Chodzi mi o roznice i o bezsensowne rownouprawnienie plci. Dlaczego
bezsensowne? Bo my po prostu nie jestesmy rowni. Pewnie jak jutro bede to
czytac to sie posmieje, ale dzisiaj tak mnie jakos olsnilo. Ja nigdy nie
wygram na reke ze swoim chlopakiem (bo nie mam takiej masy miesniowej :) ), on
za to nigdy nie urodzi dziecka. no i te miesiaczki...
Walczylam z tym, walczylam z nierownoscia wytaczajac dlugie przemowy swojej
meskiej czesci znajomych, czy mnie zrozumieli ? nie wiem, moze tylko udawali
ze tak, abym sie wkoncu zamknela. Teraz przyszedl czas na akceptacje, na
akceptacje ze jestem kobieta i ze nie potrzebuje sie stac kims innym, na
akceptacje ze kiedys bede w ciazy, ze bede miala rodzine i mase obowiazkow, ze
byc moze ktoregos dnia ugotuje obiad i posprzatam mieszkanie. na akceptacje ze
byc moze bede mniej zarabiac od mezczyzny za prace ktora wykonujemy na tym
samym stanowisku, o bo te moje nastroje comiesieczne....
uh, rozniece i ich akceptacje. my chyba naprawde jestesmy z innych planet:))

Kasik

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl