Data: 2001-08-15 14:31:59
Temat: Re: scyntygrafia
Od: "Tomasz Bandurski" <t...@a...gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Konrad" <m...@i...pl> napisał w wiadomości
news:3b79b804@news.home.net.pl...
>
> Mialem kiedys jako dziecko robiana scyntygrafie i pamietam ze moja lekarka
> rodzinna (mieszkalem w Niemczech) wyklucala sie z radiologiem, ze to
badanie
> bylo niepotrzebne i bardzo obciazylo moj organizm. Co miala na mysli
mowiac
> "obciazylo" - chodzilo jej o napromieniowanie przez wprowadzenie
> radioaktwnych izotopow???
>
Tak, pewnie o to chodzilo. Ale czy obawy lekarki byly uzasadnione to inna
sprawa.
Jezeli bylo to badanie z uzyciem technetu (99mTc) to mozna z grubsza
przyjac ze dawka promieni nie przekroczyla dawki przy zdjeciu przegladowym
klatki piersiowej. Dawki promieni w wiekszosci badaniach izotopowych sa
takie jakie otrzymujemy przez tydzien w wysokich gorach albo lot samolotem z
Europy do Stanow.
Nie wiem jakie to bylo badanie i czy bylo uzasadnione, ale generalnie
badania izotopowe nie obciazaja bardziej niz klasyczne badania radiologiczne
(zdjecia). Faktem jest ze w badaniach scyntygraficznych wstrzykujemy (lub
podajemy inaczej) izotop promieniotworczy i pozostaje on w organizmie przez
pewien czas, ale jego aktywosc jest niewielka. To jakby porownywac
strumien swiatla robaczka swietojanskiego obserwowanego przez pewien czas z
blyskiem fotograficznego fleszu.
W radiologii jesli chodzi o dawki obowiazuje zasada ALARA as low as is
reasonably achievable - czyli tak malo jak to jest rozsadnie umotywowane. I
o ten rozsadek czasem wybuchaja dyskusje...
Tomasz Bandurski
|