« poprzedni wątek | następny wątek » |
331. Data: 2004-07-13 17:57:00
Temat: Re: własne rzeczyUżytkownik puchaty napisał:
>>>Literówk"ą" zrobiłaś :-)
>>
>>A Ty zaraz mieszasz w to podświadomość, co?
>
>
> A skąd!
>
> podpucha(ty) ;-)
Już ja Cię znam (sama mieszam?) ;)
Eulalka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
332. Data: 2004-07-13 18:49:02
Temat: Re: własne rzeczy
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2lie8vFd3hioU1@uni-berlin.de...
> > Dla mnie tak samo - tak samo jak obcemu powiem mu przepraszam jak mu
> nadepnę
> > na nogę, tak samo jak obcemu uszanuje jego rzeczy.
>
> Chyba mowimy o czyms innym. Mowimy o zadaniu i z o l a cj i od
jakiegos
> elementu zycia czlowieka, z ktorym tworzymy zwiazek ( ponoc na cale
zycie).
Nie izolacji a szacunku do jego odrębności.
Nawet maleńkie całkiem dzieci potrzebują jej, co dopiero dorosły człowiek.
> Ten "szacunek" jest wymuszony ( o ile, oczywiscie, obie strony nie
stawiaja
> takich wymagan, ale ja nie wroze dobrze zwiazkowi, ktory zaczyna od obrony
> swoich "sfer prywatnych:)
A czemu w jednym zdaniu i akceptujesz "o ile" i "nie wróżysz"? Zdecyduj się.
Zresztą nie rozumiem czemu związek miał by się popsuć bo małżonkowie szanują
swoje potrzeby ?
> Nie "gorzej" tylko "inaczej". I nie wiem, czy odmawiajac mu dostepu do
> jakiejs sfery swojego zycia, wyswiadczasz mu - i sobie - przysluge.
Tak wyświadczam - pozwalam mu i sobie na odrobinę intymności.
> Mowimy o dwojgu ludziach funkcjonujacyh w zwiazku. Mam wrazenie, ze wg
> cienie telefon domowy jest wlasnei "sluzbowym"( skoro poza nim, ktos ma
> posiadac "prywatny",do ktrego to drugie ma nie miec dostepu.
A czemu ma nie posiadać? Mamy się mordować z jednym telefonem w imię jakiejś
współwłasności rzeczy?
Przecież nie siedzimy razem cały dzień - pracujemy, wychodzimy z domu itp.
A jesli ten sms
> bylby np. czyims wolaniem o pomoc - to tez nie odbierac?)
Nie odbierać esemesów nie do siebie.Żadne tłumaczenia nie zmieniają faktu,
że nie były do nas - nawet takie - "a bo ja myślałam, że to niedoszły
samobójca esemesuje". Mam nadzieję, że czujesz absurd takiego tłumaczenia.
> Ale musi brac pod uwage, ze i s t n i ej e. Jezeli sam tego nie rozumie,
to
> rola wspolmalzonka jest mu to uzmysłowić.
Nie bardzo rozumiem. A po co jakimś ludziom ta informacja?
Z góry zakładasz że czyhaja na Twojego męża, żeby go uwieść i zbałamucić?
Jak dzwonie do faceta z drukarni żeby zapytać o cenę druku na cos tam, to co
mnie to obchodzi czy odbiera jego żona, matka, kochanka czy sekretarka i czy
on je w ogóle ma? Do niego mam interes.
> Nawet jezeli mialabys jakies powazne podejrzenia ( niekoniecznie o zdrade)
?
> Nie wierze. To byloby bardzo nieodpowiedzialne. Ty tez jestes od tego, aby
> mu pomoc, jesli wpadnie w tarapaty ( a nie zawsze bedzie chcial sie do
tego
> przyznac).
Nie uważam, abym musiała czuwać nad postępowaniem dorosłego faceta. Jest
dorosły, poważny, wie co robi i jakie są czego konsekwencje.
Jeśli komuś w takiej sytuacji chciała bym pomóc, to samej sobie. Na pewno
nie mam zamiaru robić z siebie męczennicy i grzebać mu po kieszeniach, żeby
uprzedzić fakty. Ufam mu po prostu, nie potrzebuję więc szukać okazji do
przetrzepania kieszeni i torby.
> O b o j e bedziecie ponosic konsekwencje tych tarapatow ( np. wpadniecie
w
> powazne dlugi).
Litości!
> A ja uwazam, ze grzecznosc sluzy codziennemu komfortowi, a nie jest
> narzedziem do asekurowania sie na "po latach".
No właśnie - codziennemu komfortowi - chcę mięć ten komfort na codzień, i
sama tez staram się domownikom go zapewnić.
Nie slyszalam o rozwodzie z
> powodu "grzebania", natomiast wiem o wielu tragediach zpowodu "prywatnego
> zycia" ktoregos z malzonkow.
A ja wręcz przeciwnie. Nie słyszałam, żeby ktos się rozwiódł bo mu
współmałżonek po kieszeniach nie grzebie, za to słyszałam o rozwodach z
powodu nadmiernie krótko trzymanej smyczy i nagminnej infiltracji.
> Jezeli uzywasz slowa "grzebanie" to oczywiscie, brzmi to brzydko.
Wiesz, ja lubie nazywać rzeczy po imieniu, nawet jak nie jest zbyt ładne.
Życie jest w tedy o wiele prostsze i łatwiej sie porozumieć.
Ale teraz
> odwrocmy role - dlaczego od razu oskarzenie o "grzebanie"? Jezeli ktos
> przypadkowo, czy z koniecznosici, cos odkryje, to od razu musi byc
> "grzebanie"? Skad taka przesada?
Jak ktoś drugi coś zostawia na wierzchu, to nie jest to przypadek tylko
chęć pokrętnego poinformowania o czymś, no i nie ma grzebania.
>
> Ja nie "grzebie" po rzeczach mojego najdrozszego, ale wiem, ze mam do nich
> pelny dostep. On tez nie jest zainteresowany zawartoscia mojej komody, ale
> jezeli np. zabraklo mu skarpetek, a mnie nie ma, to bez problemu moze
> zajrzec do niej, czy czasami przez pomylke nie zaplataly sie jakies jego
do
> niej.
Wiesz , ja pisałam o konkretnych sprawach, rzeczach które są osobiste -
torebka, korespondencja, ew. jakieś wyraźnie zastrzeżone że własne szuflady
czy cos takiego.
A nie o rzeczach codziennego użytku.
> Nie przesadzaj. Nie wierze, aby w ciagu tych 10 lat nie bylo sytuacji,
> abys, najzwyczajniej z koniecznosci, nie musiala "pogrzebac' w jego
> rzeczach, ale, oczywiscie, jest to możliwe.
Nie przypominam sobie abym musiała to zrobić.
Zawsze mam okazję zapytać czy mogę skorzystać z jego portfela bo w moim się
skończyły pieniądze, czy mógłby cos wyjąć ze swojej torby o ile to tam ma
itp. I z wzajemnością.
> Mysle,ze czas abysmy podpisaly protokol rozbieznosci i na tym skonczyly -
> ok?:)
OK.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
333. Data: 2004-07-13 18:51:08
Temat: Re: własne rzeczy
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2lig19Fcvp0aU1@uni-berlin.de...
> Nie sadze, aby uzywanie tego typu przesady bylo wlasciwa metoda na
> prowadzenie rozmowy.
No sorry Winnetou, ale to nie ja wyjechałam z tą "patologią".
> Dziwne, tylko, jak chetnie powolujesz sie na grzecznosc, ale - jak widac -
i
> w tym temacie mamy odmienne zapatrywania. Coz - bywa.
Tak, tak jak zwykle bywa, każdemu się wydaje, że jest najlepiej wychowany na
świecie. :-)
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
334. Data: 2004-07-13 18:55:27
Temat: Re: własne rzeczy
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2ligaqFdcetmU1@uni-berlin.de...
> Generalnie mowiac, zobowiazanie to dotyczy trwania i rozbudowywania
> wspolnoty, opartej na milosci, szacunku i wzajemnej uczciwosci. "To
drugie"
> ma byc w zyciu oparciem. Aby byc oparciem skutecznym, trzeba miec dostep
do
> informacji.
Do informacji uczciwie zdobywanych jak mniemam?
Czyli informacje zdobywane na zasadzie sprawdzania TŻa na każdym kroku czyli
oczywisty brak zaufania ma się do tego co napisałaś nijak. Szacunkiem też
jakoś nie ten tego w takim wypadku. :->
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
335. Data: 2004-07-13 19:00:57
Temat: Re: własne rzeczy
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w wiadomości
news:2ligarFdcetmU2@uni-berlin.de...
> Ale od dostepu do" grzebania" jest jeszcze daleka droga. Ja mowie o
> dostepie, a ten,"grzebanie" z litery wyklucza i nie stwarza okazji do
> pojawienia sie problemow o "grzebanie".
Dla mnie to odpuszczenie samemu sobie.
Owszem, mogę pójść i rozłożyć torbę męża na części pierwsze, mogę czytać
jego smsy, listy itp.
Nic nie jest "oficjalnie" zakazane.
Ale jak dla mnie, było by to niesmaczne, niegrzeczne i jakoś tak ogólnie
żenujące po prostu.
Chyba bym się tego dłuuugo wstydziła sama przed sobą.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
336. Data: 2004-07-13 19:07:36
Temat: Re: własne rzeczy
Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cd14qt$1ac$1@news.onet.pl...
> pogranicza
> dyskusji akademickich.
Bo właśnie prowadzimuy taka dyskusję - specjalnie zmieniłam watek i wyrażnie
odcięłam sie od problemu Ani w którymś z pierwszych postów.
>
> Moim zdaniem prawie wszyscy zrobili by tak samo, nawet jeśli dziś napisza
że
> jest inaczej.
> To wystarczy wyobrazić sobie nocną decyzję ktoś przysyla sms nocą to musi
> być coś ważnego.
Temu napisałam że rozumiem że zrobiła tak jak zrobiła, ale rozumiem też, że
się tłumaczy skoro wyszło że to nie było do niej (mimo całej dalszej
historii).
I dużo bardziej rozumiem jej reakcję, niż takie ogólne założenie, że
współmałżonek nie powinien mieć możliwości posiadania jakichś własnych sfer
życia. rzeczy. Bo i tak każdy je posiada, a tak sobie myślę, że im bardziej
drugą osobę się kontroluje, tym głębiej owe sfery będą schowane.
Sowa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
337. Data: 2004-07-13 19:39:33
Temat: Re: własne rzeczyUżytkownik Sowa napisał:
> a tak sobie myślę, że im bardziej
> drugą osobę się kontroluje, tym głębiej owe sfery będą schowane.
Hm.... może to moja skorpionia natura..... ja sama przed sobą pewne
sfery chowam ;)
Eulalka OFFtopicznie ;)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
338. Data: 2004-07-13 19:40:07
Temat: Re: własne rzeczyWyczytalem w <2...@u...de>, ze n...@s...ca
twierdzi...
|Nie chybilam, bo akurat zyje bez slubu.
Chybilas, bo nic zniej nie wynika takiego co usprawiedliwialoby
"grzebanie".
|Generalnie mowiac, zobowiazanie to dotyczy trwania i rozbudowywania
|wspolnoty, opartej na milosci, szacunku i wzajemnej uczciwosci. "To drugie"
|ma byc w zyciu oparciem. Aby byc oparciem skutecznym, trzeba miec dostep do
|informacji.
Taaa, co jeszcze? aby bylo w zyciu oparciem nie trzeba dostepu do
informacji tylko zrozumienie, szczerosc i uczciwosc. A to nie wymaga
bezwzglednego podporzadkowania sie, np w postaci przegladania rzeczy.
|Jezeli chodzi o to "co je moje", to np. w przypadku rozwodu, jest oczywiste,
|ze wszystko bylo "nasze" ( o ile nie podpisano zastrzezenia przedslubnego o
|aktywach przedmalzenskich).
sie naucz, bo sie mylisz...
|rozwodzila, ten nieszczesny telefon bylby obiektem podzialu!
chyba ze jest np. sluzbowy, lub kupiony przed slubem. Wiecej sie nie
znam wiec nie bede dywagowal.
|Tlumaczenia Ani uswiadomily mi,ze ona sama czuje sie nie w porzadku, potem
|napisala, ze przeprosila. Ciekawam, czy wyszlo to od niej samej ( moze pod
|wplywem tutejszych uwag), czy tez jej maz to zarzucil.
pomimo tego swinstwa, ktore zrobil moglby jej to zarzucic.
|Moim zdaniem, zaufanie nie polega na tym,ze sie "nie grzebie" ale na tym, ze
|jak sie "pogrzebalo" ( bo, bywa, ze trzeba) to sie nie robi z tego wielkiego
a moim zdaniem zaufanie polega rowniez na tym ze grzebie sie po
przyzwoleniu.
|dostepu do partnera, takze do jego "prywatnosci". No, ale wtedy prywatnosc
|praktycznie nie istnieje i wracamy do punktu wyjscia:)
Tylko jesli obie strony sie na to zgadzaja.
--
K.
christianity is the most perverted system that ever shone on man -
thomas jefferson
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
339. Data: 2004-07-13 19:58:35
Temat: Re: własne rzeczy
"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:cd1aus$agn$1@news.onet.pl...
> Tak, tak jak zwykle bywa, każdemu się wydaje, że jest najlepiej wychowany
na
> świecie. :-)
Ja bynajmniej tak nie mam. Wprawdzie wyglada na to, ze nasze poglady na
wychowanie sa rozne, ale nie aspiruje do tytulu osoby najlepiej wychowanej
na swiecie.
Po prostu, twoje uciekanie sie do przykladow skrajnych, nalezy do zabiegow
erystycznych, niezbyt uczciwych wobec rozmowcy. Przekladanie mojego pojecia
wspolnoty partnerskiej dwojga ludzi na wspolne spodniczki na "swoim tylku"
.... sorry - Piotrek nie nosi spodniczek,a nawet gdyby nosil, bylyby dla
mnie duzo za duze. ;)
Przesadzilas i tyle. I jeszcze do tego robisz sie agresywna - na co wskazuje
coraz mniej parlamentarne slownictwo, do jakiego sie uciekasz.
Po co?
Dlaczego?
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
340. Data: 2004-07-13 20:02:59
Temat: Re: własne rzeczy
"Sowa" <m...@b...pl> wrote in message
news:cd1btq$60f$1@news.onet.pl...
specjalnie zmieniłam watek i wyrażnie
> odcięłam sie od problemu Ani w którymś z pierwszych postów.
Przepraszam, w kwestii formalnej: nie zmienilas watku tylko jego tytul. Nie
jest to praktyka zgodna z duchem netykiety ( tak nawiasem mowiac).
Kaska
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |