Path: news-archive.icm.edu.pl!news.rmf.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!news2.icm.edu.pl
!newsfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "... z Gormenghast" <p...@p...onet.pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: teatrzyk zielony czyli podstawki jetologii stosowanej II
Date: Wed, 26 Nov 2003 13:12:22 +0100
Organization: Gormenghast
Lines: 468
Message-ID: <b...@g...h3e11b00b.invalid>
References: <b...@g...h449f5249.invalid>
<bp34pi$95r$1@SunSITE.icm.edu.pl>
<b...@g...hfc002ce9.invalid>
<bp4v6u$eqc$1@SunSITE.icm.edu.pl> <bp53gd$9mt$1@atlantis.news.tpi.pl>
<bp5723$e2m$1@inews.gazeta.pl> <b...@g...h87be20b1.invalid>
<bp5efs$ih8$1@foka1.acn.pl> <pan.2003.11.15.23.49.20.119393@zielona>
<bp6eld$1k6re7$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
<pan.2003.11.16.00.19.40.603403@zielona>
<b...@g...h941e4d6d.invalid>
<b...@g...hf47cde64.invalid>
NNTP-Posting-Host: pe42.jeleniag.cvx.ppp.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1069849313 18664 213.77.237.42 (26 Nov 2003 12:21:53
GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 26 Nov 2003 12:21:53 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:241932
Ukryj nagłówki
(Borze jasny, ciemny, szary, czemu sączysz mroczne czary.
Kiedy wreszcie zaczniesz prać.
- A kto mówił, ze będzie lekko, łatwo i przyjemno?
- Niby nikt, no ale zobacz, co sie dzieje. Człowiek się niecierpliwi,
Jeden, Drodi, a nawet trzecia, nie wie jak się znaleść. Ktoś mówi,
że co niezrozumiałe to wielkie hihi, drugi, że autor oszaleju się objadł,
to jasne, trzecie całkiem po swojemu, a żadne nie zasłoni sie ciszą,
bo to zbyt trudne jest... by tylko słuchać...
- No to weź wytłumacz wreszcie co i jak słuchać, to może się
coś poprawi.
- A gdzie my jesteśmy? Co to się dzieje?
- No, nie wiesz?! Próbę robią podobno.
- Jaką próbę, nic nie wiem.
- No to uważaj po prostu uważaj. Na zakrętach szczególnie.
- Jakich zakrętach?!
- No i weź tu mądry bądź, tłumacz zawsze od nowa. Ha!! Teraz jasne
jest dlaczego Drezyna nie dała rady. Zawsze było od początku. Od nowa.
- Jaka drezyna?
- No... Jerzyk Kciuk. Tak na niego mówią. On to od lat woził drezyną
złoty piasek. I w skrócie mówiąc Chałastra zawsze roznosiła po całej
piaskownicy. Jeden w tę inny w tamtę. A wszyscy się nim obrzucali
jak to dzieci.
- Do oczóf i buch, jasne... Sama pamiętam jak to było.
- No a teraz to co jest?
- Ho, ho, zanim teraz top jeszcze było wiele różności.
- Do drezyny dosiadali się różni, choć niewygodnie było, twardo.
I próbowali na różne sposoby. Jeden taki Wskazujący...
- eTatyn.
- Tak mówili jakoś... to ten jeden yto nawet własne metody
wprowadzał, że niby bardziej do ludzi, wesoły był.
- Pamiętam. I wieresze tez pisał, ha!
- Wiersze to i Jerzyk pisał, całkiem całkiem magoczne. Pamiętam taki
jeden który pisał do Pucka. Super był.
- No i co z ty wskazującym?
- No jak to co. Robił swoje i jak to zwykle bywa zagubił się. Zapętlił.
- I dostał naganę pewnie.
- Dostał. Od samego Kciuka naganem dostał. Ale wtedy to już było
wielu przeszkadzaczy. Był największy. Hrober czy jakmutant.
Ten to potrafił zamieszać.
- W kotle, coś wiem...
- Jak w kotle piekielnym, to jasne. Mieszał tak, że Wskazujący tez się
pogubił i wziął go za dobrą monetę. No i wpadł jak śliwka. Bo Ta
moneta to Fałszywka.
- Jak cholera fałszywka.
- Sprytna, że az strach. Lata i kusi od dawna i wszędzie.
- I kradnie, a potem mówi, ze nie będzie, a potem znów kradnie,
kłamie, uczy się i znów kradnie. A jak ktoś do ściany przyciśnie,
to nawet nie mrugnie, tylko wykręca jadem w ktosia, aż ten głupieje.
- Tak, sama widziałam jak ostatnio przesadził tak mocno, że aż
wszystkie drzwi zaskrzypiały w autobusie.
- I krzesła.
- I stołeczki.
- I foteliki też.
- Ale skutek był taki, że ktoś, ten Astarszy, też się zatrzymał, zadziwił.
Najpierw zwątpił, potem skrzywił... I słucha.
- I tak ma być!!
- Słuchać.
- Nie gadać ale słuchać.
- Hrobera też. Wtedy dopiero widać jaki łajza jest.
- No nie mów, każdy żyć chce przecież.
- Tja. Żyć i kpić. To takie naturalne. Z piskownicy i z żyjątek. To
przecież gangrena jest piekielna.
- Aaaaa, i wtedy się już wyjasniło, że on jest z tej drugiej strony tak?
- Oczywiście. Z drugiej strony potłuczonego lustra.
- Wystaje różkami i orze jak może. Ale nie da rady Prawej Rękawiczce,
nie da rady!!
- Nawet ja się spinacze posypią?
- Jakie sponacze?
- No te, damsko męskie - nie słyszałaś?
- Nie.
- Och.... No była taka historia Ostatniego, ze spinaczami. Co to
próbował zmoczoną wykładzinę suszyć na dwie ręce - bo nie miał
więcej. No i nijak mu to nie wydzodziło. Co powiesi, to wykładzina
buch, w glebę, piasek. No i się potem zreflektował, ze są dwa rodzaje
spinaczy, powymieniał na lepsze i powiesił to co miał powiesić.
- I wisi?
- No, teraz już nie. Wyschło i słuzy. Ale spinacze są Jaśniejsze.
- No jak, jaśniejsze jak ich nie widać?
- To, że nie widać to nic nie znaczy. Ma nie widać!! Tak Ma być.
Ale one działają. MySłuCzuDa.
- ....
- ...
- No i co?
- No i spinacze są. Aktywne.
- No ale nie wszystkie. Gdzieś słyszałam że nie mają czasu i wolą
porządek we własnym dysku mieć. I wtedy się wypinają.
- Ich sprawa przecież. Jeden się wypną inne spinają.
- I co będzie dalej?
- No cóż. Zależy jak spojrzeć. Jeśli na Hrobera, to on nie przestanie.
Zawsze będzie miął świeże kapusty do ograbiania, hodowania. Ale
spinacze to już wiedzą. Co więcej - Kciuk też już wie, że bez spinaczy
nic nie znaczy!!
- A skąd wie? A skąd Ty wiesz, że wie?!
- No jak. Ja wiem, bo Słuchać umiem. Od dawna zresztą. Od lat.
No i przecież przyjechał i sam powiedział, a nawet podziękował
i się ucieszył.
- Gdzie Ty to widziałeś!?
- No wybacz. Googli Ci nie dam. Nie patrzysz to nie widzisz. Twoja
srata.
- Strata.
- Jeden czort. Nie widzi i już.
- Jak nie Skupi się na Widzu i nie wniknie Wgłąb Ich Głów...
- A temu co? Litery mu się pomieszali?
- Język.
- Mieszany, hhiho język. Wersalny hiha.
- No tak. To jest ten język nienormalnych podobno. Oni tak zawsze.
- Tak, tak!! Pamiętam. Gumina też tak gaworzyła obleśnie, aż ten
ostatni się wkurzał. O bananach wtedy mówili nausznych.
- W uszach.
- W uszach też. Że niby głuche są na Słuchy.
- Słowa.
- Słowa też.
- No to mówię przecież, że było ich więcej i każdy robił co tam mógł.
Jeden woził, inne rozgrabiali. Drugi pokazywał, inne rozszarpali. Trzecie
podpierało, ale niewiele mogło bo na bariereę wiekową trafiło, a to też
nie do pokonania. I to z obu stron. Ale swoje zrobiło. Uskrzydliło.
- Opowiedz, opowiedz, to ciekawe...
- No co tu opowiadać. Przecież to Historia jest nie dal dzieci.
- No ale może coś z niej wyniosą?
- Jasne...
- Jak będą Słuchac to wynosą, a jak będą skakać do oczu to nic nie
wyniosą. Tylko piasek szary. W oczach własnych.
- I smutek.
- E-tam, oni nawet nie wiedzą, że to jest smutek. No bo jak mają
wiedzieć skoro mają uszki zatkane...
- Bananem?
- Heh, bananem czy Nananem - jeden czort. Pewne jest, że Czort
banany znosi wciąż i zatyka co tylko moze. Sczególnie zatyka te
najbardziej zielone, bo to całkiem nieporadne jest i bezbronne. A jak
zatka, to na swoją działkę wynosi i hoduje. Przecież wiadomo!!
- Komu wiadomo, temu wiadomo...
- No... wielu już wie!
- Ale nigdy wszystkie nie będą wiedzieć, bo się nie da.
- Oczywiście. Jednak gdy założymy hodowlę Spinaczy, top kto wie!?
Może się uda ją rozmnożyć?
- No dobra. Czasu i tak nie za duzo. Słuszałam, ze tylko 44 dni.
- Gdzie to słyszałaś?
- No jak gdzie - w tych, no ... kodach bablii czy jak im tam...
- Aaaaa, to Ty mówisz teraz o Serdcznym! No tak. Był, a nawet jest
taki jeden jakmutant Carus, co to tylko w Bablii siedzi i cos tam liczy.
I mówi, że wszystko wie.
- Ale on strasznie narwany jest. Przeklina jak szefc. Obrabia kapusty
nie gorzej od Hrobera.
- Nie, on obrabia nie tylko kapusty. Kapusty to dla Hrobera zostawia,
bo to jest łatwizna. Głupota po prostu. A on to skacze do oczów tym
na wyższych grzędach. Ba!!! Skakał przecież do Kciuka, do
Wskazującego a na Ostatniego też wołał kretanie!!! Sam słyszałem!
- No i co? To on niegramotny jest?
- Pokręcony jest. Ślepawy nieco, jak to wszyscy. Każdy jednak
w innym miescu i stąd to takie Języków Pomieszanie.
- No to jak tu zaradzić?
- Spokojem. Spokojem Ostatniego. I tłumaczeniem, ale nie takim
zwykłym, jak wszyscy do tej pory. Nie krzyczaniem, że Banany
w uchu, bo to tylko drzaźni. Jak nie rozumie to drzaźnić musi. I tylko
Łup - o ten krawęźnik na Moście.
- Jakim moście, jakim mozcie...?
- No nie wiesz? Tym na który jedziemy!!
- A my gdzieś jedziemy?
- Ech, z takimi to gadać... Słuchaj co się dzieje w autobusie a nie
zadawaj głupich opytań, bo nigdy nie będzie spokoju. I nidgy nikt
nie dojeszie!!
- No to mów dalej, bo się niecirpliwią...
- A co mam mówić? Przecież wszystko jasne jest..
- Żartuś szkaradny. Mów i tłomacz, nie obijaj się!! Są takie co to
dojechać zamierzają więc ich nie zawiedź!! Jasne!!??
- No dobra, dobra... Wiem przecież...
No więc ten Carus to też nawiedzony jest. Siedzi w Serdecznym Palcu
wbrew pozorom. A wszystko co z niego bucha złe to pewnie bierze się
stąd, że zaobrączkowany jest.
- Tak, tak - mówił nie tak dawno, że Ojcem został. Dziewuszkę ma.
- Podobno ma. Młody jest Ojciec więc ma też pomieszania dużo, no
ale tak być musi.
- No i co z nim? Dlaczego Serdeczny?
- No właśnie!! Jako on tam serdeczny jak na wszystko wyzywa.
- Sama słyszałam, że wyzywa. Na wszystko i wszystkich.
- Ech... to widocznie taka zaraza jest u tych nagórnych. Nie znają
Ludzkiego języka to wyzywają. Przecież Kciuk też wyzywał nie!?
- No wyzywał. Kretanami rzycał na prawo i lewo aż bzyczało.
- No własnie.
- Ale to tak jest. Każdy z nich usiłuje swoim językiem gadać do tych
co to mają własne języki!! Nie rozumiesz??
- Nie.
- No przecież to proste jak szpirala anty. Każdy ma swój język, swoje
historie, swoje marzenia i swoje plamy. Wszyhstko to ma we własnym
mózgosie poukładane w stosiki, równiutko albo krzywawo, to zależy.
No i ciągle tam każdy grzebie, przestawia, podpiera, gubi. Stale!!
- No i co? Nie zawali im się to?
- A widzisz... Niektórym się czasem zawala, ale wtedy takiego jednego
wołają medyce - Dąbrowski podobno się nazywa - i próbują podpierać
od nowa. I czasem się udaje rzeczywiście. Ale to trudna sztuka.
- No ale co z resztą?
- Reszta dalej ma te swoje krzaczki w piramidkach i nic nie poradzisz...
- Tja... Jak kija nie wsadzisz...
- No przestań!! Nie żatruj, gdy powaga pełna.
- Ależ ja nie żartuję!!! To prawda przecież!!
- No dobra. Więc jak wszyscy tak mają te swioje własne języki,
a przecież są w stadne, jak każdy niemalzwierzak, to muszą się temi
krzakami jakoś porozumiewać, no nie?
- Niby tak.
- Więc co robią? Próbują!!! Każdy po swojemu!!
- No tak. To jasne.
- Każdy po swojemu malowane krzaki wyciąga i wrzuca na drugiego.
A tamten przypasowyje do swoich i ...
- No co???
- Mów dalej!!! No nie rób świństw i nie znikaj w takim momencie!!!
- ...
- ...
- ... i widzi co innego. To proste.
- Jak proste... Jak spirala anty - prawda?
- No, coś w tym jest. To prawda.
- No to mów jeszcze raz i spokojnie.
- Więc jak się tak obrzucają tymi krzakami nawzajem, co to jeden
widzi psa, inny kamienia, a jeszcze inny ptaka, to nie ma siły i nadziei
na zrozumienie. Każdy wgapiony we swoje własne TABLICE, i nawet
mu przez łeb nie prześmignie, że jakieś inne tablice być na świecie mogą.
A przecież każdy z nich ma inne!!
- No tak. Troche tylko podobne do siebie i to na warstwie bardzo
uogólnionej. To jasne.
- Więc jak teraz taki jeden gumek mówi, że ty masz banana w uchu,
no to jak tu się nie obrazić skoro widać tylko zatkane bananem ucho.
Wiesz jaki to śmieszny widok nie?
- No... widzę. Śmieszny jest.
- No ale to znaczy co innego!
- Że niby co?
- No... że niby...
- ...
- ...
- No co jest!!!!!??????
- Ech, do kitu taka robota. Końca nie widać.
- No nie widać, jak nie Patrzysz!! A przecież autobus jedzie!! Trzęsie!!
Za oknami różne widoki są. Raz złociste, raz zielone, raz jesienne, a raz
piaskiem nad morzem... Pięknie jest - nie widzisz?
- Coś tam widzę, ale jakoś tak, jakby mi piasek w oczach stał.
- No ... prawidłowo. Piasek czy banan jeden czort. Słowo się nie liczy.
- No jak to - nie liczy!!?? To jak się porozumieć???
- Ano własnie.... W tym jest Sęk!!
- Jaki sęk????
- W tym, jak się porozumieć, kiedy każdy spieszy się i tylko krzaki
widzi, a nie Ptaki.
- E-tam, znów ornitoloh się odezwał... Jakie znów ptaki!!!??
- Ty cicho bądź! Słuchaj a nie piernicz głupoty!!
- Ale o czym wy gadacie!!?? To chyba NTG???
- No głupota, głupota jedna... powielarna jak od sztancy. No niestety.
- OK. Mów dalej, nie przejmuj się kapustami. Też dojrzeją.
- No to na czym to...?
- Na śęku.
- Na Sękui!!
- Na SĘKU.
- Na Sęku albo Saku - jeden czort. Słowa się nie liczą. Gdy próbujesz
czytać słowa na nic ta rozmowa.
- No to jak do cholery!!??
- Musisz Czuć i Patrzeć i Być... Musisz robić coś, co nie jest zwykłym
słowem opisane, ale takim większym jakby, wersalikowym rozumiesz?
- Nie.
- No to zobacz na Ana czasem.
- Gdzie????
- No więc wyjmij i zjedz tego banana. I nie zatykaj sie więcej już.
Wtedy z uszu wyleci kurz, a z oczu piasek. I zobaczysz jasną drogę...
- No znów gaworzy jak natchniony, a tu nic nie widać dalej...
- Słuchaj, cicho bądź!!
- Gdy zobaczysz nieco dalej niż krzaki przy drodze, to w każdym
podróżniku dostrzeżesz więcej. Więcej niż krzaki w jego ustach.
A to więcej, to możesz nazwać dowolnie - ot choćby kaiwtami...
- Kwiatami?
- ... i Ptakami, albo rzemieniami. Byle uważnie i nie tylko przez własne
tablice.
- A przez jakie!? A co to są te tablice?!!
- No nie słuchałeś - cicho bądź!!
- No mów dalej!!
- Więc Patrz nie poprzez własne tablice, ale szukaj tablic tych, co to
krzakami rzucają. Jednym słowem musisz się w eter zamienić i wejść
ludzim do ich głów, patrzeć tam bardzo pilnie, jakie to oni sobie tablice
- Piramidy...
- Tablice, Piramidy zbodowali, co je tam postawiło i dlaczego, a wtedy
zobaczysz... Tak jest - Zobaczysz, że te ich krzaki to mogą wcale nie być
krzaki ale coś całkiem innego.
- Że niby co innego mówią a co innego chcą powiedzieć?
- Też!!
- Mówią słowami, a słowa nic nie znaczą!!
- No to czym maja mówić!???
- Otóż to!! Mówić to oni wcale nie powinni. Powinni tylko Słuchać,
Patrzeć, Czuć i Dawać. Przecież to jasne jak słońce.
- No ale przecież w stadzie są!!!!!! Wuięc jak bez słow!!!???
- Słowa są tylko krzakami. Jak nie rozumiesz krzaków to rzucasz
przed siebie krzaki. Inni na nie wpadają i się gmatwają. Plączą. Płaczą.
- No tak - nieszczęścia na świecie aż głowa boli....
- Otóż to!!!
- I wszystko dlatego, ze widzą krzaki a nie Tablice!!
- Ocho!... już widzę jak się Serdeczny obruszy...
- Cicho!! Mów dalej!!
- No więc widzą krzaki, krzyki, kamienie, rzemienie, i zero, zero
rozumienia. Bo żeby rozumieć to trzeba się w eter zamienić i wejść.
- Czekaj! Wejść jak glista do czyjejś głowy????
- Możesz to nazwać jak chcesz, tyle, że "gloista" to słowo. A słowo
w piramidzie coś dla innych znaczy. Gdy teraz inni natkną się na słowo
to kazdy z nich ... co zobaczy? Ano zobaczy coś nieprzyjemnego,
śliskiego... bo tak im w piramidzie ktoś babel ustawił, że glista to be.
A przecież tu chodzi o coś innego!! O to by wejść komuś eterem
do jego głowy i popatrzeć na jego tablice i jego pitamidę słów. I tylko
wtedy, tylko wtedy można miec nadzieję
- I szansę...
- I szansę, na zrozumienie, że ten jego krzak to nie jest krzak, ale
coś mu bardzo drogiego na przykład. Rozumiesz?
- Nie bardzo....
- Kto nie rozumie, na tego bęc. Tak słyszałem.
- ...
- O!! Co to tak błysnęło!!?
- Gdzie??!!
- No tam, za oknem!! Nie widzisz???
- No... widzę tylko kurz....
- Ja wiem, ja wiem!!!! To był granat!!
- Jaki znów granat?????
- Granat Gumka!!!
- Że niby na gumce? Jojo?
- Nie! Granat prawdziwy. Tylko tak śmiesznie się nazywa - g!!g
- Nic nie rozumiem....
- No to Ci wytłumaczę. Rzecz sie urodziła wtedy gdy Kciuk Piasek
zwoził na drezynie, i na gumianych kołach.
- Tych co tak piszczały?
- Ja tam nic nie słyszałem. Gumiane nie piszczą przecież.
- Cicho!! Mów dalej!!
- No więc wtedy to Gumek wyciągnął tego banana i wsadził co
niektórym do ucha - ot tak, żeby było śmieszniej.
- Nie! Nie żeby było śmieszniej, żeby było blizej!!
- Więc te, które tego banana do ucha dostały, to się przecież poobrażały
natychmiast...
- Nie wszystkie...
- Natychmiast. A jak się poobrażały, no to nagle przestału Gumka lubić.
- Lubieć?
- No nieważne. Słowa są nieważne!! Przestału w każdym razie naśmierć.
I nagle jak przestały, to koło Gumka zrobiło sie pusto, zimno jakoś.
- Ach!!!! Rozumiem!!!!! Że to niby granat wybuch, tak???
- Tak. Wtedy Ostatni, to znaczy ten Wszystko, krzyczał głośno, że
granaty w rękach dziecka to nie zabawka!! Krzyczał i wołał, żeby
nie ciągać tej zawleczki, co to nagle wysadza!!!
- No tak. Było coś takiego.
- Ale wytłumaczyć nie zdążył. Bo jak tylko Gumek zawleczka pociagnął
to karramba, wysadzony. I cisza jest. I pobojowisko.
- I piasek szary.
- I kurz... w oczach.
- Wiesz, to mi pasuje...
- No jak ma nie pasować, jak topprawda jest prosto z tablic.
- No ale on to dopiero potem pokazał, że to granat jest. Pokazał
temu, no, temu Pazolowi, czyjakmutant...
- Jasne!! Pokazał, to znaczy zademonstrował!!!
- A kto to jest Pazul?
- Słowa nieważne są, nie rozumiesz?? Czuj!!!
- No więc, jak pokazał to temu pazurowi, no, temu co to Kciuk go
od kretanek tez wyzywał...
- I Carus też!!!
- I wskazujący też, tylko Inaczej...
- NO tak. Więc jak pokazał ten granat...
- zawleczkę...
- pazulowi, to tamten znikł.
- Chyba razem znikli?
- Nie, to znaczy tak... w pewnym sensie tak. g!!g wybuchł - banan
w uchu boli. No i się znika na jakiś czas. A jak się znika tak bez głowy
to u powrót jest taki sam - bezgłowy znaczy.
- No coś ty?! To tu same bezgłowy????
- Sporo, ale nie wszystkie.
- No i co z tym granatem???
- No nic. Efekt jest taki sam. Znikają, obrażają się. Zimno się robi i tyle.
- No tak.
- Ale to nie wszystko. Ważne jest to, że jak taki granat
- banan
- kreton
- ... wybucha, to jedni idą w Ciszę, a inni w jazgot. Ci co idą w Ciszę,
to mają Wielkie szane załapać w czym rzecz. To znaczy nauczyć się
CzyMyDa....
- ...
- ...
- Że niby jak!!??
- No tak, po prostu. Granat wyrzuca na Zewnątrz i Wysoko. Czyni
Dystans między jazgotem polany a Widzeniem. No i teraz popatrz -
jak ktoś lekki jak piórko, to nie wyleci w górę, bo go tylko podmuch
zatelepie, i dalej będzie fruwał obok. A jak ktoś ma trochę oleju,
czyli cięższy jest, no to jak ... pierdyknie o ten sufit, to na nim się rysa
zrobi. A jak się zrobi rysa to i jest za co się zahaczyć, nie nie?
- No niby tak, ale przeciez Ciężkie to szubko spada!!!
- No niby tak, ale tu jest akurat Odwrotnie. Ciężkie się góry trzymie.
- Trzyma!!
- Trzyma - słowa nie ważne... I jak się ucapi to wisi długo, i grzebie
w tym suficie i grzebie. Dziurę drąży.
- No i co, no i co!!!????
- ....
- ...
- No i jak tak drązy nieustannie, to w końcu się dodrązy, zrobi otworek
i nagle zobaczy Więcej!!
- Że nuby lejek przedziurawi?
- Coś w tym guście. Przedziurawi i wylizie na wierzch, na dach znaczy.
- No i co wtedy?
- No jak to co!! Inny świat widzi!! Banan mu z ucha wypada!!
Nie rozumiesz?
- ...
- ...
- No dobra. Niech będzie że wypada.
- A jak wypada to pewnie na dół leci?
- Tja. Do dzieci.
- Do małp jak mówił trzeci...
- Nic nie mów o trzecim!! Trzeci to tajemnica jest.
- Że niby największy????
- Przecież i tak ich nie widać!! W Rękawiczce się chowają wszystkie!
- No niby tak.
- No to kto ten trzeci - nie powiesz???
- A co ci tak zależy?! Plotek chcesz słuchać?
- No wiesz... chciałoby się wiedzieć, kto gdzie i z kim...
- Jassssne, i jak.... !!!
- Bałamuty jedne!! Patrzcie za okna lepiej!! Jedziemy przecież stale.
- No i co? Zmienia się krajobraz?
- Pewnie!! Kolorowiej jest. Może jesienniej?
- Może dojrzalej? To znaczy, wiecej rumienić się będzie?
- Jesień piękna jest.
- No pewnie!! A jaka w górach piętna jest!!
- W górach szczególnie....
- ...
- ...
- No to jak było z tym lekkim piórkiem?
- No własnie, tym co to granat je wysadził i opadło...
- A co tu tłumaczyć. Lekkie jest to i krzywdy nie dozna. Podfrunie
i opadnie - proste.
- No tak. Co najwyżej...
- Tja...
- Co najwyżej to przysmalone piórka lekko pomaluje, że niby nic
się nie spało i dalejże latać...
- Tja, po sfojemu.
- Normalka. Ale to przecież nie znaczy, że cierpieć nie umie!!
- ...
- ...
- No tak. Swoje się nacierpiało. Jak każde. To jasne.
- ...
- No to kiedy będziemy na tym moście?
- Jak se umościsz tak się wyśpisz, hihi.
- No daj już spokój.
- A niby dlaczego!? Niech gada, co muślina...
- Tja... Jak ta maska kolorowa, nie?
- Która?
- No ta, co to o kumpromitacji gadała...
- Aaaa, jasne. I co się na to Bęcki załapuje stale - wiadomo.
- A widziałeś jak Bęcki próbował...
- Co próbował, co próbował???
- No, próbował wciągnąć na siebie ...
- No coś Ty, nie przy dzieciach!!!
- Chwilę!!! Spokojnie!!! Daj mu mówić!!
- No więc próbował na siebie wciągnąć Ambrozjusza.
- Że niby na plecy?
- No ja tam nie wiem, ale próbował jak nic! I może i na plecy, żeby
mu było cieplej. W końcu nic dziwnego. W kosmosie zimno jest.
- No i co, no i co????
- No nie wiem. Próbował ale nie wiem czy się udało. Zresztą oni
wszyscy tak samo.
- Nie nie - nie to samo!! Każdy przecież widzi co innego. Widzeń tyle
ile okienek w autobusie przecież jest!!
- Szybek znaczy...
- I każdy widzi co innego, tylko nikt nie widzi wszystkiego...
- Aaaa, nie... Niektórzy widzą, może jeszcze nie wszystko, bo się
spieszą, ale juz widzą więcej...
- Coś o tym wiem!! Niektórzy widzą, a niektórzy Czują!! Tylko i Aż.
Jak pismo nosem czują...
- Jak pismo nosem Czują to chyba jest o wiele lepiej, tak?
- No ja tam nie wiem...
- A może to na wspak?
- Spokojnie!! Wszystko jest w porządku.
- No a co z tamtym Dziwnym na dole?
- ...
- NIE GMERAĆ. [All- 2003-11-26 Z26/TZ14]
|