Strona główna Grupy pl.soc.rodzina [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra

Grupy

Szukaj w grupach

 

[z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 282


« poprzedni wątek następny wątek »

271. Data: 2003-06-26 08:59:15

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T—] chandra
Od: "j...@j...biz" <j...@j...biz> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 20 Jun 2003 10:43:16 +0200, "kolorowa" <v...@i...pl>
wrote:

>
>Uzytkownik <j...@j...biz> napisal w wiadomosci
>news:7n44fv49r4ur8mmlv48mufub1i5up1npr9@4ax.com...
>| On Thu, 19 Jun 2003 21:27:37 +0200, "kolorowa" <v...@i...pl>
>| wrote:
>|
>| >Uzytkownik <j...@j...biz> napisal w wiadomosci
>| >news:69v3fv09b8nvfi3k0b1o0j9v30qh2vsugf@4ax.com...
>| >| Tylko prosze powiedz mi, dlaczego ty i inni (moze oprocz Z. Boczka
>| >| czy Nixe) nie reagowali na bzdurne oskarzenia boniedydy (sciagajace
>| >| zreszta dyskusje na tory "a bo faceci tacy" zamiast naprawde
>| >| zajmujacego wyzalenia sie tej kobiety,
>|
>| >I mówisz, ze jak? Ze nie podoba Ci sie przypisywanie jakichs okreslonych
>| >cech calej plci?;)))
>|
>| Nie, nie podoba mi sie.
>
>Znaczy nie podoba Ci sie wlasne zachowanie?;))

Znaczy nie podoba mi sie twoje zachowanie (przeinaczanie, naciaganie)
i zachowanie boniedydy (oskarzenia bezpodstawne, niezyczliwe,
domniemujace wine w przypadku mezczyzn mimo braku danych i
domniemujace niewinnosc w przypadku kobiet mimo braku danych).

>Aaa, wreszcie zajarzylam,

Aaa, wreszczie sobie pouprawialas retoryczke dla dzieci.

>skad te nerwowe odpowiedzi. Skoro znasz pojecie "projekcji" (którego
>definicje IMO chyba inaczej zrozumielismy), to pewnie znasz tez zasade, ze w
>innych najbardziej denerwuje nas to, czego nie lubimy w nas samych;))

Znowu retoryczka.

>Mozna by z np. boniedydy czy z ciebie
>| wyciagnac generalizacje nt. pewnych zachowan kobiet, ale
>| to byloby _niereprezentatywne_, wiec tego nie zrobie. Inaczej
>| niz boniedydy, czy do pewnego stopnia ty.

>Ze inaczej niz ja, to z radoscia sie zgodze;)) Z nieklamanym zdumieniem
>czytam jednak, ze "wyciagam generalizacje nt. pewnych zachowan kobiet"

Mezczyzn, znowu w dziecinny sposob krecisz.

>czy
>jakiejkolwiek innej plci;)) Z tego, co wiem, to przypisanie mi tej czynnosci
>nazywa sie wlasnie projekcja;)))
> Z jeszcze wiekszym zdumieniem dowiaduje sie, ze Ty tego nie robisz.

Staram sie nie robic _wyciagania bezpodstawnych wnioskow_ (np.
domniemywania winy meza przez boniedydy). Uogolnien, generalizacji
nie unikam.

>Szczególnie, ze wciaz widoczne sa Twoje wypowiedzi typu: "Miejze troche tej
>oslawionej kobiecej
>empatii i zrozum, ze dla faceta takie rzeczy same w sobie
>generalnie nie maja zadnego znaczenia albo bardzo slabe
>znaczenie."

Jak akurat w danym momencie jest wygodnie, to kobiety nie maja
problemu z pochwaleniem sie swoja "kobieca empatia" (uogolnienie!
uogolnienie!). Kiedy nie pasuje, np. w tym przypadku, rownie wygodnie
o niej zapominaja.




===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


272. Data: 2003-06-26 08:59:16

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgl?dem T?] chandra
Od: "j...@j...biz" <j...@j...biz> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 19 Jun 2003 21:26:39 +0200, "kolorowa" <v...@i...pl>
wrote:

>Chyba nikt z dyskutantów nie sadzi, zeby chodzilo o prezent. Z takiego
>powodu to dzieci placza, a nie dorosli. IMO chodzi o to, ze Justsingle
>zaczyna watpic czy facetowi faktycznie na niej zalezy, skoro nawet na te
>trzydziestke sie nie wysilil.

Jesli TO (okazjonalny prezent) ma byc podstawowym albo bardzo
waznym wyznacznikiem tego, czy facetowi zalezy na kobiecie,
to lepiej trzymac sie z dala od takich kobiet.

Moja matka jakis czas temu zetknela sie z taka: czterdziestoletnia
pani docent (niemezata), z ktora moja mama cos akurat wspolnie
zalatwiala, pozalila sie, ze jej adorator (konkubin) jakos nic na
Walentynki nie zalatwil (nie pomne dokladnie, ale chodzilo chyba
o jakas laurke czy kartke).

Mama popatrzyla na nia okraglymi oczami: lat czterdziesci
pare, a pani zachowuje sie jak nastolatka.

>Nie bardzo natomiast rozumiem, dlaczego "trzydziestka" mialaby byc
>okolicznoscia dramatyczna i bylabym wdzieczna za wyjasnienie.

Czytaj uchem a nie brzuchem (wyrywkowo, jak ty to zdaje sie lubisz),
napisalem, o ile pamietam, ze OKOLICZNOSCI sa TROCHE
dramatyczne (a nie sama "trzydziestka"), bo trzydziestka to wiek,
w ktorym juz jesli ma sie za soba troche stazu malzenskiego i ew.
szukanie innego zwiazku w takiej sytuacji nie jest tak latwe czy
wolne od konsekwencji, jak zerwanie z chlopakiem w wieku lat
osiemnastu; jest to jakas "cezura" (dla wielu ludzi, nie dla
wszystkich - odwalic sie tam), wino, placz zamiast swietowania, maz,
byc moze kryzys w malzenstwie, ktore w domysle wiele lat ma miec
przed soba.

Jesli chcesz klamac i naciagac szczegoly tak, zeby znieksztalcic
caly "obraz" problemu, to po co piszesz.




===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


273. Data: 2003-06-26 08:59:17

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandra
Od: "j...@j...biz" <j...@j...biz> szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 20 Jun 2003 09:48:21 +0200, "boniedydy"
<b...@z...pl> wrote:

>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news:
>> On Thu, 19 Jun 2003 14:28:24 +0200, "boniedydy"
>> <b...@z...pl> wrote:
>
>> Wole polemizowac z takimi jak ty.
>
>Z zadowoleniem witam poczatek przejscia z argumentow ad personam na
>polemikę.
>
>> No wiesz, za?o?y?am, ?e ju? dawno mu to powiedzia?a, i to nie raz,
>> wi?c
>> powinien pami?ta?. Je?li jednak nie powiedzia?a, a w towarzystwie m?z
>> nie
>> mia? jeszcze okazji tego zobaczy?, to faktycznie najwyzszy czas, ?eby
>> nadrobi? zaleg?o?ci komunikacyjne.
>> --
>> (znaczy - maz domyslnie, z definicji musi miec "zaleglosci
>> komunikacyjne" - a nie akurat kobieta, ktora jak sama pisze,
>> na prezent niezbyt odpowiedni w jej mniemaniu zalewa
>> sie lzami przez kilka godzin - w domysle, z definicji sytuacja raczej
>> jest "winny jest maz" niz "istnieje problem w malzenstwie
>> niekoniecznie zawiniony przez kogokolwiek").

>No i tu jest doskonaly przykład na to, jak dorabiasz mi rzeczy, których nie
>napisałam, a następnie oskarżasz mnie z tego powodu o nastawienie
>antymęskie. Nie napisałam "najwyższy czas, żeby nadrobił [mąż] zaległosci
>komunikacyjne", tylko "najwyższy czas, zeby nadrobić zaległości
>komunikacyjne" - ponieważ są zapewne obustronne. Przeczytaj dokładnie resztę
>moich postów, a jestem pewna, że znajdziesz inne miejsca, w których podobnie
>(nieświadomie, jak mniemam) przekłamałeś to, co pisałam.

Ja natomiast nie mam az takiej sklerozy, zeby nie moc wyciagnac
wnioskow: kiedy cos jest nie tak, obwiniasz meza nawet przy
niekompletnych danych, przy rownie niekompletnych danych w
przypadku kobiety:

- nie mial "dosc empatii" w stosunku do partnerki (super to w ogole
brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos "partnera";
jezyk odzwierciedla taka polityke plci, jak ktos uzywa takiego
okreslenia w stosunku do drugiej osoby, a z jakiegos powodu
robia to glownie luznie zdefiniowane "wyzwolone kobiety", to
lepiej trzymac sie od takich z daleka) - domyslnie to on ma
miec te empatie, ona nie musi miec empatii w stosunku do niego i jego
nieudanego prezentu - DOMYSLNIE on jest winny, chociaz brak
jest wielu istotnych szczegolow i gdyby z nim porozmawiac pewnie
dostaloby sie inny obrazek sytuacji (podejrzewam, ze kompletnie
inny).

- domyslnie, to on ma natychmiast zajac sie jej problemem,
chociaz wcale nie jest jasne, czy mozna do kogos podchodzic
w takim stanie (do wielu kobiet w mojej dalszej rodzinie nie
mozna po prostu wtedy podchodzic, trzeba odczekac i
dac sie wyplakac). Nie jest w ogole jasne, czy on potrafi po
prostu radzic sobie z jej emocjami: jest wielu ludzi, zwlaszcza
mezczyzn (uogolnienie! generalizacja!), ktorzy generalnie
sa mniej emocjonalni (znowu!) i po prostu nie wiedza, co z tym
calym fantem zrobic: jak podejsc, o co wlasciwie chodzi (przyznam,
ze mnie taka sytuacja wprowadzilaby w stan oslupienia -- po
prostu jeden wielki znak zapytania, o co jej wlasciwie chodzi
i co z tym zrobic). Moze on rano poszedl do pracy, w tym momencie
justsingle napisala posting (w ogole nie ma danych o tym,
czy lub jak oni potem o tym rozmawiali), a dopiero potem
nastapilo jakies "pranie brudow". Ale DOMYSLNIE boniedydy
juz grzmi o facecie, ktory przejawia "elementarny brak zainteresowania
sie partnerem" czy jakos tak. Ma sie natychmiast zainteresowac!
Bo jak nie, to boniedydy pogrozi paluszkiem!

- generalnie postawa, ze tego typu prezenty i podobne "skakanie
przez obrecz" to psi obowiazek meza, a nawet jak sie wysilil
albo niezbyt wysilil i nie wyszlo, to do d.... taki maz. Kobiecie
ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
dostrzec.

W ogole z niemal wszystkich twoich postingow przebija mizandria
i zacietrzewienie, co tutaj nie jest tylko moja obserwacja. (z
postingow HS nie, u niej tylko postawa roszczeniowa pod wzgledem
tych cholernych prezentow).

>Ale nie
>> oszukuj, ze tak nie jest, inaczej sporo osob nie polemizowaloby
>> z toba (Nixe, Zboczek, etc). Jedzie od ciebie niechecia/pretensjami
>> do mezczyzn na kilometr.
>
>Jeśli wyciągnąłeś taki wniosek na podstwie uważnej lektury moich postów, to
>gratuluję.

Dziekuje, i podtrzymuje swoje wnioski. Na pewno z tych postingow
przebijaja: 1. pretensje 2. postawa roszczeniowa wobec mezczyzn,
w najlepszym wypadku "rozliczajaca sie" z mezczyznami/mezczyzna,
jak dawny ekonom.

Mozliwe, ze takie zwiazki funkcjonuja: w koncu jest wiele zwiazkow,
nawet zlych, ktore paradoksalnie trwaja. Tylko, ze ja (i mysle,
ze wielu normalnych facetow) raczej wolaloby byc samemu niz
w takim zwiazku. To jest chore.

>A z Nixe dyskutowałam, ponieważ dodawała do początkowego postu
>swoje założenia i twierdziła, że nic nie dodaje.

Tak jakbys ty tego nie robila (powyzej).


>(super,
>> swietnie - od razu mam ochote sprobowac pamietac o urodzinach mojej
>> dziewczyny, zamiast wyrazu milosci cos jak szorowanie podlog, sama
>> radosc), bo pamieta, ze placi rachunki
>
>Nie. Z płaceniem rachunków chodziło o to, że kobieta nie jest biologicznie
>niezdolna do pamiętania o tym, jak to był uprzejmy zasugerwać któryś z panów
>na liscie.

O ile pamietam, byl to GJ, ktory wskazal (moim zdaniem slusznie), i
czesciowo zartobliwie, ze kobiety tez czesto przejawiaja tego typu
"zapominanie", analogiczne do opisywanego "zapominania przez
mezczyzn".

Jezeli ktos do tego doklada jakies argumenty "biologiczne" czy
"socjobiologiczne", to jego prawo przeciez miec taki poglad.

>(a jak sprobuje zasugerowac
>> ktos, ze boniedydy ma jakies obowiazki, to wyladuje w rurze
>> kanalizacyjnej).
>
>Nie. Jak partner spróbuje _wymagac_ czegoś ode mnie. Wymagać i egzekwowac. I
>jeszcze uściślając, nie natychmiast po spróbowaniu, ale jeśliby tego rodzaju
>zachowanie wykazywało tendencję do utrwalania się.

W takim razie p a r t n e r przy najblizszych pretensjach nt. prezentu
powinien p a r t n e r k e w razie pretensji wyrzucic za drzwi. W
koncu za "wymaganie i ew. egzekwowanie" obowiazkow nalezy sie
"wyladowanie w rurze kanalizacyjnej". Tu jest dobry przyklad tych
pretensji i postawy roszczeniowej: jezeli maz sprobuje czegos wymagac
od zony, to laduje w tym milym miejscu; jezeli zona ma pretensje
czy zal do meza o niedbaly prezent, to tenze ma obowiazek odsunac
na bok swoje odczucia i zajac sie zona.

>Nie oznacza to, że nie
>mam żadnych obowiązków.

W takim razie prezent w odpowiedniej sytuacji (rocznica) jest jakims
obowiazkiem: to jedyna mozliwosc zinterpretowania prezentu w
zwiazku, jaka pozostaje (bo jak nie, to pretensje - tak samo jak za
niezaplacenie rachunku, ktorego zaplacenie jest przeciez jakims
obowiazkiem). Nb. jest to zgodne z postawa HS (z ktora podobno
sie generalnie zgadzasz), ktora uwaza sam fakt dania prezentu za
"zero na skali", tak samo, jak mozna by oczekiwac, ze placenie
rachunkow jest norma. Obowiazek, nie dar.

Mowilem, jak szorowanie podlog.

>Oznacza to, że w związku nie ma pana i władcy.

Pana i wladcy nie, ale czyjas postawa przewaza i to
ta osoba podejmuje decyzje. De facto rzadzi albo
maz, albo zona, i tyle.

>Ja od
>partnera nie wymagam (mogę go najwyżej o coś prosić) i nie życzę sobie, żeby
>on ode mnie też czegoś wymagał - i tak jest. Związek opiera sie na
>dobrowolności.

Taki uklad generalnie wyglada mi bardziej jak firma niz malzenstwo czy
relacja dwojga kochajacych sie ludzi.

>Nawet jak zapamieta i przyniesie wino zamiast
>> czegos tam, to tez winny, bo nie utrafil w niewypowiedziane
>> preferencje

>Zazwyczaj, jak napisała już Sowa, to, czy ktoś jest pijący, czy nie pijący,
>zauważa się w związku dosyć szybko. Justsingle zdążyła już mieć dziecko ze
>swoim mężem, więc nie jest to małżeństwo o stażu 2-miesięcznym. Nie dotyczy
>więc to utrafienia w niewypowiedziane preferencje.

Dotyczy, bo z tego co pamietam, justsingle nie jest abstynentka, tylko
pije rzadko i OKAZJONALNIE. Twoje wlasne slowa: "Nie sądzę. Napisała
wyraźnie: "ja z tych pijących inaczej - raz do roku lampka szampana,
czy kilka łyków piwa"."

>No, chyba że nigdzie ze
>sobą nie wychodzili razem od początku i nie było żadnej okazji, żeby się
>zetknęli z alkoholem i by wyniknął problem picia-niepicia.
>
>(wniosek: jakby "obmyslil z wystarczajaca iloscia
>> trudu, to wydedukowalby preferencje"). Jak cos jest zle, domyslnie
>> winny jest maz/chlopak (to ma nawet nazwe w psychologii -
>> projekcja).
>
>Oj, coś wyprojektowałeś na mnie, jak widzę.

Nie, nie pomne w ktorym dokladnie poscie, ale bylo pare
razy cos w stylu "moglby sie chlop wysilic" _i_ na pewno
bylo z twojej strony potepienie meza mimo niepelnych
danych i stawiajac poprzeczke raczej wysoko, po kilku
godzinach placzu facet ma:

"Bo jak już chociaż przyniósł tylko nietrafione wino, to mógłby zadbać
o to, żeby przynajmniej wypite zostało w miłej atmosferze i
zatroszczyć się o oprawę - tak zrozumiałam pretensję justsingle."

Nie bardzo wchodzi w gre wrzucenie wina do lodowki i powiedzenie
"tam jest prezent", prezent zwykle najpierw sie prezentuje osobie
obdarowywanej, po czym nastepuje jakas reakcja tej osoby; dlatego
prawdopodobnie wino trafilo do lodowki juz po wybuchu placzu.

1. I W TYM MOMENCIE ma sie facet "zatroszczyc o te mila oprawe"?!
Czy on jest jakims automatem do wytwarzania romantycznego
nastroju?! Ma pstryknac palcami i zrobic cos takiego, po czym
kobieta przestanie plakac (nawet jesli tego zalu wystarczy na
najblizsze pare godzin), a nastepnie wytworzyc w jakis sposob mily
nastroj i poswietowac troche, jakby nic albo prawie nic sie nie stalo?
Czy takie oczekiwanie nie jest raczej dziwne?

2. Generalnie nie wmowisz mi, ze nie oceniasz postepowania tego faceta
negatywnie (jezeli faktycznie byloby takie). Czyli: generalnie
WYMAGASZ w sensie uwazania za norme i oczekiwania takiej postawy, jak
opisalem, i ta konkretna postawa nie spelnia twoich oczekiwan.

3. Zona "tylko reaguje" na zla sytuacje, to sa jej odczucia, emocje i
nie mozna jej tu czegos zarzucac.

Jezeli zgodnie z 3 nie mozna zarzucac zonie niczego w tej akurat
sytuacji, sytuacja zgodnie z 1 jest zla, a wg 2 oceniasz postawe
faceta jaka zla, to mozna TYLKO wyciagnac wniosek, ze
on jest domyslnie winny: bo sytuacja zla, a ona generalnie niewinna
(w odroznieniu od niego, jej uczucia ja usprawiedliwiaja czy w jakis
sposob zwalniaja od odpowiedzialnosci/wspolodpowiedzialnosci za
sytuacje).





===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


274. Data: 2003-06-26 16:34:21

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora



Hanka Skwarczyńska wrote:

> Hi hi. A Justsingle swoją kopniętą dumę miała schować w kieszeń
> i rzucić się w wir pracy nad związkiem, a? :)

IMHO do tak postawionego pytania moja odpowiedz brzmi: tak. Jesli zalezy
jej na zwiazku i partnerze. To samo odpowiedzialabym, gdyby dotyczylo to
jej partnera i to jego mail zainicjowałby watek.

pzdr
agi

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


275. Data: 2003-06-26 18:52:05

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgl?dem T?] chandra
Od: "kolorowa" <v...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:pv6lfvgv1iqplrceg4nbdsc0gptluegfpr@4ax.com...
| On Thu, 19 Jun 2003 21:26:39 +0200, "kolorowa" <v...@i...pl>
| wrote:
|
| >Chyba nikt z dyskutantów nie sadzi, zeby chodzilo o prezent. Z takiego
| >powodu to dzieci placza, a nie dorosli. IMO chodzi o to, ze Justsingle
| >zaczyna watpic czy facetowi faktycznie na niej zalezy, skoro nawet na te
| >trzydziestke sie nie wysilil.
|
| Jesli TO (okazjonalny prezent) ma byc podstawowym albo bardzo
| waznym wyznacznikiem tego, czy facetowi zalezy na kobiecie,
| to lepiej trzymac sie z dala od takich kobiet.

Myślę, że to wyjdzie na zdrowie wszystkim zainteresowanym. Ale to dygresja.
Mnie ciekawi, skąd wyciągnąłeś wniosek, że w tym wypadku ten okazjonalny
prezent jest "podstawowym albo bardzo
waznym wyznacznikiem tego, czy facetowi zalezy na kobiecie"?
IMO jest w tym wypadku raczej podsumowaniem. Ale to też tylko domysł.

| Moja matka jakis czas temu zetknela sie z taka: czterdziestoletnia
| pani docent (niemezata), z ktora moja mama cos akurat wspolnie
| zalatwiala, pozalila sie, ze jej adorator (konkubin) jakos nic na
| Walentynki nie zalatwil (nie pomne dokladnie, ale chodzilo chyba
| o jakas laurke czy kartke).
|
| Mama popatrzyla na nia okraglymi oczami: lat czterdziesci
| pare, a pani zachowuje sie jak nastolatka.

O, jaka nieprzyzwoita!;))) Jak się ma 40 lat, to się co najwyżej można razem
w telewizor pogapic, ewentualnie wybrać do filharmonii, ale bez żadnego
obściskiwania ani szeptania do ucha. Dystyngowanie i w odpowiedniej
odległości od siebie. I rączki na kołderkę;)))

| >Nie bardzo natomiast rozumiem, dlaczego "trzydziestka" mialaby byc
| >okolicznoscia dramatyczna i bylabym wdzieczna za wyjasnienie.
|
| Czytaj uchem a nie brzuchem (wyrywkowo, jak ty to zdaje sie lubisz),

ok. Jak tylko zainstalujesz sobie stałe łącze na linii ręka - zwoje mózgowe.
Przy obecnej technologii istnieje podejrzenie, że się inne organy
nielegalnie podłączają do rozmowy.

| napisalem, o ile pamietam, ze OKOLICZNOSCI sa TROCHE
| dramatyczne (a nie sama "trzydziestka"), bo trzydziestka to wiek,
| w ktorym juz jesli ma sie za soba troche stazu malzenskiego i ew.
| szukanie innego zwiazku w takiej sytuacji nie jest tak latwe czy
| wolne od konsekwencji, jak zerwanie z chlopakiem w wieku lat
| osiemnastu; jest to jakas "cezura" (dla wielu ludzi, nie dla
| wszystkich - odwalic sie tam), wino, placz zamiast swietowania, maz,
| byc moze kryzys w malzenstwie, ktore w domysle wiele lat ma miec
| przed soba.
|
| Jesli chcesz klamac i naciagac szczegoly tak, zeby znieksztalcic
| caly "obraz" problemu, to po co piszesz.

Bo lubię;->
A propos kłamania - napisałeś dosłownie tak:
"Okolicznosci troche
dramatyczne: trzydziestka, pewna "cezura" jak by nie bylo, malzenstwo,
maz z butelka wina, placz zony, byc moze uraza meza."
Że nie sama trzydziestka, to może i mozna się domyślić. Ale co ona ma w
ogóle do okoliczności dramatycznych? I czemu to pytanie spowodowało taki
wybuch?;))
--
Małgosia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


276. Data: 2003-06-27 06:11:50

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "agi ( fghfgh )" <a...@p...onet.pl> napisał w
wiadomości news:3EFB208D.2E27BDBA@poczta.onet.pl...
>
>
> Hanka Skwarczyńska wrote:
>
> > Hi hi. A Justsingle swoją kopniętą dumę miała schować w
kieszeń
> > i rzucić się w wir pracy nad związkiem, a? :)
>
> IMHO do tak postawionego pytania moja odpowiedz brzmi: tak.
[...]

Moja też, a jak inaczej mogłaby brzmieć? Dla mnie w ogóle
urażona duma jest średnim fundamentem relacji międzyludzkich i
staram się unikać rozumowania w tych kategoriach. Natomiast
szczerze mnie rozbawiło, że doktor Z.Boczek stanowczo i z
oburzeniem odmówił poddania się kuracji, jaką wcześniej sam
zalecił pacjentce :)

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


277. Data: 2003-06-27 10:31:52

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandra
Od: "boniedydy" <b...@z...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
news:ss7lfv4gfmdkjocvtvrra19ia2r8e8kbh8@4ax.com...
> On Fri, 20 Jun 2003 09:48:21 +0200, "boniedydy"
> <b...@z...pl> wrote:
>
> >Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości news:
> >> On Thu, 19 Jun 2003 14:28:24 +0200, "boniedydy"
> >> <b...@z...pl> wrote:

Mam mało czasu, więc postaram się w skrócie.

> - nie mial "dosc empatii" w stosunku do partnerki (super to w ogole
> brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos "partnera";
> jezyk odzwierciedla taka polityke plci, jak ktos uzywa takiego

Słowa "partnerka" użyłam w odniesieniu do Twojej TŻ (?) - wybacz, ale jak
chcesz, żebym uzywała w stosunku do niej jakiegoś konkretnego określenia, to
prosiłabym, żebyś mnie poinformował. Jedni lubią takie słowa, inni inne.
<złośliwość>Ponieważ dysuksja zeszła właśnie z kozy, nie byłam pewna, czy
Twoja
partnerka w ogóle zalicza sie do rodzaju ludzkiego, więc bardzo Cię proszę,
nie miej do mnie pretensji.</złośliwość>

> dac sie wyplakac). Nie jest w ogole jasne, czy on potrafi po
> prostu radzic sobie z jej emocjami: jest wielu ludzi, zwlaszcza
> mezczyzn (uogolnienie! generalizacja!), ktorzy generalnie
> sa mniej emocjonalni (znowu!) i po prostu nie wiedza, co z tym
> calym fantem zrobic: jak podejsc, o co wlasciwie chodzi (przyznam,
> ze mnie taka sytuacja wprowadzilaby w stan oslupienia -- po

Rozumiem, ze wyrażasz swoja bezradnosć w stosunku do wybuchów emocji innych
ludzi. No cóż, da się uczyć, jak z tym sobie radzić, więc głowa do góry. Na
pewno nie jest to umiejętność niedostępna rodzajowi męskiemu.

> albo niezbyt wysilil i nie wyszlo, to do d.... taki maz. Kobiecie
> ma byc milo i basta. To jest oczywiscie "synteza" czy wnioski z
> postingow boniedydy czy HS, trzeba miec troche dobrej woli, zeby to
> dostrzec.

A raczej trochę złej woli, żeby to tak przedstawić. Może przydałoby Ci się
zamiast syntezy trochę więcej analizy (czytanego tekstu).

> >A z Nixe dyskutowałam, ponieważ dodawała do początkowego postu
> >swoje założenia i twierdziła, że nic nie dodaje.
>
> Tak jakbys ty tego nie robila (powyzej).

Jest różnica pomiędzy świadomościa przyjmowania jakichś założeń, a
nieświadomością tego.

> >Nie. Z płaceniem rachunków chodziło o to, że kobieta nie jest
biologicznie
> >niezdolna do pamiętania o tym, jak to był uprzejmy zasugerwać któryś z
panów
> >na liscie.
>
> O ile pamietam, byl to GJ, ktory wskazal (moim zdaniem slusznie), i
> czesciowo zartobliwie, ze kobiety tez czesto przejawiaja tego typu
> "zapominanie", analogiczne do opisywanego "zapominania przez
> mezczyzn".

I nów generalizacje, generalizacje. Po pierwsze, nie zauważyłam w tym żartu;
po drugie, stereotypem (fałszywym) śmierdzi aż na kilometr. Jeżeli nadal nie
wiesz o co chodzi, to powiem Ci, że jako kobieta duzo łatwiej pamiętam o
rachunkach, niż o datach i rocznicach.

> W takim razie p a r t n e r przy najblizszych pretensjach nt. prezentu
> powinien p a r t n e r k e w razie pretensji wyrzucic za drzwi. W
> koncu za "wymaganie i ew. egzekwowanie" obowiazkow nalezy sie
> "wyladowanie w rurze kanalizacyjnej". Tu jest dobry przyklad tych
> pretensji i postawy roszczeniowej: jezeli maz sprobuje czegos wymagac
> od zony, to laduje w tym milym miejscu; jezeli zona ma pretensje
> czy zal do meza o niedbaly prezent, to tenze ma obowiazek odsunac
> na bok swoje odczucia i zajac sie zona.

Pretensje i wymaganie to co innego niż żal, mój drogi. Obustronnie. To, co
napisałeś powyżej, to kolejny przykład imputowania mi czegoś, czego nie
napisałam. Przejmuje mnie dreszcz, jak słyszę zarówno o wymaganiu czegoś
przez żone od męża, jak i odwrotnie. Ale zaraz, po co to piszę, Ty i tak
będziesz lepiej ode mnie wiedział, jakie mam poglady i co naprawdę myślę.

> obowiazkiem). Nb. jest to zgodne z postawa HS (z ktora podobno
> sie generalnie zgadzasz), ktora uwaza sam fakt dania prezentu za
> "zero na skali", tak samo, jak mozna by oczekiwac, ze placenie
> rachunkow jest norma. Obowiazek, nie dar.
>
> Mowilem, jak szorowanie podlog.

A tak z ciekawości; szorowanie podłóg to czyj według ciebie obowiązek? Czy
też może dobrowolne działanie?

> >Oznacza to, że w związku nie ma pana i władcy.
>
> Pana i wladcy nie, ale czyjas postawa przewaza i to
> ta osoba podejmuje decyzje. De facto rzadzi albo
> maz, albo zona, i tyle.

Wspólczuję Twojej przyszłej żonie. Nigdy w życiu nie chciałabym byc w
związku, w którym ktoś rządzi - obojętne, czy miałby to być mój TZ, czy ja.

> >Ja od
> >partnera nie wymagam (mogę go najwyżej o coś prosić) i nie życzę sobie,
żeby
> >on ode mnie też czegoś wymagał - i tak jest. Związek opiera sie na
> >dobrowolności.
>
> Taki uklad generalnie wyglada mi bardziej jak firma niz malzenstwo czy
> relacja dwojga kochajacych sie ludzi.

Relacja dwojga kochających się ludzi cechuje się przede wzystkim tym, ze
jest dobrowolna. Jeżeli masz inny poglad na związki, to żyj sobie spokojnie
z kobietą, która będzie podzielać Twoje poglądy, i odkomputerkuj się,
proszę, ode mnie. Ja Cię na pewno nie będę zaczepiać.

> >Zazwyczaj, jak napisała już Sowa, to, czy ktoś jest pijący, czy nie
pijący,
> >zauważa się w związku dosyć szybko. Justsingle zdążyła już mieć dziecko
ze
> >swoim mężem, więc nie jest to małżeństwo o stażu 2-miesięcznym. Nie
dotyczy
> >więc to utrafienia w niewypowiedziane preferencje.
>
> Dotyczy, bo z tego co pamietam, justsingle nie jest abstynentka, tylko
> pije rzadko i OKAZJONALNIE. Twoje wlasne slowa: "Nie sądzę. Napisała
> wyraźnie: "ja z tych pijących inaczej - raz do roku lampka szampana,
> czy kilka łyków piwa"."

No i po tym IMO wyraźnie widać, że za alkoholem nie przepada. Nie jest to
więc dobry prezent sam w sobei, może być najwyżej dodatkiem.

> >Oj, coś wyprojektowałeś na mnie, jak widzę.
>
> Nie, nie pomne w ktorym dokladnie poscie, ale bylo pare
> razy cos w stylu "moglby sie chlop wysilic" _i_ na pewno
> bylo z twojej strony potepienie meza mimo niepelnych
> danych i stawiajac poprzeczke raczej wysoko, po kilku
> godzinach placzu facet ma:
>
> "Bo jak już chociaż przyniósł tylko nietrafione wino, to mógłby zadbać
> o to, żeby przynajmniej wypite zostało w miłej atmosferze i
> zatroszczyć się o oprawę - tak zrozumiałam pretensję justsingle."

No właśnie, i to nazywa się przeinaczenie. Ja parafrazuję to, co zrozumiałam
z listu justsingle, ty uważasz, że piszę o swojej postawie życiowej i o
pretensjach do mężczyzn. Przyjmij to do wiadomości, jak i to, że dokonałeś
wielu podobnych przeinaczeń. Jeżeli nadal zamierzasz ze mną dyskutować,
twierdząc że wiesz lepiej, co myślę, pozwól że nie podejmę tej dyskusji.

> 1. I W TYM MOMENCIE ma sie facet "zatroszczyc o te mila oprawe"?!
> Czy on jest jakims automatem do wytwarzania romantycznego
> nastroju?! Ma pstryknac palcami i zrobic cos takiego, po czym
> kobieta przestanie plakac

Muszę cię rozczarować - zazwyczaj pstrykniecie palcami nie działa. W kazdym
razie nie na kobiety. <złośliwość> na kozy zapewne tak </złośliwość>.

boniedydy


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


278. Data: 2003-06-27 10:50:08

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania wzgledem T-] chandra
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

>- nie mial "dosc empatii" w stosunku do partnerki (super to w ogole
>brzmi, nie chodzi o kochana osobe, tylko o jakiegos "partnera";
>jezyk odzwierciedla taka polityke plci, jak ktos uzywa takiego
>okreslenia w stosunku do drugiej osoby, a z jakiegos powodu
>robia to glownie luznie zdefiniowane "wyzwolone kobiety", to
>lepiej trzymac sie od takich z daleka)

Krotka dygresja formalna: IMO partner to bardzo praktyczne slowo. Mozna uzywac
go w rozmowach z osobami trzecimi, ktorym nie mamy zamiaru objasniac dokladnie,
jakie konkretnie stosunki lacza z nas TZ. (GJ uwaga! Bede sie popisywac, ze
jestem emigrantka!) W Niemczech na wszystkich urzedowych formularzach jest po
prostu Lebenspartner (partner zyciowy) wtedy, kiedy nieistotne jest
rozroznienie na zwiazek formalny/nieformalny czy hetero-/homo seksualny. IMO -
bardzo dobrze, co w koncu kogos obcego obchodzi.

>
>>Ja od
>>partnera nie wymagam (mogę go najwyżej o coś prosić) i nie życzę sobie, żeby
>>on ode mnie też czegoś wymagał - i tak jest. Związek opiera sie na
>>dobrowolności.
>
>Taki uklad generalnie wyglada mi bardziej jak firma niz malzenstwo czy
>relacja dwojga kochajacych sie ludzi.

Ja bym powiedziala, ze to wlasnie zwiazek z 'wymaganiami' i 'obowiazkami'
bardziej przypomina firme ;)

Dunia



--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


279. Data: 2003-06-27 15:27:08

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "Z. Boczek" <z...@U...pl> szukaj wiadomości tego autora

Wprąciłem się, gdyż Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> i
te mądrości wymagają stanowczej erekcji:

>>> Hi hi. A Justsingle swoją kopniętą dumę miała schować w
>>> kieszeń i rzucić się w wir pracy nad związkiem, a? :)
>> IMHO do tak postawionego pytania moja odpowiedz brzmi: tak.
> Moja też, a jak inaczej mogłaby brzmieć? Dla mnie w ogóle
> urażona duma jest średnim fundamentem relacji międzyludzkich i
> staram się unikać rozumowania w tych kategoriach. Natomiast
> szczerze mnie rozbawiło, że doktor Z.Boczek stanowczo i z
> oburzeniem odmówił poddania się kuracji, jaką wcześniej sam
> zalecił pacjentce :)

W ogóle nie odniosłaś się do moich argumentów użytych na wykazanie
różnic w obu tych sytuacjach (wzgarda podarunkiem vs. niespełniony
kaprys).
Dyskutujmy zatem :) Ty pozostawiłaś tamte argumenty bez echa, a
tutaj się z nich nadal śmiejesz.

Troszkę to takie nietentego.

--
Z poważaniem,
Z. Boczek
Jestem męską szowinistyczną świnią i jestem z tego dumny.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


280. Data: 2003-06-27 16:29:07

Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Z. Boczek" <z...@U...pl> napisał w wiadomości
news:bdhncc$9p5$1@news.onet.pl...
> [...] W ogóle nie odniosłaś się do moich argumentów użytych

Bo mi kazałeś[*] eotować.

> na wykazanie różnic w obu tych sytuacjach (wzgarda podarunkiem
> vs. niespełniony kaprys).

Odniosłam się. Twierdząc mianowicie, że w ogóle nie widzę tego w
kategoriach wzgardy itd. Innymi słowy, że fakt, iż prezent się
nie podoba, nie jest dla mnie równoznaczny z okazywaniem
pogardy, urażaniem dumy itd. I nadal twierdzę, że te sytuacje,
choć pozornie po dwóch stronach frontu, są w gruncie rzeczy dość
podobne: w obu przypadkach chodzi o to, że cżłowiek poczuł się
lekceważony. Justsingle - brakiem starań w doborze odpowiedniego
prezentu, Ty - niewystarczającym entuzjazmem obdarowanej osoby.
O ile mogę sobie wyobrazić siebie w takich sytuacjach, emocje im
towarzyszące byłyby u mnie podobne. Ergo - widzę analogię.

> [...] tutaj się z nich nadal śmiejesz.[...]

Nie śmieję, tylko wyjaśniam agi użyte przeze mnie sformułowanie,
co do którego powstało podejrzenie, że zostało zrozumiane
niezgodnie z moją intencją.

Pozdrawiam
[*] Wiem, wiem, nie kazałeś, tylko proponowałeś. Udziela mi się
styl rozmówcy, w tym przerysowane figury retoryczne :)
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 20 ... 27 . [ 28 ] . 29


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

wakacje dla dzieciakó-naprawdę swietna okazja:)
mam 18 miesięcy i dzięki Tobie nadal będę żył- pomóżcie
polecam wczasy dla dzieci w góach w wakacje
Zmiana nicka
[OT] Ankieta

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »