Użytkownik "patix" <n...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:d6g77p$nnj$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> cbnet wrote in message ...
> >
> ..
> >Jak to jest z ta aborcja [selektywnie] rozumiana przez
> >zwolennikow zakazu aborcji jako "mordowanie dzieci"
> >w takim razie?
> >
>
> nie trzeba byc specjalnie rozgranietym
> by zauwazyc ,ze skoro taka wage przywiazuje
> sie do metody/sposobu/okolicznosci zplodnienia
> to moze (??? ) ten czynnik (okolicznosci) jest
> wazniejszy/decydujacy w tym wypadku ??
>
> czyli nie tylko to co powstalo - ale jak powstalo -
> z czyjej (Boskiej ?) inspiracji/woli powstalo ?
>
> Moze te okolicznosci maja jakis dodatkowy/decydujacy
> niezbyt dla nas jasny/zrozumialy wplyw ?
>

Biologicznie, plemniki in vitro nie walczą o jajo, tylko, byle
głupka pcha się w komórkę.
Niby następuje zapłodnienie, siłą sprawczą igły.
Niszczony jest dobór małżeński.
Decyzja które z zapłodnionych uznać za "właśnie to", należy
do laborantki.
Przypomnij mi, który z in vitro wykazał się jakimiś
umiejętnościami?
Na razie, nie? :-) ok. poczekamy.

Tysiące giną na ulicach, swoista aborcja.
Już nie wspomnę o miliardach wylewanych plemników,
czy zmarnowanych jaj.
Nie płodzi się, by se spłodzić.

To po co?
Dlaczego, można z jednego faceta wyreprodukować
milion innych dziennie?
I po co?

No więc technicznie zrobiłbym tak.
Wielka hala, odpowiednie warunki inkubacji.
Zlecenie z koncernu Coca-cola, za parenaście lat
będziemy potrzebować 3000 nowych lojalnych dostawców.
I lecimy. Zapłodnienie, szkolenie, opakowanie, wysyłka.

A widziałeś las?
Czym się różni, las prawdziwy, od lasu sadzonego inteligencją?

No to może jest wyraźna różnica, pomiędzy aborcją dziecka
poczętego w mniej lub bardziej dziwnym związku, od technologii
płodzenia.

Wyłączając biologię.
Każdy akt, prowadzi do skutku.
Z potencjalnego chaosu, rodzi się twór.
Technicyzacja, kontrola, powoduje wyraźne zaburzenie procesu.
Choć to też proces.
W efekcie, niema różnicy, czy na śmietnik pójdzie, ten czy tamten,
sztuczny twór.

Dopóki nie jest rozwojem w łonie matki.
Wtedy jest częścią czegoś więcej (np. uświęcone)
niż laboratoryjna próbówa.

Aborcji nie dokonuje się po zapłodnieniu, lecz gdy płód
osiąga już pewien stopień rozwoju.

Dlatego pewnie nowy Papież będzie trwał na stanowisku,
że antykoncepcja jest be.

Bo nie zakłada, że swój przekaz kieruje, do parzących się
jak króliki, ale do osób, których świadomość jest skierowana,
na elementarne człowieczeństwo.

Nikt nie deklaruje noworodkowi, wraz z życiem otrzymałeś potomstwo.

Chociaż nie rozumiem ekonomi takiego działania :-))
Za 50$ każdy ogier przeleci dowolne straszydło.
Po co płacić parę tysięcy?
A, że niby jajeczko lata tam gdzie nie powinno?
I nijak plemniki go nie mogą znaleźć?
A tu tak by się chciało DNA zostawić.
I przytulkać własne. Przechodząc koło sali
z dziećmi odrzuconymi.

No nie wiem, nad czym się ten Cezary zastanawia.

Myślę, ze jeśli paru facetów, mających czas, usiadło,
przemyślało, i ogłosiło co wymyślili, to może "dobrze kombinują".
Gdyby mieli jakiś w tym interes, to jeszcze byłbym podejrzliwy, ale jaki?

Przy selekcji in vitro, można coprawda umieścić w macicy nie jedno jajo,
ale parędziesiąt? :-))

Fakt, iż przesadzenie, z inkubacją jaj, graniczy z morderstwem.
I myślę, że swobodnie można by ścignąć, ale kto to wie, poza laborantką?

Tak czy inaczej, to jest chore.
Pierwsza podstawowa zasada, naruszenie struktury, tak jaja, jak i warunków
rozwoju, z założenia spowoduje, zmiany. A dzisiejsza ingerencja w DNA,
odbije się czkawką, ale co się nachapią, to ich.

A mówią, że nie testują na zwierzętach :-))

Komuś cały czas się śni, ta armia idealnych biożołnierzy.

No to tyle w ramach relaksu.

ett