Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!news.nask.pl!new
s.nask.org.pl!news.cyf-kr.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news.onet.pl!newsga
te.onet.pl!niusy.onet.pl
From: "el Guapo" <e...@v...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Date: 27 Sep 2006 13:39:49 +0200
Organization: Onet.pl SA
Lines: 273
Message-ID: <4...@n...onet.pl>
References: <eepuic$a3o$1@amigo.idg.com.pl>
NNTP-Posting-Host: newsgate.onet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: newsgate.test.onet.pl 1159357189 543 213.180.130.18 (27 Sep 2006 11:39:49
GMT)
X-Complaints-To: a...@o...pl
NNTP-Posting-Date: 27 Sep 2006 11:39:49 GMT
Content-Disposition: inline
X-Mailer: http://niusy.onet.pl
X-Forwarded-For: 80.47.165.120, 192.168.243.43
X-User-Agent: Mozilla/4.0 (compatible; MSIE 6.0; Windows NT 5.1; SV1; .NET CLR
1.1.4322)
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:352351
Ukryj nagłówki
> elGuapo napisał(a):
>
> >> Nie sadze, bo wydaje mi sie ze postulat, iz homoseksualisci tak naprawde
> >> nie pozadaja osobnikow plci jednakiej, lecz jedynie "myla" ich plec jest
> >> absurdem. Tak idiotycznym absurdem, ze nawet nie chce mi sie go
uzasadniac.
>
> > Nie zrozumiałeś mnie.
>
(...)
Pleciesz. Pleciesz Słomianego Luda przyswojonych stereotypów. Redukujesz
postulaty, których nie umiesz umiejscowić w należytym punkcie widzenia do
ramek, przez które spoglądasz na rzeczywistość.
> Mysle, ze Twoja
> "hipoteza" nie warto... Nie wnikajac nawet w mniej (brzytwa Ockhama,
> falsyfikowalnosc) lub bardziej (program badawczy, konieczne
> eksperymentyi ich statystyczna analiza, empiryczne predykcje itd.)
> szczegolowe niuanse metodologiczne, wystarczajacym powodem, zeby ja olac
> jest fakt, ze jest ona po prostu... zbedna! Inaczej mowiac: stworzyles
> hipoteze - co bylo jedynie efektem ubocznym bronienia na oslep
> stanowiska zajetego z przyczyn ideologicznych
> - dla ktorej wsrod
Błąd - to Ty uważasz, iż nauka ma taką moc, że państwo ma prawo krzewienia jej
i wniosków z niej wynikających siłą. Mi moja hipoteza jest również całkowicie
zbędna, tylko z zupełnie innego powodu - dlatego, że ja odbieram prawo do
narzucania jedynie słusznego modelu wychowania czy to homofilnego czy to
homofobowego państwu, a pozostawiam je jednostkom.
> wstepnych obserwacji nie ma fenomenu, ktory moglaby tlumaczyc.
> To nie sztuka wymyslic sobie jakas alternatywna hipoteze tlumaczaca
> jakies zjawisko - jedna czy milion jedna - lecz aby taka hipoteza miala
> wartosc dla nauki (powtarzam: dla nauki, a nie dla ideologicznej
> propagandy) musi ona miec jakies podparcie w faktach, jakies empiryczne
> czy teoretyczne przeslanki, ktore by na nia wskazywaly. A Twoja ich nie
> ma, mimo ze miotasz sie jak w ukropie by na takie przeslanki naciagnac
> jakies etologiczne pseudo-analogie i historyczne niby-obserwacje (niby
> wieksza frekwencje homoseksualizmu w starozytnej Grecji).
>
Sam się wkopałeś tymi ratującymi delfinami, a teraz na siłę próbujesz
zaprzeczać uderzającym analogiom z moją hipotetyczną homofobią.
> Tak czy inaczej, tak wydumana i naciagana pseudo-hipoteza w najmniejszym
> stopniu nie upowaznia Cie intelektualnie do wysuwania w oparciu o nia
> asekuracyjnych zadan dyskryminacji homoseksualistow.
>
Jakieś urojenia o tych żądaniach. Ja uważam, iż sprawę załatwiłoby zabranie
państwu pewnych kompetencji i pozostawienie ich jednostkom. To Ty optujesz za
koniecznością jazdy kolektywnym autobusem, zamiast indywidualnymi samochodami,
a skoro tak to nie dziw się, że zmuszeni do jazdy kolektywnym autobusem
starają się jechać trasą która im bardziej odpowiada, a nie trasą wytyczoną
przez 'naukę' - demokracja się kłania.
>
> > Wyszydzana tutaj przez Ciebie Zasada Pierwszych Połączań znajduje
> > pewne analogi w przyrodzie.
>
> I co z tego, ze rzekomo znajduje analogie w przyrodzie, skoro nie
> znajduje pokrycia w faktach?
Przyroda to nie fakty?
> A o owej "ZPP" juz sie wypowiadalem, wiec nie bede sie teraz za bardzo
> powtarzal. Jest to w rzeczywistosci jakis skrajnie marginalny
> medialno-paranaukowy twor, w skrajnie prostackiej formie cos tam
> nawiazujacy do ogolnej, pawlowowskiej, koncepcji warunkowania tudziez -
> jak teraz widze - do lorenzowskiej koncepcji imprintingu. I nie
> wykazales jak dotad, ze wspolczesna nauka widzi dla niej miejsce w
> ludzkim zyciu seksualnym, jak i dlaczego ona mialaby w nim dzialac i
> jakie sa fakty na poparcie jej istnienia.
>
Bo bynajmniej nie rościłem sobie do tego prawa, ani też nie było to moim
celem. To Ty mówisz językiem 'naukowym' i niedostateczna naukowość pewnych
postulatów oznacza dla Ciebie automatyczne odrzucenie ich (i moralne prawo, a
nawet i konieczność rugowania ich ze społecznej mentalności przy użyciu
biurokratycznych instytucji aparatu państwa - lewactwo mentalne w pełnej
krasie). Dla mnie jednostka ma pełne prawo w swoich wyborach błądzić po
manowcach nienaukowości, O ILE TYLKO SAMA ZA OWO BŁĄDZENIE PONOSI KONSEKWENCJE
I NIE ZMUSZA DO BŁĄDZENIA WRAZ Z NIĄ INNYCH.
> > Znów posiłkując się 'Rodzinnym
> > gniazdem' podam przykład - bodajże antylopy, czy zwykłej klaczy,
> > która instyntem macierzyńskim obdarza pierwszy powąchany po
> > urodzeniu obiekt. (...)
> > BTW - było to wspominane AFAIR a propos etologicznych badań
> > 'okołoporodowych'. Przecież - na zdrowy rozum - matka ma wszelkie
> > powody, aby dziecko odrzucić, (...)
>
> W tym sek, ze rozum, ktory do takich wnioskow dochodzi raczej nie nazwal
> bym zdrowym...
>
A rozum, którego orientacja seksualna jest nakierowana na osobniki tej samej
płci nazwałbyś zdrowym? Przecież powyższe to czystej wody ocena,
wartościowanie - przed którym odżegnywałeś się jak diabeł od święconej wody, o
ile tylko tyczyło Twoich pupilków.
> > Ale wracając do 'powąchania' - myślę, iż możliwość istnienia
> > tego typu efektu właśnie niepokoi najbardziej 'rozsądnych'
> > homoniechętnych, pośród których siebie sytuuję. (...)
>
> W tym sek, ze jest to obawa calkowicie urojona, bo nie przemawia za nia
> nawet cien empirycznych ani teoretycznych przeslanek.
Nawet jeśli - w demokracji, któej hołdujesz, to ani trochę musi za wyborem
plebsu przemawiać racjonalna przesłanka (i praktyka pokazuje, że często
przeczy - szczególnie w dziedzinach ekonomicznych, w których to plebs woli
dawać się mamić nierealizowalnymi obiektnicami, niż twardą kalkulacją, która i
tak ma siłę sprawczą de facto).
(...)
> > Są pewne rozpoznane/podejrzewane
> > stymulatory orientacji homoseksualnej sugerujące jego kształtowanie w
> > okresie prenatalnym (odrobiłem 'po zerowe'), jednakże pozostaje
> > otwarte pytanie, czy nie instnieje również podobny mechanizm
> > odnośnie nabywania wzorca partnera seksualnego, jak naszkicowany
> > przeze mnie powyżej. Czy rodzimy się z ustalonym wzorcem partnera
> > seksualnego, czy też nabieramy go później? (...)
>
> Chodzi Ci o wzorzec partnera niezalezny od plci, wzorzec zalezny od plci
> czy o sama plec?
>
A o czym dyskutujemy - chyba o kierunku orientacji seksualnej na płeć póki co.
Po cóż więc ten unik?
(...)
>
> Tak czy inaczej nie widze zadnych przeslanak na to, co Ty tu zdajesz sie
> sugerowac: pierwszy partner ktory czlowieka uwiedzie wdrukowuje mu sie
> jako wzorzec partnera idealnego.
>
Wiem, wiem - wiesz lepiej od samych homoseksualistów dlaczego się nimi stali,
a ich własne deklaracje, iż nabrali homoupodobań pod wpływem uwiedzenia przez
starszych homoseksualistów są nic niewarte.
>
> >> A cholera wie, czy jest zrozumialy. Skad moge wiedziec jakie "prawdy"
> >> pod swoja nowomowa przemycasz? A juz sie przekonalem, ze potrafisz
> >> przemycac (chociazby Twoj "socjalizm").
>
'W porządku ekonomicznym nie ma różnicy między socjalizmem i komunizmem.'
Ludwig von Mises 'Mentalność antykapitalistyczna'
(http://sierp.tc.pl/wlodek/ment16.htm)
> > W dziedzinie biologii mojej lajkonickosci nigdy nie ukrywałem, więc
> > identyfikacja języka lajkonickiego jest astronomicznie łatwiejsza.
>
> O czym ty mowisz??? Tu nie chodzi o "lajkonicznosc" jezyka, tylko o to,
> ze Ty masz tendencje do uzywania slow w sobie tylko znanym znaczeniu,
> upychajac pod nie pojecia, ktorych w powszechnym rozumieniu one nie
> obejmuja. W zwiazku z tym nie moge miec pewnosci, ze Cie rozumiem, nawet
> jesli wydaje mi sie, ze rozumiem.
>
Nie ustaję w wyjaśnianiu, a Ty w projekcji rzeczy niewłaściwie zrozumiałych
przez Ciebie na polepiony na uprzedzeniach stereotyp 'prawiczka'.
(...)
>
> >>>>> Homoseksualizm to zwyrodnienie naturalnego rozwoju, (...)
> >>>> A powyzsze zdanie to beztresciowa propagandowa szarza. Nie ze mna te
> >>>> numery, Bruner.
Patrz wyżej o 'zdrowym rozumie'.
> >>> Co nijak się ma do jego prawdziwości lub nieprawdziwości.
> >> Powyzszego zdania nie mozna oceniac w kategoriach prawdy/falszu, wszak
> >> to tylko Twoja opinia ("nie lubie gejowskiej aktywnosci, wiec bede na
> >> nia plul").
>
> > Z 'po zerowego' wynika, iż geje (faceci) to tacy niedorozwinięci
> > hetero - mózg im nie urósł dostatecznie na tyle, żeby zdołali być
> > hetero.
>
> A z powyzszego oswiadczenia wynika, ze albo jestes swiadomym
> manipulatorem, albo tylko pozerujesz przeczytanie 'pozerowego'.
>
> Termin "niedorozwiniety" niesie ze soba wyrany podtekst wartosciujacy i
> jest oczywiscte dlaczego tak przebierasz nozkami by znalesc nawet
> najdurniejszy pretekst, by go "pod auspicjami nauki" uzywac. Rzygac sie
> chce...
>
J.W.
>
> A pretekst znalazles sobie wyjatkowo durny, wszak z faktu ze cos jest
> *mniejsze* - tak jak gejowskie INAH3 - nie oznacza, ze jest
> "niedorozwiniete". Rownie dobrze moglbys powiedziec, ze z racji
> wielkosci (zewnetrzynych czesci) lechtaczki kobieta jest
> "niedorozwinieta", a facet jest "niedorozwiniety" ze wzgledu na mniejsze
> cycki czy nawet pewne czesci mozgu (np. Corpus callosum).
> Zupelnie nie wiadomo, dlaczego gejowskie INAH3 jest mniejsze i rownie
> dobrze jak "niedorozwiniete" (przedwczesnie przerwany rozwoj) mogloby
> byc "nadrozwiniete" (zbyt dlugi rozwoj), albo tez nie w kwestii czasu
> rozwoju lezy przyczyna.
>
Natchnienie znalazłem w samych tych dziełach. Zastanowiło mnie, dlaczego i w
pracach n/t ludzi, jak i owiec badacze wspominają, iż ów wzgórek, podejrzewany
o przetrzymywanie info na temat orientacji w przypadku homoosobników męskich
odpowiada wielkością wzgórkowi u osobnika żeńskiego (u hetero jest większy, u
homo mniejszy). Padło to AFAIR kilkakrotnie i dlatego przykuło moją uwagę.
Aż w końcu spłynęła na mnie łaska oświecenia: przecież zgodnie z wiedzą na
temat rozwoju zarodka wszyscy jesteśmy do pewnego momentu dziewczynkami i
dziewczynki sobie dalej dziewczynkami pozostają, zaś osobniki męskie zaczynają
ewoluować dalej pod wpływem testosteronu (czyli to dziewczynki tkwiłyby między
nami, a małpami BTW ;). Uderzająco więc prosty jest wniosek, iż homoseksualne
samce byłyby więc to takie egzemplarze, na które testosteron niedostatecznie
silnie podziałał i nie spowodował dostatecznego rozwoju owego wzgórka,
a 'zaledwie' zgodny z rozwojem, jaki osiąga on u niepoddawanych testosteronowi
samic. Dodawszy do tej spekulacji jeszcze fakt, iż mnóstwo homoseksualistów
podziela znacznie więcej zachowań kobiecych, to pewna uogólniona teza o
niedorozwoju mózgu (pozostawaniu go na etapie samiczym) sama się narzuca.
(...)
>
> > Powszechnie znane są przypadki np. ludzi wierzących i przez to
> > nieakceptujących swojej seksualności i chcących ją zmienić. Gdyby
> > to była tylko kwestia wyboru podobnego do nie byłoby takich
> > przypadków, bo by sobie wybór zmienili.
>
> Blad. To, ze cos jest kwestia wyboru nie oznacza, ze raz dokonany wybor
> bedzie mozna (latwo) zmienic. I oni zdaja sie twierdzic, ze nie mozna
> latwo zmienic, wiec dla homoseksualistow proponuja pseudo-terapie
> "reperacyjna".
>
W ogólnym przypadku to żaden błąd. Zwykle mówiąc o wyborze mamy na myśli
wybór 'dostatecznie' nieskrępowany i niedeterminujący podobnych wyborów
następnych: ot, jak wybór proszku do prania w sklepie. Oczywiście w przypadku
ogólnym to słowo wybór nic nie mówi na temat jego ewentualnych konsekwencji, a
oznacza tylko samą czynność dokonywania wyboru. W tym sensie nawet mając wybór
szalenie ograniczony i o nieodwracalnych konsekwencjach (wybieram mając
pistolet przyłożony do głowy i wybieram opcję skutkującą zastosowaniem
pistoletu przez przykładającego) również mam wybór i go dokonuję.
(...)
>
> > Swoją drogą wyjaśniać to może dlaczego sami geje niezbyt
> > skwapliwie na wyniki owych badań się powołują.
>
> ??? A coz to niby ma znaczyc??? Nawet jeden z autorow (Simon LeVay)
> cytowanych prac jest gejem.
>
'Niezbyt skwapliwie sięgają' to nie to samo co 'wcale nie sięgają'.
> A ze przecietni geje tych prac nie cytuja to zapewne wynika z tego
> prostego faktu, ze o ich istnieniu nie maja pojecia - podobnie jak
> wiekszosc homofobow.
>
A to akurat zapewne prawda. Choć IMHO nie sięgają po nie także z dokładnie
tych samych, jakie kierują mną ('tylko o przeciwnym zwrocie wektora') - nie są
im one w świetle wyznawanych przez nich wartości (uzurpowanie sobie prawa do
zaprzęgania aparatu państwa do realizacji ich postulatów) do niczego potrzebne.
(...)
Pozdrawiam
EG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|