« poprzedni wątek | następny wątek » |
41. Data: 2007-12-10 08:49:05
Temat: Re: związki na odległość>
> Wygodnie sie ustawil, bo tak mezczyzna wygodnie. Tu ma domek i
> bezpieczenstwo. Dzieci itd. A tam ma wlasne zycie i robi co chce a ty i tak
> mu nic nie zrobisz. TYLKO........ ze........... ty tez mozesz w kazdej
> chwili odejsc, tak samo jak on!!! Masz prawo!!! Dlaczego piszesz, ze on moze
> rzucic wszystko a Ty nie?
>
Może dlatego że ja mam sumienie?
Pozdr
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
42. Data: 2007-12-10 08:53:36
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik <a...@v...pl> :
>
> To super! Jak tego dokonaliście? Napisz czy to po prostu taki niesamowity
> dobór czy pracowaliście nad tym przez lata.
>
Trudno mi powiedzieć.
Chyba przede wszystkim wspólne, dość niebanalne zainteresowania i to że się
sobą nie nudzimy i ciągle mamy o czym gadać.
Oczywiscie kłócimy się i miewamy "ciche dni" również.
>> Zanm co najmniej kilka zwiazków o stażu podobnym do naszego, jesli się
>> nie
>> rozeszli to znaczy że są dla siebie atrakcyjni :-)
>>
>
> Słusznie. No chyba że udają i każde ma kogoś na boku, jak sugerowali
> niektórzy
> dyskutanci :)
>
Akurat takich zwiazków nie znam.
Jesli "mieli kogoś na boku" to summa sumarum doprowadzło to do rozpadu
związku (niektórzy są jeszcze formalnie małżeństwem, ale faktycznie - nie).
Ale jak widzę z doświadczeń swoich znajomych "ktoś na boku" jest
zdecydowanie skutkiem a nie przyczyną, erozja związku następowała już
wcześniej.
>
> Basiu, nie zniosła byś, to rozumiem. Ale co byś w takiej sytuacji zrobiła?
>
Za wszelką cenę dążyła do zamieszkania razem (kosztem zmniejszenia się
standardu materialnego).
B.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
43. Data: 2007-12-10 09:26:24
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik "Agata" :
> Nie mowie o tym, ze on ma prawo a Ty nie. Nie zrozumialas mnie. Mowie o
> tym, ze jak ludzie sie pokloca to maja prawo chlonac, miec chwile dla
> siebie zeby przemyslec sobie pare spraw. Jak czlowiek nie chlonie i od
> razu wydzwania to zaczyna sie tak naprawde druga klotnie.
Ja w ogóle nie znoszę rozmawiania o poważnych sprawach przez telefon.
Wiele razy było tak, ze przez telefon się pokłóciłam i kolejne próby
dodzwonienia się nic tu nie wnoszą.
Sama zdarzało się że wyłączałam telefon po kłótni, lub nie odbierałam kiedy
widziałam że dzwoni mąż.
Po prostu prowadzi do dalszej eskalacji nieprzyjemnych słów.
Natomiast do porozumienia się dochodzimy wyłącznie w trakcie rozmowy w 4
oczy (co często kończy się ... w łóżku).
Telefonu staramy się używać tylko do załatwiania pilnych spraw bieżących.
Dlatego uważam że wspólne przebywanie ze sobą jest tak bardzo ważne.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
44. Data: 2007-12-10 09:38:10
Temat: Re: związki na odległość
> Powiedz mu wprost
> ze nie zyczysz sobie zeby tel wylaczal! Masz do tego prawo. Jestes jego
> zona.
>
Ja sobie mogę nie życzyć...
> W wyjatkowych sytuacjach rozumiem ze kontaktujesz sie
> przez kolegow, ale powiedz mi co to sa za sytuacje? Przeciez mieszkanie
> osobno.
Wspólnie wynajmują duże mieszkanie, każdy ma swój pokój. Telefonu
stacjonarnego tam nie ma.
>
> Co bym powiedziala. To zalezy jaka to praca. Czasami pracuje sie pozno. Tez
> tak mam, ze zabieram dokumenty do domu albo zostaje w firmie po godzinach,
> ale zawsze mam tel wlaczony i zawsze go odbiore od meza. Chyba ze mam
> zebranie. Zaufanie nalezy wypracowac i ciagle o nie sie starac. Takie jest
> moje zdanie.
>
Ja też pracuję w domu, nieraz nocami. Ale telefony mam włączone.
Zaufanie należy mieć, a telefony do kolegów (w sensie : poproś go aby włączył
bo mam pilną sprawę) nie są fair, a nagła niespodziewana wizyta aby go
sprawdzić to byłoby fair?
Pozdrowienia
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
45. Data: 2007-12-10 09:56:27
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik <a...@v...pl> napisał w wiadomości
news:47a2.0000002e.475d0901@newsgate.onet.pl...
>
>> Powiedz mu wprost
>> ze nie zyczysz sobie zeby tel wylaczal! Masz do tego prawo. Jestes jego
>> zona.
>>
>
> Ja sobie mogę nie życzyć...
>
>
>> W wyjatkowych sytuacjach rozumiem ze kontaktujesz sie
>> przez kolegow, ale powiedz mi co to sa za sytuacje? Przeciez mieszkanie
>> osobno.
>
> Wspólnie wynajmują duże mieszkanie, każdy ma swój pokój. Telefonu
> stacjonarnego tam nie ma.
>
>>
>> Co bym powiedziala. To zalezy jaka to praca. Czasami pracuje sie pozno.
>> Tez
>> tak mam, ze zabieram dokumenty do domu albo zostaje w firmie po
>> godzinach,
>> ale zawsze mam tel wlaczony i zawsze go odbiore od meza. Chyba ze mam
>> zebranie. Zaufanie nalezy wypracowac i ciagle o nie sie starac. Takie
>> jest
>> moje zdanie.
>>
>
> Ja też pracuję w domu, nieraz nocami. Ale telefony mam włączone.
> Zaufanie należy mieć, a telefony do kolegów (w sensie : poproś go aby
> włączył
> bo mam pilną sprawę) nie są fair, a nagła niespodziewana wizyta aby go
> sprawdzić to byłoby fair?
O co Ci wlasciwie chodzi??? Bo juz nie rozumiem. Mam wrazenie, ze chcesz sie
pouzalac nad soba.
Jak to Ty sobie mozesz zyczyc? Zona nie jest tylo od uslugiwania i
spelniania zachcianek meza! Zona ma prawo!!! Przynajmniej ja tak uwaza i
ludzie mnie otaczajacy. Masz prawo powiedziec ze czegos sobie nie zyczysz i
cos Ci nie odpowiada. Dlaczego mialabys nie miec takiego prawa???
Akceptujesz wszystkie zachowania meza i sie nie odzywasz, nie protestujesz,
nie walczysz o swoje a potem dziwisz sie ze on coraz bardziej przesuwa
granice.
Gdyby maz chcial byc z Toba w 100 % kontakcie to by pilnowal tego zeby mial
naladowany tel. Skoro tego nie robi, wrecz wylacza telefon to cos tu jest
nie tak. Bede sie upierala ze jakies niesmaczne jest dzwonienie po kolegach
zeby oni prosili twojego meza o wlaczenie telefonu. Jak to jest ze do tych
kolegow mozesz sie dodzwonic?
Sprawdzanie kogos nigdy nie jest fer, ale w twoim przypadku nie ty pierwsz
przestalas byc fer. Warto dowiedziec sie o co mezowi chodz niz bezwladnie
przymykac oczy.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
46. Data: 2007-12-10 10:15:17
Temat: Re: związki na odległość>
> Ja w ogóle nie znoszę rozmawiania o poważnych sprawach przez telefon.
>
Też staram się tego unikać.
Staram się także wyciągać rękę do zgody. I praktycznie zawsze jestem z tym
pierwsza :(
> Natomiast do porozumienia się dochodzimy wyłącznie w trakcie rozmowy w 4
> oczy (co często kończy się ... w łóżku).
>
Basiu, jesteś niesamowita :):)
Gorzej jak sprawa się komplikuje ze względu na odległość :):) Za duża jest
>
> Dlatego uważam że wspólne przebywanie ze sobą jest tak bardzo ważne.
>
Dlatego często sama tam przyjeżdzam jak nie daje się inaczej
Pozdrawiam
A
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
47. Data: 2007-12-10 10:35:23
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik <a...@v...pl> napisał w wiadomości
news:47a2.00000039.475d11b4@newsgate.onet.pl...
>>
>> Ja w ogóle nie znoszę rozmawiania o poważnych sprawach przez telefon.
>>
>
> Też staram się tego unikać.
> Staram się także wyciągać rękę do zgody. I praktycznie zawsze jestem z tym
> pierwsza :(
Ty to jestes bardziej zaangazowana, bardziej dbasz i starasz sie oraz
czesciej ustepujesz? Smutne. Moje pierwsze malzenstwo przez to sie rozpadlo.
Pewnego dnia obudzilam sie i zrozumialam, ze w moim zwiazku daje tylko ja i
tylko ja o wszystko ciagle walcze czesto rezygnujac z wlasnych ambicji i
honoru. Spakowalam sie i odeszlam z mala corka do mamy. Dzisiaj po wielu,
wielu latach jestem po raz drugi raz zona i widze jak duza jest roznica
miedzy tym co bylo a tym co mam teraz. Teraz moj nowy maz szanuje moje
zdanie i moje uczucia, a przede wszystkim dba o mnie. Kwiaty, spacery, kino
itd. a tez oboje bardzo ciezko pracujemy. Jezeli sie chce to nic nie stanie
na przeszkodzie. Trzymam za Ciebie kciuki.. zebys chociaz troszke otworzyla
oczy :)))
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
48. Data: 2007-12-10 12:59:39
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik "Agata" :
>
> Ty to jestes bardziej zaangazowana, bardziej dbasz i starasz sie oraz
> czesciej ustepujesz? Smutne. Moje pierwsze malzenstwo przez to sie
> rozpadlo.
Moje małżeństwo w pewnym okresie (po przemicięciu pierwszej euforii
zakochania) też do tego zdążało.
Ale ja sobie małymi kroczkami wywalczyłam to, że jestem równorzędnym
partnerem.
Przede wszystkim - od zawsze byłam niezależna finansowo.
Taki decydujacy był chyba moment, kiedy będąc w ciąży z drugim synem
poważnie pokłóciłam się z mężem, który w ważnej sprawie nie chciał ustąpić.
Spakowałam plecak, wzięłam starszego, wtedy 4,5 latka i wyjechałam na
tydzień w góry na Słowację (pociągiem i autostopem), mówiąc - na do widzenia
"droga wolna, jak nas nie chcesz - damy sobie radę bez ciebie".
Po czym wieczorem grzecznie zadzwoniłam gdzie jestem i kiedy wracam, aby się
niepotrzebnie nie denerwował (to było przed epoką komórek), ale wróciłam po
tygodniu.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
49. Data: 2007-12-10 13:13:34
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik "Basia Z." <bjz_(usun_toto)@poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:fjjd35$2o42$1@news2.ipartners.pl...
>
> Użytkownik "Agata" :
>
>>
>> Ty to jestes bardziej zaangazowana, bardziej dbasz i starasz sie oraz
>> czesciej ustepujesz? Smutne. Moje pierwsze malzenstwo przez to sie
>> rozpadlo.
>
> Moje małżeństwo w pewnym okresie (po przemicięciu pierwszej euforii
> zakochania) też do tego zdążało.
> Ale ja sobie małymi kroczkami wywalczyłam to, że jestem równorzędnym
> partnerem.
>
> Przede wszystkim - od zawsze byłam niezależna finansowo.
>
> Taki decydujacy był chyba moment, kiedy będąc w ciąży z drugim synem
> poważnie pokłóciłam się z mężem, który w ważnej sprawie nie chciał
> ustąpić.
> Spakowałam plecak, wzięłam starszego, wtedy 4,5 latka i wyjechałam na
> tydzień w góry na Słowację (pociągiem i autostopem), mówiąc - na do
> widzenia "droga wolna, jak nas nie chcesz - damy sobie radę bez ciebie".
> Po czym wieczorem grzecznie zadzwoniłam gdzie jestem i kiedy wracam, aby
> się niepotrzebnie nie denerwował (to było przed epoką komórek), ale
> wróciłam po tygodniu.
Powiedz dlaczego tak musi byc..? Dlaczego po tej pierwszej eoforii nagle
okazuje sie ze to my kobiet dbamy, zabiegamy itd a facet jest bo jest. Nie
rozumie o co klocimy sie, co nam nie podoba sie i jeszcze bardziej odsuwa
sie :(
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
50. Data: 2007-12-10 13:52:43
Temat: Re: związki na odległość
Użytkownik "Agata" :
> Powiedz dlaczego tak musi byc..? Dlaczego po tej pierwszej eoforii nagle
> okazuje sie ze to my kobiet dbamy, zabiegamy itd a facet jest bo jest. Nie
> rozumie o co klocimy sie, co nam nie podoba sie i jeszcze bardziej odsuwa
> sie :(
Nie sądzę aby tak było w każdym małżeństwie, znam co najmniej kilka, gdzie
jest odwrotnie - to jest facetowi zależy bardziej.
Ale jakoś tak już jest że jednej stronie zwykle bardziej zależy.
Przy tym wszystkim uważam patrząc na to z pewnego dystansu, że kłócenie się,
wypominanie, zrzędzenie nic nie daje, a jest jeszcze gorzej.
Najlepiej oderwać się chociaż na trochę, poczuć własną niezależność i niech
on (lub ona) poczuje co by stracił ;-)
Co zresztą nie ma nic wspólnego ze zdradą, raczej z wyzwoleniem się i
poczuciem własnych możliwości.
Pozdrowienia
Basia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |