Strona główna Grupy pl.soc.rodzina moja kolej :(

Grupy

Szukaj w grupach

 

moja kolej :(

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 426


« poprzedni wątek następny wątek »

311. Data: 2004-07-13 09:14:23

Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Sowa" <m...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2lh0rcFckns6U2@uni-berlin.de...
>
> "Jakub Slocki" <j...@s...net.nospam> wrote in message
>
> komus moze
> > przeszkadzac grzebanie w prywatnych rzeczach - nawet przez TZ.
>
> Wspomnij slowa przysiegi malzenskiej.

Ślubuje się tam miłość, wierność i jakieś mityczne posłuszeństwo, oraz że
cię po grobowa deskę nie opuszczę (to znaczy nie ja Ciebie, ale TŻ ;-)).
Nikt nie ślubuje wyrzeczenia się podstawowych norm grzeczności
międzyludzkiej, ani zatracenia się w małżeństwie.

Dużo bardziej rozumiem tłumaczenia Ani, niż Twoje zapędy do traktowania
małżeństwa jak hipisowskiej komuny, gdzie nie ważne czyja spódnica, ważne że
można na swój tyłek założyć.

Sowa


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


312. Data: 2004-07-13 10:32:38

Temat: Re: własne rzeczy
Od: puchaty <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wygląda na to Sowa, że szukając na pl.soc.rodzina wymówek grasz tylko na
zwłokę:

> Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
> news:2lh0rcFckns6U2@uni-berlin.de...
>>
>> "Jakub Slocki" <j...@s...net.nospam> wrote in message
>>
>> komus moze
>>> przeszkadzac grzebanie w prywatnych rzeczach - nawet przez TZ.
>>
>> Wspomnij slowa przysiegi malzenskiej.
>
> Ślubuje się tam miłość, wierność i jakieś mityczne posłuszeństwo, oraz że
> cię po grobowa deskę nie opuszczę (to znaczy nie ja Ciebie, ale TŻ ;-)).

No co Ty. Ja Pyzolowi nic nie ślubowałem

puchaty

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


313. Data: 2004-07-13 10:38:52

Temat: Re: własne rzeczy
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Sowa" <m...@b...pl> napisał w wiadomości
news:cd095e$3d3$1@news.onet.pl...
> [...] Ślubuje się tam miłość, wierność i jakieś mityczne
> posłuszeństwo

A nie uczciwość małżeńską? Pewnie zależy od obrządku... Mnie się w każdym
razie ta uczciwość małżeńska straszliwie podoba.

> oraz że cię po grobowa deskę nie opuszczę [...]

A ja sobie tak czytam... nieuważnie, przyznam... deska... opuszczanie...
znowu monitor do mycia.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


314. Data: 2004-07-13 11:25:04

Temat: Re: własne rzeczy
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <2...@u...de>, n...@s...ca says...
> Wspomnij slowa przysiegi malzenskiej. Mnie sie wydaje,ze zlozenie takowej z
> gory wyklucza "grzebanie". W ten sposob, ze sie nie oskarza o "grzebanie w
> prywatnym swiecie" malzonka, poniewaz pojedyncza prywatnosc, wraz z ta
> przysiega ceduje sie na wspolna.

W przysiedze malzenskiej nie ma "co je Twoje to je moje". Jesli ktos
chce miec pewna sfere prywatnosci w zwiazku to malzenstwo z nazwy czy z
przysiegi tego nie zmienia. Poza tym jesli para zyje bez slubu to juz
jest ok i nie mozna "grzebac"? Tak wiec IMO chybilas.

>
> Klasyczne przerzucanie winy na ofiare.
[...]
> I nie chodzi mi o jakies straszliwe potepienie zdrajcy, ale o przywrocenie
> jasnosci ukladu, tak aby ofiara nie odczuwala dodatkowego upokorzenia jako
> "winna". Bardzo to niehumanitarne.

Nikt nit przerzuca winy na nia. Ktos tu uzyl stwierdzenia ze jest winna
zdrady czy problemow w zwiazku? To zupelnie inny temat - te problemy to
osobna sprawa, a poruszany temat "grzebania" w rzeczach to zupelnie
inna. To co robisz to zaslanianie sie "byciem ofiara".

Zreszta po co teraz tu dywagowac na ten temat, stalo sie i juz.

--
K.
christianity is the most perverted system that ever shone on man -
thomas jefferson

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


315. Data: 2004-07-13 15:43:26

Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:cd08n9$4oe$1@news.onet.pl...
> Dla mnie tak samo - tak samo jak obcemu powiem mu przepraszam jak mu
nadepnę
> na nogę, tak samo jak obcemu uszanuje jego rzeczy.

Chyba mowimy o czyms innym. Mowimy o zadaniu i z o l a cj i od jakiegos
elementu zycia czlowieka, z ktorym tworzymy zwiazek ( ponoc na cale zycie).
Ten "szacunek" jest wymuszony ( o ile, oczywiscie, obie strony nie stawiaja
takich wymagan, ale ja nie wroze dobrze zwiazkowi, ktory zaczyna od obrony
swoich "sfer prywatnych:)

> To normalny człowiek, a to że go kocham i jestem jego żoną nie powoduje,
że
> traktuje go gorzej niż innych.

Nie "gorzej" tylko "inaczej". I nie wiem, czy odmawiajac mu dostepu do
jakiejs sfery swojego zycia, wyswiadczasz mu - i sobie - przysluge.
>
> Telefonu? Jak telefon dzwoni to się go odbiera, i mówi "dzień dobry (imię
i
> nazwisko) wtedy ktoś po drugiej stronie słuchawki wie z kim mówi i ma
> możliwość zdecydowania co powie i czy w ogóle będzie rozmawiać. Poza tym

> różne telefony - domowy owszem jest wspólny, ale są jeszcze telefony
> służbowe, albo po prostu osobiste.

Mowimy o dwojgu ludziach funkcjonujacyh w zwiazku. Mam wrazenie, ze wg
cienie telefon domowy jest wlasnei "sluzbowym"( skoro poza nim, ktos ma
posiadac "prywatny",do ktrego to drugie ma nie miec dostepu. A jesli ten sms
bylby np. czyims wolaniem o pomoc - to tez nie odbierac?)
> Każdy telefon, esemes, list ma swojego odbiorcę, ale i swojego nadawcę -
> nadawcy się więc ów szacunek, nawet jeśli odmawiasz go współmałżonkowi.
Nie
> do Ciebie ma interes, nie musi chcieć z Tobą rozmawiać.

Ale musi brac pod uwage, ze i s t n i ej e. Jezeli sam tego nie rozumie, to
rola wspolmalzonka jest mu to uzmyslowic.
> > Rzeczy mojego ukochanego nie sa "cudze", na litosc boska!
>
> Jak to nie są cudze? Są jego, a Ty nie jesteś nim - dla mnie grzebanie po
> rzeczach męża było by chyba dowodem dla mnie samej, że nie wierzę mu za
> grosz.

Nawet jezeli mialabys jakies powazne podejrzenia ( niekoniecznie o zdrade) ?
Nie wierze. To byloby bardzo nieodpowiedzialne. Ty tez jestes od tego, aby
mu pomoc, jesli wpadnie w tarapaty ( a nie zawsze bedzie chcial sie do tego
przyznac).

O b o j e bedziecie ponosic konsekwencje tych tarapatow ( np. wpadniecie w
powazne dlugi).
> Nie - uważam, że w rodzinie pewna grzeczność i przestrzeganie podstawowych
> norm międzyludzkiego współżycia, powinna być być praktykowana wręcz
mocniej
> niż gdzie indziej. Żeby nie urosły na tym jakieś niewygodne pretensje po
> latach.

A ja uwazam, ze grzecznosc sluzy codziennemu komfortowi, a nie jest
narzedziem do asekurowania sie na "po latach". Nie slyszalam o rozwodzie z
powodu "grzebania", natomiast wiem o wielu tragediach zpowodu "prywatnego
zycia" ktoregos z malzonkow.


> Jaką dodatkową ...
np.taka z kochanka ( kochankiem), dealerem narkotykowym,
pozyczkodawca-rekinem, ze nie wspomne juz o niejakim Andrzeju S., ktory w
swojej "prywatnosci" znalazl miejsce na tysiace zdjec z pornografia
dziecieca.

Ale i tak nie chodzi tu o sprawdzanie i kontrolowanie lecz o wspolnosc zycia
i w miare nie skrzypiacy mechanizm "docierania sie" latami.

Jezeli uzywasz slowa "grzebanie" to oczywiscie, brzmi to brzydko. Ale teraz
odwrocmy role - dlaczego od razu oskarzenie o "grzebanie"? Jezeli ktos
przypadkowo, czy z koniecznosici, cos odkryje, to od razu musi byc
"grzebanie"? Skad taka przesada?

Ja nie "grzebie" po rzeczach mojego najdrozszego, ale wiem, ze mam do nich
pelny dostep. On tez nie jest zainteresowany zawartoscia mojej komody, ale
jezeli np. zabraklo mu skarpetek, a mnie nie ma, to bez problemu moze
zajrzec do niej, czy czasami przez pomylke nie zaplataly sie jakies jego do
niej.



> Sugerujesz że po prawie 10 latach małżeństwa powinniśmy się rozwieść, bo
> szanujemy swoją odrębność więc to małżeństwo jest tym samym do bani i nie
> wiemy o co w tym wszystkim chodzi? :)

Nie przesadzaj. Nie wierze, aby w ciagu tych 10 lat nie bylo sytuacji,
abys, najzwyczajniej z koniecznosci, nie musiala "pogrzebac' w jego
rzeczach, ale, oczywiscie, jest to mozliwe.

Mysle,ze czas abysmy podpisaly protokol rozbieznosci i na tym skonczyly -
ok?:)

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


316. Data: 2004-07-13 15:46:33

Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:cd095e$3d3$1@news.onet.pl...
> Dużo bardziej rozumiem tłumaczenia Ani, niż Twoje zapędy do traktowania
> małżeństwa jak hipisowskiej komuny, gdzie nie ważne czyja spódnica, ważne
że
> można na swój tyłek założyć.

Nie sadze, aby uzywanie tego typu przesady bylo wlasciwa metoda na
prowadzenie rozmowy.

Dziwne, tylko, jak chetnie powolujesz sie na grzecznosc, ale - jak widac - i
w tym temacie mamy odmienne zapatrywania. Coz - bywa.

EOT

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


317. Data: 2004-07-13 16:01:57

Temat: Re: moja kolej :(
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

=sve@na= wrote:

> Dzieki, krys.

Nie ma za co, po prostu nie staram się czytać między wierszami.

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


318. Data: 2004-07-13 16:07:06

Temat: Re: moja kolej :(
Od: krys <k...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek wrote:


>
> Ale pomyśl i odpowiedz sobie co byś zrobiła gdyby nic się nie zmieniało?

Ja cierpliwa jestem. I z siłami wuyższymi nie mam zwyczaju walczyć.

> A on tylko by burczał że musi pracować?
> A gdyby taki stan trwał dłużej ?

Mój mąż nie burczy. Ja się nie obrażam, że musi pracować. Jeśli mogę, to
pomagam. Jak nie, pozwalam mu posiedzieć w jaskini, aż mu przejdzie.

> Gdyby Twoje słowa nie skutkowały ?

Nie ma takiej możliwości. Nie przy takim układzie charakterów, jaki sobie
dobraliśmy.

>> Prawda w oczy kole?
>
> Prawda o kim o mnie ?

Sam sobie odpowiedz, dlaczego słowa sveany tak Cię ubodły.
>
> Wstałem dzis o 4:00 do domu wrócę okooło 23:30 wiec nie mam czasu na
> gazetki.

??

--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło"

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


319. Data: 2004-07-13 16:15:28

Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Jakub Słocki" <j...@s...net.nospam> wrote in message

> W przysiedze malzenskiej nie ma "co je Twoje to je moje". Jesli ktos
> chce miec pewna sfere prywatnosci w zwiazku to malzenstwo z nazwy czy z
> przysiegi tego nie zmienia. Poza tym jesli para zyje bez slubu to juz
> jest ok i nie mozna "grzebac"? Tak wiec IMO chybilas.

Nie chybilam, bo akurat zyje bez slubu. Powolalam sie na przysiege, bo
zawsze decydujac sie na zycie z kims, do czegos sie zobowiazujemy. Jednym
potrzebny na to papier, innym nie. Slowa przysiegi tez ludzie sobie moga
sami dobierac.

Generalnie mowiac, zobowiazanie to dotyczy trwania i rozbudowywania
wspolnoty, opartej na milosci, szacunku i wzajemnej uczciwosci. "To drugie"
ma byc w zyciu oparciem. Aby byc oparciem skutecznym, trzeba miec dostep do
informacji.

Jezeli chodzi o to "co je moje", to np. w przypadku rozwodu, jest oczywiste,
ze wszystko bylo "nasze" ( o ile nie podpisano zastrzezenia przedslubnego o
aktywach przedmalzenskich).

Wyobrazasz sobie, aby np. przy rozwodzie maz stwierdzil, ze samochod jest
"jego prywatny" i nie bedzi e sie nim dzielil? Pomysl - gdyby Ania sie
rozwodzila, ten nieszczesny telefon bylby obiektem podzialu!

Samochod, pralka i chusteczki do nosa - jakze tutaj latwo zrozumiec
wspolnote, a jak trudno pojac ja jesli chodzi o sprawy glebsze, za to jakby
istotniejsze.
Ktos tu uzyl stwierdzenia ze jest winna
> zdrady czy problemow w zwiazku? To zupelnie inny temat - te problemy to
> osobna sprawa, a poruszany temat "grzebania" w rzeczach to zupelnie
> inna. To co robisz to zaslanianie sie "byciem ofiara".

Nie zatrzymalabym sie przy temacie "grzebiania" gdyby Ania nie zaczela sie z
niego tlumaczyc. Tak, jak zostal przedstawiony byl atakiem, silnie i
logicznie zwiazanym z tematem zasadniczym ( "To ja mu sie nie dziwie!").
Tlumaczenia Ani uswiadomily mi,ze ona sama czuje sie nie w porzadku, potem
napisala, ze przeprosila. Ciekawam, czy wyszlo to od niej samej ( moze pod
wplywem tutejszych uwag), czy tez jej maz to zarzucil.

Moim zdaniem, zaufanie nie polega na tym,ze sie "nie grzebie" ale na tym, ze
jak sie "pogrzebalo" ( bo, bywa, ze trzeba) to sie nie robi z tego wielkiego
halo i powodu do atakow, czy przeprosin. W zwiazku powinna byc jasnosc
dostepu do partnera, takze do jego "prywatnosci". No, ale wtedy prywatnosc
praktycznie nie istnieje i wracamy do punktu wyjscia:)

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


320. Data: 2004-07-13 16:18:32

Temat: Re: własne rzeczy
Od: "Pyzol" <n...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:cd08tc$gvi$1@news.onet.pl...
> Temu dla mnie patologią jest grzebanie w cudzych rzeczach i traktowanie
męża
> jak osoby pośledniejszego sortu, co to można mu pogrzebać po kieszeniach,
> przeczytać esemesy do niego i takie tam.

Przy takim ustawieniu sprawy,to - zgadzam sie,to patologia.

Ale od dostepu do" grzebania" jest jeszcze daleka droga. Ja mowie o
dostepie, a ten,"grzebanie" z litery wyklucza i nie stwarza okazji do
pojawienia sie problemow o "grzebanie".

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 31 . [ 32 ] . 33 ... 40 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Slub kuzyna
PRZEPRASZAM ZA RODZICOW !!!.
Klamca
do Kaśki!
Rozwód

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »