Data: 2004-11-23 08:30:14
Temat: Re: ten trzeci
Od: puchaty <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chcę rzucić pl.soc.rodzina w diabły, ale Twoje posty Ten_obcy mnie niestety
powstrzymują:
> Witam;
> 1-szy raz jestem w takiej sytuacji i chciałam sie poprostu wygdać bo i tak
> decyzję musze podjąć sama.
To fakt:-)
Nie chcę tutaj pisać o odpowiedzialności, racjonalnych wyborach,
ponadczasowych wartościach typu przysięga małżeńska... Zdaje mi się, że nie
o to chodzi, gdy mowa o targających nami uczuciach i pragnieniach.
Każdy z nas (lub znakomita większość) potrzebuje akceptacji. W zależności
od tego z czym mamy większy "problem", ta deprywacja daje o sobie znak na
określonej płaszczyźnie. Jedną z podstawowych potrzeb jest akceptacja na
poziomie własnej atrakcyjności - objawiająca się zwykle chęcią bycia
zauważonym przez osobę płci przeciwnej - wiem, to truizmy. Często jednak
się zdarza, że zapominamy o tym, czego właściwie chcemy. Albo inaczej,
nasze pragnienia personifikują się - przybierają postać jakiejś osoby,
która miałaby zaspokoić te potrzeby.
Chcę zwrócić jednak uwagę na pewien IMO fakt. Prawdziwej, całkowitej
akceptacji nie są nam w stanie dać osoby trzecie. Rzekłbym, są po to byśmy
zauważyli gdzie nam czegoś tam brak, ale tego braku _na stałe_ nie są w
stanie wypełnić. Mogą tworzyć pozory, mogą dawać nam znaki - jesteś fajny
facet, jesteś inteligentna babka - ale by to rzeczywiście poczuć musimy w
samych sobie przejść pewien proces. Zwykle mamy tendencję by ślepo ufać tym
znakom - to takie miłe - ktoś się nami interesuje, ktoś nas chce -
zapominając jednocześnie o tym, że problem leży w nas samych - gdzieś tam
zwykle brakuje nam ogólnie mówiąc miłości do samych siebie.
Zmierzam do tego, byś spojrzała na swoje odczucia szerzej. Byś traktując
zaistniałą sytuację jako doświadczenie, uświadomiła sobie, czego Ci
faktycznie brak w tym miejscu swego życia, w którym teraz jesteś. Byś na
koniec doszła do wniosku, że nikt poza Tobą samą nie jest w stanie Ci dać
tego, czego od samej siebie wziąć nie potrafisz. Moja rada - nie bądź
satelitą "zakręcającą się" wokół słońca (kimkolwiek by nie było) skoro sama
masz prawo świecić.
puchaty
|