| « poprzedni wątek | następny wątek » |
1. Data: 2000-02-09 15:37:17
Temat: Re: strach* M@dj@ * <m...@p...wp.pl> zapisuje: > Po prostu dawalam > drapaka. A jesli
uslyszalam slowa
> "kocham cie" to > znikalam z predkoscia swiatla. Co
> wiecej czulam > narastajaca zlosc przechodzaca we
> wscieklosc. Marlena>
> ____________________________________________________
______
> > M: Nawet w przypadku kiedy Ci bardzo zalezalo na tej >
> osobie?> Wlasnie od tego sie zaczelo. Marlena
> ____________________________________________________
______
> M: Jesli moge zapytac... - czy sie tego strachu pozbylas,
> a jesli tak to jak??? - chodzi mi o to jak komus czy
> sobiez z tym poradzic. Bo przeciez nie warto do konca
> zycia uciekac... Czy osoba od ktorej uciekasz jest w
> stanie temu zapobiec, czy to ty poprostu sama musisz
> dojrzec i starania innych na nic sie nie zdadza?
> M.
>
Spotkalam, a wlasciwie ta osoba (obecnie moj maz) byla przy mnie dlugo.
Tylko ja go niezauwazalam. Nie byl w moim typie (brzydkie okreslenie).
I nic wiecej by nie bylo gdyby nie grono znajomych.
Wymyslili sobie, ze powinnismy sie spotkac tylko we dwoje. Oboje bylismy
nastawieni do tego "fuj". Maz jest starszy o 10 lat. Mial swoje znajomosci,
ja swoje. W koncu umowiono nas na sile. Doslownie. Dopilnowano bysmy sie spotkali.
I wiesz co? Gadalismy, gadalismy, gadalismy. Zaczelo sie od przyjazni...
Ale to juz dalsza "bajka". Aha, to ja sie zakochalam pierwsza. I wcale nie chcialam
uciekac. Balam sie, ze On ucieknie od takiej "wariatki". Dostalam szanse i nie
chcialam
jej zmarnowac. Dojrzalam.
Wczesniej nikt nie mogl mnie zatrzymac. Probowano. Niestety ja sie ciagle balam
ponownego zranienia.
Marlena
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
| « poprzedni wątek | następny wątek » |