Strona główna Grupy pl.soc.rodzina relacje z córką

Grupy

Szukaj w grupach

 

relacje z córką

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 48


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2004-09-02 06:16:29

Temat: Re: relacje z córką
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Niestety nie mam nic do powiedzenia w bieżącym temacie, zatem podzielę się
z Tobą maria, spowodowaną tym faktem frustracją:

> Nie chcę zrzucać odpowiedzialności, chyba rozumiem błędy które do tego
> doprowadziły i co z tego? Nic z tego nie wynika.

Przecież jeśli nawet popełniłaś błędy - nie zrobiłaś tego specjalnie - było
to wynikiem najpewniej Twojej postawy, uwarunkowań, konstrukcji/kondycji
psychicznej. Biorąc pod uwagę Twoje dzisiejsze problemy można przypuszczać,
że się wiele w powyższych nie zmieniło (a raczej doszły kolejne "zgryzoty"
związane z realiami życia w dzisiejszym świecie).
Postuluję po prostu byś zweryfikowała tą swoją postawę wobec siebie. A więc
nie próbowała zmieniać córki (co może być trudne) ale siebie.
Nie masz wiele do stracenia skoro czujesz się nieszczęśliwa.
Potraktuj córkę jak lustro - popracuj ze swoimi słabościami na podstawie
relacji z nią.

> Tak właściwie
> z bezsilności nie chce mi się żyć.

To IMO dlatego, że chcesz zmieniać to, na co nie masz wielkiego wpływu.

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2004-09-02 06:47:31

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:ch6da5$57$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > ja jakos umiem. mozna dziecko traktowac jako doroslego, ale nie rozumiem
> > po co dodalas "anonimowego"?
>
> Dla mnie anonimowy dorosły to ktoś kogo uczuć i emocji nie znam. Nie wiem
> czego mogę się po nim spodziewać- zarówno ze złej jak i z dobrej strony.
> Mogę robić założenia, że np. taki anonimowy dorosły wie do czego służą
> pieniądze i załatwia się do tolaety a nie przez okno itp. Ale tylko tyle
nic
> ponadto. Nie wiem czy jest uczciwy, czy agresywny, czy bałaganiarz czy
> pedant.

Przeciez nie chodzi o oto aby tak postepowac to niestety Maria uzyla dosc
niefortunnego zwrotu
do swojej corki" ze nie moze doczekac sie kiedy ona sie wyprowadzi"
jak ja wyczytalem wiekszosc radzi rozstanie kobiet wlasnie dlatego ze Marie
martwi
niesamodzilenosc corki i dosc lekkomyslne postepowanie. Wlasnie dlatego ze
Maria
chce nauczyc corke jak lepiej zyc, a rozstanie mialo byc tylko metoda do
osiagniecia
nowego etapu dojrzalosci corki.

> O dziecku swoim własnym zazwyczaj wiesz bardzo dużo. Wielu rodziców
> ma 99% pewności czego jego dziecko na pewno nie jest w stanie zrobić.
Czasem
> się bardzo mylą ale to inna historia.
> Córka to córka. Nie wiem jak matka będzie w stanie potraktować córkę jako
> współlokatorkę? Obcą, anonimową współlokatorkę?

Nie pamietam aby ktokolwiek cos takiego sugerowal,
w ktorym miejscu znalazlas taka mysl ?

> Jeśli umiesz traktować swoje dzieci jak dorosłych to prosze napisz jak to
> realizujesz, bardzo mnie to interesuje.
> Przepraszam, jeśli słowo anonimowy zabrzmiało negatywnie, czy pejoratywnie
> absolutnie nie było to moim zamiarem!!!

Podstawowa trudnosci rodzica jest patrzec na dziecko ktore rozwiazuje jakis
problem
najgorsze jest to ze my wiemy lepiej jak je rozwiazac a dziecko idzie swoja
droga,
niestety nie mozemy mu zabierac jej, moim zdaniem nalezy dac wskazowki
a potem czekac na prosbe o pomoc. Niestety tu znowu zaczyna sie problem
jak pomoc? Czy wyreczyc dziecko czy wskazac tylko jak zrobic nastepny krok
i czekac.

Przyklad:

Moj syn wczoraj zacyznal nowa szkole musial sam do niej dojechac do innego
miasta,
ktore zreszta troche zna, nagle 31.08 prosi aby go zawiezc do szkoly
bo czesc rodzicow tak robi, mam mozliwosc zmiany planow choc rozbije to mi
caly dzien
mam tez ochote byc pewnym ze dojedzie na czas, martwie sie czy dojedzie
ale postanawiamy ze pojedzie sam.

Zamiast tramwaju wybiera droge na piechote dojezdza i wraca jest sukces.

> No to konkretnie. Jak tę propozycję -( tzn relację rodzic- dziecko )
> zminimalizować?
> Teraz chwilkę osobiście- gdy w nocy urodziłam moją córeczkę- teraz 14-
> letnią, która jest wyższa ode mnie, mądrzejsza od całego świata i w
dodatku
> w samym środku burzliwego dojrzewania- poczułam bardzo mocno i wyraźnie,
że
> już zawsze będzie w moich myślach i w mojej głowie.Popatrzyłam w jej oczy
i
> świat się nieodwołalnie zmienił. Będąc w ciąży jakoś sobie tego nie
> uświadamiałam. Choćby była bardzo daleko ode mnie, choćbym była już tak
> wiekowa, że skleroza odebrałaby wszelkie wspomnienia- ona z pewnością
będzie
> w moich myślach. Gdyby nawet umarła wcześniej ode mnie - i tak będzie w
> sercu i będę o niej myśleć.

To bardzo dobre mysli, ale jak rozwiazac kwestie podobna do zagadnienia
ktore wystepuje w rodzinie Marii?

> Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
> chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.

Tak wlasnie powinna robic Maria gdy corka sie od niej wyprowadzi, i moim
zdaniem
bedzie to robila bo przeciez jak sama pisze corka jest dla niej bardzo
wazna.

> Ale może coś mieszam i kiedyś będą robić, (albo już robię) krzywdę córkom-
> bo nie będę potrafiła usunąć relacji rodzic - dziecko z naszych wzajemnych
> stosunków? Chętnie posłucham opini.

Przerysowalas, moim zdaniem chodzilo o samodzielnosc corki a nie zrywanie
wiezi.


> > Owszem - to
> > > absolutnie nie wyklucza partnerstwa, przyjaźni itp ale mama to zawsze
> mama a
> > > córka to zawsze córka- ta sama, której się kiedyś pieluchy zmieniało!
> >
> >
> > i ta corka, i ta matka, juz nie sa takie same, kiedy sie pieluchy
> zmienialo.
> > warto sobie z tego zdac sprawe.
>
> Nie są i nadal będą się zmieniać wraz z czasem i nabieraniem doświadczeń
> przez obie Panie, i co z tego? Czy z mojego postu wynika, że namawiam
Marię
> do zakupienia pampersów. Według mnie to znów zdanie bez sensu, obliczone
na
> podniesienie napięcia.

Tu masz racje jest to przerysowanie.
Mysle ze wzielo sie ze slow Marii ktora pisze ze stara sie wywiazywac z
obnowiazkow wobec corki,
mozna doczytywac ze chodzi o obsluge corki: pranie, sprzatanie jej pokoju,
przygotowywanie posilkow,
czyli opieka niczym nad malym dzieckiem takim od pieluch.


Jacek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2004-09-02 07:34:43

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

>> > Córka to córka. Nie wiem jak matka będzie w stanie potraktować córkę
jako
> > współlokatorkę? Obcą, anonimową współlokatorkę?
>
> Nie pamietam aby ktokolwiek cos takiego sugerowal,
> w ktorym miejscu znalazlas taka mysl ?

"ja jakos umiem. mozna dziecko traktowac jako doroslego," - to cytat z
Iwon(k)i
W kontekście poprzednich sugestii - ustalenia zasad wspólnego
zamieszkiwania przestrzeni życiowej- słowo współlokatorka wydało mi się
najwłaściwsze.


>> Zamiast tramwaju wybiera droge na piechote dojezdza i wraca jest sukces.

Dla mnie to idealny przykład odpowiedzialnego rodzicielstwa. Znając siebie
też zrobiłabym podobnie- ale nie ukrywam, że denerowowałbym się jak diabli
czy wszystko będzie ok? Moje dziecko nie odczułoby tego ale ja tak. Gdybym
traktowała moje dziecko jak dorosłego - to uważam, że nie powinno mnie to
wcale obchodzić. Ma xxx lat- zasady ruchu drogowego zna - nie ma powodu do
nerwów. Racjonalnie tak- ale emocjonalnie, nie! Martwię się, myślę i nic na
to nie poradzę- bo to jest moje dziecko.
Dla mnie to jest relacja rodzic- dziecko i nic na to nie poradzę, że całe
życie tak będzie, jak sądzę.


>
> To bardzo dobre mysli, ale jak rozwiazac kwestie podobna do zagadnienia
> ktore wystepuje w rodzinie Marii?

To jest odpowiedź na informację, że można zapomniec o relacji rodzic-
dziecko i traktować córkę jak obcego dorosłego. Moim zdaniem nie można!
Jakże często potrafimy udzielac świetnych rad innym osobom ;) a sami mamy
kłopot aby wprowadzić je w życie. Przeszkadza nam między inni w/w relacja.


> > Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
> > chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.
>
> Tak wlasnie powinna robic Maria gdy corka sie od niej wyprowadzi, i moim
> zdaniem
> bedzie to robila bo przeciez jak sama pisze corka jest dla niej bardzo
> wazna.

Tak- zgadzam się, że wyprowadzka mogłaby uzdrowić sytuację i widać, że
Maria troszczy się o córkę.


> > Ale może coś mieszam i kiedyś będą robić, (albo już robię) krzywdę
córkom-
> > bo nie będę potrafiła usunąć relacji rodzic - dziecko z naszych
wzajemnych
> > stosunków? Chętnie posłucham opini.
>
> Przerysowalas, moim zdaniem chodzilo o samodzielnosc corki a nie zrywanie
> wiezi.

Może to właśnie warto uściślić o co tu chodzi.

Kaśka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2004-09-02 08:43:27

Temat: Re: relacje z córką
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Specyjal" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:ch2le7$i4m$3@news.onet.pl...
>
> "maria" <g...@a...pl> wrote in message
> news:ch2blc$3ge$1@news.dialog.net.pl...
>
> Jak na razie to zobaczyłem tylko, że masz do córki pretensje i nic nt.
> jej zdania.
> Ciekawe, że to kobiety więcej od córki wymagają.
>
>

A faceci od synow. To typowe.

proxy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2004-09-02 09:00:13

Temat: Re: relacje z córką
Od: "proxy11" <p...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Chwileczke, chwileczke...

Użytkownik "maria" <g...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ch4jbm$moc$1@news.dialog.net.pl...
>
> Użytkownik "puchaty" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:qabjht4o27c8.dlg@juzwolalbympolizacslonine.gov.
..
> >
> > IMO wcale nie wiesz, że to Twoja wina. Wiesz, że tak to działa
> (wychowanie)
> > ale nie wydaje mi się, byś analizowała przyczyny i wyciągała wnioski.
Nie
> > masz ochoty/boisz się zmieniać więc chcesz zmieniać córkę. Mam wrażenie,
> że
> > zrzucasz z siebie odpowiedzialność.
>
> To ciągłe poczucie winy za zło, które jej wyrządziłam źle wychowując każe
mi
> świecić przykładem. Staram się być w porządku wobec swoich obowiązków,
> staram się być cierpliwa i wyrozumiała. Nie rozumiem i nie akceptuję jej
> poczucia humoru który jest przeważnie kosztem innych. Nie akceptuję
> wulgarności w kontaktach z rówieśnikami.

Ok. To zrozumiale. Ale poczucie winy ktore odczuwasz stalo sie dla ciebie
ZLYM
DORADCA. Jest to typowy przyklad, gdzie pielegnowanie poczucia winy powoduje
ze nie umiemy dostrzegac innych mozliwosci i rozwiazan. Wielu ludziom
niestety
trudno zrozumiec ze od pewnego momentu JUZ NIE PONOSIMY
ODPOWIEDZIALNOSCI ZA NASZE DZIECI. U Ciebie ten moment jeszcze nie nadszedl,
a
przeciez masz dorosla corke. Jest to osoba odpowiedzialna za siebie (nawet
jak Ci
sie wydaje ze nie jest) i TY nie jestes za Nia juz odpowiedzialna. Ew.
mozesz
pomagac nic wiecej, nic mniej. Natomiast jezeli uwazasz ze swoim przykladem
dasz jej przyklad
OK. ale badz konsekwentna. Przyklad a nie wymagania. Na to jest juz za
pozno, trzeba bylo wymagac
jak miala kilka, lub nascie lat. Teraz wymagajac cokolwiek stwarzasz tylko
poczucie "zamkniecia"
a i tak nic nie wskurasz.

Wiem ze trudno bylobo by Ci "zapomniec" o tym co robi i jak sie zachowuje
Twoja corka. Ale
to jest naturalna kolej rzeczy. Najlepiej byloby gdybys miala cos swojego,
jakies grono przyjaciol,
zainteresowania. Bo inaczej nawet jak corka odejdzie kiedys z domu to i tak
bedziesz sie
czula odpowiedzialna dalej. Mysle, ze z powodu tego ze jestes (jak sie
domyslam) sama od wielu lat
to za wszsytko obarczasz siebie odpowiedzialnoscia. Ale masz sukcesy: corka
dorosla, zdrowa,
studiuje, wiele osob nie stac na utrzymanie takiej osoby. Moge wymienias
dalej. Powinnas sie cieszyc
a nie zamartwiac. A to ze nie masz z kim porozmawiac to konsekwencja tego ze
postawilas
wszsytko na jedna karte. A wiadomo ze dzieci kiedys odchodza. Ale nie jest
na nic za pozno, nawet to ze
korzystasz z internetu swiadczy ze w glebi jestes osoba otwarta na nowe
mozliwosci. Jesli wiec
zapomnisz o pretensjach, pogodzisz sie z balaganem w domu i zaczniesz swoje
zycie spotykajac sie
z ludzmi i chodzac na rozne imprezy to widze przed Toba siwtlana przyszlosc.
A corka, poradzi sobie,
zareczam!

proxy




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2004-09-02 11:07:49

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Ania K." <a...@w...o2.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "maria" <g...@a...pl> napisał w wiadomości
news:ch2f14$63d$1@news.dialog.net.pl...
>

> Niby proste, ale wyrzucić na bruk? Jeszcze studiuje (dopiero zaczęła)

A co to ma do rzeczy, że studiuje. Można studiować i się utrzymywać, poza
tym zawsze Ty możesz dawać Jej jakąś miesięczną stawkę i niech się sama
gospodaruje. Może to Ją nauczy odpowiedzialności.

> Jak jej powiedziałam, że nie mogę się doczekać kiedy się wyprowadzi,
> odebrała to jak: "Ty mnie nie kochasz".

No bo powiedziałaś Jej coś bardzo przykrego.
Inaczej wyglądałaby spokojna rozmowa o tym jak trudno pogodzić Cisię z Jej
stylem życia i że może osobne mieszkanie byłoby jakimś wyjściem dla
poprawienia waszych relacji. Czyż nie brzmi to zupełnie jak inna bajka???


Poza tym jest jej na pewno
> wygodnie. No i oczywiście zdaję sobie sprawę z obowiązków moich jako
matki.
> Niestety- jestem bezsilna w egzekwowaniu jej obowiązków.
> Poza tym- nie o wojnę mi chodzi a o "odzyskanie" córki

Ty masz swoje obowiązki jako matka, a ona jako córka, w dodatku dorosła
córka.

> Kompletny brak poczucia obowiązku wobec siebie i innych. Bałagani i żyje
w
> bałaganie.

Pytanie czy to jest faktycznie bałagan :)
Niech bałagani w swoim pokoju, ale w pozostałych pomieszczeniach powinna
dbać o porządek, bo są używane przez wszystkich domowników.

>Jej pokój to istny śmietnik.

To nie wchodźdo Jej pokoju.

> . Śpi do południa albo i dłużej. Nos w telewizor albo w książkę.

A co w tym złego??? Oczywiście dopóki spełnia swoje obowiązki.



--
Pozdrawiam
Ania >:-)<-<
gg 1355764



>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2004-09-02 12:43:20

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote in message
news:ch6da5$57$1@atlantis.news.tpi.pl...

>> trudno napisac szczegolowiej, skoro sama autorka okolnikami pisze.
>
> Autorkę można zrozumieć- łatwo wyobrazić sobie, że jest jej trudno jasno i
> precyzyjnie opisywac coś co najwyraźniej mocno ją boli. Stara się zarysowac
> sytuację bez wchodzenia w szczegóły. Ale ogólnikowa odpowiedź?

no wlasnie. chyba nie myslisz, ze ktokolwiek na tej grupie
jest Duchem Sw i mimo, nawet zrozumienia autorki, bedzie
potrafil powiedziec wiecej na ten temat. Zrozumienie autorki nie
ma nic do ogolnikowych odpowiedzi.
>
>
>> >Tym bardziej w tym przypadku- nie bardzo
>> > umiem sobie wyobrazić aby jakikolwiek rodzic potrafił traktować swoje
>> > dziecko- jak zupełnie anonimowego "dorosłego"
>>
>> ja jakos umiem. mozna dziecko traktowac jako doroslego, ale nie rozumiem
>> po co dodalas "anonimowego"?
>
> Dla mnie anonimowy dorosły to ktoś kogo uczuć i emocji nie znam. Nie wiem
> czego mogę się po nim spodziewać- zarówno ze złej jak i z dobrej strony.
> Mogę robić założenia, że np. taki anonimowy dorosły wie do czego służą
> pieniądze i załatwia się do tolaety a nie przez okno itp. Ale tylko tyle nic
> ponadto. Nie wiem czy jest uczciwy, czy agresywny, czy bałaganiarz czy
> pedant. O dziecku swoim własnym zazwyczaj wiesz bardzo dużo. Wielu rodziców
> ma 99% pewności czego jego dziecko na pewno nie jest w stanie zrobić. Czasem
> się bardzo mylą ale to inna historia.

i to zupeleni nie przeszkadza traktowac doroslego dziecka
jako doroslego czlowieka. chcesz przez to powiedziec, iz
wszystkich doroslych, ktorzy sa dla ciebie bardziej lub mniej
zanjomi, juz nie sa dla ciebie "doroslymi"?? maz, ktorego
znasz i nie jest anonimowy, nie bedzie juz dla ciebie
"dorsolym nieanomimowym"???

> Córka to córka. Nie wiem jak matka będzie w stanie potraktować córkę jako
> współlokatorkę? Obcą, anonimową współlokatorkę?

nie musi jej traktowac jako obca, anonimowa. niektorzy, a smiem
twierdzic, ze na szczescie wiekszosc, umie traktowac swoje
dorosle dzieci, jako doroslych NIEanonimowych, dorolsych ale
bliskich.

> Jeśli umiesz traktować swoje dzieci jak dorosłych to prosze napisz jak to
> realizujesz, bardzo mnie to interesuje.

moje dziecko ma 14 lat wiec do konca sama dorosla nie jest,
ale staram sie coraz wiecej szanowac jej odrebnosc, jej decyzje,
czy jej jestestwo.
wiem tez , jak traktuja mnie np czy moich znajomych
ich i moi rodzice- szanuja nasze wybory, nawet jesli
ma to dotyczyc "balaganu w pokoju".

> Przepraszam, jeśli słowo anonimowy zabrzmiało negatywnie, czy pejoratywnie
> absolutnie nie było to moim zamiarem!!!

byc moze wyplynelo to z twojego zalozenia, iz rodzic zawsze bedzie
na pozycji "sily" zawsze i wszedzie.

>
>
>> > Relacja rodzic- dziecko do
>> > końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi.
>>
>> nie. i chyba tym sie roznimy. mozna wiele na to poradzic, jest
>> to pozycja zupelnie wykonywalna i rzeczywista. moze dlatego, iz
>> tobie w glowie sie to nie miesci rady, ktore podalam zaliczasz
>> do "polajanek".
>
> No to konkretnie. Jak tę propozycję -( tzn relację rodzic- dziecko )
> zminimalizować?

jak? traktowac swoje dziecko jako samodzielne, odpowiedzialne
za swoje zycie, wybory, decyzje. szanowac odrebnosc jego zycia.
to az tak trudne sie tobie wydaje?? przeciez to nie wyklucza milosci do dziecka.

> Teraz chwilkę osobiście- gdy w nocy urodziłam moją córeczkę- teraz 14-
> letnią, która jest wyższa ode mnie, mądrzejsza od całego świata i w dodatku
> w samym środku burzliwego dojrzewania- poczułam bardzo mocno i wyraźnie, że
> już zawsze będzie w moich myślach i w mojej głowie.Popatrzyłam w jej oczy i
> świat się nieodwołalnie zmienił. Będąc w ciąży jakoś sobie tego nie
> uświadamiałam. Choćby była bardzo daleko ode mnie, choćbym była już tak
> wiekowa, że skleroza odebrałaby wszelkie wspomnienia- ona z pewnością będzie
> w moich myślach. Gdyby nawet umarła wcześniej ode mnie - i tak będzie w
> sercu i będę o niej myśleć.

mamy dzieci w tym samym wieku. mamy te same uczucia, ale czy one maja
blokowac traktowanie dziecka jako doroslego??

> Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
> chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.

no i?? czy to jest przeszkoda w traktowaniu ciebie jako doroslego?? czy tobie
tylko "traktowac jako doroslego" kojarzy sie z bezdusznym, bezuczuciowym
podejsciem????

> Ale może coś mieszam i kiedyś będą robić, (albo już robię) krzywdę córkom-
> bo nie będę potrafiła usunąć relacji rodzic - dziecko z naszych wzajemnych
> stosunków? Chętnie posłucham opini.

wydaje mi sie, iz dla ciebie aby traktowac kochana osobe jako
czlowieka doroslego, nie idzie w parze z pozytywnymi uczuciami
jakie masz w stosunku do tejze osoby.


>>
>> i ta corka, i ta matka, juz nie sa takie same, kiedy sie pieluchy
> zmienialo.
>> warto sobie z tego zdac sprawe.
>
> Nie są i nadal będą się zmieniać wraz z czasem i nabieraniem doświadczeń
> przez obie Panie, i co z tego? Czy z mojego postu wynika, że namawiam Marię
> do zakupienia pampersów. Według mnie to znów zdanie bez sensu, obliczone na
> podniesienie napięcia.

to ty go wymyslilas.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2004-09-02 14:21:14

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


> no wlasnie. chyba nie myslisz, ze ktokolwiek na tej grupie
> jest Duchem Sw i mimo, nawet zrozumienia autorki, bedzie
> potrafil powiedziec wiecej na ten temat. Zrozumienie autorki nie
> ma nic do ogolnikowych odpowiedzi.

Tylko po co ich udzielać gdy Maria prosi o pomoc KONSTRUKTYWNĄ. Jasno pisze
o tym w którymś poście. Nie ukrywam, że odezwałam się bo mnie to ruszyło.

> i to zupeleni nie przeszkadza traktowac doroslego dziecka
> jako doroslego czlowieka. chcesz przez to powiedziec, iz
> wszystkich doroslych, ktorzy sa dla ciebie bardziej lub mniej
> zanjomi, juz nie sa dla ciebie "doroslymi"?? maz, ktorego
> znasz i nie jest anonimowy, nie bedzie juz dla ciebie
> "dorsolym nieanomimowym"???

Chcę powiedzieć, że inaczej traktuję dorosłego- męża- jak męza po prostu,
inaczej dorosłą własną mamę( jak moją mamę), inaczej dosrosłą sąsiadkę,
którą lubię i jeszcze inaczej dorosłą sąsiadkę do której sympatią nie
pałam......
I dlatego, zwracając nieśmiąło uwagę od czego nasza dyskusja wzięła
początek- Rada: Traktuj córkę jak dorosłego jest dla mnie ogólnikiem.
Traktuj córkę jak dorosłego. Właśnie anonimowego- bo chyba nie jak męża czy
nie daj Boże nielubianego sąsiada... I wracamy do sedna. Traktuj ją jak
dorosłą córkę. Po prostu jak córkę. Czyli relacja rodzic- dziecko.....W
przeciwieństwie do anonimowego dorosłego, który ukryty był w Twoim poście.
Odniosłam wrażenie, że Maria właśnie tego od grupy oczekuje- jak traktować
córkę aby zachowywała się dojrzalej i po dorosłemu. Maria szuka pomocy- chce
stworzyć swój model i schemat postępowania, odkryć mechanizm, który jej
pozwoli pomóc sobie i córce.
I co otrzymuje (oczywiście między innymi ważnymi uwagami) Traktuj ją jak
dorosłego....- i o to się uczepiłam.


>
> nie musi jej traktowac jako obca, anonimowa. niektorzy, a smiem
> twierdzic, ze na szczescie wiekszosc, umie traktowac swoje
> dorosle dzieci, jako doroslych NIEanonimowych, dorolsych ale
> bliskich.

Czyli jak dorosłych synów i dorosłe córki- chcąc niechcąc przyznajesz mi
rację. NIEanonimowi czyli naznaczeni relacją - rodzic- dziecko, która według
Twojego postu jest tu cytuję:

""Relacja rodzic- dziecko do
> końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi.

nie. i chyba tym sie roznimy. mozna wiele na to poradzic, jest
to pozycja zupelnie wykonywalna i rzeczywista. """

Zdecyduj się więc albo anonimowy dorosły albo Nie anonimowy- czyli syn,
córka o określonej liczbie lat. Bo ja już się powoli gubię


> moje dziecko ma 14 lat wiec do konca sama dorosla nie jest,
> ale staram sie coraz wiecej szanowac jej odrebnosc, jej decyzje,
> czy jej jestestwo.
> wiem tez , jak traktuja mnie np czy moich znajomych
> ich i moi rodzice- szanuja nasze wybory, nawet jesli
> ma to dotyczyc "balaganu w pokoju".

No i dlaczego po prostu nie napisałaś tego - konkretnie, jasno, precyzyjnie
i pięknie? Przeciwieństwo "połajanki", którą zasunęłaś w poście o który się
czepiłam

> > Przepraszam, jeśli słowo anonimowy zabrzmiało negatywnie, czy
pejoratywnie
> > absolutnie nie było to moim zamiarem!!!
>
> byc moze wyplynelo to z twojego zalozenia, iz rodzic zawsze bedzie
> na pozycji "sily" zawsze i wszedzie.

Czasem żartuję, że w mojej rodzinie to chyba nawet pies jest tym silniejszym
w stadzie niż ja...... ale jakoś nie chcę mi się udowadniać, że nic Cię nie
uprawnia do takiego wnioskowania, że absolutnie nie wynika to z tego co
piszę.....


> mamy dzieci w tym samym wieku. mamy te same uczucia, ale czy one maja
> blokowac traktowanie dziecka jako doroslego??

Odpisałam powyżej.....


> > Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
> > chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.
>
> no i?? czy to jest przeszkoda w traktowaniu ciebie jako doroslego?? czy
tobie
> tylko "traktowac jako doroslego" kojarzy sie z bezdusznym, bezuczuciowym
> podejsciem????

Nie umiem pojąć toku myślenia, który doprowadza Cię do takich wniosków. Jak
to mówi jedna moja znajoma ręce i majtki opadają......


> wydaje mi sie, iz dla ciebie aby traktowac kochana osobe jako
> czlowieka doroslego, nie idzie w parze z pozytywnymi uczuciami
> jakie masz w stosunku do tejze osoby.

Skąd to wynika to "wydawanie się" bo chyba nie z tego co napisałam.

zmieniać wraz z czasem i nabieraniem doświadczeń
> > przez obie Panie, i co z tego? Czy z mojego postu wynika, że namawiam
Marię
> > do zakupienia pampersów. Według mnie to znów zdanie bez sensu, obliczone
na
> > podniesienie napięcia.
>
> to ty go wymyslilas.

Proponuję na spokojnie przeczytać naszą dyskusję i bez emocji przemyśleć
swoje odpowiedzi. Mam wrażenie mijamy się nieco w interpretacji sensu
wypowiedzi.


Kaśka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2004-09-02 14:30:15

Temat: Re: relacje z córką
Od: "thuringwethil" <oliwia@_wytnij_.w3crew.com.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote in message
news:ch7a7v$ip3$1@atlantis.news.tpi.pl...
>Traktuj ją jak
> dorosłą córkę. Po prostu jak córkę. Czyli relacja rodzic- dziecko.....W
> przeciwieństwie do anonimowego dorosłego, który ukryty był w Twoim poście.
> Odniosłam wrażenie, że Maria właśnie tego od grupy oczekuje- jak traktować
> córkę aby zachowywała się dojrzalej i po dorosłemu.

Córka może nie być maszynką do zachowywania się.... Może mieć swój pogląd
na ta sprawe i wbrew całej grupie nie chcieć podlegać zachowaniem które
Maria
może stosować w celu zmiany zachowania córki. Jesli Maria oczekuje że
za naszą poradą córka będzie taka jak Maria sobie wymysliła to hmmmm
nie wróże powodzenia.

Ale sądzę inaczej. Ze Maria chce mieć dobrą bliską relacje z córką
i że może czepiamy się słówek ale chodzi jej o normalną zdrową reakcje dwóch
dorosłych kobiet- matki i córki. Wygląda to jednak trochę tak, jakby Maria
chciała
miec dorosłą córkę a jednocześnie traktować ją jak dziecko wtrącając się
do bałaganu w pokoju, spania do południa itede. Myslę że jakimś wyjściem
będzie rozmowa- z gotowością Marii do kompromisu także ze swojej strony.

Pozdrawiam
O.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2004-09-02 14:37:10

Temat: Re: relacje z córką
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

"Kaszycha" <k...@n...pl> wrote in message
news:ch7a7v$ip3$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Tylko po co ich udzielać gdy Maria prosi o pomoc KONSTRUKTYWNĄ. Jasno pisze
> o tym w którymś poście.

wobec tego w ogole nie powinnismy jej opdowiadac, bo
za malo danych na taka odpowiedz.
zreszta uswiadomienie komus, ze dziecko juz jest
dorosle jest imo porada konstruktywna. nie trzeba
elaboratow, zeby pomoc.

Nie ukrywam, że odezwałam się bo mnie to ruszyło.

masz do tego prawo.
>
>> i to zupeleni nie przeszkadza traktowac doroslego dziecka
>> jako doroslego czlowieka. chcesz przez to powiedziec, iz
>> wszystkich doroslych, ktorzy sa dla ciebie bardziej lub mniej
>> zanjomi, juz nie sa dla ciebie "doroslymi"?? maz, ktorego
>> znasz i nie jest anonimowy, nie bedzie juz dla ciebie
>> "dorsolym nieanomimowym"???
>
> Chcę powiedzieć, że inaczej traktuję dorosłego- męża- jak męza po prostu,
> inaczej dorosłą własną mamę( jak moją mamę), inaczej dosrosłą sąsiadkę,
> którą lubię i jeszcze inaczej dorosłą sąsiadkę do której sympatią nie
> pałam......
> I dlatego, zwracając nieśmiąło uwagę od czego nasza dyskusja wzięła
> początek- Rada: Traktuj córkę jak dorosłego jest dla mnie ogólnikiem.

dla mnie nie. ale chybo to juz wyjasnilam. obojetnie jakimi
typami uczuc palamy do otoaczajacych nas doslych, traktowania
"jak doroslych" jest w miare uniwersalne. przynajmniej dla mnie.

> Traktuj córkę jak dorosłego. Właśnie anonimowego- bo chyba nie jak męża czy
> nie daj Boże nielubianego sąsiada... I wracamy do sedna. Traktuj ją jak
> dorosłą córkę. Po prostu jak córkę. Czyli relacja rodzic- dziecko.....W
> przeciwieństwie do anonimowego dorosłego, który ukryty był w Twoim poście.

w moim poscie pod postacia doroslego byla corka. nie wiem
gdzie ty znalazlas cos innego.,

> Odniosłam wrażenie, że Maria właśnie tego od grupy oczekuje- jak traktować
> córkę aby zachowywała się dojrzalej i po dorosłemu.

ale to nei to samo co traktowac corke jako doroslego.
startujac z tego zalozenia, wymagania Marii beda juz
w innym swietle, a nawet przestana byc problemem w ogole.

Maria szuka pomocy- chce
> stworzyć swój model i schemat postępowania, odkryć mechanizm, który jej
> pozwoli pomóc sobie i córce.
> I co otrzymuje (oczywiście między innymi ważnymi uwagami) Traktuj ją jak
> dorosłego....- i o to się uczepiłam.

a dlaczego uwazasz, ze musi uzyskac pomoc w tym co sobie wymyslila??
moze sie mylic, i opinie innych moga jej to uswidomic. na podstwie
roznych , czesto odmiennych poglodow, stowrzy sie swoj wlasny,
mysle, ze wlasnie konstruktywna pomoc, to przedstawienie
wszystkicch mozliwosci, a nie tych , ktore chcemy uslyszec.

uczepilas sie imo zupelnie nieslusznie.

>
>
>>
>> nie musi jej traktowac jako obca, anonimowa. niektorzy, a smiem
>> twierdzic, ze na szczescie wiekszosc, umie traktowac swoje
>> dorosle dzieci, jako doroslych NIEanonimowych, dorolsych ale
>> bliskich.
>
> Czyli jak dorosłych synów i dorosłe córki- chcąc niechcąc przyznajesz mi
> rację. NIEanonimowi czyli naznaczeni relacją - rodzic- dziecko, która według
> Twojego postu jest tu cytuję:
>
> ""Relacja rodzic- dziecko do
>> końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi.

to nie jest MOJE zdanie, tu parafrazowalam CIEBIE.
moje zdanie jest takie, iz nawet jesli sie jest wciaz
rodzicem, nalezy dorosle dziecko traktowac jak
doroslego czlowieka.
>
> nie. i chyba tym sie roznimy. mozna wiele na to poradzic, jest
> to pozycja zupelnie wykonywalna i rzeczywista. """
>
> Zdecyduj się więc albo anonimowy dorosły albo Nie anonimowy- czyli syn,
> córka o określonej liczbie lat. Bo ja już się powoli gubię

widze. to moze przeczytaj nasza rozmowe od poczatku.

dla mnie traktowanie bliskiego jako doroslego jest
jak najbardziej wykonywalne, i nie ma to nic
do rzeczy co czujemy do tej osoby.
>
>
>> moje dziecko ma 14 lat wiec do konca sama dorosla nie jest,
>> ale staram sie coraz wiecej szanowac jej odrebnosc, jej decyzje,
>> czy jej jestestwo.
>> wiem tez , jak traktuja mnie np czy moich znajomych
>> ich i moi rodzice- szanuja nasze wybory, nawet jesli
>> ma to dotyczyc "balaganu w pokoju".
>
> No i dlaczego po prostu nie napisałaś tego - konkretnie, jasno, precyzyjnie
> i pięknie? Przeciwieństwo "połajanki", którą zasunęłaś w poście o który się
> czepiłam

ale imo nie byla to polajanka.
>
>> > Przepraszam, jeśli słowo anonimowy zabrzmiało negatywnie, czy
> pejoratywnie
>> > absolutnie nie było to moim zamiarem!!!
>>
>> byc moze wyplynelo to z twojego zalozenia, iz rodzic zawsze bedzie
>> na pozycji "sily" zawsze i wszedzie.
>
> Czasem żartuję, że w mojej rodzinie to chyba nawet pies jest tym silniejszym
> w stadzie niż ja...... ale jakoś nie chcę mi się udowadniać, że nic Cię nie
> uprawnia do takiego wnioskowania, że absolutnie nie wynika to z tego co
> piszę.....

z tego

"Relacja rodzic- dziecko do
końca życia będzie dominować i nic się na to nie poradzi" w kontekscie
niemloziwosci traktowania dziecka jako doroslego.

>> > Moja mama (mieszkamy daleko od siebie) potrafi zadzwonić aby powiedzieć-
>> > chciałam Cię tylko usłyszeć. I tyle na temat relacji rodzic- dziecko.
>>
>> no i?? czy to jest przeszkoda w traktowaniu ciebie jako doroslego?? czy
> tobie
>> tylko "traktowac jako doroslego" kojarzy sie z bezdusznym, bezuczuciowym
>> podejsciem????
>
> Nie umiem pojąć toku myślenia, który doprowadza Cię do takich wniosków. Jak
> to mówi jedna moja znajoma ręce i majtki opadają......

nie zalamuj sie, moze jesli przeczytaj bardziej uwaznie,
zakapujesz o co biega.
>
>
>> wydaje mi sie, iz dla ciebie aby traktowac kochana osobe jako
>> czlowieka doroslego, nie idzie w parze z pozytywnymi uczuciami
>> jakie masz w stosunku do tejze osoby.
>
> Skąd to wynika to "wydawanie się" bo chyba nie z tego co napisałam.

wynika to, z etgo iz napisalas, iz rodzic nie potrafi nigdy
traktowac dziecka jako doroslego (wtedy tez uzylas slowo
anonimowy)

>>
>> to ty go wymyslilas.
>
> Proponuję na spokojnie przeczytać naszą dyskusję i bez emocji przemyśleć
> swoje odpowiedzi. Mam wrażenie mijamy się nieco w interpretacji sensu
> wypowiedzi.

najwyrazniej.

iwon(k)a

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Mąż i alkohol
wyjazd dziecka bez opieki!!!
pytanie o wynajem
Popraw swoje relacje z rodzina
No i pisze znowu

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »