Strona główna Grupy pl.sci.psychologia SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE

Grupy

Szukaj w grupach

 

SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-02-22 14:32:06

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: "RAFAEL" <R...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Dawid" <p...@u...gda.pl> napisał w wiadomości
news:3c74d3cf.667357559@sunrise.pg.gda.pl...

> On Thu, 21 Feb 2002 11:27:52 +0100, "RAFAEL" <R...@w...pl> wrote:

> Masz w 100% racje. I nie bede pisal IMHO, bo wg mnie to wewnetrzne
> uzdrowienie, to nie jest kwestia przekonan, wiary, czy czegokolwiek
> wymyslonego, to aksjomat bycia szczesliwym czlowiekiem.



Tylko, że na początku to ja wcale nie byłem szczęśliwy, nawet

nie wiedziałem czy można być szczęśliwym i czy w ogóle coś

takiego istnieje, a nie jest to tylko wymysł Hollywood.

Z początku pracy ze sobą i oczyszczania się doświadczałem chwilowych

Stanów czucia się dobrze i w tedy nawet nie było mowy o sześciu tylko

czułem ze czuje się chwilami lepiej, z czasem te chwile się stawały się

coraz częstsze i dłuższe, i teraz jest już ok. i z czystym sumieniem mogę

powiedzieć, że często czuje się szczęśliwy:)

> To wina, bo chyba wina można to nazwać, praktycznie calej filozfii
> zachodu, interpretacji religii, systemu szkolnictwa, sposobu
> wychowania.



Może teraz są takie czasy ze ludzie zaglądają bardziej w siebie i próbują

przerwać ten łańcuszek, no bo niby jak moja matka miała mnie obdarzać

czysta miłością, jak je nikt tego nie dał i ona sama mało co jej dostała,

dbano tylko by nie była głodna i w sumie właśnie tak dla niej wyglądało

okazywanie mi miłości, ważne było dla niej bym tylko jadł i nie był głodny,

ale to tylko takie moje domysły...


> Nikt zdrowy nie chce sie karac ani ranic. Ale moze byc nauczony, iz za
> cos takiego nalezy sie karac, o czyms takim nalezy myslec tak a nie
> inaczej, grzechem jest, a dobre jest tamto. I z tego powodu sami sie
> karzemy. To nie jest podswiadoma chec karania, tylko wyuczona.



Tak mi się zdaje to jest jedno i to samo tylko inaczej to nazywamy:)


> Ale wlasnie zupelnie odwrotnie :) IMHO przynajmniej :) poprzednim
> razem Cie ponioslo :) Teraz piszesz z mniejsza doza przekonywania do
> "mam racje", a z wieksza checia do podzielenia sie doswiadczeniem. Jak
> sam piszesz, teraz nie oczekujesz, ze sie z Toba zgodze i moze dlatego
> znacznie latwiej mi sie z Toba zgodzic :) To by zreszta pasowalo do
> tego, o czym piszesz.



Masz racje z boku zawsze lepiej widać:)

Człowiek czasami jest tak przyzwyczajony do jakiejś swojej postawy,

że nawet jej nie zauważa i tego, ze ona wcale mu nie sprzyja, a życie i
ludzie są

lustrem, w którym bardzo dobrze prawdę widać:) Serdeczne dzięki za to!

To był bardzo ważny komunikat dla mnie.





> No nie :) Teraz to zaprotestuje :) Oczywiscie nie mam calkowitego
> pojecia. Ale wydaje mi sie, ze mam go dosyc, by nie uciekac w
> generalizacje i znajdowac jednego "konkretnego" powodu i uwazac, ze
> przez jego eliminacje wiekszosc sie odmieni.



Masz całkowicie:) racje jest tu z byt wiele czynników by można to
generalizować,

Hi hi hi poniosło mnie, teraz to widze:)



> Tak zgadza sie. Dam Ci tylko drobny przyklad co mozna zrobic z ta
> wiedza. Zalozmy, ze odkryles u siebie iz jestes np.: okrutny. I teraz
> w kontaktach z kims to okrucienstwo wyszlo. W tym momencie mozesz albo
> powiedziec sobie "taki juz jestem - okrutny, nic sie nie stalo" albo
> "postapilem okrutnie, chce przeprosic". Ta sama wiedza prowadzi do
> roznych efektow. Jednych utwierdza w tym samym dzialaniu, bo dzieki
> niej sie tlumacza i sie nie zmieniaja, a innych "oczyszcza".



Hmm...Ja to robie trochę inaczej...

Odkrywam u siebie, że w pewnym momencie zachowuje się.: (Okrutne? eeeee to

mi jakoś nie pasuje, jak dla mnie jest to za ogólne określenie) powiedzmy
wybucham

złością i wściekłością do tego stopnia, ze aż tracę czasami kontrole nad
sobą i dochodzi

do rękoczynów - przyjmijmy, ze przy takim częstym zachowaniu człowiek staje
się okrutny,

miły to on na pewno nie jest:) Stosując technikę regresywna wracam pamięcią
do momentu,

kiedy po raz pierwszy w moim życiu tak się wściekłem, ze aż straciłem
panowanie nad sobą

i w tedy albo sobie przypominam ta sytuacje z wszelkimi szczegółami i
emocjami, albo

doświadczam samej wściekłości w sposób kontrolowany i świadomy - uświadamiam

sobie jej przyczynę i okoliczności i zaczynam rozumieć na spokojnie co się w
tedy

wydarzyło, rozumiem już teraz te momenty w moim obecnym życiu w których
reaguje

w sposób "okrutny" gdyż po prosty aktywowała mnie podobna sytuacja co z
przeszłości,

a która wtedy był trudna dla mnie wiec stłumiłem moja złość, ból i żal
(przypuśćmy),

uwalniam się od całego napięcia z tamtego momentu, żalu i może nawet
strachu. I obserwuje

jak się będę zachowywał podczas następnej takiej sytuacji, jeżeli reaguje
spokojem to ok.,

a jeżeli złością, lub, czymś nieadekwatnym do tej zwykłej sytuacji to widać
nie wszystko

sobie jeszcze uświadomiłem i ponawiam procedurę:) Uwalniam się od
stłumionej energii

(emocji) co daje mi oczyszczenie i głębsze zrozumienie siebie. Nie odcinam
się od tamtego

momentu, tylko go uzdrawiam w obecnej chwili, bo jak widać w tamtej nie
potrafiłem, albo

akurat było trodno mi to zrobić ze względu na nie wpełne rozumienie
sytuacji.


> Nie nie nie, w zadnym razie. masz racje. Tylko, ze to nie jest
> wymazanie, to jest uwolnienie sie od bagazu. To taki drobny niuans.

To bardzo znaczący niuans!:)
> Kolejny przyklad: zalozmy, ze Twoj ojciec bil Twoja matke, co
> spowodowalo u Ciebie strach przed zagnazowaniem sie w zwiazek,



To akurat było bardzo szczególne, jak wróciłem pamięcią do tego momentu
zobaczyłem

świat oczami dziecka, którym byłem wtedy, słuchaj to było niesamowite, ja
wierzyłem

głęboko ze moi rodzice są najmądrzejsi, najlepsi, najcudowniejsi, i wiedza
wszystko najlepiej!

Widząc jak ojciec bije matkę, nie wiedziałem wtedy, dlaczego i o co tu
chodzi myślałem,

że na tym właśnie polega rola męża, ojca i tak należy i trzeba robić! Z
poziomu dziecka tak

właśnie to wyglądało. A wtedy mi się to nie podobało i myślałem, ze mnie do
tego jak dorosnę

zmuszą, bo tak trzeba i stad w dziecinnym rozumieniu sytuacji wysupłałem
wniosek i podjąłem

decyzje, iż nie chce mieć związków.

Będąc nastolatkiem nie byłem świadom tej sytuacji z dzieciństwa i po mimo
tego, ze to było

dawno, dawno temu i już tego nie pamiętałem to w jakiś nizany mi sposób ta
decyzja była dla

mnie wiążąca i ważna na jakimś poziomie mojej świadomości,(istoty) ja to
nazywam podświadomością,

no bo niby skąd te problemy w nawiązaniu kontaktów z dziewczynami, szczerze
mówiąc trochę mi zajęło

za nim znalazłem prawdziwa przyczynę tego stanu, już nawet myślałem ze to
problem z poprzednich wcieleń:)

I kiedy sobie to przypomniałem i zrozumiałem ze nie MUSZĘ ranić kobiet,
które kocham, a na jakimś poziomie

wydawało mi się ze musze i dla tego robiłem wszystko (ja to nazywam
podświadomie, bo nie byłem świadom,

dlaczego właśnie się tak zachowuje), co tylko mogłem żeby z żadną nie mieć
bliższych stosunków, bo bałem się

ze będę MUSIAŁ je ranić. Jednak świadomie nie zdawałem sobie sprawy ze tak
postępuje, w ogóle na to nie

wyglądał, z czasem zacząłem się tego po prostu domyślać, że skoro nie mam
jakiejś pożądanej sytuacji w moim

życiu, to znaczy ze jest cos we mnie, co tak chce! I dokładnie tego pragnie,
bo jeżeli nie to po prostu by to było

częścią mojej rzeczywistości. Tak mysle...


> bo a noz tez to bedziesz robil. Jednoczesnie bardziej niz inni nabrales
> wstretu do agresji i zawsze stajesz w obronie kobiet. Moze nawet
> zostales czlonkiem organizacji pomagajacej takim osobom. Jesli
> oczyszczenie rozumiesz przez wymazania tego doswiadczenia, to znika
> Twoj wstret do agresji, pomoc kobietom, itd.. Tymczasem wystarczy
> zrozumiec iz Twoj strach przed zwiazkami spowodowany jest obawa przed
> powtorzeniem zachowania ojca. W ten sposob z negatywnego doswiadczenia
> zostaja Ci jego pozytywne efekty, a Ty jestes "oczyszczony " i wolny.

Houk!
> I dlatego napisalem, ze nie uwolnisz sie od przeszlosci. Kazdy element
> przeszlosci ksztaltowal Ciebie, zarowno w sposob negatywny jak i
> pozytywny, choc w roznych proporcjach. Nie da sie wymazac
> doswiadczenia. Mozna co najwyzej "zlikwidowac" jego negatywny wplyw.



Dokładnie. Zgadzam się, można, co bądź w hipnozie zablokować ten wzorzec,

ale na dłuższą mete to i tak to wyjdzie gdzie indziej - będą przezuty:))


> Bo odebralem to co mowiles jako zerwanie z przeszloscia i dazenie do
> czlowieka "oczyszczonego" i idealnego. A czerpanie madrosci to
> dostrzezenie pozytywnych wplywo nawet negatywnych wydarzen. Jak w
> powyzszym przykladzie.

Ciekawe jest to, ze kiedy człowiek jak w pełni zrozumie negatywną sytuacje i
jej

wszelkie przyczyny i skutki, to i tak zawsze wychodzi ze ona była pozytywna!

Czyli wychodzi na to ze ten świat jest doskonały tylko my tego nie
dostrzegamy:))


> Tak ogolnie :) Poprzedni post odebralem jako post krzyzowca ze swieta
> misja :) stad ten moj zart :)



Hmmm... Zintrygowałes mnie.

> >> Gratulowac chlopakowi, ze znalazl element, ktory wplywal na jego
> >> postawe wobec kobiet, jesli to byl tak naprawde jedyny i najwazniejszy
> O wlasnie - ja sie z tym zgadzam :) to teraz odnies to do tego co
> pisales o szoku porodowym i jak to z kazdym mozesz stworzyc zwiazek,
> etc. :) Rozumiesz, o co mi chodzilo? :)

KumamJ

> Tez to wierze. Choc nie lubie o tym myslec, ale odnosi sie to tylko do
> tych biologicznie "normalnych" i zdolnych do wlasciwego poziomu
> percepcji i myslenia.



W tą sferę to ja już wnikał nie będę, bo to by były tylko moje domysły.



> >Wizje?! Prześledziłem tydzień po tygodniu cały okres prenatalny i
zapewniam
> >cię ze to nie były nieprzytomne wizje, chociaż i od takich się tez z tego
> >okresu uwalniałem, a po drugie prawie wszystko się potwierdziło, kiedy
> >weryfikowałem to z moja mamą...
>
> Widocznie zadzialalo to w Twoim przypadku. Ale niekoniecznie jako
> prawdziwe doswiadczenie, a wyobrazenie, ktore pomoglo Ci sie oczyscic.



OK niech i tak bedzie:))


> >Nie tylko i wyłacznie, ale przeważnie, wiem, bo przez wiele lat sam żyłem
w
> >głębokiej depresji nie wiedząc o tym, gdyż myślałem, że życie takie po
> >prostu jest i nic na nie nie poradzę i to głównie jest przyczyna
depresji -
> >bezradność i własna nie moc wobec życia i sytuacji, z którymi po raz
setny
> >sobie nie radzimy, brak nadziei i jakiegokolwiek światełka w tuneli, do
tego
> >dochodzi niskie poczucie własnej wartości, brak jakiegokolwiek poczucia
> >bezpieczeństwa i masz przepis na depresje;)
>
> Masz racje :) Przepis prawdziwy i popularny :)
> Chodzilo mi tylko o wrzucenie tego "nie tylko" do poprzedniego posta ;)



Wyrzucam!:)


Pozdrawiam



RAFAEL


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-02-22 17:50:41

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: "Dziki" <d...@s...com> szukaj wiadomości tego autora

ja ci wierze


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-23 06:57:01

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: "Daga" <z...@f...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik Mania <c...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:a51pem$jmu$...@n...tpi.pl...

> moglibyście żywiej się produkować (tu z wyrzutem) Wy (Dagmaro) na psp!

Jak to oficlajnie zabrzmiało: "Dagmaro". :o)
Robiem, co mogem. :)

> > A jak tam RFD? :)
> czeka na końsultacje
> jak się nie doczeka do jutra to jeszcze raz zentegizuję macież i napieram
na TS
> życz mi szczęścia :o))

Życzę Tobie (i nam!!!) szcześcia!!

--
Pozdrowieństwa,
Daga
"Zbiorowe dziecko medycyny z pętlą czułości na szyi"
http://krakowianka.art.pl/dagmara

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-25 11:34:47

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: p...@u...gda.pl (Dawid) szukaj wiadomości tego autora

On Fri, 22 Feb 2002 15:32:06 +0100, "RAFAEL" <R...@w...pl> wrote:

Disclaimer: Wszystko ponizej, to moje kompletne IMHO :)

>> Masz w 100% racje. I nie bede pisal IMHO, bo wg mnie to wewnetrzne
>> uzdrowienie, to nie jest kwestia przekonan, wiary, czy czegokolwiek
>> wymyslonego, to aksjomat bycia szczesliwym czlowiekiem.
>
>Tylko, że na początku to ja wcale nie byłem szczęśliwy, nawet
>nie wiedziałem czy można być szczęśliwym i czy w ogóle coś
>takiego istnieje, a nie jest to tylko wymysł Hollywood.
>Z początku pracy ze sobą i oczyszczania się doświadczałem chwilowych
>Stanów czucia się dobrze i w tedy nawet nie było mowy o sześciu tylko
>czułem ze czuje się chwilami lepiej, z czasem te chwile się stawały się
>coraz częstsze i dłuższe, i teraz jest już ok. i z czystym sumieniem mogę
>powiedzieć, że często czuje się szczęśliwy:)

Za to porownanie z "wymyslem Hollywoodu", to nalezy Ci sie moj maly
prywatny Oskar :) W wiekszosci ludzkich przypadkow dziala mechanizm:
Zosia z serialu "XY" jest szczesliwa, bo kupila sobie nowa sukienke, a
wiec pojde i kupie sobie sukienke i bede szczesliwa. Zreszta tak
dziala wiekszosc reklam: czy chodzi o samochody, zegarki, lody, itd.
To proba osiagniecie wlasnego szczescia wewnetrznego, przez zdobywanie
rzeczy (i ludzi), o ktorych inni (reklama, przyklady wokolo, film,
kosciol, itd.) mowia, ze dadza nam szczescie. Kompletny blad :)

>Może teraz są takie czasy ze ludzie zaglądają bardziej w siebie i próbują
>przerwać ten łańcuszek, no bo niby jak moja matka miała mnie obdarzać
>czysta miłością, jak je nikt tego nie dał i ona sama mało co jej dostała,
>dbano tylko by nie była głodna i w sumie właśnie tak dla niej wyglądało
>okazywanie mi miłości, ważne było dla niej bym tylko jadł i nie był głodny,
>ale to tylko takie moje domysły...

Chcialbym zebys mial racje :) z tym zagladaniem w siebie. Ale mam
jakies takie przeczucie, ze to sie jednak niewiele zmienia. I tak
dobrze, ze jest jeszcze pare takich osob na swiecie :)


>Masz racje z boku zawsze lepiej widać:)
>Człowiek czasami jest tak przyzwyczajony do jakiejś swojej postawy,
>że nawet jej nie zauważa i tego, ze ona wcale mu nie sprzyja, a życie >i ludzie są
>lustrem, w którym bardzo dobrze prawdę widać:) Serdeczne dzięki za to!
>To był bardzo ważny komunikat dla mnie.

Ja tez to mialem :) Jak odkrylem co jest dla mnie szczesciem, to
chcialem zeby wszyscy byli szczesliwi i staralem sie im to "wcisnac"
:) Dla ich dobra oczywiscie :) I w tym momencie niewiele roznilem sie
od sprzedawcy samochodow :))))) Wewnetrznego poczucia szcescia nie
mozna komus dac, mozna co najwyzej pomoc je komus odnalezc.

Jesli tak mozna powiedziec, to jestem na tej samej sciezce co Ty :)
I ciagle dziekuje przyjaciolom i znajomym, ze nie daja mi sie stac
zaslepionym krzyzowcem w walce o dobro ludzkosci :)))))

>Odkrywam u siebie, że w pewnym momencie zachowuje się.: (Okrutne? eeeee to
>mi jakoś nie pasuje, jak dla mnie jest to za ogólne określenie) powiedzmy
>wybucham
>złością i wściekłością do tego stopnia, ze aż tracę czasami kontrole nad
>sobą i dochodzi
>do rękoczynów - przyjmijmy, ze przy takim częstym zachowaniu człowiek staje
>się okrutny,
>miły to on na pewno nie jest:) Stosując technikę regresywna wracam pamięcią
>do momentu,
>kiedy po raz pierwszy w moim życiu tak się wściekłem, ze aż straciłem
>panowanie nad sobą
>i w tedy albo sobie przypominam ta sytuacje z wszelkimi szczegółami i
>emocjami, albo
>doświadczam samej wściekłości w sposób kontrolowany i świadomy - uświadamiam
>sobie jej przyczynę i okoliczności i zaczynam rozumieć na spokojnie co się w
>tedy
>wydarzyło, rozumiem już teraz te momenty w moim obecnym życiu w których
>reaguje
>w sposób "okrutny" gdyż po prosty aktywowała mnie podobna sytuacja co z
>przeszłości,
>a która wtedy był trudna dla mnie wiec stłumiłem moja złość, ból i żal
>(przypuśćmy),
>uwalniam się od całego napięcia z tamtego momentu, żalu i może nawet
>strachu. I obserwuje
>jak się będę zachowywał podczas następnej takiej sytuacji, jeżeli reaguje
>spokojem to ok.,
>a jeżeli złością, lub, czymś nieadekwatnym do tej zwykłej sytuacji to widać
>nie wszystko
>sobie jeszcze uświadomiłem i ponawiam procedurę:) Uwalniam się od
>stłumionej energii
>(emocji) co daje mi oczyszczenie i głębsze zrozumienie siebie. Nie odcinam
>się od tamtego
>momentu, tylko go uzdrawiam w obecnej chwili, bo jak widać w tamtej nie
>potrafiłem, albo
>akurat było trodno mi to zrobić ze względu na nie wpełne rozumienie
>sytuacji.

Ok - to tu faktycznie sie roznimy - w koncu ;-))))
W momencie, kiedy natykam sie w sobie na "cos" dziwnego. Na
jakakolwiek reakcje, ktora jest nieadekwatna do sytuacji, to szukam
uczuc, emocji, ktore moglyby ja tlumaczyc w chwili obecnej. Jesli
dobrze zrozumialem Ty oczyszczeasz sie przez znajdowanie sytuacji w
przeszlosci, ktore mogly doprowadzic do takiego zachowania, natomiast
ja staram sie wykryc w sobie przyczyny tkwiace we mnie w chwili
obecnej, a do przeszlosci siegam w wolnym czasie raczej jako badanie,
co mnie takiego ulepilo :) Biegniemy w tym samym kierunku z dwoch
stron :)

>> Kolejny przyklad: zalozmy, ze Twoj ojciec bil Twoja matke, co
>> spowodowalo u Ciebie strach przed zagnazowaniem sie w zwiazek,

>To akurat było bardzo szczególne, jak wróciłem pamięcią do tego momentu
>zobaczyłem
>świat oczami dziecka, którym byłem wtedy, słuchaj to było niesamowite, ja
>wierzyłem
>głęboko ze moi rodzice są najmądrzejsi, najlepsi, najcudowniejsi, i wiedza
>wszystko najlepiej!

Na kogos lub cos trzeba sie zdac, gdy sie jest mlodym.

>Widząc jak ojciec bije matkę, nie wiedziałem wtedy, dlaczego i o co tu
>chodzi myślałem,
>że na tym właśnie polega rola męża, ojca i tak należy i trzeba robić! Z
>poziomu dziecka tak
>właśnie to wyglądało. A wtedy mi się to nie podobało i myślałem, ze mnie do
>tego jak dorosnę
>zmuszą, bo tak trzeba i stad w dziecinnym rozumieniu sytuacji wysupłałem
>wniosek i podjąłem
>decyzje, iż nie chce mieć związków.

Czeste rozwiazanie konfliktu miedzy sprzecznymi "zasadami". Nie
doprowadzanie do sytuacji, w ktorej moglby sie pojawic ten konflikt.
Sam widzisz, ze takie unikanie tylko przedluza "nie-szczesliwosc".

>Będąc nastolatkiem nie byłem świadom tej sytuacji z dzieciństwa i po mimo
>tego, ze to było
>dawno, dawno temu i już tego nie pamiętałem to w jakiś nizany mi sposób ta
>decyzja była dla
>mnie wiążąca i ważna na jakimś poziomie mojej świadomości,(istoty) ja to
>nazywam podświadomością,
>no bo niby skąd te problemy w nawiązaniu kontaktów z dziewczynami, szczerze
>mówiąc trochę mi zajęło
>za nim znalazłem prawdziwa przyczynę tego stanu, już nawet myślałem ze to
>problem z poprzednich wcieleń:)

Uff :) Nie mam duzo przeciwko gmeraniu we wszelkich parapsychologiach,
ale wierze, ze zwykle daje sie znalezc prostsze rozwiazanie, takie
bardziej rzeczywsite i naukowe.

>I kiedy sobie to przypomniałem i zrozumiałem ze nie MUSZĘ ranić kobiet,
>które kocham, a na jakimś poziomie
>wydawało mi się ze musze i dla tego robiłem wszystko (ja to nazywam
>podświadomie, bo nie byłem świadom,
>dlaczego właśnie się tak zachowuje), co tylko mogłem żeby z żadną nie mieć
>bliższych stosunków, bo bałem się
>ze będę MUSIAŁ je ranić. Jednak świadomie nie zdawałem sobie sprawy ze tak
>postępuje, w ogóle na to nie
>wyglądał, z czasem zacząłem się tego po prostu domyślać, że skoro nie mam
>jakiejś pożądanej sytuacji w moim
>życiu, to znaczy ze jest cos we mnie, co tak chce! I dokładnie tego pragnie,
>bo jeżeli nie to po prostu by to było
>częścią mojej rzeczywistości. Tak mysle...

IMVHO to dobra autoanaliza. Ciekawy jestem, czy ta sytuacja wplynela u
Ciebie rowniez na inne zachowania. Psychika jest dosc pokreconym
zwierzatkiem i takie konfliky moga sie przenosic na sytuacje, ktore
przyczynowo-skutkowo na pierwszy rzut oka, nie maja z tym nic
wspolnego.

>Ciekawe jest to, ze kiedy człowiek jak w pełni zrozumie negatywną sytuacje i
>jej
>wszelkie przyczyny i skutki, to i tak zawsze wychodzi ze ona była pozytywna!
>Czyli wychodzi na to ze ten świat jest doskonały tylko my tego nie
>dostrzegamy:))

Swiat po prostu jest :) Ani dobry, ani zly, ani sprawiedliwy, nie zna
on takich pojec. A ze my go sobie interperetujemy na ludzki sposob...
:)

pozdrowienia,


Dawid

ICQ: 16199503

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-02-26 18:07:46

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik RAFAEL <R...@w...pl>:
> (..) błędach innych psychologów, którzy mi
> "radzili", bo nie można tego nazwać leczeniem, kiedy sam psycholog ma
> nerwice.

A dlaczegoz to? Kardiolog chorujacy na serce tez nie moze leczyc?
Psycholog/psychiatra nie jest wyzsza froma egzystencji, ma problemy jak
kazdy. I to go wcale nie deprecjonuje, wszystko zalezy jak dana doleglowosc
wplywa na jego relacje z pacjentem. A wcale nie musi wplywac. Sama znam
wyleczona bulimiczke, ktora leczyla psychiatra zmagajaca sie z ta sama
choroba. Wyleczyla, podkreslam.

>Życie mnie zmusiło by stać się terapeutą dla siebie i zacząć na
> serio uzdrawiać sobie.

A ja mocno watpie w bycie dla siebie terapeuta. Nie da sie samemu dojsc do
rzeczy, ktore chowamy w nieswiadomosci (chowamy PRZED SOBA), nie da sie
spojrzec na siebie z boku, wylapac swoje mechanizmy obronne, przejezyczenia
etc. No chyba ze to ma byc terapia wspierajaca, a nie wgladowa. We
wspieranie siebie to wierze i staram sie praktykowac :)

> Trzeba być zdeterminowanym i bardzo chcieć to wystarczy, cały problem w
> wszelkich terapiach polega na tym ze "pacjenci" wychodzą z pozycji - masz
> moje problemy, weź je, odemnie i mnie uzdrów, ale mnie do tego nie
mieszaj.

Tu sie zgodze. Tj zgodze sie z tym, ze nie tedy droga, ale pozostane
sceptyczna dla zakwalifikowania wszystkich (czy wiekszosci) pacjentow do
tego gatunku.

> Samo zrozumienie i uświadomienie przyczyny daje uwolnienie związanej z nią
> emocji itp. Co powoduje uzdrowienie.

Tu tez nie bylabym taka pewna tej jednoznacznej drogi leczenia. Nie zawsze
tak bywa, ze dojscie do przyczyn powoduje uzdrowienie. I nie dzieje sie to
jakos automatycznie. Dojscie do przyczyn to dopiero wstep do kilometrowej
drogi, do pracy z tym materialem. A niektorzy wogole nie sa w stanie przyjac
tych przyczyn i ich stan po takim odgrzebaniu moze sie pogorszyc na dlugie
lata - zanim znow nie uruchomia swoich mechanizmow obronnych.

>Ale żeby to nastąpił należy się zaangażować.

Zaangazowac... Oczywiscie, swieta racja.

> Wszystkie przyczyny naszych problemów są w nas samych, nie w ludziach (..)

I tu tez sie zgodze.

> Ludzie, którzy do mnie przychodzą proszą mnie często by im pomógł i ich
> uleczył (..)

Brr... szamanstwo. Zdejmujesz im bol rekoma czy magicznym zakleciem? ;)

> (..) Ja tylko mogę ich nauczyć jak sami mogą się uzdrawiać.

Aha, uczysz ich samodzielnie czarowac? :) A JAK ich uczysz, jak to
uzdrawianie wyglada? Mowisz ze sa kluczem do siebie i sami moga sobie pomoc?

Melisa
ps. przepraszam za ewentualne zlosliwostki. Mam jakas nadprogramowa alergie
na szamanskie metody dla wszystkich. A jesli zle Cie odebralam to tym lepiej
:)


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-03-01 12:00:52

Temat: Re: SZCZESLIWY ZWIĄZEK NA CAŁE ŻYCIE
Od: "RAFAEL" <R...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Melisa" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:a5gpq3$dko$1@news.tpi.pl...



> A dlaczegoz to? Kardiolog chorujacy na serce tez nie moze leczyc?
> Psycholog/psychiatra nie jest wyzsza froma egzystencji, ma problemy jak
> kazdy. I to go wcale nie deprecjonuje, wszystko zalezy jak dana
doleglowosc
> wplywa na jego relacje z pacjentem. A wcale nie musi wplywac. Sama znam
> wyleczona bulimiczke, ktora leczyla psychiatra zmagajaca sie z ta sama
> choroba. Wyleczyla, podkreslam.



Hmm... nie wiem jak dla ciebie, ale jeżeli ja bym się wybierał do
psychologa,

czy psychiatry, to raczej bym wymagał od niego profesjonalizmu, a jeżeli on
nie

potrafi radzić sobie z własnymi problemami to w jaki sposób może mi pomóc?

czy wysłałaś by alkoholika to psychologa mającego problem z alkoholem? Albo

Nerwicowca do psychologa znerwicowanego?

Chociaż to są może ekstremalne przypadki, bo jak we wszystkim są partacze i
specjaliści.

I ja sam znam paru psychologów którzy są naprawdę dobrzy w swojej pracy i

widzę jak wykorzystują swoją wiedze i umiejętności w swoim własnym życiu i
to

jest dla mnie cenne i wartościowe, i do takich ludzi mam zaufanie i od
takich chcę

się uczyć. Jednocześnie słyszę od swoich znajomych psychologów, klientów jak

ten i tamten psycholog pogorszył stan człowieka, jak ludzie wychodzą od nich

jeszcze w gorszym stanie niż przed spotkaniem.

Ludzie z problemami psychicznymi idą na psychologie i zostają psychologami
od tak.

Nie wiem dla czego ale od lekarza nie oczekuje ze będzie wiecznie zdrowy,
ale od psychologa

oczekuje równowagi psychicznej! I profesjonalizmu na najwyższym poziomie.

A takich jest niewielu. Tego samego oczekuje od siebie pracując z ludźmi.

Jeżeli trafia do mnie ktoś z czym się nie spotkałem osobiście i o czym mam
tylko

wiedze książkową, a nie praktyczną, odsyłam taka osobę do osób kompetentnych
i

specjalizujących się w tej właśnie dziedzinie. Takie jest moje zdanie. I
według mnie tak

powinni postępować wszyscy. Praca z psychika to nie wyrostek robaczkowy,
który jest

zawsze w tym samym miejscu, i zawsze się go wycina w ten sam znany wszystkim
sposób.

Psychika każdej osoby jest jedyna i niepowtarzalna jak cała osoba, wiec by
ja zrozumieć

należy przez cały czas podchodzić w nowy świeży sposób do każdej istoty
ludzkiej,

tak jak by to był ktoś kogo w ogóle nie znasz, bo taka jest prawda nie znamy
przyczyn shizofremii,

umimy ja tylko rozpoznawać, szufladkowanie zabija intuicje i powoduje
wpadanie w rutynę,

ta jest bulimiczką, ten ma napady nerwowo depresyjne, a ten to shizofremik.

Jak często okazuje się ze standardowe objawy są

powodowane całkowicie innymi i różniącymi się przyczynami, co człowiek to
inna

przyczyna, po mimo ze ta sama choroba i problem, i żeby ją poznać i
skutecznie,

powtarzam skutecznie! wyleczyć, nie zawsze wystarczy o tym dużo wiedzieć.

To trzeba odkrywać przez cały czas na nowo, jak nowy ląd na którym jeszcze
nikt nie był.


> A ja mocno watpie w bycie dla siebie terapeuta. Nie da sie samemu dojsc do
> rzeczy, ktore chowamy w nieswiadomosci (chowamy PRZED SOBA),



Można, jeżeli bardzo, bardzo ci zależy, na tyle bardzo ze jesteś gotowa
poświęcić

na to swoje życie. Jeżeli uważasz ze psycholog może poznać bardziej ciebie
niż ty

kiedykolwiek sama siebie to ... to ja już nie wiem co:)

Porównaj ile czasu ty sama spędzasz ze sobą a ile psycholog może, a są
miejsca

w psychice do których tylko ty z miłością możesz sama dotrzeć i nikt inny, i
możesz

się nauczyć wszystko to co on się nauczył. Możesz się stać psychologiem,
terapeutą

i wszystkim dla siebie, jeżeli bardzo zależy ci na jakości twego życia. Mi
Bardzo zalezało!

i jeszce bardziej zalezy mi teraz bo wiem ze to działa.



> spojrzec na siebie z boku, wylapac swoje mechanizmy obronne,
przejezyczenia
> etc.



To wcale nie jest takie trudne wystarczy popatrzeć na swoje relacje z
ludźmi, na swoje

zachowanie, na swoje życie ono jest doskonałym lustrem i każdy człowiek
jakiego

spotykamy staje się nim, czy tego chcemy czy nie. Lecz czy na pewno chcemy

widzieć To Lustro? Czy aby mamy na tyle odwagi by w nie zaglądać? Kazdego
dnia?

O kazdej porze i godzinie? I zabierać je wszedzie ze saba?

No właśnie...



> No chyba ze to ma byc terapia wspierajaca, a nie wgladowa. We
> wspieranie siebie to wierze i staram sie praktykowac :)



Powiedz mi co ci przeszkadza na wgląd w siebie, a ja ci powiem co cię
ogranicza:)



> Tu sie zgodze. Tj zgodze sie z tym, ze nie tedy droga, ale pozostane
> sceptyczna dla zakwalifikowania wszystkich (czy wiekszosci) pacjentow do
> tego gatunku.



Fakt. Zgadzam się. Nie wiem ile i jak dużo i jaka skala to zmierzyć?

moze jakas ankiete:)


>
> > Samo zrozumienie i uświadomienie przyczyny daje uwolnienie związanej z
nią
> > emocji itp. Co powoduje uzdrowienie.
>
> Tu tez nie bylabym taka pewna tej jednoznacznej drogi leczenia.

> Nie zawsze tak bywa, ze dojscie do przyczyn powoduje uzdrowienie. I nie
dzieje sie to
> jakos automatycznie. Dojscie do przyczyn to dopiero wstep do kilometrowej
> drogi, do pracy z tym materialem. A niektorzy wogole nie sa w stanie
przyjac
> tych przyczyn i ich stan po takim odgrzebaniu moze sie pogorszyc na dlugie
> lata - zanim znow nie uruchomia swoich mechanizmow obronnych.



Opisze to może bardziej szczegółowo....

Sama analiza i zrozumienie przyczyny daje tylko wiedze na jej temat,

co problemu wcale nie uzdrawia.

Dotarcie do przyczyny - kontakt z emocjami w nim stłumionymi,

czyli jak by na nowo doświadczenie emocji związanych z blokiem czasami
pomaga,

albo i nie, lecz rzadko uzdrawia w pełni i całkowicie, gdyż często jest tak
ze

tłumimy ten problem od x czasu jak tylko się pojawia, a każde osobne
stłumienie to prawie

jak ten sam problem tylko raz x i tak mamy x problemów z różnych okresów

naszego życia, choć to ten sam problem. Za nim doszło do naszej świadomości
ze mamy problem

to stłumiliśmy go już wielokrotnie, a zanim się wybierzemy do specjalisty,
to jego już jest tyle ze żyć

normalnie nie idzie - mamy górę usypana z problemów, chociaż to ten sam
problem, tyle tylko

ze już na maksa kontroluje nasze zycie i nas, normalnie juz funkcjonować nie
mozemy.

I aby mozna było mówić o skutecznym i pełnym uzdrowieniu należy w pełni
uzdrowić i zrozumiec

przyczyne, Klient to musi zrobic bo inacze po mimo tego ze już objawów nie
ma to, to co siedzi

głebiej przejawi się w innym miejscu, w innej sferze, a moze juz jako
choroba fizyczna a nie psychiczna.

Skuteczne uwalnianie, czego praktycznie nie ma w obecnej psychologii - to
uwolnienie się za pomoca

róznych technik w świadomy sposób od ciężkich emocji, zranienia i
wszystkiego na co jeszcze sie natrafi

w trakcie tego kontaktu z stłumionym materiałem, mówie tu równiez o
wszelkich oporoch

i strachu przed ponownym doswiadczeniem tego, jak i od całego wilokrotnego
stłumienia

i całej stłumionej energii tamtych chwili, to daje uzdrowienie, po tym
właśnie następuje

uświadomienie jakby z wyższego poziomu, gdzie następuje zrozumienie na
poziomie

świadomości, całej tej sytuacji, bez jakichkolwiek już wpływów
emocjonalnych, a tylko trzeźwe

obiektywne zrozumienie i to ono właśnie jest dopełnieniem uzdrowienia, kiedy
nawet rozumiemy

dla czego i jak sobie przyciągnęliśmy tą sytuacje np: gwałt, i uwolnienie
się od wszelkich mechanizmów

przyciągania i prowokowania do takich sytuacji, wtedy tak naprawdę możemy
rozmawiać

o prawdziwym rozumieniu i uzdrowieniu problemu

> Brr... szamanstwo. Zdejmujesz im bol rekoma czy magicznym zakleciem? ;)



:))))))) ani rekoma, ani magicznymi zakleciami, nie jestem również
uzdrowicielem.

Ja po prosty robię to co po wyżej w skrucie opisałem, jest to dość ogólna
wersja,

ale mniej więcej na tym to polega.

> Aha, uczysz ich samodzielnie czarowac? :) A JAK ich uczysz, jak to
> uzdrawianie wyglada? Mowisz ze sa kluczem do siebie i sami moga sobie
pomoc?



Zapoznaje ludzi z świadomymi technikami pracy ze sobą jak np.: rebirthing,
regresing,

"Woice Dialoguje", praca z afirmacjami, technikami relaksacyjnymi, NLP itp.

Z czasem mogą już sami swobodnie się nimi posługiwać, jest tego trochę,

każdemu odpowiada cos innego, wybieramy to co jest u niego skuteczne i

co działa pozytywnie na jego podswiadomosc, smopoczucie i zycie

pracujemy ta metodą w taki sposób by z czasem mógł on sam bez mojej już

pomocy radzić sobie na bieżąco ze swoimi problemami.


> Melisa
> ps. przepraszam za ewentualne zlosliwostki. Mam jakas nadprogramowa
alergie
> na szamanskie metody dla wszystkich. A jesli zle Cie odebralam to tym
lepiej
> :)

Nie ma sprawy, jeżeli bym się tylko w jakiś sposób poczuł urażony to tylko

byś mi pokazała co mam jeszcze nie uzdrowione w sobie, a to powód do
wdzięczności nie urazy:))



Gorąco pozdrawiam



RAFAEL





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

ładna pioseneczk a tej Femme Magdy
Mowic czy nie?
asertywnosc
Psychologia pracodawcy
TO NIE JEST SPRAWIEDLIWE

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3

zobacz wszyskie »