« poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2002-05-27 18:01:37
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?"Marsel" <M...@p...onet.pl> wrote in message
news:actrnh$6ev$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Saulo" <...>
> > Rozumiem, że eksperyment pod tytulem "Zmiana pracodawcy/pracy" nie
> jest
> > możliwy?
>
> wszystko jest (teoretycznie) możliwe.
> ale zanim zacznę uciekać chciałbym wiedzieć przed czym, coby nie przed
> własnym cieniem..
A powiedz, jeśli możesz, na czym polega popierdolenie Twojej pracy?
Saulo
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1. Data: 2002-05-27 18:03:47
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?Użytkownik "Saulo" <...>
> A powiedz, jeśli możesz, na czym polega popierdolenie Twojej pracy?
Ooooo, to bardzo złożone (na miarę swego pprdolenia (czy mógłbyś mnie
nadużywać tego słowa? - rażą mnie wulgaryzmy)) zagadnienie, nie umiałbym
opisać całościowo
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-27 18:08:43
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?"Marsel" <M...@p...onet.pl> wrote in message
news:acts9j$7jo$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Saulo" <...>
> > A powiedz, jeśli możesz, na czym polega popierdolenie Twojej pracy?
>
> Ooooo, to bardzo złożone (na miarę swego pprdolenia (czy mógłbyś mnie
> nadużywać tego słowa? - rażą mnie wulgaryzmy)) zagadnienie, nie umiałbym
> opisać całościowo
> M.
No szkoda, ale może kiedyś jeszcze spróbujesz napisać o pokręconym sposobie,
w jaki kocha Cię Twoja praca? (teraz może być?:-)
Saul
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-27 18:21:58
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?Użytkownik "Saulo" <...>
> No szkoda, ale może kiedyś jeszcze spróbujesz napisać o pokręconym
sposobie,
> w jaki kocha Cię Twoja praca? (teraz może być?:-)
zmuszasz mnie do wysiłku a również odciągasz od kochanicy, trochę mnie
to drażni.
pierwej miałem Ci odpowiedzieć "nie!- won z tego łoza", ale.. sam bym
zrobił chętnie sobie takie 'won'
nie wiem coby napisać żeby wyjść na przeciw Twojej wscibkosci, a nikogo
nie zranić chybionym osadem. to nie tylko mnie dotyczy, to nie moja
wewnętrzna sprawa, ale także jej.
zresztą łoże gotowe czeka na mnie i musze Ja zaspokoić. tak, już nie
bywam rozochocony jak dawniej, teraz to tylko poczucie obowiązku. Może
jak Ją trochę zaspokoję, to będę miał chwilkę dla siebie.
tymczasem
M.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-27 18:27:34
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?
Użytkownik "Saulo" <<...>> w jaki kocha Cię Twoja praca? (teraz może
być?:-)
wiem... chcesz powiedziec ze wiesz ze chce pogadac..
ale ja mUsze stawiac stópki ostroznie, i cichutko
mARSEL
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-27 18:29:16
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?"Marsel" news:acttbu$9lc$1@news.onet.pl...
[cut]
> jak Ją trochę zaspokoję, to będę miał chwilkę dla siebie.
ja to mam kilka pomysłów
- jeden to taki że sobie wykombinowałeś wątek
- drugi to taki, że masz problem przez chwilę
a jak już coś z nim chcesz zrobił to Ci przechodzi i się wstydzisz,
że robisz naokoło siebie hałas
- no i jeszcze cis bym wymyśliła ale mi Olo .... i musze go umyć
nara
Mania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1. Data: 2002-05-27 19:19:26
Temat: Re: przychologia zjamuje sie praca?Mania napisał(a):
>
> "Marsel" news:acttbu$9lc$1@news.onet.pl...
> [cut]
> > jak Ją trochę zaspokoję, to będę miał chwilkę dla siebie.
>
> ja to mam kilka pomysłów
(ImO mało oryginalnych ;-p)
> - jeden to taki że sobie wykombinowałeś wątek
i tak i nie.
NIE - to rzeczywiscie potrzeba chwili...
> - drugi to taki, że masz problem przez chwilę
> a jak już coś z nim chcesz zrobił to Ci przechodzi
... Po doznaniu 'obuchowym' krzyczy sie /au/. wczesniej nie zwaza sie na
zagrozenie, bo tak miło jest odpoczac
> i się wstydzisz,
ano wstydam sie
a i nie chce, zeby sie zrobio z tego kolejne 'pierdu-pierdu', prywatne
zreszta.
zupełnie
TAK - to rzeczywiscie moj wykombinowany watek. wykombinowałem go juz
dawno. i zupełnie sobie z tego nie zdawałem sprawy. watek ten jest
bardzo wazny w moim zyciu, i taki pewnie pozostanie. ALE NIE CHCE ZEBY W
TEJ FORMIE!
totez stram sie niesmiało podejsc do zagadnienia. wiesz, to troche jak
ciaza- w koncu nadejdzie rozwiazanie, a ja bym sobie zyczyl zeby było
szczesliwe! (no, bez przesady, w cudy nie wierze)
Po tym pierwszym (czy kolejnym) bolu, okrzyku, powraca powoli zdolnosc
myslenia, i chciałoby sie z tego w koncu skorzystac, zanim znowu
zdarzenia/wrazenia zostana zepchniete w niepamiec, gdzie to znowu
trudno, jeszce trudniej, bedzei go (problema) uchwycic, za
przeproszeniem, za jaja.
tak wiec to bedzei długi watek, nie koniecznie tu, ale oby długi
pod-watek w moim zywotku, i oby konkretniejszy niz tu. ja tylko o droge
pytam i juz zejde z oczu.
pozdrawiam
Marsel
ps. no tak, mogłem sobie chociaz nicka zmienic, bo własnie zdałem sobie
sprawe ze moje błędy juz sie ludziskom opatrzyły. ano trudno.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |