« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2004-09-01 15:08:59
Temat: Re: relacje z córką
Użytkownik "maria" :
>
> To ciągłe poczucie winy za zło, które jej wyrządziłam źle wychowując każe
mi
> świecić przykładem.
Nie rozumiem tego zdania.
Na czym polegało wg Ciebie "złe wychowanie" ?
Czy uważasz, zę teaz kiedy "świecisz przykładem" jest lepiej ?
Coż ja bym nie za bardzo chciała, aby ktoś w moim otoczeniu ciągle ktoś
"świecił przykładem", chyba na złość i przez przekorę starałabym się być "tą
gorszą".
> Staram się być w porządku wobec swoich obowiązków,
> staram się być cierpliwa i wyrozumiała. Nie rozumiem i nie akceptuję jej
> poczucia humoru który jest przeważnie kosztem innych. Nie akceptuję
> wulgarności w kontaktach z rówieśnikami.
Jesli czegos nie rozumiesz i nie akceptujesz - to nie oznacza że nie można
tego tolerować.
> Nie chcę zrzucać odpowiedzialności, chyba rozumiem błędy które do tego
> doprowadziły i co z tego? Nic z tego nie wynika.
> Zgrzyta.
> Myślę, że ona, w końcu inteligentna, wykorzystuje moją świadomość i jest
jej
> z tym wygodnie.
Ja na prawdę tego nie rozumiem. Piszesz takimi ogólnikami.
> Niestety ja nie jestem święta i czasami pękam. Tak właściwie
> z bezsilności nie chce mi się żyć.
> Kończę, bo "emocjonalnie wysiadam".
> Dzięki wszystkim za życzliwe wskazówki.
>
Mimo wszystko to że córka śpi do południa i że jest bałaganiarą - to nie sa
aż tak ważne rzeczy żeby od tego aż "nie chciało się żyć".
Coś mi się wydaje że przywiązujesz zbyt dużą wagę do drobiazgów.
No chyba ze jest coś więcej o czym nie napisałaś.
Pozdrowienia.
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2004-09-01 16:47:18
Temat: Re: relacje z córką
"maria" napisała
> To ciągłe poczucie winy za zło, które jej wyrządziłam źle wychowując każe
mi
> świecić przykładem. Staram się być w porządku wobec swoich obowiązków,
> staram się być cierpliwa i wyrozumiała.
ZTCW rodzice wymagają od dzieci tego, czego wymagają od siebie.
Nie wiem, jakie zło jej wyrządziłaś i czy w ogóle jakieś jej wyrządziłaś.
Myślę jednak, że za dużo od siebie wymagasz. Nie da się być cierpliwym i
wyrozumiałym na zewnątrz, kiedy w środku człowieka roznosi. I wcale nie
musisz być cierpliwa i wyrozumiała. Jeśli będziesz taka, jaka jesteś -
będzie idealnie. Nikomu krzywda się nie stanie. Córce na pewno też nie.
Jeśli boisz się, że przekażesz jej brak cierpliwości czy wyrozumiałości, to
nie martw się: tak prosto się to nie dzieje.
Nie rozumiem i nie akceptuję jej
> poczucia humoru który jest przeważnie kosztem innych. Nie akceptuję
> wulgarności w kontaktach z rówieśnikami.
> Nie chcę zrzucać odpowiedzialności, chyba rozumiem błędy które do tego
> doprowadziły i co z tego? Nic z tego nie wynika.
> Zgrzyta.
> Myślę, że ona, w końcu inteligentna, wykorzystuje moją świadomość i jest
jej
> z tym wygodnie. Niestety ja nie jestem święta i czasami pękam. Tak
właściwie
> z bezsilności nie chce mi się żyć.
A ja myślę, że robisz właśnie z siebie jej ofiarę.
Wydaje mi się, że czujesz się zbyt odpowiedzialna za swoją córkę: za to, co
robi, jaka jest. Napisałaś, że masz poczucie winy za to, jak ją wychowywałaś
i za efekty tego wychowywania. I jednocześnie obwiniasz córkę za swoje
poczucie winy, bo przecież ona "wykorzystuje Twoją świadomość". Tymczasem
to, co ona robi teraz, może mieć naprawdę niewiele wspólnego z tym, jak ją
wychowywałaś. Już pomijam fakt, że nie sposób przewidzieć, jak konkretne
działanie rodzica wpłynie na dziecko, bo nie jest to jedyny znaczący
czynnik - jest przecież jeszcze działanie drugiego rodzica (bądź jego
nieobecność), sytuacja w szkole, kontakt z równieśnikami, hormony czy nawet
halny w Tatrach. O tym, że nie sposób się kontrolować i przewidywać konsekwe
ncje każdego słowa przez 24/24, nawet nie wspomnę. Rzecz w tym, że
zachowanie Twojej córki może być bardziej pochodną jej aktualnej sytuacji,
jakichś jej rozterek oraz tego np., że ona faktycznie nie lubi porządku, nie
lubi rano wstawać, a lubi książki czy telewizję. Owszem, miałaś na swoją
córkę wpływ. Ale nie można w bezpośredni sposób przełożyć Twojej
działalności rodzicielskiej na jej zachowanie. A już na pewno nie ma mowy o
"winie". Nie masz aż takiego wpływu na córkę. Nikt nie ma.
To, co możesz zrobić, to przestać próbować. Zamiast zajmować się nią i jej
życiem, zajmij się sobą i zadbaj o swoje życie. Od córki wymagaj tylko tyle,
żebyś nie musiała ponosić konsekwencji jej upodobań: jasno ustal zasady
utrzymywania porządku w części wspólnej. Wulgarność w kontaktach z
rówieśnikami zostaw rówieśnikom - nie pozwalaj na wulgarność w kontaktach z
Tobą. Podobnie z poczuciem humoru - jeśli Cię nim zrani, powiedz, że to Cię
zabolało i nie chcesz, żeby tak robiła, ale nie komentuj jej zachowania z
rówieśnikami. Chyba że Cię o to zapyta.
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2004-09-01 16:50:04
Temat: Re: relacje z córką
"Kaszycha" napisała
> Często zawiera rady protekcjonalne i dużo nieważnych słów. Zdań, które
> niewiele znaczą i niewiele ze sobą niosą. Głównie ma celu wywołania
poczuci
> winy u osoby której takiej połajanki udzielamy. Nie wiem czy zgodnie ze
> słownikiem poprawnej polszczyzny- ale dla mnie znaczy to właśnie tyle.
> Takie coś właśnie wyczułam w Twoim poście i poście Kolorowej.
Bardzo proszę o wskazanie w moim poście "zdań, które niewiele znaczą i
niewiele ze sobą niosą" oraz "nie wskazują możliwych działań". Będę starała
się takie eliminować.
Małgośka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2004-09-01 18:16:37
Temat: Re: relacje z córką
> Takie coś właśnie wyczułam w Twoim poście i poście Kolorowej.
Proszę bardzo: cytuję:
"Piszesz, że córka dorosła do roszczeń, ale nie do obowiązków. Mam wrażenie,
że niedaleko padło jabłko od jabłoni. Nie w kwestii obowiązków, ale w
kwestii roszczeń. W spaniu do południa oraz w książkach nie widzę nic
złego...."
Równocześnie chciałam powiedzieć, że Twój drugi post jest bardzo empatyczny
i świetnie wspiera Marię, zupełnie odmienny w tonie od
pierwszego....Dokładnie taki jaki chciałbym otrzymać będąc w dołku...
Kaśka
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2004-09-01 18:51:32
Temat: Re: relacje z córką
"maria" <g...@a...pl> wrote in message
news:ch4jbm$moc$1@news.dialog.net.pl...
>
> Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w
wiadomości
> news:qabjht4o27c8.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov.
..
> >
> To ciągłe poczucie winy za zło, które jej wyrządziłam źle wychowując
każe mi
> świecić przykładem.
Na ciągłym poczuciu winy niewiele da sie zbudować. Od poczucia winy są
psychoanalitycy.
W jaki sposób świecisz przykładem?
Staram się być w porządku wobec swoich obowiązków,
> staram się być cierpliwa i wyrozumiała.
Na czym to polega?
Nie rozumiem i nie akceptuję jej
> poczucia humoru który jest przeważnie kosztem innych. Nie akceptuję
> wulgarności w kontaktach z rówieśnikami.
Poczucie humoru warto postarać się zrozumieć. Wulgarności jej
rówieśników w Twojej obecności nawet nie powinnaś tolerować, ważne za
to jak się tej wulgarności nie toleruje.
Za wulgaryzmami często stoją jakieś "brzydkie" uczucia.
> Nie chcę zrzucać odpowiedzialności, chyba rozumiem błędy które do
tego
> doprowadziły i co z tego? Nic z tego nie wynika.
Jakie to były błędy?
> Zgrzyta.
> Myślę, że ona, w końcu inteligentna, wykorzystuje moją świadomość i
jest jej
> z tym wygodnie.
Mozliwe. Możliwe też, że ona widząc, że zajmujesz się SWOIM poczuciem
winy czuje, że gubisz ją. Nie wiem.
Niestety ja nie jestem święta i czasami pękam. Tak właściwie
> z bezsilności nie chce mi się żyć.
Na razie sytuacja jaką opisujesz jest za mało jasna. Żyć się
odechciewa czasem nie tylko Tobie jednak udaje się rozwiązać wiele
beznadziejnych sytuacji. Może i Tobie się uda.
Jak wygląda sytuacja w rodzinie? Chyba jesteś po rozwodzie?
Pozdr.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2004-09-01 19:01:03
Temat: Re: relacje z córką
Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ch55hu$s8q$2@news.onet.pl...
> Na ciągłym poczuciu winy niewiele da sie zbudować. Od poczucia winy są
> psychoanalitycy.
I często popycha do chodzenia na skróty.
> Nie rozumiem i nie akceptuję jej
> > poczucia humoru który jest przeważnie kosztem innych. Nie akceptuję
> > wulgarności w kontaktach z rówieśnikami.
>
> Poczucie humoru warto postarać się zrozumieć. Wulgarności jej
> rówieśników w Twojej obecności nawet nie powinnaś tolerować, ważne za
> to jak się tej wulgarności nie toleruje.
> Za wulgaryzmami często stoją jakieś "brzydkie" uczucia.
Moim zdaniem to sprawa jej córki, można co najwyżej sugerować.
> > Zgrzyta.
> > Myślę, że ona, w końcu inteligentna, wykorzystuje moją świadomość i
> jest jej
> > z tym wygodnie.
>
> Mozliwe. Możliwe też, że ona widząc, że zajmujesz się SWOIM poczuciem
> winy czuje, że gubisz ją. Nie wiem.
Jakie wyniki ma szkole ?
> Na razie sytuacja jaką opisujesz jest za mało jasna. Żyć się
> odechciewa czasem nie tylko Tobie jednak udaje się rozwiązać wiele
> beznadziejnych sytuacji. Może i Tobie się uda.
A co z Tobą Mario?
Co z mężczyznami w Twoim życiu?
Jakie masz hobby?
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2004-09-01 21:46:21
Temat: Re: relacje z córką"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote in message
news:ch4n0l$om2$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > a co dla ciebie znaczy slowo "polajanka"? bo widze, ze uzywamy tych samych
> > slow tyle tylko, ze maja one inne znaczenie.
> Połajanka- dla mnie kazanie z pozycji wyższego, mądrzejszego i nieomylnego.
> Często zawiera rady protekcjonalne i dużo nieważnych słów. Zdań, które
> niewiele znaczą i niewiele ze sobą niosą. Głównie ma celu wywołania poczuci
> winy u osoby której takiej połajanki udzielamy. Nie wiem czy zgodnie ze
> słownikiem poprawnej polszczyzny- ale dla mnie znaczy to właśnie tyle.
> Takie coś właśnie wyczułam w Twoim poście i poście Kolorowej.
imo masz "zle" wyczucie, albo lubisz sie czepiac ;)
>
>
> > wnosza. trzeba tylko znac znaczenie slow.
>
> Pozostanę przy swoim zdaniu- ogólniki nie wnoszą nic godnego zapamiętania i
> nie wskazują możliwych działań.
trudno napisac szczegolowiej, skoro sama autorka okolnikami pisze.
>Tym bardziej w tym przypadku- nie bardzo
> umiem sobie wyobrazić aby jakikolwiek rodzic potrafił traktować swoje
> dziecko- jak zupełnie anonimowego "dorosłego"
ja jakos umiem. mozna dziecko traktowac jako doroslego, ale nie rozumiem
po co dodalas "anonimowego"?
> Relacja rodzic- dziecko do
> końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi.
nie. i chyba tym sie roznimy. mozna wiele na to poradzic, jest
to pozycja zupelnie wykonywalna i rzeczywista. moze dlatego, iz
tobie w glowie sie to nie miesci rady, ktore podalam zaliczasz
do "polajanek".
Owszem - to
> absolutnie nie wyklucza partnerstwa, przyjaźni itp ale mama to zawsze mama a
> córka to zawsze córka- ta sama, której się kiedyś pieluchy zmieniało!
i ta corka, i ta matka, juz nie sa takie same, kiedy sie pieluchy zmienialo.
warto sobie z tego zdac sprawe.
iwon(k)a
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2004-09-02 04:54:04
Temat: Re: relacje z córką
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ch5fus$mnu$1@news.onet.pl...
> "Kaszycha" <k...@n...pl> wrote in message
news:ch4n0l$om2$1@atlantis.news.tpi.pl...
> >Tym bardziej w tym przypadku- nie bardzo
> > umiem sobie wyobrazić aby jakikolwiek rodzic potrafił traktować swoje
> > dziecko- jak zupełnie anonimowego "dorosłego"
Nabrało bardziej wyrazistego perioratywnego zabarwienia ;-)
Jacek
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2004-09-02 05:29:40
Temat: Re: relacje z córką> Nabrało bardziej wyrazistego perioratywnego zabarwienia ;-)
>
Perioratywne zabarwienie? - jak to rozumiesz?
Chyba, że chodziło Ci o "pejoratywne"?
Crony
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2004-09-02 06:06:52
Temat: Re: relacje z córką
> > Pozostanę przy swoim zdaniu- ogólniki nie wnoszą nic godnego
zapamiętania i
> > nie wskazują możliwych działań.
>
> trudno napisac szczegolowiej, skoro sama autorka okolnikami pisze.
Autorkę można zrozumieć- łatwo wyobrazić sobie, że jest jej trudno jasno i
precyzyjnie opisywac coś co najwyraźniej mocno ją boli. Stara się zarysowac
sytuację bez wchodzenia w szczegóły. Ale ogólnikowa odpowiedź?
> >Tym bardziej w tym przypadku- nie bardzo
> > umiem sobie wyobrazić aby jakikolwiek rodzic potrafił traktować swoje
> > dziecko- jak zupełnie anonimowego "dorosłego"
>
> ja jakos umiem. mozna dziecko traktowac jako doroslego, ale nie rozumiem
> po co dodalas "anonimowego"?
Dla mnie anonimowy dorosły to ktoś kogo uczuć i emocji nie znam. Nie wiem
czego mogę się po nim spodziewać- zarówno ze złej jak i z dobrej strony.
Mogę robić założenia, że np. taki anonimowy dorosły wie do czego służą
pieniądze i załatwia się do tolaety a nie przez okno itp. Ale tylko tyle nic
ponadto. Nie wiem czy jest uczciwy, czy agresywny, czy bałaganiarz czy
pedant. O dziecku swoim własnym zazwyczaj wiesz bardzo dużo. Wielu rodziców
ma 99% pewności czego jego dziecko na pewno nie jest w stanie zrobić. Czasem
się bardzo mylą ale to inna historia.
Córka to córka. Nie wiem jak matka będzie w stanie potraktować córkę jako
współlokatorkę? Obcą, anonimową współlokatorkę?
Jeśli umiesz traktować swoje dzieci jak dorosłych to prosze napisz jak to
realizujesz, bardzo mnie to interesuje.
Przepraszam, jeśli słowo anonimowy zabrzmiało negatywnie, czy pejoratywnie
absolutnie nie było to moim zamiarem!!!
> > Relacja rodzic- dziecko do
> > końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi.
>
> nie. i chyba tym sie roznimy. mozna wiele na to poradzic, jest
> to pozycja zupelnie wykonywalna i rzeczywista. moze dlatego, iz
> tobie w glowie sie to nie miesci rady, ktore podalam zaliczasz
> do "polajanek".
No to konkretnie. Jak tę propozycję -( tzn relację rodzic- dziecko )
zminimalizować?
Teraz chwilkę osobiście- gdy w nocy urodziłam moją córeczkę- teraz 14-
letnią, która jest wyższa ode mnie, mądrzejsza od całego świata i w dodatku
w samym środku burzliwego dojrzewania- poczułam bardzo mocno i wyraźnie, że
już zawsze będzie w moich myślach i w mojej głowie.Popatrzyłam w jej oczy i
świat się nieodwołalnie zmienił. Będąc w ciąży jakoś sobie tego nie
uświadamiałam. Choćby była bardzo daleko ode mnie, choćbym była już tak
wiekowa, że skleroza odebrałaby wszelkie wspomnienia- ona z pewnością będzie
w moich myślach. Gdyby nawet umarła wcześniej ode mnie - i tak będzie w
sercu i będę o niej myśleć.
Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.
Ale może coś mieszam i kiedyś będą robić, (albo już robię) krzywdę córkom-
bo nie będę potrafiła usunąć relacji rodzic - dziecko z naszych wzajemnych
stosunków? Chętnie posłucham opini.
> Owszem - to
> > absolutnie nie wyklucza partnerstwa, przyjaźni itp ale mama to zawsze
mama a
> > córka to zawsze córka- ta sama, której się kiedyś pieluchy zmieniało!
>
>
> i ta corka, i ta matka, juz nie sa takie same, kiedy sie pieluchy
zmienialo.
> warto sobie z tego zdac sprawe.
Nie są i nadal będą się zmieniać wraz z czasem i nabieraniem doświadczeń
przez obie Panie, i co z tego? Czy z mojego postu wynika, że namawiam Marię
do zakupienia pampersów. Według mnie to znów zdanie bez sensu, obliczone na
podniesienie napięcia.
Kaśka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |