Strona główna Grupy pl.sci.psychologia reakcja

Grupy

Szukaj w grupach

 

reakcja

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-07-21 11:17:51

Temat: reakcja
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

Musiałem wrócić, aby pokazać, jak moja nieświadomość zareagowała na
wiadomość o oddzielaniu przeszłości od przyszłości. Pokazała mi tym samym,
co by mnie czekało, gdyby tego podziału nie ustanowił.

W nocy naszło mnie kilka snów o odrębnych wątkach. Wszystkie razem tworzą
jednak całość. (Możliwe, że pewne rzeczy pominąłem; trudno, nie wszystko
jestem w stanie odtworzyć)



Śniła mi się kobieta, o urodzie skandynawskiej; blondynka, krótko obcięta,
śniada cera. Nie wiem skąd się wzięła; po prostu w pewnym momencie się
pojawiła na ulicy, gdzie stałem. Tam też, na ulicy, podałem jej coś do
jedzenia, co wyglądało jak kebab; duża bułka z mięsnym farszem w środku,
ciepła. Ta bułka miała w sobie moc rozkochiwania. Gdy owa kobieta zjadła pół
tej bułki, zakochała się we mnie. Wtedy podała mi jej resztę, a ja ją
zjadłem do końca, i też się w niej zakochałem. Wiedziałem, że kocham ją
tylko dlatego, że zjadłem magiczną bułkę, dlatego moja miłość była uzurpacją
uczucia.
Potem poszedłem z tą kobietą do restauracji, w celu tzw. pierwszej randki. W
restauracji okazało się, że jestem jednym z jej właścicieli (tej
restauracji). Wtedy też dostrzegłem, że owa kobieta jest w ciąży. Nie było
to dla mnie zaskoczeniem - już wcześniej wiedziałem, zanim się w sobie
zakochaliśmy, że jest ona w ciąży. Teraz tylko to sobie uświadomiłem w
sensie wizualnym; zobaczyłem to.
W restauracji panował tłok. Kobietę, z którą przyszedłem, nakłoniłem do
pomocy mi w obsłudze klientów. Poszła posprzątać na stolikach i pozmywać
talerze.

W tym momencie się obudziłem; budziłem się kilka razy w nocy zlany potem.
Zadumałem nad tym snem - czy tak będę się odnosił do przyszłej partnerki:
zmuszę ją do miłości, a potem wykorzystam to uczucie?

W następnym śnie znalazłem się w parku. Szedłem alejkami podziwiając zieleń
zdobiących park roślin. Gdy zbliżałem się do skrzyżowania alejek dostrzegłem
małą dziewczynkę, która potem okazała się nastoletnią kobietą. Dostrzegłem
też dziwnego owada, który zaplątał się w trawie. Zaplątał się w niej,
ponieważ ten owad wyglądał jak mały helikopter wielkości pięści. Miał
skrzydła w kształcie śmigieł helikoptera.
Zwróciłem uwagę dziewczynki na tego dziwnego owada. Ona podeszła i chwyciła
go, chcąc go wyplątać z trawy. Zabroniłem jej tego, sądząc, że ów owad może
być niebezpieczny, że może ją użądlić.
Oddaliłem się, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wtedy dostrzegłem,
że jest kobietą, a nie małą dziewczynką, i że patrzy na mnie wzrokiem
odrzuconej kobiety, tak jak bym ją odepchną, i nie pozwolił się jej do mnie
zbliżyć.

Znowu się obudziłem. Pomyślałem sobie, że ten owad to jestem ja. Dziwny
owad, zaplątany w trawie własnego nieszczęścia; owad, który nie pozwala
sobie pomóc, bo boi się, że może kogoś skrzywdzić. Boi się, choć nie wie,
czym mógłby drugiego człowieka, bo przecież sam w sobie jest taki marny i
słaby.

Potem znowu wróciłem do parku. Zabłądziłem. W końcu znalazłem się w budynku
szkoły podstawowej, do której kiedyś chodziłem. Tam zabrałem, nie płacąc,
butelką wody ze sklepiku szkolnego (szkolny sklepik śni mi się dość często).
Sklepik znajdował się na parterze, więc aby uciec pobiegłem na pierwsze
piętro. Przeszedłem w drugi koniec budynku i zszedłem ponownie na parter.
Skierowałem się w stronę wyjścia. Gdy szedłem korytarzem, minąłem się ze
sprzedawcą ze sklepiku. Widział, że niosę wodę, ale nie mógł mi udowodnić,
że to woda, którą ukradłem z jego sklepiku.

Obudziłem się. Wtedy pomyślałem, że już zawsze będę musiał ukrywać się ze
swoimi myślami, wizjami, pragnieniami i marzeniami. Że już zawsze będę
musiał część mego istnienia ukrywać przed innymi. Ale dlaczego?

Zasnąłem. Obudziłem się na przystanku, gdzie stałem ja, jedne znajomy, i
koleżanki z uczelni wyższej. Koleżanki mówiły coś o moich rysunkach.
Wynikało z tego, że pożyczyłem im je, aby sobie obejrzały. Teraz ja miałem
wyjechać, a one mi ich nie oddały, i wyglądało na to, że nie będzie już
sposobności, żeby mogły mi je zwrócić. Ja udałem, że mi na tych rysunkach
nie zależy, że nie są warte tego, aby je zwracać.
Potem wsiedliśmy do tramwaju, i jechaliśmy (ja jak zawsze bez biletu). Jadąc
głośno krzyczałem, śmiałem się i popisywałem. Czułem się pewnie, czułem, że
tramwaj należy do mnie. Raz tylko tak się czułem w tramwaju: gdy jechałem
zupełnie pijany...

W tym śnie istotne jest to, że tak jak mówiłem wcześniej, nie dopuszczam do
siebie pomocy innych. Być może dlatego, że nie chcę nikomu niczego
zawdzięczać...

Gdy ponownie zasnąłem, obudziłem się w budynku innej szkoły; była to moja
uczelnia, gdzie studiuje. Tam stałem na korytarzu, i nagle dostrzegłem, że
do budynku wchodzi człowiek, od którego czasami biorę narkotyki. O dziwo,
zawołał mnie, i spytał się, czy nie mam jakiś narkotyków dla niego.
Powiedziałem, że nie mam nic, a wtedy on odpowiedział, że powinienem się
bardziej postarać. Ciekawą rzeczą było to, że miał na policzku jakiś biały
proszek. Nie wiem co on oznaczał.
Gdy się z nim witałem, robiłem to wyraźnie; ów dealer to wielki, umięśniony,
łysy człowiek - chciałem, żeby wszyscy na uczelni wiedzieli, że nam takich
ludzi.
Potem wyszedłem z nim na zewnątrz szkoły, a tam czekali na nas znajomi;
trzech innych wielkich, łysych gości. Przywitałem się z nimi, a oni odeszli.

Obudziłem się. Pierwsza myśl: czy już zawszę będę musiał udawać, że mam
silnych znajomych? Czy będę musiał sobie zawsze kupować przyjaźń?

Gdy zasnąłem, znalazłem się znowu w budynku podstawówki, a dokładnie na
prowadzących do jej wejścia schodach. Stałem tam ze znajomym, który był
hybrydą dwóch ludzi, dwóch moich znajomych. Był jednocześnie Krzyśkiem i
Robertem. Powiedział mi, że zajęcia są odwołane. Nie uwierzyłem; poszliśmy
na uczelnie sprawdzić to.
W drodze na uczelnie minęliśmy się z trzema młodymi mężczyznami. Jeden z
nich sprowokował nas. Roberto-Krzyś zignorował to, a ja spytałem się
prowodyra, o co mu chodzi. Wtedy prowodyr zaatakował mnie. Zaczął mną
rzucać, pić pięściami. Byłem bezradny na jego ataki, aż wreszcie coś się we
mnie przełamało; chwyciłem jaki ciężki przedmiot i uderzyłem nim prowodyra;
uderzyłem raz, potem drugi, trzeci, aż w końcu zabiłem go.

Wtedy obudziłem się po raz ostatni. Kołdra leżała na podłodze, a ja cało
byłem mokry. Pomyślałem sobie, że oto jest chwila, kiedy przeszłość została
odgrodzona od przyszłości... zabiłem starego siebie.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-07-21 11:31:08

Temat: Re: reakcja
Od: "mała" <n...@t...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
news:bfgi3c$62m$1@news.onet.pl...
> Musiałem wrócić, aby pokazać, jak moja nieświadomość zareagowała na
> wiadomość o oddzielaniu przeszłości od przyszłości. Pokazała mi tym samym,
> co by mnie czekało, gdyby tego podziału nie ustanowił.
>
> W nocy naszło mnie kilka snów o odrębnych wątkach. Wszystkie razem tworzą
> jednak całość. (Możliwe, że pewne rzeczy pominąłem; trudno, nie wszystko
> jestem w stanie odtworzyć)
>
>
>
> Śniła mi się kobieta, o urodzie skandynawskiej; blondynka, krótko obcięta,
> śniada cera. Nie wiem skąd się wzięła; po prostu w pewnym momencie się
> pojawiła na ulicy, gdzie stałem. Tam też, na ulicy, podałem jej coś do
> jedzenia, co wyglądało jak kebab; duża bułka z mięsnym farszem w środku,
> ciepła. Ta bułka miała w sobie moc rozkochiwania. Gdy owa kobieta zjadła
pół
> tej bułki, zakochała się we mnie. Wtedy podała mi jej resztę, a ja ją
> zjadłem do końca, i też się w niej zakochałem. Wiedziałem, że kocham ją
> tylko dlatego, że zjadłem magiczną bułkę, dlatego moja miłość była
uzurpacją
> uczucia.
> Potem poszedłem z tą kobietą do restauracji, w celu tzw. pierwszej randki.
W
> restauracji okazało się, że jestem jednym z jej właścicieli (tej
> restauracji). Wtedy też dostrzegłem, że owa kobieta jest w ciąży. Nie było
> to dla mnie zaskoczeniem - już wcześniej wiedziałem, zanim się w sobie
> zakochaliśmy, że jest ona w ciąży. Teraz tylko to sobie uświadomiłem w
> sensie wizualnym; zobaczyłem to.
> W restauracji panował tłok. Kobietę, z którą przyszedłem, nakłoniłem do
> pomocy mi w obsłudze klientów. Poszła posprzątać na stolikach i pozmywać
> talerze.
>
> W tym momencie się obudziłem; budziłem się kilka razy w nocy zlany potem.
> Zadumałem nad tym snem - czy tak będę się odnosił do przyszłej partnerki:
> zmuszę ją do miłości, a potem wykorzystam to uczucie?
>
> W następnym śnie znalazłem się w parku. Szedłem alejkami podziwiając
zieleń
> zdobiących park roślin. Gdy zbliżałem się do skrzyżowania alejek
dostrzegłem
> małą dziewczynkę, która potem okazała się nastoletnią kobietą. Dostrzegłem
> też dziwnego owada, który zaplątał się w trawie. Zaplątał się w niej,
> ponieważ ten owad wyglądał jak mały helikopter wielkości pięści. Miał
> skrzydła w kształcie śmigieł helikoptera.
> Zwróciłem uwagę dziewczynki na tego dziwnego owada. Ona podeszła i
chwyciła
> go, chcąc go wyplątać z trawy. Zabroniłem jej tego, sądząc, że ów owad
może
> być niebezpieczny, że może ją użądlić.
> Oddaliłem się, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wtedy
dostrzegłem,
> że jest kobietą, a nie małą dziewczynką, i że patrzy na mnie wzrokiem
> odrzuconej kobiety, tak jak bym ją odepchną, i nie pozwolił się jej do
mnie
> zbliżyć.
>
> Znowu się obudziłem. Pomyślałem sobie, że ten owad to jestem ja. Dziwny
> owad, zaplątany w trawie własnego nieszczęścia; owad, który nie pozwala
> sobie pomóc, bo boi się, że może kogoś skrzywdzić. Boi się, choć nie wie,
> czym mógłby drugiego człowieka, bo przecież sam w sobie jest taki marny i
> słaby.
>
> Potem znowu wróciłem do parku. Zabłądziłem. W końcu znalazłem się w
budynku
> szkoły podstawowej, do której kiedyś chodziłem. Tam zabrałem, nie płacąc,
> butelką wody ze sklepiku szkolnego (szkolny sklepik śni mi się dość
często).
> Sklepik znajdował się na parterze, więc aby uciec pobiegłem na pierwsze
> piętro. Przeszedłem w drugi koniec budynku i zszedłem ponownie na parter.
> Skierowałem się w stronę wyjścia. Gdy szedłem korytarzem, minąłem się ze
> sprzedawcą ze sklepiku. Widział, że niosę wodę, ale nie mógł mi udowodnić,
> że to woda, którą ukradłem z jego sklepiku.
>
> Obudziłem się. Wtedy pomyślałem, że już zawsze będę musiał ukrywać się ze
> swoimi myślami, wizjami, pragnieniami i marzeniami. Że już zawsze będę
> musiał część mego istnienia ukrywać przed innymi. Ale dlaczego?
>
> Zasnąłem. Obudziłem się na przystanku, gdzie stałem ja, jedne znajomy, i
> koleżanki z uczelni wyższej. Koleżanki mówiły coś o moich rysunkach.
> Wynikało z tego, że pożyczyłem im je, aby sobie obejrzały. Teraz ja miałem
> wyjechać, a one mi ich nie oddały, i wyglądało na to, że nie będzie już
> sposobności, żeby mogły mi je zwrócić. Ja udałem, że mi na tych rysunkach
> nie zależy, że nie są warte tego, aby je zwracać.
> Potem wsiedliśmy do tramwaju, i jechaliśmy (ja jak zawsze bez biletu).
Jadąc
> głośno krzyczałem, śmiałem się i popisywałem. Czułem się pewnie, czułem,
że
> tramwaj należy do mnie. Raz tylko tak się czułem w tramwaju: gdy jechałem
> zupełnie pijany...
>
> W tym śnie istotne jest to, że tak jak mówiłem wcześniej, nie dopuszczam
do
> siebie pomocy innych. Być może dlatego, że nie chcę nikomu niczego
> zawdzięczać...
>
> Gdy ponownie zasnąłem, obudziłem się w budynku innej szkoły; była to moja
> uczelnia, gdzie studiuje. Tam stałem na korytarzu, i nagle dostrzegłem, że
> do budynku wchodzi człowiek, od którego czasami biorę narkotyki. O dziwo,
> zawołał mnie, i spytał się, czy nie mam jakiś narkotyków dla niego.
> Powiedziałem, że nie mam nic, a wtedy on odpowiedział, że powinienem się
> bardziej postarać. Ciekawą rzeczą było to, że miał na policzku jakiś biały
> proszek. Nie wiem co on oznaczał.
> Gdy się z nim witałem, robiłem to wyraźnie; ów dealer to wielki,
umięśniony,
> łysy człowiek - chciałem, żeby wszyscy na uczelni wiedzieli, że nam takich
> ludzi.
> Potem wyszedłem z nim na zewnątrz szkoły, a tam czekali na nas znajomi;
> trzech innych wielkich, łysych gości. Przywitałem się z nimi, a oni
odeszli.
>
> Obudziłem się. Pierwsza myśl: czy już zawszę będę musiał udawać, że mam
> silnych znajomych? Czy będę musiał sobie zawsze kupować przyjaźń?
>
> Gdy zasnąłem, znalazłem się znowu w budynku podstawówki, a dokładnie na
> prowadzących do jej wejścia schodach. Stałem tam ze znajomym, który był
> hybrydą dwóch ludzi, dwóch moich znajomych. Był jednocześnie Krzyśkiem i
> Robertem. Powiedział mi, że zajęcia są odwołane. Nie uwierzyłem; poszliśmy
> na uczelnie sprawdzić to.
> W drodze na uczelnie minęliśmy się z trzema młodymi mężczyznami. Jeden z
> nich sprowokował nas. Roberto-Krzyś zignorował to, a ja spytałem się
> prowodyra, o co mu chodzi. Wtedy prowodyr zaatakował mnie. Zaczął mną
> rzucać, pić pięściami. Byłem bezradny na jego ataki, aż wreszcie coś się
we
> mnie przełamało; chwyciłem jaki ciężki przedmiot i uderzyłem nim
prowodyra;
> uderzyłem raz, potem drugi, trzeci, aż w końcu zabiłem go.
>
> Wtedy obudziłem się po raz ostatni. Kołdra leżała na podłodze, a ja cało
> byłem mokry. Pomyślałem sobie, że oto jest chwila, kiedy przeszłość
została
> odgrodzona od przyszłości... zabiłem starego siebie.
>

Czas obudzić się z tego koszmarnego snu. Wstać z łóżka i zacząć życie od
nowa. Oddzieliłeś przeszłość od przyszłości ... teraz trzeba zrobić
pierwszy, bardzo niepewny ale jakże znaczący krok.
Wiara czyni cuda - kiedyś w to nie wierzyłam, jednak ludzie zminiają zdanie,
wiarę, zmieniaja siebie i swoje życie aby poczuć, że żyją.

Mała


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 11:41:41

Temat: Re: reakcja
Od: "tren R" <t...@2...antiszpamior.pl> szukaj wiadomości tego autora

ghulay'la guallaah <news:bfgi3c$62m$1@news.onet.pl> puarrum <nawrocki>
huannalla:

> W nocy naszło mnie kilka snów o odrębnych wątkach. Wszystkie razem
tworzą
> jednak całość.

a mi się dzisiaj śniło ze małysz nie żyje

--
przyszła kryska do matyska.
a matysek trzask ją w pyska!
kryska pryska śląc uściska.
http://trener.blog.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 11:42:04

Temat: Re: reakcja
Od: "Vesemir" <v...@k...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "tren R" <t...@2...antiszpamior.pl> napisał w wiadomości
news:bfgjh4$aal$1@news2.ipartners.pl...
> ghulay'la guallaah <news:bfgi3c$62m$1@news.onet.pl> puarrum <nawrocki>
> huannalla:
>
> > W nocy naszło mnie kilka snów o odrębnych wątkach. Wszystkie razem
> tworzą
> > jednak całość.
>
> a mi się dzisiaj śniło ze małysz nie żyje

Trzeba oddzielić przeszłość od przyszłości :)
To akt intencjonalny :0
Zabij małysza i zacznij żyć w innym świecie, w przyszłości, jak nawrocki.
:D
;P


Vesemir


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 12:47:47

Temat: Akcja
Od: "dzieciak" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

OK, zrobiłeś sobie stronkę, którą tu najpierw długo reklamowałeś. Super. Ale
jeśli możesz, to rób to teraz tam... Muszę przyznać szczerze, że nie
przebrnąłem w całości przez żaden z twoich nudnych (na większość zerknąłem),
tobą przepełnionych, wątków. I nie do końca rozumiem, co twoja osoba ma
wspólnego z psychologią.
Ale jestem tu tylko gościem, pewnie nadal będziesz tu pisał i właściwie
ostatnio większość wątków jest tu OT, więc raczej ja zrezygnuję z
subskrypcji.
A może wszyscy nawróceni, etatowcy i inne takie stworzą sobie grupę, bo tu
nazwa jest dość myląca.
Bez urazy.
Pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 12:59:54

Temat: Re: Akcja
Od: Daga <z...@N...poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

dzieciak pisze w news:ThRSa.281131$1F6.2877404@news.chello.at

> OK, zrobiłeś sobie stronkę, którą tu najpierw długo reklamowałeś. Super. Ale
> jeśli możesz, to rób to teraz tam...

A dlaczego? Tu nie ma moderatora. I nie będzie. ;P

> I nie do końca rozumiem, co twoja osoba ma
> wspólnego z psychologią.

To, co każdy człowiek. Wykaż, że nie ma. :-)

Co prawda nie wiem, komu odpowiadasz, bo nie napisałeś w nagłówku,
ale komukolwiek - wszyscy tu jesteśmy ludźmi i dopóki
rozplątujemy sprawy ludzkie, _swoje_, nie da się ich rozplątać
odcinając się od psychologii. Na szczęście. :)

Jeśli nawiązujesz do nazwy grupy (mniemam, że do części nazwy -
sci), to, proszę, spróbuj podnieść poziom grupy i naprawadzić ją
na jedynie słuszną naukową drogę. Daj przykład! :)

--
Pozdrowieństwa,
Daga [ostatnie godziny w sieci :)]
http://www.modus-vivendi.w.pl
http://www.proinfo.pl/ustron2003/


Serwis Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 16:48:35

Temat: Odp: reakcja - pieprzenie!
Od: "maryna_ze_mlyna" <m...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik nawrocki <p...@n...art.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:bfgi3c$62m$...@n...onet.pl...
> Musiałem wrócić, aby pokazać, jak moja nieświadomość zareagowała na
> wiadomość o oddzielaniu przeszłości od przyszłości. Pokazała mi tym samym,



szkoda, mof\głeś kopnąć w kalendarz!


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 17:00:58

Temat: Re: reakcja
Od: "enni" <e...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
news:bfgi3c$62m$1@news.onet.pl...
> Musiałem wrócić, aby pokazać, jak moja nieświadomość zareagowała na
> wiadomość o oddzielaniu przeszłości od przyszłości. Pokazała mi tym samym,
> co by mnie czekało, gdyby tego podziału nie ustanowił.

To teraz powinieneś włączyć się normalnie w innych wątkach do rozmów. Wtedy
uwierzę, że Ci się to udało.

enni


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 17:30:35

Temat: Re: reakcja - pieprzenie!
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> szkoda, mof\głeś kopnąć w kalendarz!

Aha! Życzysz mi źle, a to źle, bo ja nie lubie, jak mi ktoś życzy źle...
'Mogłeś kopnąć w kalendarz...' co to ma być? Rada? Przestroga? Generalnie
nie odzywam się takim tonem, ale w związku z tym, że są wakacja, a ja nie
mam nigdy nic ciekawego do roboty w wakacje (nie licząc tynkowania komina i
zakładania kontaktów w wyremontowanym pokoju), więc pisze sobie takie
pierdoły, jak ta teraz...
Nie wiem, czy przerażam ciebie, ale siebie przerażam dość poważnie... nawet
nie wiem, czy piszę ja, czy raczej pisze to jeden z demonów, które drzemią w
mojej świadomości, i odradzają się w najmniej oczekiwanym momencie...
A więc mówisz: mogłeś komnąć w kalendarz. Potraktuję to, jako wyraz twojej
troski o mój stan zdrowia, i na tym pozostanę, myśląc, że jestś mi
przyjazdnie nastawionym urzytkownikiem tzw. usenetu...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 17:31:08

Temat: Re: reakcja
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> To teraz powinieneś włączyć się normalnie w innych wątkach do rozmów.
Wtedy
> uwierzę, że Ci się to udało.

postaram się, ale niczego nie obiecuje...

Łn.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

przebaczyć 77 razy?
miłośćdo wroga
(bardzo dlugie!) O PSP Ruszeniu slow kilka
Kurs pedagogiczny w Poznaniu - gdzie najtaniej?
Gdzie się podziały dzieci?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »