Data: 2009-04-02 22:07:23
Temat: Re: siódemka ze skrzydłem w osiem
Od: "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
czwartek, 2 kwietnia 2009 22:35. carbon entity 'Chiron' <e...@o...eu>
contaminated pl.sci.psychologia with the following letter:
> A, to zależy od tego, na ile masz ochotę. Tak naprawdę, to rozwój ten nie
> ma końca (choć pewno Jakub by coś w tym miejscu napisał o Drodze Avatara).
Nie drodze Awatara tylko drodze Bodhisattwy jeśli już, a Bodhisattwa stale
się rozwija i nie jest to droga w perspektywie jednego życia asymptotyczna
w górę do nieskończoności, jak u Arhata. Pewnie to, co masz na myśli mówiąc
o Awatarze są to ziemskie ludzkie emanacje Ciała Przemiany (w sanskrycie
Nirmanakaya, po tybetańsku pisownia sprul.sku wymowa Tulku) linii przekazu
--- Dalajlama, Karmapa, Bogdo Gegeni-Khan itp. ludzie, którzy są
dożywotnimi dzierżawcami linii znalezionymi po śmierci poprzedników. Ale
naprawdę ci ludzie nie są jakmiś "bogami", żeby nazywać ich Awatarami tylko
widocznym konwencjonalnym symbolem, a Ciało Przemiany jest wcielone w całą
linię, we wszystkich jej praktykujących i wszystkich, którzy mają z nią
jakieś inne związki karmiczne. Buddyjskie odradzanie się jest zupełnie czym
innym niż reinkarnacja znana z hinduizmu, owszem przechodzą ukryte ślady
pamięci poprzednich wcieleń, ale jest to ciągłość informacji/formy, a nie
substancjalna.
> Z własnego doświadczenia i z teorii wiem także, że czasem należy się
> zatrzymać- ale dłuższy postój oznacza cofanie się.
O to to!... Ale tu by trzeba wejść w to, co to jest pole aktywności, bo
jeżeli stoisz, to z niego wypadłeś. Zawsze należy przybliżać się do
miejsca, w którym prądy duchowe są żywe i ich działalność przynosi owoce.
BTW i mocno OT: Ja tu jestem dość kontrowersyjny, bo jako zdeklarowany
fizyczny i energetyczny mańkut uważam, że najlepszym sposobem na krążenie
energii do czasu wejścia w stały związek jest "czerwona ofiara" vel "miłość
tantryczna" bliska, ale nie całkiem tzw. "wolnej miłości", ale jest wiele
różnych innych sposobów ("białej ofiary", tantry "prawej ręki") dla tych,
którzy takich akcji z powodów ideologicznych nie lubią, a chcą znaleźć
zgodną z nimi drogę do przełamania paraliżujących ducha zahamowań. Zresztą
także dla tych, którzy lubią, bo z powodów kulturowych trudno znaleźć osoby
płci przeciwnej zainteresowanych duchowością, które nie dążą do stałego
związku, a jak drugi raz powtórzę "miłość tantryczna" również w efektownej
i efektywnej postaci orgiastycznej "szerzącej oświecenie drogą płciową i
wybijającej demonom zęby za pomocą wadżry" wymaga jednak czegoś więcej niż
pospolita "wolna miłość", więc paradoksalnie poza samym Tybetem i Mongolią
łatwiej znaleźć trudniejsze i mniej efektywne drogi: ćwiczenia oddechowe,
mantry i mudry, różne postaci jogi nauczyciela etc.
BTW #2 i jeszcze bardziej OT: Do chrześcijan: na połączenie z waszym Ciałem
Przemiany macie coś, czego nie doceniacie, właśnie sakrament Qurbana
Qadisha/Eucharystii w przejrzystym dla każdego buddysty typie symbolicznej
(ale substancjalnej, nie w znaczeniu protestanckim) "białej ofiary", nic
dziwnego, że związki małżeńskie zawiera się u was podczas tego obrządku.
Problem z protestantami szczególnie "talibangelikami" jest taki, że
doceniają tylko pojedynczą "czarną ofiarę" na krzyżu, która dała początek
chrześcijaństwu i nie widzą _fizycznej_ strony ciągłości niewidzialnej
linii przekazu, która nie tyle ma coś wspólnego z widzialną tradycją
instytucjonalną KRzK (bo istnieje również m.in. w prawosławiu,
anglikanizmie i luteranizmie), co raczej jest poważnym środkiem
wspomagającym wewnętrzną kultywację "ducha i prawdy", którą ci protestanci
tak sobie na pierwszym miejscu cenią. Kierowanie się "jedną Księgą" nie
zawsze jest najlepsze.
> serdecznie pozdrawiam
>
> Chiron
Kiedy zacząłem po długiej przerwie ćwiczyć kung-fu, przeszedłem ku mojemu
zdziwieniu w enneagramie z 6w7 do... 8w7. I dobrze mi z tym.
Pozdrawiam, Jakub.
--
tois egregorosin hena kai koinon kosmon einai
ton de koimomenon hekaston eis idion apostrephesthai
|