On 25 Lut, 19:13, medea <m...@o...eu> wrote:
> i...@g...pl pisze:
>
> > "Twojomichałowe" bzdeciki,
> > których nie musielibyście pisać, gdybyście rzeczywiście doznawali
> > prawdziwych nieprawdopodobieństw, dają obraz ubóstwa potrzeb i doznań
> > poprzez prostą operację dopełnienia treścią tych opowiadań dający mi
> > sporo do pożytecznego myślenia...
>
> Czytam, czytam i nie mogę dojść logicznego sensu tego zdania, który
> chyba gdzieś się rozszedł po drodze.

Wobec tego, może nie krócej, ale jaśniej: człowiek, który jest
spełniony w realnym życiu - seksualnie i duchowo - nie szuka podniet w
porno. A jeśli kogoś zadowala porno, to znaczy, że naprawdę niewiele
mu wystarczy, aby poczuć kisiel (o, sorry, to michałowe) w gaciach i
także to, że tak naprawdę dba w tym "zaspokajaniu" tylko o siebie.
Myślenie nad tym, zauważanie tego jest o tyle pożyteczne, że mogę
dzięki temu jeszcze bardziej docenić to, co mam i jaka jestem. To
brzmi megalomańsko dla nierozumiejących, o czym tak naprawdę tutaj
mówię...