| « poprzedni wątek | następny wątek » |
61. Data: 2007-09-06 13:12:39
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyHanka Skwarczyńska napisał(a):
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:fboskh$q2h$1@inews.gazeta.pl...
>> [...]
>>> U mnie w Poznaniu to był galart, a nie galat.
>>
>> Mój jest z pogranicza z Dolnym Sląskiem.
>
> Na trochę wyższym Śląsku galert. Gdzieś mi się jeszcze pałęta
> tymbalik, ale nie jestem do końca pewna, czy to to. Za to "zimne
> nóżki" to chyba to :)
Jest jeszcze "meduza z lornetką" ;-), czyli nóżki + dwie setki wódki.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
62. Data: 2007-09-06 13:16:20
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyUżytkownik "Hanka Skwarczyńska" <hanka@[asiowykrzyknik]truecolors.pyly> napisał
w wiadomości news:fbotsp$d7d$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:fboskh$q2h$1@inews.gazeta.pl...
>> [...]
>>> U mnie w Poznaniu to był galart, a nie galat.
>>
>> Mój jest z pogranicza z Dolnym Sląskiem.
>
> Na trochę wyższym Śląsku galert. Gdzieś mi się jeszcze pałęta tymbalik, ale
> nie jestem do końca pewna, czy to to. Za to "zimne nóżki" to chyba to :)
W mojej rodzinie tymbaliki to są takie nóżki, tyle że z mięsa drobiowego lub
cielęciny
Reszta to nóżki, galareta.
Qra
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
63. Data: 2007-09-06 13:42:02
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkoły
Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:fboqnh$hjv$1@inews.gazeta.pl...
> P...@o...pl napisał(a):
>
>>
>>
>> krys napisał(a):
>>>
>>> A moje dzieciaki dziwne - jedno karpia w wannie hołubiło, a drugiemu
>>> ślinka pociekła ;-)
>>
>> Córka, wielbicielka studzieniny doskonale wie, z czego to się robi.
>
> Się zasatnawiałam, co to studzienina ;-). teraz się zastanawiam, ile to
> ma nazw, ja osobiście znam wielkopolski "galat", podlaską "galaretę" i
> mazowieckie"nóżki( w galarecie)". Kto da więcej?
W mojej rodzinie 'nóżki' w rodzinie TŻta 'galaretka'. Gdzie dla mnie
galarteka to od zawsze owocowa była, więc tak jakoś dziwnie mi to brzmiało.
Ogólnie ja mówię 'nóżki w galarecie'
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
64. Data: 2007-09-06 14:20:53
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyDnia Thu, 6 Sep 2007 13:15:30 +0200, Agnieszka napisał(a):
> Pamiętam z dzieciństwa, że najlepszą
> częścią szynki była ta otoczka z tłuszczu. o się człowiek z rodzeństwem
> ciotecznym naścigał do najlepszych kawaków to jego. A teraz dzieci nosem
> kręcą, każą sobie odcinać, bo niedobre... co za czasy ;-)
Eeeee, ja nawet w tamtych czasach pozbywałam się tej otoczki.
--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
65. Data: 2007-09-06 14:22:51
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyDnia Thu, 06 Sep 2007 13:31:56 +0200, krys napisał(a):
> o samo było z chlebem pieczonym przez babcię - straszne
> to było i co to w ogóle za zwyczaje, taki chleb jeść - teraz to bym
> niewiemco oddała za tamten chleb
Bo Ty byłaś na miejscu i miałaś to pewnie stale. A my "miastowe" jak się
zjechaliśmy do babci latem na wakacje to ten chleb był najlepszejszy :). I
jabłka papierówki i marchewka wyrwana, otarta o spodnie i zjedzona jeszcze
w polu.
--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
66. Data: 2007-09-06 14:29:28
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyUżytkownik "Elżbieta" <w...@o...peel> napisał w wiadomości
news:2u6dw9wcrcmp.h8pa9nx5249j.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 6 Sep 2007 13:15:30 +0200, Agnieszka napisał(a):
>
>> Pamiętam z dzieciństwa, że najlepszą
>> częścią szynki była ta otoczka z tłuszczu. o się człowiek z rodzeństwem
>> ciotecznym naścigał do najlepszych kawaków to jego. A teraz dzieci nosem
>> kręcą, każą sobie odcinać, bo niedobre... co za czasy ;-)
>
> Eeeee, ja nawet w tamtych czasach pozbywałam się tej otoczki.
No dobra, przekonałyście mnie, to jednak ja jestem dziwna a nie dzieci :-)
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
67. Data: 2007-09-06 14:29:32
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyElżbieta napisał(a):
> Bo Ty byłaś na miejscu i miałaś to pewnie stale. A my "miastowe" jak
> się zjechaliśmy do babci latem na wakacje to ten chleb był
> najlepszejszy :).
No właśnie nie, ja byłam rozpieszczona dobrym chlebkiem z piekarni, a
babcia i jej szwagierka piekły na zmianę, bo chleb z piekarni do wsi
odległej dowozono dwa razy w tygodniu, i na dodatek trzeba było zdążyć,
żeby kupić... I nie mogłam zrozumieć, co ojciec widzi w tym chlebie;-)
> I jabłka papierówki i marchewka wyrwana, otarta o
> spodnie i zjedzona jeszcze w polu.
Echhh...
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
68. Data: 2007-09-06 14:33:30
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołykrys pisze:
>> Ja tylko przypominam, że wyjściowe pytanie było "z czego się robi
>> słoninę?". Odpowiedź "słoninę robi się ze sklepu" jest niewątpliwie
>> bardzo ładna, ale jej "gramatyczność" jest tu zupełnie drugoplanowa
>> ;-)
>
> Ja to bym sie jeszcze pokłóciła o to, czy słoninę w ogóle się robi. W
> końcu to jest kawał tłuszczu, który wystarczy oddzielić od reszty i
> gotowe. Taka np. szynka czy karkówka wymaga więcej zachodu przed
> spożyciem*.
>
> *słonina poddana obróbce przestaje być słoniną - zostaje smalcem albo
> skwarkami ;-)
A marynowana ?
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
69. Data: 2007-09-06 14:55:40
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkołyDnia Thu, 06 Sep 2007 16:29:32 +0200, krys napisał(a):
> bo chleb z piekarni do wsi
> odległej dowozono dwa razy w tygodniu, i na dodatek trzeba było zdążyć,
> żeby kupić...
Przypomniało mi się :)
Na wsi u mojej babci był sprzedawca, który "trząsł" całą wsią ;)
Jak sobie przypomnę kupowanie chleba, o rety...
Paqn obsługiwał np. 10 osób w kolejce, tzn. wydawał cały towar oprócz
chleba, który leżał na zapleczu sklepu. Przy okazji można było usłyszeć
tekst typu, u was w domu jest tyle, a tyle osób i _tyle_ chleba wam
wystarczy. I koniec nie dał więcej i już. No i jak obsłużył te 10 osób,
które potem grzecznie czekały z boku na wydanie chleba, baby gadały, robił
się szum, a on zza lady "baby cichojta". Szedł na zaplecze i wynosił chleb
dla tych osób i zaczynały się teksty typu "ty płaciłaś za 2 nie za 3".
Cyrk na kółkach.
--
Elżbieta
http://picasaweb.google.pl/waruga.e
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
70. Data: 2007-09-06 16:17:14
Temat: Re: przygotowanie dziecka do szkoły
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:fboho7$oi$1@nemesis.news.tpi.pl...
A swoją drogą - robią tam jakieś testy dzieciom, czy w
> ogóle kwalifikują się do szkoły muzycznej?
Tak. W maju były 4 tzw. lekcje przygotowawcze, my byliśmy na trzech. Dzieci
uczą się jednej piosenki, którą mają potem wykonać na przesłuchaniu -
rodzaju egzaminu wstępnego. Ćwiczą też rozpoznawanie ilości dźwięków w
akordzie, powtarzanie rytmów, melodii, pojedyczych dźwięków, określanie
wysokości dźwięków na zasadzie "wyższy - niższy" itp. Potem mają takie
zadania na egzaminie wstępnym, więc zawsze to trochę mniej stresu, bo
wiedzą, o co będą pytane.
O ile się nie mylę, to chyba
> nauczyciele z tej szkoły oferują się też do nauczania gry na instrumentach
> w naszym przedszkolu na Dembowskiego.
A tego to nie wiem, Jasiek nie gra na żadnym instrumencie i nie zna nut.
Chociaż w jego klasie są dzieci, które grają już rok czy dłużej. Polecam
zajęcia umuzykalniające w tej szkole, które prowadzi pan Wiesław Michalski.
Jasiek miał z nim rytmikę w przedszkolu i naprawdę mieliśmy szczęście - bo
to super nauczyciel, z fantazją, wiedzą i świetnym podejściem do dzieci, w
każdym razie Jaśka grupa za nim przepadała. Do tej pory prowadził ognisko
Nona przy szkole muzycznej na Powstańców Śląskich, teraz ma zajęcia w szkole
nr 45, więc warto się zainteresować. Zdecydowanie polecałabym to bardziej
niż lekcje instrumentu.
Pozdr. Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |