Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: zdrada

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: zdrada

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-02-24 00:12:51

Temat: Re: zdrada
Od: "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Kawul" <m...@p...onet.pl> wrote in message
news:38B3124D.7D780C2B@poczta.onet.pl...

> > Czekaj moment. Jestes tego naprawde taki pewien? Nie jest mozliwa
sytuacja
> > zebys sie zapomnial? Nie? Dlaczego? Dla zasad? A jakby ktos ci
powiedzial ze
> > nie ma zasad?
>
> Oczywiscie ze teoretycznie moglbym sie zapomnniec - zawsze nalezy to
> brac pod uwage. Zasady nie sa na zewnatrz tylko we mnie samym. Totez
> zasady inych gowno mnie interesuja. Gdy ide z kims do lozka poza swym
> monogamicznym zwiazkiem mowie o tym partnerowi, bo to wobec niego
> uczciwe - ale nie odwazylbym sie go w dalszej czesci rozmowy zapewniac
> o swojej milosci. To po prostu smierdzi - rzecz jasna mi smierdzi.
> Uklady poligamiczne z praktyki nie sa mi znane, nie umiem wiec nic o
> nich mowic.
> Dlaczego IMO ta uczciwosc jest taka wazna ? Zbyt wiele mam chyba
> zyczliwosci w stosuku do ludzi by ich oklamywac. Kobieta ktora kocha -
> wierzy bezgranicznie i oszukiwanie kogos takiego jest po prostu
> sku..stwem. Jesli nie potrafi sie odwzajemniac jej tym samym - trzeba
> chociaz zdobyc sie na odwage by o tym powiedziec. To jest daniem jej
> szansy sprobowania od nowa - z kims byc moze lepszym niz JA. To po
> prostu dowod okazanego jej szacunku.
> W przeciwnym wypadku to nic innego jak wygodnickie trzymanie partnera
> ze zwyklego strachu przed samotnoscia - IMHO oczywiscie - czyli
> rozpi..anie zycia drugiemu. Wole sam ponosic konsekwencje swych czynow
> - nie wierze bowiem ze moze skonczyc sie na jednym zapomnieniu. Gdy
> zapomnisz sie raz - PRAWIE NA PEWNO - zapomnisz sie i drugi i w koncu
> to polubisz.
Jeszcze nie czuje sie przekonany, ale sprawiles ze zrobilem krok w twoja
strone....
Trzeba to przemyslec, albo raczej poczuc.......

Do zobaczyska w niedziele

Pajonk




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-02-24 00:13:00

Temat: Re: zdrada
Od: "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Bartek Nagorny" <b...@k...kalisz.pl> wrote in message
news:890f86$5sp$3@druid.ceti.com.pl...

> Ha, zupelna zgoda ! Life is brutal and full of zasadzkas.
> Ale zgodzisz sie chyba, ze ktos, kto ma jakos gleboko w sobie
> zakorzenione pewne wartosci pomysli, jednak _pomysli_ nawet w tej
> sekundce, w tej chwili przed zupelnym zapomnieniem i ma szanse na
> wycofanie sie ?
A w imie czego? Dlaczego ma wycofywac sie od szczescia, od tego co mu
brakuje? Dlatego ze jest uwieziony juz w jakims zwiazku? Nie rozumiem.
Uczucia ci cos mowia, a realistyczy, bardzo "rzeczywisty" mozg mowi stop.
To tak jak widzisz biedna kobiete na ulicy, czujesz ze powinienes jej jakos
pomoc chocby finansowo, a tu nagle mozg dochodzi do glosu - Stary, przeciez
nie masz kasy, poza tym i tak ona to pewnie przepije.
Jakby czesciej czlowiek robil to co czuje a nie to co mysli to IMHO na
swiecie byloby o wiele przyjemniej


> Poza tym rodzina dla niektorych jest czyms na co czekali nascie czy
> dziesiat lat. Nie kazdy mialby ochote stracic przez glupi wyskok cos tak
> pieknego.
Jezeli rodzina jest dla ciebie piekniejsza niz to co cie spotyka, to tego
nie zrobisz bo po prostu nie chcesz, bo to nie jest juz dla ciebie tak
piekne....... Wiec ludzie spotykaja jednak cos piekniejszego niz
rodzina.......

> Poza tym... np. niektorzy faceci nawet w takiej chwili po
> prostu "nie moga" - swiadomosc robienia czegos zlego ich paralizuje i to
> dosc skutecznie.
Exactly, look up.

Pajonk




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 00:13:08

Temat: Re: zdrada
Od: "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Bartek Nagorny" <b...@k...kalisz.pl> wrote in message
news:890keb$9ro$1@druid.ceti.com.pl...

> >inna....chcialam podkreslic jedynie fakt ze to sie zdarza nawet tym,
ktorzy
> >sie zarzekali...
>
> "I Cie nie opuszcze az do smierci..." - wielu takim, ktorzy to
> wypowiedzieli sie nie udalo.. Ale to nic nie znaczy.
Same takie obietnice nic nie znacza, o ile sa oklamywaniem samych siebie,
albo mowisz je tylko dlatego ze inni tego oczekuja, ze tak trzeba w
ceremonii itd....

Pajonk



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 00:13:10

Temat: Re: zdrada
Od: "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


<a...@s...fcsd.gliwice.pl> wrote in message
news:951324142.17079@gateway.newsgate.pl...

> Pewnie zostane posadzony o przeginanie w druga strone ale czy
> to co
> napisales nie oznacza ze caly smak zycia polega na lamaniu
> wlasnych zasad?
Nie. Na braku zasad i tworzeniu ich na dana chwile, wybierasz jak masz co
wybierac, tuz przed, nie pratrzac wstecz.

> Chyba sie z tym nie zgadzam. Dochodzi bowiem do tego, ze najlepiej to nie
> miec w ogole zadnych zasad bo one tylko niepotrzebnie
> ograniczaja. Moze sie myle, ale zasady tworza sie same w miare tworzenia
systemu
> wartosci: cos ma dla mnie duze znaczenie wiec jest kilka rzeczy ktorych
nie zrobie
> w obawie ze to cos zniszcze.
Sam tworzysz swoje zasady prawda? Po co ci one? Zeby moc sie nimi kierowac,
zeby uwolnic umysl od ciaglego wybierania. Masz zasady aby sie nimi
kierowac, aby byc takim jakim chcesz uchodzic, a nie takim jakim jestes
naprawde i czego pragniesz.
Pozwalaja ci one uzyskac obraz siebie, ale pomysl jak czesto tworzysz zasady
zanim masz tyle doswiadczenia zeby je stworzyc.
Jakie one w ogole maja zastosowanie? Przeciez kazda sytuacja jest inna,
dochodzi do tego ze tworzysz je aby je zweryfikowac, a potem zmienic na inne
w miare rozwoju sytuacji.....
Troche to skomplikowane, ale zasady sa aby "ulatwiac" zycie. Bardzo latwo
cos zadecydowac, jezeli sytuacja pasuje ci pod jakis "model", zasade. Wtedy
tylko wybierasz ta ktora najlepiej odzwierciedla sytuacje i decyzja gotowa.

> Gdy wiaze sie z druga osoba, skladam pewnego rodzaju przysiege
> (abstrachujac od ceremonii slubnych) lojalnosci. Skladam ja nie po
> to zeby sobie robic z geby cholewe i potem tlumaczyc sobie ze przeciez to
tylko
> raz, ze nic nie szkodzi, ze i tak nikt sie nie dowie. Jesli dla kogos
> takie proste zasady to prety w klatce to wyjscie jest jedno, nie powinien
> skladac takich przysiag.
Dokladnie....... Mozesz przysiegac, ze ja kochasz i ze czujesz ze chcialbys
zostac z kims az do smierci.
Ale nie mozesz slubowac ze zawsze bedziesz kogos kochal, to jest oszukiwanie
samego siebie i sluzy tylko ograniczeniu rozpadowi zwiazkow. Niech sobie
ludzie zyja razem, co z tego ze wbrew sobie samym, ale za to jak ladnie to
wyglada z zewnatrz.

> Ze lubi sie kochac z wieloma kobietami to nic nie
> szkodzi, nikt go przeciez nie zmusza to bycia monogamista. Wiedzac to,
> nalezy innaczej ustawic sobie zwiazek lub zwiazki z kobietami. Albo sie
> lubi stale i trwale zwiazki albo luzne i otwarte - trzeba sie tylko
> zdecydowac wte albo wewte, im predzej tym lepiej dla siebie i innych.
A moze na wszystko jest odpowiednia chwila. Nie musisz decydowac jak
najszybciej i zostawac przy swoim wyborze. Wazne abys w kazdej chwili
wiedzial czego chcesz, to nie ogranicza zmiany zdania, chocby w sekunde, bez
zastanowienia, ale to co czujesz prowadzi cie do szczescia, a nie to co
myslisz.

> Facet poznaje dopiero sam siebie, uczac sie na bledach, bo jego zdrada to
> nic innego jak blad. Nie ma nieomylnych, cala sztuka polega tylko na tym
> zeby potrafic wyciagnac jakies wartosciowe wnioski z tego co sie stalo.
> Nie widze naprawde w tym nic chwalebnego ani godnego zazdroszczenia.
Zgadzam sie, to blad, ale nie popelniajac go nigdy nie dowiesz co jest dla
ciebie najlepsze.
Nie jestes od razu nieomylny, do tego potrzebne ci jest doswiadczenie.


> W zestawieniu z zasada ktora tak tu wszyscy pochwalili pt. zyj
> tak aby
> ...itd, krzywdzenie i oklamywanie innych w imie "wyzwalania" sie z
> wlasnych zasad jest po prostu bez sensu.
Kazdy po cos zyje na tym swiecie. Tez potepiam swiadome krzywdzenie innych,
ale IMHO, takie zycie to utopia, ten swiat nie jest zbudowany z samej
milosci, to w zyciu nie ma zastosowania, nigdy nie zrobisz __wszystkim__
dobrze. Wydaje mi sie ze osoby tak uwazajace bardziej kieruja sie zasada:
Jak ja nie bede krzywdzil innych to inni nie beda krzywdzili mnie. Tak jak
ty to napisales to bardzo altruistyczne, a tak chyba nie jest.

Pajonk



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 00:13:17

Temat: Re: zdrada
Od: "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Joanna Ćwikła" <a...@e...icslab.agh.edu.pl> wrote in message
news:891mvi$1te$1@info.cyf-kr.edu.pl...
> Popieram cie w 100%.
> Najlepiej na samym poczatku zwiazku ustalic, jakie beda jego reguly;
> moze sie to wam wydac sztuczne, bo czlowiek zakochany, itd itp, ale
> przynajmniej unikniecie przykrych rozczarowan.
Czyli co? Zycie polega na unikaniu rozczarowan? A moze one tez sa potrzebne
i niezbedne? Nie myslisz?

> My (ja i Piotrek) od razu
> ustalilismy: warunkiem bycia razem jest monogamia seksualna. Jezeli
> chodzi o inne kobiety (czy innych mezczyzn w moim przypadku) zasada jest
> prosta: co myslisz na ich temat (na przyklad, kiedy mijasz na ulicy
> jakas laske), to twoj bol. Inna sprawa, ze ja w ogole nie mysle o innych
> facetach... po co? Mam juz swojego Ukochanego, nie potrzebuje nikogo
> innego, nie szukam "okazji", a wrecz ich unikam.
> Jezeli jednak doszloby
> do sytuacji zdrady fiycznej, umowa jest prosta - to koniec. Tak
> wybrales - a wybierajac, mogles jednak podjac swiadoma decyzje (nie
> zgadzam sie, ze czlowiekiem kieruja wylacznie instynkty i tak sie
> potrafi "napalic", ze puszczaja mu hamulce moralne, o ile je oczywiscie
> posiada). Znasz moje zdanie na temat zdrady, wiec - zegnaj.
Dobrze to rozumiem, ale to wcale nie przeczy temu co napisalem, (patrz
odpowiedz na poprzedni post) ze sie nie zgadzam. Hmm czyzbym nakrecil,
podwojne zaprzeczenie, fajny ten jezyk polski. Napisalem ze sie nie zgadzam
ze sie zgadzam ze sie nie zgadzam.

>
Pajonk



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 02:49:33

Temat: Re: Odp: Odp: Odp: zdrada
Od: n...@p...ninka.net szukaj wiadomości tego autora

"Czarek" <c...@i...com> writes:


> Oj Ninka, Ninka...
> Poszukaj w pamieci dyskusji na temat sprawy sadowej w USA z powodu zdrady,
> zas akt oskarzenia mowil o klamstwie w kontekscie wlasnie obietnicy
> (przysiegi) malzenskiej.
> No chyba nie powiesz mi ze w USA zdrada fizyczna nie stanowi 'podstawy' do
> uzyskania orzeczenia o rozwodzie z winy zdradzajacego(?). Albo ze Twoje
> malzenstwo (-a?) stanowi tu jakis wyjatek(?).

W sprawie formalnej - tutaj mozesz sobie tekst przysiegi napisac sam,
wiesz?
Nie jest on standardowy.


--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 09:37:44

Temat: Re: zdrada
Od: b...@k...kalisz.pl (Bartek Nagorny) szukaj wiadomości tego autora

Pewnego dnia, "Pajonk Hfat" <m...@k...net.pl> na pl.sci.psychologia
napisał(a):

>> sekundce, w tej chwili przed zupelnym zapomnieniem i ma szanse na
>> wycofanie sie ?
>A w imie czego?

Wystarczy, ze chocby wlasnych przekonan. + 100 innych "imion" co do
ktorych ja mam przekonanie, ze sa sluszne i zgodne z moja wola,
zapatrywaniem na swiat, wlasnymi normami etc.

>Dlaczego ma wycofywac sie od szczescia, od tego co mu
>brakuje? Dlatego ze jest uwieziony juz w jakims zwiazku? Nie rozumiem.

A to juz tylko Twoj problem.
Jednorazowy skok w bok nazywasz szczesciem ? Ta chwilke cielesnego
uniesienia ? To mamy skrajnie rozne zdania nt. szczescia.

>Jakby czesciej czlowiek robil to co czuje a nie to co mysli to IMHO na
>swiecie byloby o wiele przyjemniej

Ja mysle to co czuje a mowie to co mysle i robie to co mysle. Wiec...
/czy ktos zrozumial co napisalem ? ;) /

>piekne....... Wiec ludzie spotykaja jednak cos piekniejszego niz
>rodzina.......

Ich problem.
pzdr.



--
Bartek
b...@k...kalisz.pl

...As I said before, I never repeat myself.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 10:32:19

Temat: Re: zdrada
Od: a...@s...fcsd.gliwice.pl szukaj wiadomości tego autora


>> caly smak zycia polega na lamaniu
> > wlasnych zasad?
> Nie. Na braku zasad i tworzeniu ich na dana chwile, wybierasz jak masz co
> wybierac, tuz przed, nie pratrzac wstecz.
Mysle ze tutaj pojawia sie problem zdefiniowania co to sa zasady,
prawda? Ja mam jakies tam zasady ktorych sie staram trzymac,
ty twierdzisz ze swoje zasady tworzysz na potrzeby chwili. OK,
ale pytam wobec tego na jakiej podstawie je tworzysz? Przeciez
nie wytrzepujesz ich z rekawa postanawiajac: a dzisiaj zrobie tak i
juz. Z pewnoscia masz jakies kryteria, jakies wartosci ktore sa
baza twoich zasad. A moze to jedno i to samo? Nie rozumiem
procesu tworzenia sobie zasad do konkretnej sytuacji. Dla mnie to
jest rownowazne z brakiem zasad. To tak jakbym powiedzial ze
dzisiaj ci powiem prawde a jutro cie oklamie bo...bo co? Bo taka
mam ochote, widzimisie, bo w ten sposob najwiecej zyskam i nie
bede sie czul zamkniety w klatce? Wyjasnij, prosze. Co to jest
zasada?

> Sam tworzysz swoje zasady prawda?
Czasami, gdy zaleza od moich pogladow politycznych, religijnych i
roznych innych.Czesc z nich jednak jest logicznym nastepstwem
bycia w miare normalnym.

Po co ci one?
Na to pytanie odpowiem jak juz okreslimy co rozumiemy pod
pojeciem zasady bo z definicji wynika zastosowanie. A moze
odwrotnie, wiec czytam dalej:

> Zeby moc sie nimi kierowac,
> zeby uwolnic umysl od ciaglego wybierania.
Otoz nie. Zupelnie nie tak. Mam zasade nie jako srodek ale jako
cel. Ja nie twierdze ze jestem nieomylny bo wygenerowalem sobie
sztywne ramki zasad. Staram sie natomiast zyc w zgodzie z jakas
zasada, chociaz nie zawsze mi sie udaje. Popelniam bledy i
probuje wyciagac z nich wnioski.

> Masz zasady aby sie nimi
> kierowac, aby byc takim jakim chcesz uchodzic, a nie takim jakim jestes
> naprawde i czego pragniesz.
Jestem jaki jestem, razem se swoimi zasadami i nie zalezy mi na
tym zeby za kogokolwiek uchodzic bo to kojarzy mi sie zaraz z
wrzucaniem do szufladki z etykietka a bardzo tego nie lubie.

> Pozwalaja ci one uzyskac obraz siebie, ale pomysl jak czesto tworzysz zasady
> zanim masz tyle doswiadczenia zeby je stworzyc.
Czasem przyjmuje zasady dlatego ze sa oczywiste i zgodne z
moim charakterem. Zdarzylo sie tez jednak ze zrobilem glupstwo a
nawet mozna powiedziec ze swinstwo. Teraz wiem o tym i dlatego
postanowilem ze wiecej tak nie postapie. To jest zasada?

> Jakie one w ogole maja zastosowanie? Przeciez kazda sytuacja jest inna,
> dochodzi do tego ze tworzysz je aby je zweryfikowac, a potem zmienic na inne
> w miare rozwoju sytuacji.....
No wlasnie, a czym sie rozni zmiana zasady na inna od tworzenia
nowej? Dla mnie niczym. Podobnie jak nie rozni cie to od
"niemania" zasad w ogole. Pewne zasady sa sztywne bo musza
takie byc i koniec. Albo sie je ma albo nie.

> Troche to skomplikowane, ale zasady sa aby "ulatwiac" zycie. Bardzo latwo
> cos zadecydowac, jezeli sytuacja pasuje ci pod jakis "model", zasade.
Oczywiscie. Znajduje sie w jakiejs sytuacji w ktorej musze podjac
decyzje. Jesli jest to decyzja oczywista to nad czym tu
deliberowac? Jesli nie to znaczy ze trudno zastosowac tu
jakakolwiek zasade i wtedy sie mysli, analizuje konsekwencje i
takie tam rozne. Od razu zaznaczam ze NIE MAM sztywnych
zasad w przypadku calego ogromu skomplikowanych moralnie i
etycznie spraw, niektore sie krystalizuja ale nigdy do konca nie
beda to "bloczki decyzyjne" typu TAK/NIE. W przypadku jednak
od ktorego sie ta rozmowa zaczela pojawia sie jedna zasada ktora
jest jasno okreslona: nie zdradzam. Obojetne, przyjaciela, zony
czy kogokolwiek. Jak obiecuje siostrzenicy ze ja zabiore do kina
to ja zabieram. Jak obiecuje zonie ze jej nie zdradze to jej nie
zdradzam.

> Wtedy
> tylko wybierasz ta ktora najlepiej odzwierciedla sytuacje i decyzja gotowa.
Nie ta ktora najlepiej odzwierciedla ale ta ktora pasuje. NIe mam
kilkunastu roznych zasad do jednej sytuacji, na wszelki wypadek,
zeby zawsze sie znalazla jakas ktora w miare przypasuje. Nie
jestem Windows 95.

> Dokladnie....... Mozesz przysiegac, ze ja kochasz i ze czujesz ze chcialbys
> zostac z kims az do smierci.
To nie przysiega lecz oswiadczenie. Kocham cie i pragne byc z
toba.

> Ale nie mozesz slubowac ze zawsze bedziesz kogos kochal, to jest oszukiwanie
> samego siebie i sluzy tylko ograniczeniu rozpadowi zwiazkow.
Prawda. Zgadzam sie. Totez tego nie przysiegalem, w
przeciwienstwie do innych ktorzy tego wlasnie nie rozumieja albo
w ogole nie zastanawiaja sie nad tym co przysiegaja. Najczesciej
sa to dla nich puste slowa ktore sie wypowiada bo tak nakazuje
tradycja. Przysiegalem natomiast lojalnosc, a to jest troszeczke
co innego, nieprawdaz?

> A moze na wszystko jest odpowiednia chwila. Nie musisz decydowac jak
> najszybciej i zostawac przy swoim wyborze. Wazne abys w kazdej chwili
> wiedzial czego chcesz, to nie ogranicza zmiany zdania, chocby w sekunde, bez
> zastanowienia, ale to co czujesz prowadzi cie do szczescia, a nie to co
> myslisz.
Z tym tez sie zgadzam. Jak najbardziej. To wcale nie pozostaje w
sprzecznosci z tym co do tej pory napisalem. Jesli uswiadamiam
sobie ze chce aby tak wlasnie wygladalo moje zycie i nie ukrywam
tego to wszystko jest w porzadku. Powiedzmy ze zdaje sobie
sprawe ze mam sklonnosci do poddawania sie nastrojom chwili, ze
przez to moge kogos zranic, sprawic ze poczuje sie zdradzony i
oszukany. Wtedy wyjscia sa dwa, oba do zastosowania w chwili
powstawania zwiazku: albo upewniam sie ze moja partnerka wie
na co mnie stac i dopuszcza mozliwosc taka ze czasem przespie
sie z inna kobieta ale fakt ze ja kocham i ze chce dzielic z nia
zycie znaczy dla niej o wiele wiecej, albo jesli ona przywiazuje do
zdrady zyciowa wage - nie wchodze w ten uklad bo wiem ze sie
rozleci z chwila gdy najdzie mnie chetka na ucieczke od
rzeczywistosci. Troche to przydlugawe i ogolne ale przeciez jasne,
nie? Oczywiscie moge nie wiedziec tego od razu, chociaz w
czasie gdy ludzie decyduja sie na trwale zwiazki bywaja juz na
tyle dorosli ze powinni to wiedziec. Zakladam ze caly czas
mowimy o dobrowolnych wyborac...:) Czy to jest zasada?

> Nie jestes od razu nieomylny, do tego potrzebne ci jest doswiadczenie.
Prawda. Dlatego radzilem naszemu bohaterowi aby w swietle
popelnionego bledu dobrze sie zastanowil nad tym co dla niego
jest istotne i zweryfikowal sobie system wartosci. Dla niego to jest
wybor pomiedzy ustawieniem sobie zasady (znowu to pojecie!)
typu juz nigdy wiecej tak nie zrobie bo widze ze to jest zle, a
zakonczeniem zwiazku ktory w tej sytuacji ma kiepskie szanse na
przetrwanie.

> Kazdy po cos zyje na tym swiecie. Tez potepiam swiadome krzywdzenie innych,
> ale IMHO, takie zycie to utopia, ten swiat nie jest zbudowany z samej
> milosci, to w zyciu nie ma zastosowania, nigdy nie zrobisz __wszystkim__
> dobrze. Wydaje mi sie ze osoby tak uwazajace bardziej kieruja sie zasada:
> Jak ja nie bede krzywdzil innych to inni nie beda krzywdzili mnie. Tak jak
> ty to napisales to bardzo altruistyczne, a tak chyba nie jest.
Chyba wszyscy potepiamy krzywdzenie innych, prawda? Czyz to
nie jest wlasnie jedna z tych generalnych, nadrzednych zasad?
Staramy sie nie krzywdzic innych, a zwlaszcza tych na ktorych
nam najbardziej zalezy chociaz w praktyce wychodzi zupelnie
odwrotnie. Ja mysle innaczej: nie krzywdzimy innych dlatego zeby
sie lepiej czuc, zeby byc w zgodzie z innymi i z samym soba. To
ze nie krzywdzac mozemy liczyc na to ze nas nie skrzywdza jest
juz tylko logicznym nastepstwem powyzszego. Nie ma w tym
zadnego altruizmu, to tylko zwyczajna fair play w swiecie w ktorym
nie zyjemy sami. A ze traci to utopia to juz mozna tylko
ubolewac...

Pozdrawiam
Jaad.
--
Internetowe Forum Dyskusyjne - http://www.newsgate.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 13:00:08

Temat: Odp: zdrada
Od: "Grzegorz Leśniak" <g...@f...net.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Pajonk Hfat <m...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:S_Bs4.24351$G...@n...tpnet.pl...
>
> "Grzegorz Leśniak" <g...@f...net.pl> wrote in message
> news:tPus4.22960$G3.615821@news.tpnet.pl...
>
> > >>>>>>>Ho ho! Taka otwarta i szczera kobieta i scenariusz rodem z
jakiegoś
> > erotyka jestem pod wrażeniem, pogdybajmy
> Tak wyszlo na poczekaniu.
>
> > w tym wypadku coś musi być nie tak w naszym związku, odnosze
> > wrażenie że chce mnie upokorzyć, jeśli mówi że " poczuła się tak
naprawde
> > kobietą" to jest to samo co: jesteś do niczego. W tym wypadku jeśli nie
> > czuje się ze mną kobietą, to widocznie nie pasujemy do siebie.
> Dokladnie takie reakcje chcialem uzyskac piszac ten monolog. Ale zalóżmy
ze
> wczoraj powiedziala ci to samo. Ze przy tobie czuje sie naprawde kobieta.
> Tak zeby zrownowazyc tamte stwierdzenie. Co wtedy? Wiemy ze nie chodzi o
> upokorzenie. Po prostu jest tak samo szczera jak z toba na co dzien.

>>>>>>>Dobre. Chcesz mnie zapędzić w kozi róg. W porządku, poddaje się. Taki
model szczerości nie bardzo mi się podoba. No cóż dwie możliwości .Zobacz
niżej.



>
> > Pierwszy scenariusz jest bardziej realny. Zależy mi na niej. Nie mogę
> > powiedzieć, żebym się czuł za bardzo hepi po takim wyznaniu, ale ogólnie
> > jesteśmy dobraną parą i jest nam ze sobą dobrze, połknął bym tą
pastylke.
>
>
> > Pytanie typu :"Jak ci było" jak by mnie za bardzo dręczyło musiałbym
> wyżucić
> > z siebie przez zadanie go. Jestem przekonany, że jeśli związek ma być
> > szczęśliwy i dobry ludzie muszą nauczyć się wybaczać. Wtedy są podstawy
by
> > stworzyć głębszą więż.
> A jezeli bys uslyszal, ze ten seks sprawil jej duzo radosci? Nie wiem jak
> ciebie, ale mnie to wlasnie uderzyloby najbardziej (oczywiscie oprocz
samego
> faktu zdrady). Ta mysl. Byla by
> ze mna za kazdym razem jak bysmy sie kochali. Mysle ze ciezko bylo by mi
tak
> po prostu wybaczyc, ze ktos dal jej rozkosz. Przeciez o to wlasnie chodzi.
> Nie chodzi o samo kochanie sie, ale o final, o uczucia jakie masz po.....
co
> myslisz?
>

>>>>>> Najpierw mała opowieść, przygotuj chusteczke, będzie to historia
miłosna. Dwoje młodych ludzi żyje ze sobą w szczęśliwym związku. On jest
pierwszą i jedyną miłością, czuje się z nim naprawde szczęśliwa. Nigdy nie
myślała, że może chcieć go zdradzić. Wynika to powiedzmy z tego że wychowała
się powiedzmy w rodzinie religijnej, jest bardzo wrażliwa, czy może nie było
ku temu okazji itp Jedzmy dalej... Załóżmy, że tam gdzie pracuje, poznaje
człowieka. Ten gość bardzo ją intryguje, nawiązuje się znajomość ( Spokojnie
nic szybkiego na stojaka w ubikacji tu nie będzie). Przyjacielskie rozmowy,
wspólne kawy, w jego towarzystwie czuje się naprawdę wyjątkowo. Ma
wspaniałego męża, no ale codziennie kurczak, w końcu się też przeje,
zatęskni się za ziemniakami, a tu prawdziwa pieczeń. Zaczyna myśleć jakby to
było ...
W końcu jest gotowa zaryzykować swój związek, wystarczyło by jedno kiwnięcie
najmniejszego palca, by mu się oddała.
Mąż nic nie wie, wiesz jak to w biznesie mało czasu nawet dla żony. Jednak
gość ma swoje zasady, a jedna z nich mówi uważaj na cudze żony. Jednak ona
ciągle o nim myśli, nawet gdy kocha się ze swoim mężem, zamyka oczy i
wyobraźni jest całkiem z kimś innym.( kurcze, może pomylilem grupy?)
Kontynuuje... A wię mąż nic nie wie, zero zdrady, zero niepotrzebnego
myślenia. Wszystko jest gut.
W czym tkwi problem? Nie moge postawić cię w roli męża, gdyż w tym
uproszczonym opowiadaniu jest tylko marionetką, bądz bezstronnym
wszechwiedzącym świadkiem.

Na temat tego co napisałeś powyżej powiedzmy dwie alternatywy
1.Kontynuujesz wasz związek, jeśli tak musisz wybaczyć, jeśli nie, będziesz
się męczył.
2.Jeśli ludzie naprawde sie nie rozumieją to muszą się rozejść
.

Wniosek: Należy zmienić sposób myślenia. Może jakieś medytacje.
Ja poprostu mało myśle o przeszłości. Nie żebym był taki
naiwny, ale nie lubie myśleć o rzeczach na które nie mam żadnego wpływu,
staram się w pełni akceptować rzeczywistość i raczej myśleć przyszłościowo


>
> > Jest to pewna alternatywa. Pewnie może też być tak: Gdzie byłeś a
> pomagałem
> > Kowalskiej przesuwać meble, kartofle są na stole, chcesz soli. Wszystko
> > automatyczne w kółko to samo, umiera wymiana myśli, ludzie wyglądają
jak
> > żywe trupy, w tym wypadku dobre będzie przyłączyć się do jakiegoś
kościoł,
> > ożywi to troche klimat itp .
> A moze poznac kochanke? Czemu nie? Jestes zdesperowany, zalamany, zycie i
> jego sens przestalo miec dla ciebie jakakolwiek wartosc. Chodzisz w
> wymietych koszulach i tlustych krawatach i masz to gdzies. Machinalnie
> wkladasz garnitur na lewa strone, dziurawy plaszcz, bo akurat byl pod
reka,
> futrzana czapke i wychodzisz w srodku slonecznego lipca na dwor.
> Jak maszyna.
> Ale pewnego dnia jedno spojrzenie zmienia cie w supermana, i poznajesz
> ja.... dalej to juz sam wiesz.
>
>
> > >>>>>>Tak jak powyżej. W drugim przypadku wcale nie odniosłem wrażenia,
że
> > mnie bardzo kocha.
> Wiem moze przesadzilem z chwaleniem sie i szczeroscia, ale zalozmy ze
> czujesz ze cie kocha......

>>>>>>>>>>Troche dużo teoretyzowania, jeśli ci na kimś zależy powinieneś mu
wybaczyć bezwarunkowo, koniec, kropka.
Jeśli tego nie umiesz, to masz problem.
>
> > > Ale ciekawi mnie jak to pytanie- jak bylo......? nie drażyloby waszego
> > > zwiazku. Moze obejrzyj jeszcze raz "Niemoralna propozycje" ze
> > > zrozumieniem.......
>>>>>>>>>Dla mnie takie pytanie jest chore! Cóż moge dodać w tej kwesti.

> > >
> > > Pajonk
> > >
> > > Ha pewnie powiesz: "pożyjesz dłużej to wylecą ci z głowy ideały" .
> Narazie
> > nie jestem w stanie zakwestionować takiego stwierdzenia. SIE! MA!
>
> Nie. Tego bym nie powiedzial. Sam musialbym zyc dluzej :-))))
>
> Pajonk
>
>SIE! MA! Grzesiek.
>




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-02-24 16:02:27

Temat: Re: zdrada
Od: Joanna Ćwikła <a...@e...icslab.agh.edu.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Pajonk Hfat <m...@k...net.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:xI_s4.33959$G...@n...tpnet.pl...
>
> "Joanna Ćwikła" <a...@e...icslab.agh.edu.pl> wrote in message
> news:891mvi$1te$1@info.cyf-kr.edu.pl...
> > Popieram cie w 100%.
> > Najlepiej na samym poczatku zwiazku ustalic, jakie beda jego reguly;
> > moze sie to wam wydac sztuczne, bo czlowiek zakochany, itd itp, ale
> > przynajmniej unikniecie przykrych rozczarowan.
> Czyli co? Zycie polega na unikaniu rozczarowan? A moze one tez sa
potrzebne
> i niezbedne? Nie myslisz?
>

Zaraz, zaraz. Nie chodzi o unikanie WSZYSTKICH rozczarowan, ale w
sytuacji, kiedy ja jestem poligamistka, a ktos, z kim sie chce zwiazac -
monogamista, to predzej czy pozniej dojdzie do konfliktu. A taka
sytuacje da sie przewidziec z gory, o ile oczywiscie obie strony ze soba
szczerze porozmawiaja. Wole zakonczyc nawet swietnie zapowiadajacy sie
zwiazek na poczatku, jezeli wiem, ze jego warunki mi odpowiadaja, niz
potem ranic kogos lub sama byc raniona - a bedzie mi go znacznie
trudniej zakonczyc, kiedy sie zaangazuje.

--
Pozdrawiam,

Asior

Joanna Cwikla
mailto:a...@i...agh.edu.pl
UIN 25443842


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 5 . [ 6 ] . 7 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: prośba do Marlenki
Dziewczyna boi sie zakochac.pomozcie
zaproszenie
doktorat kedzierzawskich...
Re: Re: piękne bu?ki - syndrom Pameli A.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »