Strona główna Grupy pl.sci.psychologia reakcja

Grupy

Szukaj w grupach

 

reakcja

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2003-07-21 17:39:13

Temat: Re: Akcja
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

> OK, zrobiłeś sobie stronkę, którą tu najpierw długo reklamowałeś. Super.
Ale
> jeśli możesz, to rób to teraz tam... Muszę przyznać szczerze, że nie
> przebrnąłem w całości przez żaden z twoich nudnych (na większość
zerknąłem),
> tobą przepełnionych, wątków. I nie do końca rozumiem, co twoja osoba ma
> wspólnego z psychologią.
> Ale jestem tu tylko gościem, pewnie nadal będziesz tu pisał i właściwie
> ostatnio większość wątków jest tu OT, więc raczej ja zrezygnuję z
> subskrypcji.
> A może wszyscy nawróceni, etatowcy i inne takie stworzą sobie grupę, bo tu
> nazwa jest dość myląca.
> Bez urazy.

Dziękuje Dadze, że się za mną wstawiła.

Dzieciak, co ty msz do mnie? Moja stronka? Zrób lepszą, a powiem, że jesteś
gość. Nigdy nie reklamowałem mojej stronki, a jedynie wklejałem do niej
link. Czy zmusiłem cię, a żebyć na nią wszedł? Nie. Czy perswazyjnie
podpuszczałem cię, a żebyć ją odwiedził? Nie. Czy mówiłem, że warto
odwiedzić moją stronę? Nie... a więc czy ją reklamowałem? Nie, ja tylko
wklejałem do niej link...

Ok. Moje wątki są nudne... Czy zmuszałem cię, żebyś je czytał? Nie. Czy
mówiłem, że warto je czytać? Nie... więc powiedz mi, o co masz do mnie żal?
Powiedz, bo nie bardzo rozumiem... Aktualnie jestem w stanie pewnej
specyficznej metamorfozy... i nie do końca kontroluje to, co piszę. A zatem
jeśli mi się narazisz, nie dziw się, jeśli zmieszam cię z błotem... a uwierz
mi, potrafię mieszać ludzi z błotem, jak nikt na tym świecie...

Spoko, nie musisz nic subskrybować. To jest twoje wolne prawo, i wykorzystaj
je, bo nie wiele ci takich wolnych praw pozostało...

Co moja osoba ma współnego z tą grupą? A co ma twoja osoba? Pewnie nawet nie
masz pojęcia kim jestem, bo przecież nie czytasz moich wątków.. Ale spoko,
dam ci spokój, bo widzę, że jesteś tu nowy (gość, jak to się wyraziłeś).
Pamiętaj jednak o jednym: "...jeśli chcesz mi pojechać, to się sto razy
zastanów - jestem, byłem, będę mistrzem polski w ubliżaniu..." /peja.

see ya!

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2003-07-21 18:09:37

Temat: Re: reakcja
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

enni wrote:

> To teraz powinieneś włączyć się normalnie w innych wątkach do rozmów.
> Wtedy uwierzę, że Ci się to udało.
>
> enni

O właśnie! /patrz niedawny problem tycztomka/

Łukasz, każdy w jakimś stopniu jest kosmitą /ja też/ - ja np. lubię Ciebie
/jak to nazwać/ "parodiować"? Ale Ty wiesz /dobrze/ dlaczego... Prawda? :)

Wracaj, wracaj...

P.S. Połączmy nasze TEATRY.

--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński

**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 19:03:15

Temat: Re: Akcja
Od: "dzieciak" <a...@p...com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał
>
> Dzieciak, co ty msz do mnie?

Nic. Osobiście zupełnie nic. To raczej działa na tej zasadzie, co telewizja.
Płacę abonament i, teoretycznie, mogę oglądać to co chcę. Interesują mnie
np. podróże to przełączam na Discovery (przykład z kosmosu, nie znam tego
kanału). Podobnie z usenetem. Interesuje mnie psychologia - subskrybuję
sobie grupę, która według nazwy i miejsca w hierarchii powinna jej dotyczyć.
I, krótko mówiąc, wpienia mnie, że zamiast o zastosowaniu koncepcji
behawiorystycznych w poradnictwie małżeńskim albo psychoanalizy w
zarządzaniu zasobami ludzkimi, mój modem musi pobierać setki kilo wypocin i
wywnętrzeń, już na pierwszy rzut oka kojarzących się z
przeintelektualizowanym blogiem.


> Moja stronka? Zrób lepszą, a powiem, że jesteś
> gość.

1. nie wszedłem na twoją stronę, bo zupełnie nie interesuje mnie co masz do
powiedzenia. Fragmenty, które czytałem, nie sprawiły, że ich autora darzę
szacunkiem ani że chciałbym czytać więcej jego produktów. I poprzestanę na
tym, bo naprawdę nie chcę obrażać ani ciebie ani twoich czytelników.
Wszystko jest kwestią gustu.
2. gościem będę jak zrobię lepszą stronę od twojej? Bez komentarza,
chłopcze.

> Nigdy nie reklamowałem mojej stronki, a jedynie wklejałem do niej
> link. Czy zmusiłem cię, a żebyć na nią wszedł? Nie. Czy perswazyjnie
> podpuszczałem cię, a żebyć ją odwiedził? Nie. Czy mówiłem, że warto
> odwiedzić moją stronę? Nie... a więc czy ją reklamowałem? Nie, ja tylko
> wklejałem do niej link...

Mówiąc o reklamie, miałem na myśli twoje wcześniejsze topiki. Strasznie się
ucieszyłem, że zrobiłeś sobie stronę, licząc na to, że po okresie reklamy
przestaniesz tu śmiecić (szukałem innego słowa, ale nie przyszło mi żadne do
głowy) i swój wierny tłum fanów zabierzesz właśnie tam.

>
> Ok. Moje wątki są nudne...

Cieszę się, że sam to zauważasz ;) Tylko nie mów nic swoim wielbicielom, bo
jeszcze się zorientują :))

> Czy zmuszałem cię, żebyś je czytał? Nie. Czy
> mówiłem, że warto je czytać? Nie... więc powiedz mi, o co masz do mnie
żal?
> Powiedz, bo nie bardzo rozumiem... Aktualnie jestem w stanie pewnej
> specyficznej metamorfozy... i nie do końca kontroluje to, co piszę. A
zatem
> jeśli mi się narazisz, nie dziw się, jeśli zmieszam cię z błotem... a
uwierz
> mi, potrafię mieszać ludzi z błotem, jak nikt na tym świecie...
>
> Spoko, nie musisz nic subskrybować. To jest twoje wolne prawo, i
wykorzystaj
> je, bo nie wiele ci takich wolnych praw pozostało...

Na szczęście nie muszę posuwać się do ostateczności, mogę cię po prostu
przefiltrować.

> Co moja osoba ma współnego z tą grupą?A co ma twoja osoba? Pewnie nawet
nie
> masz pojęcia kim jestem, bo przecież nie czytasz moich wątków.. Ale spoko,
> dam ci spokój, bo widzę, że jesteś tu nowy (gość, jak to się wyraziłeś).

Już pisałem - jestem użytkownikiem grupy pl.sci.psychologia. Dla twojej
wiadomości - nowy tu nie jestem, chociaż rzadko pisuję a i to pseudo mam od
ostatniego formatu... Gość czyli nienałogowy uczestnik.

> Pamiętaj jednak o jednym: "...jeśli chcesz mi pojechać, to się sto razy
> zastanów - jestem, byłem, będę mistrzem polski w ubliżaniu..." /peja.

Jak byłem młody, to mówiłem "nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz".
Wyrosłem z tego, więc tą uwagę przemilczę...
...ale nie na poziomie meta... Rozumiem, że aluzja do mojego nicka? Zupełnie
nietrafiona, z hiphopowym "dzieciakiem" nie mam nic wspólnego, po prostu
czasem, jak dzieciak, wdaję się w bezsensowne interakcje. Takie, jak ta
dyskusja.
Na razie. Kończę, bo i tak, z czego pewnie będziesz zadowolony, zająłeś o 10
minut mojego życia więcej niż ci się należało.
Pozdrawiam

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 21:42:31

Temat: Re: Akcja
Od: "nawrocki" <p...@n...art.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dobra dobra... zachowujesz się jak dyskusyjny nowicjusz. Nigdy nie słyszałeś
o sztuce dyskusji?
Wiadomo - nie przegadam cię, bo jesteś wyszczekany, i swoje wiesz. Ja też
swoje wiem, ale w większości zatrzymuje to dla siebie - po co innym robić
krzywdę.
Ty wyraźnie chcesz mi wyrządzić krzywdę, i w tym celu włączasz się do
dyskusji. Oczywiście rozumiem - nie chcesz mi wyrządzić krzywdy, tylko
zwrócić mi uwagę na pewne nie dociągnięcie w moim toku rozumowania.
Cokolwiek powiesz, znajdę na to kontrargumenty. Nie jestem aż tak głupi,
żeby dać ci się omiatać jakimiś wytartymi schematami dyskusji, jakich
używasz w stosunku do mnie. Behawiorystyka? Co ty możesz o tym wiedzieć,
skoro rzucasz we mnie takimi określeniami, jak przeintelektualizowany blog?
Dzieciak, czy kim tam jesteś, daj mi spokój... Jeśli chcesz mnie atakować,
to czymś na moim poziomie, a nie modemowymi zażaleniami, o zapchany
transwer.
Nie byłeś na mojej stronie - ok, nie zapraszałem cię na nią, więc nie jesteś
tam mile widziany, zwłaszcza po zarzutach, jakie mi przesyłasz. Niemniej
pozdrawiam cię, i całą twoją rodzinę (jeśli nie chciałeś tych pozdrowień, to
przepraszam).

Łuki (wookie)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-21 22:14:41

Temat: Re: reakcja
Od: "Ania" <a...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Z Tobą to tak jak z wielkim zamknięciem Media Markt! No może z jedną
zasadniczą różnicą - tamto było na swój sposób przykuwające uwagę.

A.

Użytkownik "nawrocki" <p...@n...art.pl> napisał w wiadomości
news:bfgi3c$62m$1@news.onet.pl...
> Musiałem wrócić, aby pokazać, jak moja nieświadomość zareagowała na
> wiadomość o oddzielaniu przeszłości od przyszłości. Pokazała mi tym samym,
> co by mnie czekało, gdyby tego podziału nie ustanowił.
>
> W nocy naszło mnie kilka snów o odrębnych wątkach. Wszystkie razem tworzą
> jednak całość. (Możliwe, że pewne rzeczy pominąłem; trudno, nie wszystko
> jestem w stanie odtworzyć)
>
>
>
> Śniła mi się kobieta, o urodzie skandynawskiej; blondynka, krótko obcięta,
> śniada cera. Nie wiem skąd się wzięła; po prostu w pewnym momencie się
> pojawiła na ulicy, gdzie stałem. Tam też, na ulicy, podałem jej coś do
> jedzenia, co wyglądało jak kebab; duża bułka z mięsnym farszem w środku,
> ciepła. Ta bułka miała w sobie moc rozkochiwania. Gdy owa kobieta zjadła
pół
> tej bułki, zakochała się we mnie. Wtedy podała mi jej resztę, a ja ją
> zjadłem do końca, i też się w niej zakochałem. Wiedziałem, że kocham ją
> tylko dlatego, że zjadłem magiczną bułkę, dlatego moja miłość była
uzurpacją
> uczucia.
> Potem poszedłem z tą kobietą do restauracji, w celu tzw. pierwszej randki.
W
> restauracji okazało się, że jestem jednym z jej właścicieli (tej
> restauracji). Wtedy też dostrzegłem, że owa kobieta jest w ciąży. Nie było
> to dla mnie zaskoczeniem - już wcześniej wiedziałem, zanim się w sobie
> zakochaliśmy, że jest ona w ciąży. Teraz tylko to sobie uświadomiłem w
> sensie wizualnym; zobaczyłem to.
> W restauracji panował tłok. Kobietę, z którą przyszedłem, nakłoniłem do
> pomocy mi w obsłudze klientów. Poszła posprzątać na stolikach i pozmywać
> talerze.
>
> W tym momencie się obudziłem; budziłem się kilka razy w nocy zlany potem.
> Zadumałem nad tym snem - czy tak będę się odnosił do przyszłej partnerki:
> zmuszę ją do miłości, a potem wykorzystam to uczucie?
>
> W następnym śnie znalazłem się w parku. Szedłem alejkami podziwiając
zieleń
> zdobiących park roślin. Gdy zbliżałem się do skrzyżowania alejek
dostrzegłem
> małą dziewczynkę, która potem okazała się nastoletnią kobietą. Dostrzegłem
> też dziwnego owada, który zaplątał się w trawie. Zaplątał się w niej,
> ponieważ ten owad wyglądał jak mały helikopter wielkości pięści. Miał
> skrzydła w kształcie śmigieł helikoptera.
> Zwróciłem uwagę dziewczynki na tego dziwnego owada. Ona podeszła i
chwyciła
> go, chcąc go wyplątać z trawy. Zabroniłem jej tego, sądząc, że ów owad
może
> być niebezpieczny, że może ją użądlić.
> Oddaliłem się, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wtedy
dostrzegłem,
> że jest kobietą, a nie małą dziewczynką, i że patrzy na mnie wzrokiem
> odrzuconej kobiety, tak jak bym ją odepchną, i nie pozwolił się jej do
mnie
> zbliżyć.
>
> Znowu się obudziłem. Pomyślałem sobie, że ten owad to jestem ja. Dziwny
> owad, zaplątany w trawie własnego nieszczęścia; owad, który nie pozwala
> sobie pomóc, bo boi się, że może kogoś skrzywdzić. Boi się, choć nie wie,
> czym mógłby drugiego człowieka, bo przecież sam w sobie jest taki marny i
> słaby.
>
> Potem znowu wróciłem do parku. Zabłądziłem. W końcu znalazłem się w
budynku
> szkoły podstawowej, do której kiedyś chodziłem. Tam zabrałem, nie płacąc,
> butelką wody ze sklepiku szkolnego (szkolny sklepik śni mi się dość
często).
> Sklepik znajdował się na parterze, więc aby uciec pobiegłem na pierwsze
> piętro. Przeszedłem w drugi koniec budynku i zszedłem ponownie na parter.
> Skierowałem się w stronę wyjścia. Gdy szedłem korytarzem, minąłem się ze
> sprzedawcą ze sklepiku. Widział, że niosę wodę, ale nie mógł mi udowodnić,
> że to woda, którą ukradłem z jego sklepiku.
>
> Obudziłem się. Wtedy pomyślałem, że już zawsze będę musiał ukrywać się ze
> swoimi myślami, wizjami, pragnieniami i marzeniami. Że już zawsze będę
> musiał część mego istnienia ukrywać przed innymi. Ale dlaczego?
>
> Zasnąłem. Obudziłem się na przystanku, gdzie stałem ja, jedne znajomy, i
> koleżanki z uczelni wyższej. Koleżanki mówiły coś o moich rysunkach.
> Wynikało z tego, że pożyczyłem im je, aby sobie obejrzały. Teraz ja miałem
> wyjechać, a one mi ich nie oddały, i wyglądało na to, że nie będzie już
> sposobności, żeby mogły mi je zwrócić. Ja udałem, że mi na tych rysunkach
> nie zależy, że nie są warte tego, aby je zwracać.
> Potem wsiedliśmy do tramwaju, i jechaliśmy (ja jak zawsze bez biletu).
Jadąc
> głośno krzyczałem, śmiałem się i popisywałem. Czułem się pewnie, czułem,
że
> tramwaj należy do mnie. Raz tylko tak się czułem w tramwaju: gdy jechałem
> zupełnie pijany...
>
> W tym śnie istotne jest to, że tak jak mówiłem wcześniej, nie dopuszczam
do
> siebie pomocy innych. Być może dlatego, że nie chcę nikomu niczego
> zawdzięczać...
>
> Gdy ponownie zasnąłem, obudziłem się w budynku innej szkoły; była to moja
> uczelnia, gdzie studiuje. Tam stałem na korytarzu, i nagle dostrzegłem, że
> do budynku wchodzi człowiek, od którego czasami biorę narkotyki. O dziwo,
> zawołał mnie, i spytał się, czy nie mam jakiś narkotyków dla niego.
> Powiedziałem, że nie mam nic, a wtedy on odpowiedział, że powinienem się
> bardziej postarać. Ciekawą rzeczą było to, że miał na policzku jakiś biały
> proszek. Nie wiem co on oznaczał.
> Gdy się z nim witałem, robiłem to wyraźnie; ów dealer to wielki,
umięśniony,
> łysy człowiek - chciałem, żeby wszyscy na uczelni wiedzieli, że nam takich
> ludzi.
> Potem wyszedłem z nim na zewnątrz szkoły, a tam czekali na nas znajomi;
> trzech innych wielkich, łysych gości. Przywitałem się z nimi, a oni
odeszli.
>
> Obudziłem się. Pierwsza myśl: czy już zawszę będę musiał udawać, że mam
> silnych znajomych? Czy będę musiał sobie zawsze kupować przyjaźń?
>
> Gdy zasnąłem, znalazłem się znowu w budynku podstawówki, a dokładnie na
> prowadzących do jej wejścia schodach. Stałem tam ze znajomym, który był
> hybrydą dwóch ludzi, dwóch moich znajomych. Był jednocześnie Krzyśkiem i
> Robertem. Powiedział mi, że zajęcia są odwołane. Nie uwierzyłem; poszliśmy
> na uczelnie sprawdzić to.
> W drodze na uczelnie minęliśmy się z trzema młodymi mężczyznami. Jeden z
> nich sprowokował nas. Roberto-Krzyś zignorował to, a ja spytałem się
> prowodyra, o co mu chodzi. Wtedy prowodyr zaatakował mnie. Zaczął mną
> rzucać, pić pięściami. Byłem bezradny na jego ataki, aż wreszcie coś się
we
> mnie przełamało; chwyciłem jaki ciężki przedmiot i uderzyłem nim
prowodyra;
> uderzyłem raz, potem drugi, trzeci, aż w końcu zabiłem go.
>
> Wtedy obudziłem się po raz ostatni. Kołdra leżała na podłodze, a ja cało
> byłem mokry. Pomyślałem sobie, że oto jest chwila, kiedy przeszłość
została
> odgrodzona od przyszłości... zabiłem starego siebie.
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2003-07-22 10:25:11

Temat: Re: reakcja
Od: "uzus" <u...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

nawrocki <p...@n...art.pl> napisał(a):


> W następnym śnie znalazłem się w parku. Szedłem alejkami podziwiając zieleń
> zdobiących park roślin. Gdy zbliżałem się do skrzyżowania alejek dostrzegłem
> małą dziewczynkę, która potem okazała się nastoletnią kobietą. Dostrzegłem
> też dziwnego owada, który zaplątał się w trawie. Zaplątał się w niej,
> ponieważ ten owad wyglądał jak mały helikopter wielkości pięści. Miał
> skrzydła w kształcie śmigieł helikoptera.
> Zwróciłem uwagę dziewczynki na tego dziwnego owada. Ona podeszła i chwyciła
> go, chcąc go wyplątać z trawy. Zabroniłem jej tego, sądząc, że ów owad może
> być niebezpieczny, że może ją użądlić.
> Oddaliłem się, a ona spojrzała na mnie smutnym wzrokiem. Wtedy dostrzegłem,
> że jest kobietą, a nie małą dziewczynką, i że patrzy na mnie wzrokiem
> odrzuconej kobiety, tak jak bym ją odepchną, i nie pozwolił się jej do mnie
> zbliżyć.
>
> Znowu się obudziłem. Pomyślałem sobie, że ten owad to jestem ja. Dziwny
> owad, zaplątany w trawie własnego nieszczęścia; owad, który nie pozwala
> sobie pomóc, bo boi się, że może kogoś skrzywdzić. Boi się, choć nie wie,
> czym mógłby drugiego człowieka, bo przecież sam w sobie jest taki marny i
> słaby.

Strach przed bliskością do dość powszechne uczucie. Jeśli go nie pokonasz,
zawsze będziesz sam, także pośród ludzi, w najróżniejszych związkach.

> Obudziłem się. Wtedy pomyślałem, że już zawsze będę musiał ukrywać się ze
> swoimi myślami, wizjami, pragnieniami i marzeniami. Że już zawsze będę
> musiał część mego istnienia ukrywać przed innymi. Ale dlaczego?

Bo się boisz oceny, przykrej etykiety. Wiesz, że żyjesz w tak innym świecie,
że na powszechny język jest on nieprzetłumaczalny.
>
> Zasnąłem. Obudziłem się na przystanku, gdzie stałem ja, jedne znajomy, i
> koleżanki z uczelni wyższej. Koleżanki mówiły coś o moich rysunkach.
> Wynikało z tego, że pożyczyłem im je, aby sobie obejrzały. Teraz ja miałem
> wyjechać, a one mi ich nie oddały, i wyglądało na to, że nie będzie już
> sposobności, żeby mogły mi je zwrócić. Ja udałem, że mi na tych rysunkach
> nie zależy, że nie są warte tego, aby je zwracać.
> Potem wsiedliśmy do tramwaju, i jechaliśmy (ja jak zawsze bez biletu). Jadąc
> głośno krzyczałem, śmiałem się i popisywałem. Czułem się pewnie, czułem, że
> tramwaj należy do mnie. Raz tylko tak się czułem w tramwaju: gdy jechałem
> zupełnie pijany...

Może jch podziw dodał Ci siły?

> W tym śnie istotne jest to, że tak jak mówiłem wcześniej, nie dopuszczam do
> siebie pomocy innych. Być może dlatego, że nie chcę nikomu niczego
> zawdzięczać...

Błąd. Kto nie przyjmuje, nie umie nic dać. To tak, jakby nie miał rąk.


> Obudziłem się. Pierwsza myśl: czy już zawszę będę musiał udawać, że mam
> silnych znajomych? Czy będę musiał sobie zawsze kupować przyjaźń?

Przyjażń jest nie do kupienia. Możesz ją wyłącznie dostać, ale musisz nauczyć
się brać.

> Gdy zasnąłem, znalazłem się znowu w budynku podstawówki, a dokładnie na
> prowadzących do jej wejścia schodach. Stałem tam ze znajomym, który był
> hybrydą dwóch ludzi, dwóch moich znajomych. Był jednocześnie Krzyśkiem i
> Robertem. Powiedział mi, że zajęcia są odwołane. Nie uwierzyłem; poszliśmy
> na uczelnie sprawdzić to.
> W drodze na uczelnie minęliśmy się z trzema młodymi mężczyznami. Jeden z
> nich sprowokował nas. Roberto-Krzyś zignorował to, a ja spytałem się
> prowodyra, o co mu chodzi. Wtedy prowodyr zaatakował mnie. Zaczął mną
> rzucać, pić pięściami. Byłem bezradny na jego ataki, aż wreszcie coś się we
> mnie przełamało; chwyciłem jaki ciężki przedmiot i uderzyłem nim prowodyra;
> uderzyłem raz, potem drugi, trzeci, aż w końcu zabiłem go.
>
> Wtedy obudziłem się po raz ostatni. Kołdra leżała na podłodze, a ja cało
> byłem mokry. Pomyślałem sobie, że oto jest chwila, kiedy przeszłość została
> odgrodzona od przyszłości... zabiłem starego siebie.

To nie takie łatwe. Być może było to tylko marzenie.Zmienić siebie to praca z
uporem, nie załatwisz tego jednym ciosem lub zrywem.

Pozdrawiam
uzus


--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

przebaczyć 77 razy?
miłośćdo wroga
(bardzo dlugie!) O PSP Ruszeniu slow kilka
Kurs pedagogiczny w Poznaniu - gdzie najtaniej?
Gdzie się podziały dzieci?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »