Data: 2004-03-26 23:56:17
Temat: Re: rodzina meza=moja rodzina
Od: "chomik" <c...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Karolina Matuszewska"
> Mama wychodziła z założenia, że póki jestem zauroczona, to i tak żaden
> argument nie przemówi mi do rozumu, a jej wtrącenie się w takim momencie
> skończyłoby się koszmarną kłótnią. Oczywiście nie chodziło nigdy o żaden
> poważny związek, raczej typowe dla nastolatków łażenie wszędzie razem,
> więc nie wiem, gdzie jej stoicki spokój miał swój koniec -- a pewnie
> gdzieś by miał. W każdym razie jej zachowanie i zaufanie, że mam swój
> rozum i w razie czego umiem się nim posłużyć oszczędziło mi sytuacji,
> jakie widziałam u moich znajomych, które tkwiły w zupełnie nieudanych
> związkach tylko po to, żeby nie słyszeć od swoich matek: "A nie mówiłam?
> Od początku ci powtarzałam, że to tak się skończy, ale mnie nie
> słuchałaś, to teraz masz za swoje, następnym razem lepiej mnie słuchaj!"
> Ja przynamniej mogłam podejść do Mamy i powiedzieć: "Wiesz, ten X to
> jednak był palant" i nie usłyszeć nic przykrego. Chciałabym mając
> nastoletnie i starsze dzieci umieć zachować taki dystans to tych spraw,
> jak moja Mama, ale czasem zastanawiam się, jak ja bym zareagowała, gdyby
> moje duże dziecko przyprowadziło mi partnera, który IMO byłby
> antypatyczny i zupełnie do niczego =]
Jak bym słyszała moją.
Jest bardzo pomocna mi, tolerancyjna, po prostu kochana.
Aga
|