez nie sądzę ale jest moment poznania sie, kompromis, zaufanie,
> > szacunek i to należy brać pod uwagę w budowaniu związku
>
> Ale co to ma do rzeczy?
wiele:-)
Czy zaufanie i szacunek jest równoznaczne z
> poddaniem się woli partnera?
absolutnie nie :-) mieć szacunek do siebie również i nie zatracić swojej
godności , poddanie sie woli partnera to jakby stracić w jego oczach...
Kompromis...przecież ten kompromis trzeba
> wypracować
i oczywiście ale czy nie przez rozsądne rozumowanie,cierpliwość, rozmowę,
dogadywanie sie?
. Moment poznania się - nie rozumiem: czy chcesz przez to
> powiedzieć, że przychodzi taki moment, w którym już dokładnie się
> poznaliśmy, kiedy idealnie znamy nawzajem swoje poglądy na wszystkie
sprawy
> i jesteśmy w stanie przewidzieć każdą reakcję?
nie, na wszystkie napewno nie ale ?? w wielu przypadkach wiemy jak partner
zareaguje
> się sprawdził. Czy mam rozumieć, że jego partner powinien znać go lepiej
niż
> on sam siebie?
:-) nie przesadzaj... nikt nikogo do końca nie pozna...
> .. A Ty chcesz, żeby wszystko było obgadane przed???
wszystko? nie, tak sie oczywiście nie da, jest jednak wiele spraw
istotnych w życiu,które muszą być obgadane...nie może brakować czasu dla
rodziny... a często tak bywa, że podwórko wychowuje nasze
dzieci..najważniejsza bywa dla nas strona materialna zaspokojona? tak ... a
pozniej zaliczamy szok...
> No, dobrze...My tu sobie tak teoretyzujemy, a czy w rzeczywistości
istnieje
> taka para?;-)) Co to ma
> wszystko dograne i dogadane?
pewnie nie:-) ale udoskonalać sie opłaca to daje wieksze powodzenie w życiu,
niż brak czasu , miłości , szacunku wzajemnego...
dzielenie sie bezwzglednie na /rodziców/ / dzieci / ...
Zaznaczam, że nie chodzi o przykład związku, w
> którym używa się "kobiecych sztuczek". Przecież w takim dogłębnie
dogadanym
> związku wszelkie manipulacje są zbędne;-))
tylko poprawka na to,że nie jest rozpatrywany związek dogadany bo takowy nie
istnieje... manipulacją sie każde z nas posługuje... i nie wierze np.,że Ty
w codziennym życiu nie manipulujesz nim dobierając różne formy...
> No tak: ja o chlebie, a Sandra znowu coś między wierszami o niebie;-))
:-)
Piszę
> wyraźnie o SYTUACJI, gdy potrzebne jest natychmiastowe
> podjęcie decyzji. Wyobraź sobie... albo nie, po prostu przyjmij - szybciej
> będzie - że przydarzają się ludziom takie sytuacje, kiedy nie ma czasu do
> namysłu. I nie ma to nic wspólnego z tym, czy się ma czas dla rodziny czy
> się go nie ma.
aż ciekawa jestem co takiego mogłoby sie wydarzyć w wychowywaniu dziecka ?
co nie mogłoby poczekać na rozsądne rozwiazania?
> Tak, tak, jak dziewczynie się dziecko rzuca pod samochód, to faktycznie
może
> sobie porozmawiać z mężem na osobności;-)))
a co to ma wspólnego z dorastającą dziewczyną sprawiająco rodzicom problemy
wychowawcze?
dlaczego sie rzuca? co jest powodem,że właśnie sie rzuca po samochód ?
czyżby matka sie obudziła,że coś sie stało ? a ona nie wiedziała? nie znała
swojego dziecka? nie miała dla niego czasu?
beznadziejny przykład podałaś...bo to wg.mnie inny temat ...można by go
było rozpatrywać np. nie znamy naszych dzieci...albo nie miałam czasu dla
własnego dziecka, nie znałam go, rzuciło sie pod koła samochodu a ja sobie
zadaje pytanie dlaczego? oszukuje sie a tak naprawde to ja zatraciłam swoje
dziecko ... i wiele innych :-)
> > tak ale tak by nie ranić partnera :-)
>
> Masz na myśli partnera-partnera czy dziecko-partnera?;-)
partnera czyli wg. okreslenia grupy TŻ
> Za takim stwierdzeniem kryje się przekonanie o tym, że najlepiej się wie,
co
> jest szczęściem dla dziecka.
co jest szcześciem to chyba raczej nie ? ale należy poznawać tak samo
dziecko, odkrywać je ,rozumieć, mądrze kochać...
> wychwalanego przez Ciebie modelu, w którym to dziecko samo wybiera?
a no sie ma
> Zapewniasz za wszelką cenę swojemu dziecku "szczęście", które jest
> szczęściem dla Ciebie, niekoniecznie - dla niego. (Piszesz, ze tak, aby go
> nie skrzywdzić. A co, jeśli definicję krzywdy też macie inną - przecież to
> wcale nie należy do rzadkości?)
> Ci zapracowani, ambitni ponad miarę rodzice, których opisujesz, też robią
> wszystko, aby zapewnić dziecku szczęście. Oczywiście we własnym rozumieniu
> tego słowa;)))
>
> Małgosia
>
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
153. Data: 2002-09-17 23:05:45
Temat: Odp: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik Sandra <d...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:am8bcb$6di$...@a...dialog.net.pl...
> a no sie ma
>
> > Zapewniasz za wszelką cenę swojemu dziecku "szczęście", które jest
> > szczęściem dla Ciebie, niekoniecznie - dla niego.
A tam zapewniam? żyjemy ze sobą ...rozmawiamy, budujemy ,cieszymy sie
wspólnie, wpadamy do domu by sie dzielic swoimi troskami ,niepowodzeniami,
sukcesami...każde ma swoje jakies tam zainteresowania. każde coś lubi
innego... ale my sie tym wzajemnie interesujemy...mamy czas dla siebie wtedy
gdy jest to konieczne...uczymy sie wzajemnie...
(Piszesz, ze tak, aby go
> > nie skrzywdzić. A co, jeśli definicję krzywdy też macie inną - przecież
to
> > wcale nie należy do rzadkości?)
pewnie,że definicja krzywdy jest inna niż np. Twoja :-) jedna z największych
to / a jest ich napewno wiele/ ale ta jednak jest istotna w większości
zwiazków e -tam chyba nie dokończe :-) chociaż w większości to największy
błąd jaki sie robi w związku itd.itd...
> > Ci zapracowani, ambitni ponad miarę rodzice, których opisujesz, też
robią
> > wszystko, aby zapewnić dziecku szczęście. Oczywiście we własnym
rozumieniu
> > tego słowa;)))
I oby im sie udało:-) co mało wątpliwe gdy środkiem wychowawczym będzie
napełnianie kieszeni szmalem i ulica...
Sandra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
154. Data: 2002-09-18 05:10:46
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3D86EF46.4CAACC0@poczta.onet.pl...
>
> Sandro to nie chodzi o konkretne przyklady a o sposób
pisania. Cos co
> napisala juz kolorowa- piszesz z pozycji osoby górujacej
wiedza i
> patrzacej z góry, ja wiem lepiej, oni zrobili blad w
wychowaniu, ale ja
> dobra wrózka pomoglam.
> Twoje listy czyta sie jak podreczniki poczatkujacego
pedagoga a nie
> kogos rzeczywiscie w temacie.
> Bez urazy- ja nie kwestionuje Twojej wiedzy, tylko sposób
jej podawania.
> I byc moze problem w odbiorze jest po mojej stronie- to
tez jest
> mozliwe.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Proponuję przywyknąć do takiego a nie innego stylu Sandry i
tyle, lub ewentualnie nie czytać, lub czytać pobieżnie.
Można to jeszcze ująć, że głupi nie zauważy a mądry nic nie
powie. Sandra jest jaka jest i pisze jak pisze. Jeśli to
komuś nie pasuje, to niech nie czyta lub splonkuje.
Zwracanie ciągle uwagi na górnolotność Sandry staje się po
pomału żenujące, zwłaszcza, że nie jest ona dla wielu
rówieśniczką, tylko osobą mającą ileś tam do przodu.
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
155. Data: 2002-09-18 07:27:18
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi> Zgadzam się, Teraupeuci to wyzyskiwacze, żerujący na ludzkich problemach.
Z czego to wywnioskowałeś?;-)))
Terapeuci nie rozwiązują cudzych problemów. Jeżeli trafisz na takiego, który
będzie chciał za Ciebie rozwiązać problem, to szybko szukaj innego.
Terapeuta pomaga rozwiązać problem. Pomaga w ten sposób, że jest dociekliwy
i nie pozwala Ci uciekać od szczerych odpowiedzi - nawet tych najbardziej
bolesnych, które chowasz tak głęboko, że nie jesteś ich świadom. Nie ma
prawa czegokolwiek sugerować ani, tym bardziej, narzucać. Powinien być
zupełnie zdystansowany. Jeśli nie potrafi, radzi się swojego superwajzora
(supervizor).
Mniemanie, że się pójdzie do psychologa i on za nas załatwi sprawę, jest
błędne.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
156. Data: 2002-09-18 08:01:09
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi> Czy oni wieczorami ze sobą nie rozmawiali , na pewno tak było, może
śwadomie
> udawali, że nie wiedzą co powiedziało drugie.
Jak to udawali, że nie wiedzą? Przyznam, że nie bardzo rozumiem. Kiedy
szliśmy do jednego z rodziców o coś prosić, bardzo często padało pytanie,
czy byliśmy już u tamtego i co on odpowiedział. Ani my nie mieliśmy
możliwości oszukania, ani rodzicom było to w głowie. Po co mieliby udawać,
że nie wiedzą, co powiedziało drugie?
> Podobnie z informowaniem nas przez dzieci o swoich wyczynach,
> czasem proszą by nie mówic mamie czy Tacie, tak naprawdę to wszytko soebie
> przekazujemy
No, tu to mnie zaskoczyłeś. Znaczy, że ja też tak będę robić? Jeśli obiecuję
Bartkowi, że nie powiem, to nie mówię. Jeśli uznam, że powinnam powiedzieć,
to uświadamiam dziecko, że jest to rzecz, o której tata powinien wiedzieć.
> Nie mówimy o różnicy poglądów na świat, pisalaśmy o zgodności wobec tego
co
> poczynają nasze pociechy.
> Natomiast te jednomyslne to:
> Czy mogę z nim jechać na dyskotekę ?
> Czy mam już iśc spać?
> Czy muszę dzis pomóc babci ?
Piszę o tym samym.
> I własnie po to mamy siebie aby razem, po złozeniu naszych wspólnych
> doświadczeń
> podjąć wspolną decyzję.
Czy ja się tak niezrozumiale wypowiadam?
A co w sytuacji (podkreślam: pojedynczej sytuacji), kiedy decyzję trzeba
podjąć natychmiast?
> Tak my taką parą jesteśmy.
Prosiłam o przykład związku, w którym nie ma potrzeby manipulować (używać
kobiecych sztuczek);-))
Bywa jednak, że
> > > > decyzję trzeba podjąć natychmiast i nie ma czasu na dyskusje.
>
> To, które to musi zrobić, a drugie nie może krytkowac jej przy dzieciach.
Hahaha:-))) Ale które musi? Od czego to zależy? Jeśli oboje są obecni, to
kto jest tym pomazańcem bożym od podejmowania decyzji?
> Rzadko są takie sytuacje, a wtedy zwykle sprawy są błahe.
> Jakoś nie pamietam takiej domowej sytuacji.
To nie musi być sytuacja domowa, choć może. Przykład pierwszy z brzegu (to
na dole to zresztą też przykład): jedno z rodziców jest zdecydowanym
przeciwnikiem klapsów, drugie dopuszcza taką możliwość - co jakiś czas na
grupie dzieciowej odzywa się ten wątek. Owszem, mogli mieć sprawę obgadaną -
oboje się zgadzali, ze niebędą bić dzieci. Ale właśnie: dziecko rzuci się
pod samochód, włoży palce do kontaktu i jedno z nich nagle uświadamia sobie,
że dopuszcza wyjątki od wspólnie ustalonej reguły. Ja sobie to wyobrażacie?
że mamusia bierze tatusia na stronę, robią sobie półgodzinną pogawędkę i
dopiero wtedy dziecko dostaje klapsa? A jeśli nie dojdą do porozumienia?
Temat przecież należy do tych ostatecznie nierozwiązywalnych, co widać po
dyskusjach.
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
157. Data: 2002-09-18 08:09:35
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi> > Nie kwestionowałabym ich nawet, gdyby to pisał palacz kotłowy,
> > bo zawód nie jest warunkiem umiejętności.
> Naprawdę ciekawe co piszesz, a ja pisze w swojej CV o swoim doświadczeniu
> zawodowym , przeciez nikt tego nie czyta.
Zawód nie gwarantuje tego, że się go wykonuje dobrze. Jak również zawód
wyuczony nie wyklucza fachowości w zupełnie innej dziedzinie. Jest mnóstwo
handlowców po medycynie (choć na odwrót, faktycznie - rzadko się zdarza;-)),
jak też sporo lekarzy, którzy powinni się przynajmniej doszkolić.
W swoim CV nie ograniczasz się do podania zawodu, ale podajesz swoje
osiągnięcia.
A tak swoją drogą - to gratuluję obiektywizmu;-))) Kiedy ja coś piszę - to
jest jedna wielka bzdura. A wystarczy, że Sandra jednym słówkiem to
poświadczy;-))
Małgosia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
158. Data: 2002-09-18 10:33:08
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmiSokrates wrote:
[...]
Darku drogi uwazaj- bo mediator najbardziej obrywa ;)))
Gdy ktos publicznie sie wypowiada to musi sie liczyc z krytyka ( tak tak ja
rowniez )
Wyjasnilysmy sobie juz z Sandra na priva co i jak i zakonczylysmy ten temat.
pzdr
agi
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
159. Data: 2002-09-18 12:49:01
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Użytkownik <a...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:4ea9.00000833.3d885663@newsgate.onet.pl...
> Darku drogi uwazaj- bo mediator najbardziej obrywa ;)))
W dobrej wierze zniosę wszelkie razy, niezłomnie broniąc
dobrego imienia dowolnej Dulcynei:-)))
> Wyjasnilysmy sobie juz z Sandra na priva co i jak i
zakonczylysmy ten temat.
I tak trzeba było od razu-po męsku:-))
Sokrates
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
160. Data: 2002-09-18 12:54:58
Temat: Re: problemy z dorastajacymi dziećmi
Sokrates wrote:
> I tak trzeba było od razu-po męsku:-))
hehe grabisz sobie coraz bardziej.
pzdr
agi bynajmniej nie mezczyzna ;)
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |