« poprzedni wątek | następny wątek » |
21. Data: 2007-12-08 21:22:50
Temat: Re: związki na odległość
>
> Wydaje mi sie, ze on po prostu wyrwal sie z domu i z monotoni.
> Nie zapytal sie Ciebie o zdanie, to jest przykre, ale w tym tez nalezy sie
> czegos doszukac.
>
Wcześniej też nigdy się nie pytał.
> Praca jest wazna, czesto najwazniejsza, ale mozna znalezc kompromis. Wydaje
> mi sie, ze ty go szukasz, a on robi to co robi i oczekuje pelnej akceptacji.
To prawda. Praca jego jest specyficzna , nie wszędzie może ją wykonywać.
> Z tym, ze nie mogl Cie odwiedzic to jakos mi sie wierzyc nie chce. W wilu
> miejscach pracowalam i gdy pojawia sie sytuacja w ktorej malzonek, rodzic
> leze w szpitalu nie spotkalam sie zeby nie mozna bylo wziasc chociaz jednego
> czy dwoch dni wolnego.
Nie wiem. Dyżurował w różnych miejscach, tam również mają kłopoty kadrowe
(niektórzy odchodzą, nowych nie ma).
On sie rozwija - studia podyplomowe, a co ty robisz?
Studiów podyplomowych nie mam. Nie wykluczam w przyszłości. W jego przypadku to
była szkoła oficerska.
Nic nie robię. Tyram.
> pracujesz?
Tak. Poza "normalną" pracą prowadzę działalność.
masz przyjaciol?
Owszem, na miejscu i takich na odległość (z którymi czasem spotykam się na
różnych wyjazdach) także.
robisz cos dla siebie?
>
Nie bardzo. Nie wyrabiam się.
> Moze on kogos gdzies poznal i jest rozdarty miedzy tym co bylo, domem,
> rodzina a nowa kobieta.
Nie wiem. Gdy do niego jeżdżę (w najlepszych układach raz na miesiąc na weekend)
nic podejrzanego nie stwierdzam. Pytany czasami twierdzi kategorycznie, że nie.
Dlatego wciaz jest jakis tam kontakt, aczkowliek nie
> tak intensywny.
>
Jest jeszcze jeden aspekt tego - rozłąka powoduje że bardziej doceniamy czas
spędzony razem. Wcześniej staraliśmy prawie każdy wspólny weekend spędzać razem.
teraz jest coraz mniej wspólnych weekendów.
> Moglabys sie do niego przeniesc?
>
Zostawić córki same? One się nie przeniosą. Mają tu swoje życie. A ja tam
praktycznie nie znałabym nikogo oprócz paru jego kolegów. Pisałam w którymś
poście, że do niedawna szans na pracę bym tam nie miała, może teraz, ale nie
wiem co miałabym tam robić gdybym tam była bez pracy.
Poza tym - może trudno w to uwierzyć - on nie zarabia zbyt wiele.
Pozdrawiam
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
22. Data: 2007-12-08 21:32:02
Temat: Re: związki na odległość
> Powiem szczerze - nie wygląda to najlepiej. Jesteście w związku, którego
> tak naprawdę nie ma. To przykre, ale po co taką fikcję utrzymywać?
Nie dziwię Ci się że tak to widzisz, ale patrząc na to z innej strony żaden
facet w podobnej sytuacji nie zasługiwałby na posiadanie rodziny? Bo przecież
to potencjalny zdradzający! A ile rodzin tak żyje.
Nie
> wiem, jak to odbiera Twój mąż, ale moim zdaniem dla Ciebie byłoby o
> wiele lepiej rozejść się - przynajmniej będziesz miała jasną sytuację,
> że jesteś sama i już.
Jakieś 2-3 lata temu przechodziliśmy poważny kryzys i mówiliśmy o tym. On
twierdził że nie ma oparcia w rodzinie. Ja - cóż, mając to wszystko na głowie,
nie jestem w stanie sprostać jego wymaganiom - przyjeżdżając chciałby mieć
idealny obraz domu - pięknie posprzątane, żadnych problemów, żadnych kłopotów z
córkami, żadnych skarg. A niestety w większości się tak nie da.
Ale kryzys minął. Przyznam się że bardzo nad tym pracowałam.
(Oczywiście pretensje o różne rzeczy się pojawiają jak przyjeżdża - a ja np.
oczekuję od niego pomocy w sprawach gdzie trzeba tzw. męskiej ręki)
Wtedy może ułożysz sobie życie inaczej.
>
Nie wiem. Nie chciałabym tego robić córkom (kiedyś moi rodzice mieli się
rozwodzić a ja chciałam się zabić). Poza tym kocham go. On twierdzi że też.
Pozdrowienia
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
23. Data: 2007-12-08 21:44:30
Temat: Re: związki na odległość
>
> Mama dowiedziala sie w sposob drastyczny. Pewnego dnia do naszego domu
> rodzinnego zapukal chlopak twierdzac ze jest synem mojego ojca.
> Po wielu bataliach, wypieraniu sie itd, a takze batali sadowej okazalo sie,
> ze jest nim rzeczywiscie. Mama dostala zawalu serca.
Straszne. Współczuję. Ale świadczy to także o tym że ojciec nie był fair także
wobec matki tego chłopaka, skoro on musiał go szukać. Chyba że ona nie chciała a
chłopak się dowiedział kto jest ojcem i zaczął szukać na własną rękę.
Rozwiodla sie z ojcem.
Wcale się nie dziwię.
Sądzę że gdybym miała realne dowody to też bym to zrobiła.
Ale nie mam jak dotąd, nawet żadnych podejrzeń.
Bardziej się czasami martwię że często piją tam razem z kolegami.
> Dzisiaj mowi, ze zmarnowala polowe swojego zycia na bycie z kims z kim tak
> naprawde nie byla.
Do tej pory nie uważam że mam zmarnowane życie z jego powodu, ale czuję się
wykorzystywana (tzn. zbyt wiele jest zrzucone na moje barki) , owszem.
Mowi ze bala sie zamotnosci wiec akceptowala taki
> zwiazek, ale tez mowi, ze gdyby ktos dal jej druga szanse to wczesniej
> postawilaby ojca pod murem albo w jedna albo w druga strone.
>
Przecież jeżeli facet chce zdradzić żonę to zrobi to choćby nigdy nie wyjeżdżał
i pracował na sąsiedniej ulicy. I żona analogicznie.
> Masz racje lepiej ufac szczegolnie jak sie kocha niz sie zadreczac, ale
> widze ze nie pasuje Ci taki zwiazek, przynajmniej nie dluzej.
Z jednej strony, rozłąka (ale krótka!) nie jest zła. Jestem do tego
przyzwyczajona. W poprzedniej jego pracy spędzał kilka miesięcy za granicą.
Prawie każde wakacje z córkami spędzałam sama.
Teraz czasami jadę do niego aby tam odpocząć. Zatrzymuję się u niego
(wynajmowany w kilku wspólnie segment), jeżdżę stamtąd w bliskie mi tereny.
Czasem zabieram którąś z córek albo sama jedzie.
Ale ostatnio nie mam na to czasu i na razie nie będę miała.
> Chcesz cos z tym zrobic? Czy oczekujesz odpowiedzi, ze to przetrwa, bo komus
> innemu sie udalo?
>
Trochę liczyłam że może odezwą się osoby w podobnej sytuacji (np. mąż pracujący
za granicą, albo również żony wojskowych itp). Jak już pisałam , znamy parę
rodzin w podobnej sytuacji. Zartowałam że założę stowarzyszenie żon. Miałoby to
sens, ale trochę mi czasu brakuje.
Myślę że na pewno komuś się udało bo inaczej żaden z nich nie byłby żonaty.
Albo wszyscy żyliby tak jak napisał jacobs w swoim poście.
Pozdrawiam
A
>
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
24. Data: 2007-12-08 22:19:21
Temat: Re: związki na odległość
> Nie wiem. Nie chciałabym tego robić córkom (kiedyś moi rodzice mieli się
> rozwodzić a ja chciałam się zabić). Poza tym kocham go. On twierdzi że
> też.
Corki to juz mlode panienki. Szczegolnie starsza, moglaby smialo zyc
samodzielnie. Mlodsza pod jej opieka. Sama wyprowadzilam sie z domu jak
mialam 19 lat i sobie radze :-)
Glownie chodzi o to ze zyjecie w jakims tam ukladzie, nie wiem czy dla
wygody czy nie, jest wam dobrze wiec trzymaj sie tego :-)
Dlaczego takie zwiazki trwaja? Powiem Ci szczerze ze nie wiem. Jak ludzie sa
mlodzi i ich ciagnie do siebie to jakos bardziej jestem wyrozumiala dla
rozlaki. Jednak w waszym wieku i stazu widze po prostu zmeczenie materialu.
Jestescie malzenstwem, w ktorym Twoj maz zawsze robil co chcial. Mial zone,
zadbane dzieci, dom itd. a wolnosc, niekoniecznie zdrady mial swoja droga.
Przyjezdzajac do domu nie powienien oczekiwac idealu tylko Cie wezprzec, ale
chyba od poczatku taki byl uklad. Nie zmienisz go teraz "na starosc".
Nie znam mezczyzny, ktory pytany o to czy zdradzal powiedzialby "Tak
kochanie" :D
Moze pojedz do niego z zaskoczenia? Na zasadzie niespodzianki. Nic mu o tym
nie mow.
Jak Ci tlumaczyc to ze czesto ma wylaczony tel?
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
25. Data: 2007-12-09 08:22:52
Temat: Re: związki na odległość
>
> No właśnie? Chodzi np. o sposoby komunikacji?
> I co to znaczy pracuje w innym mieście?
> W Warszawie, Krakowie czy w Londynie?
> I jak pracuje? W domu jest na Boże Narodzenie czy na każdy weekend?
>
W Polsce. Miasto trochę mniejsze. W domu - ostatnio - jest na jeden weekend w
miesiącu, taki o 1-2 dni dłuższy. Wcześniej bywało lepiej ale zmieniły się pewne
okoliczności w jego firmie. Co do świąt , to jest tak: jak jest w domu na Boże
Narodzenie, to na Sylwestra "tam" i wtedy ja do niego jadę żeby pobyć razem. A
jak go nie ma w Boże Narodzenie, to na Sylwestra jest w domu. Z innymi świętami
analogicznie.
Jak go nie ma to kontaktujemy się głównie telefonicznie.
Pozdrowienia
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
26. Data: 2007-12-09 10:21:32
Temat: Re: związki na odległośća...@v...pl napisał:
> > Powiem szczerze - nie wygląda to najlepiej. Jesteście w związku, którego
> > tak naprawdę nie ma. To przykre, ale po co taką fikcję utrzymywać?
E tam. Po pierwsze nie patrz na swoje malzenstwo przez oczy osoby, ktora
tak naprawde nic o was nie wie.
Wiele jest takich malzenstw, np. malzenstwa marynarzy. Nie chodza
codziennie za raczke, ale czy to znaczy, ze ich zwiazki nie moga byc
silne i trwale?
> Ale kryzys minął. Przyznam się że bardzo nad tym pracowałam.
> (Oczywiście pretensje o różne rzeczy się pojawiają jak przyjeżdża - a ja np.
> oczekuję od niego pomocy w sprawach gdzie trzeba tzw. męskiej ręki)
(...)
> Nie wiem. Nie chciałabym tego robić córkom (kiedyś moi rodzice mieli się
> rozwodzić a ja chciałam się zabić). Poza tym kocham go. On twierdzi że też.
I na tym sie oprzyj.
Zastanow sie co mozesz zmienic, i czy mozesz zaakceptowac to czego
zmienic nie mozesz. Kochaj i badz czujna :-)
Dalas sobie rade w ciezkim okresie wychowywania corek, kiedy byly male,
dasz sobie i rade teraz.
Pozdrowienia i powodzenia,
Lila
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
27. Data: 2007-12-09 10:23:18
Temat: Re: związki na odległość
> Corki to juz mlode panienki. Szczegolnie starsza, moglaby smialo zyc
> samodzielnie. Mlodsza pod jej opieka. Sama wyprowadzilam sie z domu jak
> mialam 19 lat i sobie radze :-)
To nie o to chodzi. One i tak bardzo często zostają same (Np. młodsza podczas
mojego pobytu w szpitalu mieszkała parę dni sama i dawała sobie radę).
> Glownie chodzi o to ze zyjecie w jakims tam ukladzie, nie wiem czy dla
> wygody czy nie, jest wam dobrze wiec trzymaj sie tego :-)
Na pewno nie dla wygody. On po prostu nie ma pracy tutaj w swoim zawodzie. A
raczej go nie zmieni bo nie bardzo jest na co.
> Dlaczego takie zwiazki trwaja? Powiem Ci szczerze ze nie wiem. Jak ludzie sa
> mlodzi i ich ciagnie do siebie to jakos bardziej jestem wyrozumiala dla
> rozlaki. Jednak w waszym wieku i stazu widze po prostu zmeczenie materialu.
> Jestescie malzenstwem, w ktorym Twoj maz zawsze robil co chcial.
Ooo, tu masz rację że robił co chciał :)
>Mial zone, zadbane dzieci, dom itd. a wolnosc, niekoniecznie zdrady mial swoja
droga.
> Przyjezdzajac do domu nie powienien oczekiwac idealu tylko Cie wezprzec, ale
> chyba od poczatku taki byl uklad. Nie zmienisz go teraz "na starosc".
>
Oczywiście oczekuję wsparcia od niego, a przynajmniej zrozumienia...
> Nie znam mezczyzny, ktory pytany o to czy zdradzal powiedzialby "Tak
> kochanie" :D
Nie myślisz chyba że przy kolacji pytam : Kochanie a czy ty mnie zdradzasz? :):)
Kiedyś powiedziałam - jak masz kogoś to mi po prostu powiedz prawdę.
> Moze pojedz do niego z zaskoczenia? Na zasadzie niespodzianki. Nic mu o tym
> nie mow.
>
Myślałam o tym. Z tym że w sytuacji gdy np. wyślą ich gdzieś w teren mogłabym
klamkę pocałować, powrót wtedy możliwy następnego dnia, pozostałby hotel. Ale
może kiedyś.
> Jak Ci tlumaczyc to ze czesto ma wylaczony tel?
>
Głównie wtedy gdy się pokłócimy i nie chce ze mną gadać. Wczoraj później włączył
i gadaliśmy.
A kiedy mnie to wk...ło to dzwoniłam na telefon któregoś kolegi i on go wołał.
Nie lubi tego :):)
Tak w ogóle to zdaję sobie sprawę że mogę sprawiać wrażenie osoby naiwnej która
wierzy mężowi we wszystko i sama dźwiga wszystkie kłopoty. Ale to trochę inaczej
jest.
Zresztą bardziej od spraw wierności interesują mnie inne problemy w tego typu
związku. Liczyłam że może ktoś ma lub zna podobną sytuację.
Pozdrowienia
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
28. Data: 2007-12-09 19:19:40
Temat: Re: związki na odległośćLila napisał(a):
> Wiele jest takich malzenstw, np. malzenstwa marynarzy. Nie chodza
> codziennie za raczke, ale czy to znaczy, ze ich zwiazki nie moga byc
> silne i trwale?
Tylko że marynarz jest pół roku w morzu, ale potem co najmniej
kilka miesięcy w domu. To jednak co innego niż stały pobyt "tam"
przerywany weekendami w domu...
Pozdr,
--
ŁK
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
29. Data: 2007-12-09 19:33:04
Temat: Re: związki na odległość
>> Jak Ci tlumaczyc to ze czesto ma wylaczony tel?
>>
>
> Głównie wtedy gdy się pokłócimy i nie chce ze mną gadać. Wczoraj później
> włączył
> i gadaliśmy.
> A kiedy mnie to wk...ło to dzwoniłam na telefon któregoś kolegi i on go
> wołał.
> Nie lubi tego :):)
Dla mnie nie do zaakceptowania jest sytuacja w ktorej moj mezczyzna ma
wylaczony tel. Nie wazne czy sie poklocilismy, czy nie. Chyba, ze musi ze
wzgledow bezpieczenstwa. Poza tym jak sie czlowiek pokloci i musi ochlonac
wystarczy to przeciez powiedziec. Kazdy jest indywidualnosci i ma prawo do
bycia czasem samemu z soba.
A to ze dzwonisz po jego kolegach? Szok! Glupio by mi bylo chyba. Mojemu
mezowi jeszcze glupiej.
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
30. Data: 2007-12-09 20:13:59
Temat: Re: związki na odległość>>
> Dla mnie nie do zaakceptowania jest sytuacja w ktorej moj mezczyzna ma
> wylaczony tel. Nie wazne czy sie poklocilismy, czy nie. Chyba, ze musi ze
> wzgledow bezpieczenstwa. Poza tym jak sie czlowiek pokloci i musi ochlonac
> wystarczy to przeciez powiedziec. Kazdy jest indywidualnosci i ma prawo do
> bycia czasem samemu z soba.
>
Tak. On ma prawo do wszystkiego. Ja - do niczego. Jestem winna wszystkiemu.
Niedawno znów się o tym dowiedziałam :(:(:(
> A to ze dzwonisz po jego kolegach? Szok! Glupio by mi bylo chyba. Mojemu
> mezowi jeszcze glupiej.
>
W wypadkach wyjątkowych. Proszę aby przekazali żeby włączył telefon (zakładam
że telefon się "ładuje") bo muszę się pilnie skontaktować. Innej formy kontaktu
z nim nie ma poza firmą.
A co byś powiedziała jakby Ci mówił np. o godz. 21 że jest zajęty bo pracuje?
Pozdrowienia
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |