| « poprzedni wątek | następny wątek » |
121. Data: 2007-03-19 20:35:10
Temat: Re: Simon Mol - C.D.On 19 Mar, 18:03, Quasi <q...@g...pl> wrote:
> elGuapo napisał(a):
>
> >> Zapewne robia to z roznych pobudek. Niewatpliwie niektorzy - pewnie
> >> wiekszosc - tez ze szczerych i szczytnych. Przede wszystkim jednak chec
> >> dorwania sie do zloba w zaden sposob nie wyklucza szczytnych zamiarow i
> >> ich trafnosci/racjonalnosci oraz mozliwosci ich realizacji. O to w
> >> demokracji chodzi, by dwie pieczenie piekly sie na jednym ogniu...
> > (...)
> > To ma byś jakaś prowokacja, czy ty rzeczywiście w te infantylne słodko-
> > pierdzące demopierdoły wierzysz?
>
> To sa fakty. Zreszta, osobiscie znam paru politykow i urzednikow...
Z tak spiżowymi argumentami nie sposób dyskutować.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
122. Data: 2007-03-20 09:07:04
Temat: Re: Simon Mol - C.D.On Mar 18, 12:14 pm, Quasi <q...@g...pl> wrote:
> elGuapo napisał(a):
>
>
>
>
>
> > (...)
> >> Chodzi tu o prosty fakt kreowania
> >> (pseudo)potrzeb, podkrecanie konsumpcji za pomoca samogenerujacych sie
> >> oraz umyslnie generowanych socjotechnika (np. reklama) mod, trendow,
> >> standardow, obyczajow. Dzialanie to jest rodzajem "pasozytnictwa", a
> >> uleganie mu w mniejszym badz wiekszym stopniu mozna interpretowac jako
> >> swoiste "(samo)okaleczenie".
> > (...)
> >> Tak czy inaczej - z pogladem, ze kapitalisci "chlepcza krew" mas przede
> >> wszystkim dla zaspokojenia wlasnych, egoistycznych potrzeb sie zgodzisz?
> > (...)
> > Kiedy bliźniaczo podobnych celów i mechanizmów*) dopatrywałem się w
> > demokracji, to były to teoriospiskowe rojenia.
> > *) Politycy w demokracji przy użyciu różnych technik manipulacyjnych
> > (propaganda, TV, media) wmawiają nam niezbędność 'usługi',
> > którą oferują ('zaopiekowania' się nami, 'zatroszczenia' się o nas),
> > ale tak na prawdę robią to wszystko w celu dorwania się do żłoba,
> > władzy i własnych korzyści.
>
> Zapewne robia to z roznych pobudek. Niewatpliwie niektorzy - pewnie
> wiekszosc - tez ze szczerych i szczytnych. Przede wszystkim jednak chec
> dorwania sie do zloba w zaden sposob nie wyklucza szczytnych zamiarow i
> ich trafnosci/racjonalnosci oraz mozliwosci ich realizacji. O to w
> demokracji chodzi, by dwie pieczenie piekly sie na jednym ogniu...
(...)
Jakie dwie pieczenie - ja tu widzę tylko jeden interes - polityków i
urzędasów.
Społeczeństwo, podobnie do ogranizmu będącego żywicielem pasożyta,
nie ma interesu w byciu żywicielem.
Jeśli urzędasy wyświadczają społeczeństwu przysługę i ich praca jest
obiektywnie niezbędna,
to i na wolnym rynku znajdą się chętni na opłacanie usług urzędasów.
Jest to sytuacja diametralnie różna od kapitalizmu, w którym
rzeczywiście mamy prostą sytuację wspólnoty interesów
(konsument jest zaintereesowany wymianą pieniędzy, które posiada na
dobra/usługi dostarczane mu przez kapitalistę,
zaś kapitalista jest zainteresowany w wymianie odwrotnej - obie strony
wymieniają coś, co ma dla nich mniejszą wartość,
na coś, co stanowi dla nich wartość większą, obie więc mają poczucie
korzystnej wymiany).
Urzędas ze społeczeństwem nie ma wspólnego interesu, jeśli by tak
było, to socjalizm nie musiałby być przymusowy.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
123. Data: 2007-03-20 19:42:20
Temat: Re: Simon Mol - C.D.elGuapo napisał(a):
> Jakie dwie pieczenie - ja tu widzę tylko jeden interes - polityków i
> urzędasów.
Bzdura.
> Społeczeństwo, podobnie do ogranizmu będącego żywicielem pasożyta,
> nie ma interesu w byciu żywicielem.
Uzedas/polityk nie musi byc pasozytem. Moze - i zalozenia powinien - byc
symbiontem mutualistycznym.
> Jeśli urzędasy wyświadczają społeczeństwu przysługę i ich praca jest
> obiektywnie niezbędna,
> to i na wolnym rynku znajdą się chętni na opłacanie usług urzędasów. (...)
Owszem. Gdybys wprowadzil swoje "panstwo minimum", jestem przekonany ze
jedna z lepiej prosperujacych grup bylaby kasta najemnych urzednikow -
doradcow finansowych, radcow prawnych, bankierow, menagerow, zarzadcow,
administratorow, sedziow etc. "Panstwo minimum" bardzo szybko by
uroslo... Niestety, pewnie funkcjonowalo by gozej niz ten Twoj
"socjalizm", gdyz dzialajace niezaleznie od siebie i ze soba konkurujace
firmy urzednicze mialyby problem z integracja. Rozwiazaniem bylby
monopol jednej korporacji urzedniczej, a wprowadzenie kadencyjnosci i
powszechnych wyborow dodaloby do system "wolnorynkowa konkurencje" wsrod
monopolistycznych korporacji urzedniczych, czyli... powrot do
"socjalizmu"...
Wynika to z tego prostego faktu, ktorego Ty imbecylu nie wiadomo
dlaczego nie chcesz zauwazyc, ze ludzie w ogromnej wiekszosci nie maja
(1) kompetencji, (2) checi, (3) czasu by samodzielnie zajmowac sie
wszystkimi sprawami dotyczacymi ich zycia (np. wybierania inwestorow do
budowy drog i wyklocania sie z innymi obywatelami "panstwa minimum", aby
tworzone przez rozne firmy systemy drog byl ze soba kompatybilny), na co
byliby skazani w Twoim "panstwie minimum"*.
* - Na przyklad:
# Panstwo nie budowaloby drog (nie przyznawaloby tez koncesji firmom
tworzacym i utrzymujacym platna siec drog o zasiegu ogolnokrajowym),
wiec obywatele musieliby sie - lokalnie - skrzyknac i dogadac, by wybrac
przebieg drogi w swojej "wiosce", wykonawce i sfinansowac inwestycje.
Ciekawe tylko, jak pozniej polaczyc lokalne sieci drog w jeden
integralny system?
# Panstwo nie troszczyloby sie o bezpieczenstwo publiczne, wiec trzebyby
sie zrzucac na jakichs ochroniarzy (i wymodlic cud, by nie wybuchla
wojna miedzy ochroniarzami broniacymi interesow roznych grub obywateli).
# Nie byloby powszechnej ochrony srodowiska, wiec milosnicy przyrody
musieliby sobie kupic rzeki, jeziora, lasy, rejony atmosfery (ciekawe,
jak to zrobic?), ktore dalej za wlasne pieniadze musieliby chronic,
przed trucicielami z sasiedctwa, dla ktorych srodowisko nie przedstawia
zadnej wartosci.
# Nie byloby powszechnego i przymusowego szkolnictwa, wiec grupy
wyksztalciuchow musialyby sie bronic przed najazdami barbarzyncow z
zacofanych terenow, na ktorych prowadzenie szkol nie bylo oplacalne, a
zamieszkujacy ja ludzie z powodu braku elementarnej edukacji, kultury i
wiedzy o swiecie w wiekszosci nie nadaja sie do pracy na nowoczesnym
rynku owych wyksztalciuchow.
> Urzędas ze społeczeństwem nie ma wspólnego interesu,
Ma - zalezy od politycznych pryncypalow, ktorzy z kolei sa wybierani
przez spoleczenstwo. Aby jego pryncypal zostal wybrany na przyszla
kadencje, musi sie on starac przypodobac spoleczenstwu efektywnoscia
swojej pracy, ktora wykonuje pod sztandarem partii tegoz pryncypala.
Analogicznie jak na "wolnym rynku"...
> jeśli by tak
> było, to socjalizm nie musiałby być przymusowy.
"Socjalizm" (czyli "panstwo nie-minimum") jest "przymusowy" z zupelnie
innych wzgledow, o ktorych juz Ci pisalem przy okazji dyskusji o RAZie. EOT
Zreszta, o jakiej "przymusowosci" Ty mowisz? Nie pasuje Ci w Europce? To
zamiast pierdolic te glodne kawalki, bierz dupe w troki i wypierdalaj do
jakiegos mniej "socjalistycznego" "Eldorado" (USA? Singapur?)! Nikt Cie
tu sila nie trzyma...
Co, nie ma na swiecie satysfakcjonujacych Twoje "czarnoniebieskobiale
podniebienie" konserwatywno-libertarianskich "rajow"? Ciekawe dlaczego?
Pewnie swiatowe lewactwo sabotuje ich powstawanie ;->
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
124. Data: 2007-03-20 19:51:41
Temat: Re: Simon Mol - C.D.elGuapo napisał(a):
>> To sa fakty. Zreszta, osobiscie znam paru politykow i urzednikow...
> Z tak spiżowymi argumentami nie sposób dyskutować.
Ty nie potrafisz dyskutowac z czymkolwiek. Potrafisz jedynie majaczyc,
manipulowac i paplac propagandowe kazania, trafiajace chyba tylko do
zdziecinnialych umyslow zwyrodnialcow o mentalnosci "pieprzacych system"
zbuntowanych 14-latkow...
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
125. Data: 2007-03-20 20:02:00
Temat: Re: Simon Mol - C.D.elGuapo napisał(a):
>>> Zastanawiam się w czym niby w/s obrzydzenie QBiego jest lepsze od np.
>>> obrzydzenia homofobów do uprawiania homoseksu?
>>> Lenin raczy wiedzieć...
>> Tym, ze w odroznieniu od homofobow nie domagam sie przesladowania -
>> chocby cenzury - obiektu mojego obrzydzenia?
>> Gardze Pospieszalskim - z przyjemnoscia naplulbym mu w ten zaklamany,
>> wykrzywiony szalenstwem ryj [a gdyby bylo to mozliwe - rzucil lwom na
>> pozarcie na arenie Koloseum ;-) ] - ale gardze takze tymi, ktorzy
>> chcieliby go zdjac z anteny lub chociazby bojkotowac...
> Gdybyś deklarował
(STOP)
Czytalem te wybroczyny szalenstwa kilkakrotnie i doprawdy nie rozumiem o
co Ci chodzi. A raczej wole zalozyc, ze nie rozumiec, niz przyjac
narzucajaca sie stad interpretacje - daltego wole Cie dopytac.
Pokazalem ten tekst (a takze kilka innych Twoich tekstow) bratu, ktory
skwitowal to jednym pytaniem: "Czy ten czlowiek jest tak powaznie
najebany, tak powaznie nacpany, tak powaznie goraczkujacy czy po prosu
tak powaznie pierdolniety...?"
No wlasnie - piszac do mnie cos pijesz/bierzesz? Pytam powaznie.
> się jako anarchista, w twojej dekaracji nie byłoby
> hipokryzji.
> Ale ponieważ deklarujesz się jako demofil,
Co to znaczy "demofil"? Dlaczego myslisz, ze jestem "demofil"? Coz zlego
jest w "demofilii"?
> zaś demokracja to jak
> najbardziej aparat przymusu, więc możesz sobie swoimi pustymi
> deklaracjami nachuchać.
> 'Ja się nie domagam przesladowań, ale opowiadam się za systemem, który
> prześladuje'.
??? Znaczy sie, wydaje Ci sie, ze demokracja "przesladuje"
Pospieszalskiego i jemu podobnych brudow? A w jaki to sposob, jesli
mozna wiedziec?
pozdrawiam
Quasi
--
"Nothing in Biology Makes Sense Except in the Light of Evolution"
Theodosius Dobzhansky
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
126. Data: 2007-03-20 21:53:39
Temat: Re: Simon Mol - C.D.On 20 Mar, 19:42, Quasi <q...@g...pl> wrote:
> elGuapo napisał(a):
>
> > Jakie dwie pieczenie - ja tu widzę tylko jeden interes - polityków i
> > urzędasów.
>
> Bzdura.
>
> > Społeczeństwo, podobnie do ogranizmu będącego żywicielem pasożyta,
> > nie ma interesu w byciu żywicielem.
>
> Uzedas/polityk nie musi byc pasozytem.
Ale statystycznie jest.
> Moze - i zalozenia powinien - byc
> symbiontem mutualistycznym.
Z 'założenia' uporządkowany komunizm powinien wygrać z 'chaosem'
kapitalizmu...
> > Jeśli urzędasy wyświadczają społeczeństwu przysługę i ich praca jest
> > obiektywnie niezbędna,
> > to i na wolnym rynku znajdą się chętni na opłacanie usług urzędasów. (...)
>
> Owszem. Gdybys wprowadzil swoje "panstwo minimum", jestem przekonany ze
> jedna z lepiej prosperujacych grup bylaby kasta najemnych urzednikow -
O tym, to i ja jestem przekonany, tylko że wówczas owi urzędnicy
byliby:
a) potrzebni
b) byłaby ich optymalna (-niejsza) ilość
c) pracowaliby wydajniej.
> doradcow finansowych, radcow prawnych, bankierow, menagerow, zarzadcow,
> administratorow, sedziow etc. "Panstwo minimum" bardzo szybko by
> uroslo... Niestety, pewnie funkcjonowalo by gozej niz ten Twoj
> "socjalizm", gdyz dzialajace niezaleznie od siebie i ze soba konkurujace
> firmy urzednicze mialyby problem z integracja.
A po cóż miałyby się integrować? Toż o to chodzi, żeby ze sobą
konkurowały, a nie się integrowały.
> Rozwiazaniem bylby
> monopol jednej korporacji urzedniczej, a wprowadzenie kadencyjnosci i
> powszechnych wyborow dodaloby do system "wolnorynkowa konkurencje" wsrod
> monopolistycznych korporacji urzedniczych, czyli... powrot do
> "socjalizmu"...
Właśnie dlatego nie można pozwolić osadawiać się takim strukturom w
ramach państwa.
> Wynika to z tego prostego faktu, ktorego Ty imbecylu nie wiadomo
> dlaczego nie chcesz zauwazyc, ze ludzie w ogromnej wiekszosci nie maja
> (1) kompetencji, (2) checi, (3) czasu by samodzielnie zajmowac sie
> wszystkimi sprawami dotyczacymi ich zycia (np. wybierania inwestorow do
> budowy drog i wyklocania sie z innymi obywatelami "panstwa minimum", aby
> tworzone przez rozne firmy systemy drog byl ze soba kompatybilny), na co
> byliby skazani w Twoim "panstwie minimum"*.
A kto ci naopowiadał, że w państwie minimum każdy robiłby wszystko
wokół siebie sam?
Stek socjalistycznych bzdur, którym kłam zadaje po prostu
rzeczywistość.
Gadasz wpojonymi lewackimi formułkami, które mają ten feler, że
rzeczywistości ch nie potwierdza.
> * - Na przyklad:
>
> # Panstwo nie budowaloby drog (nie przyznawaloby tez koncesji firmom
> tworzacym i utrzymujacym platna siec drog o zasiegu ogolnokrajowym),
> wiec obywatele musieliby sie - lokalnie - skrzyknac i dogadac, by wybrac
> przebieg drogi w swojej "wiosce", wykonawce i sfinansowac inwestycje.
> Ciekawe tylko, jak pozniej polaczyc lokalne sieci drog w jeden
> integralny system?
Żeby 'państwowość'/'prywatnośc' dróg pozostała jedynym problemem do
rozwiązania...
> # Panstwo nie troszczyloby sie o bezpieczenstwo publiczne, wiec trzebyby
> sie zrzucac na jakichs ochroniarzy (i wymodlic cud, by nie wybuchla
> wojna miedzy ochroniarzami broniacymi interesow roznych grub obywateli).
Państwo minimum to nie brak państwa. Dyskutujesz z własnymi
stereotypami.
To dziwne, ale im więcej 'dyskutujemy', tym mniej o libertarianizmie
'wiesz'.
> # Nie byloby powszechnej ochrony srodowiska, wiec milosnicy przyrody
> musieliby sobie kupic rzeki, jeziora, lasy, rejony atmosfery (ciekawe,
> jak to zrobic?), ktore dalej za wlasne pieniadze musieliby chronic,
> przed trucicielami z sasiedctwa, dla ktorych srodowisko nie przedstawia
> zadnej wartosci.
Gdzie bardziej rabunkowo wykorzystywano bogactwa naturalne - tam,
gdzie panował komunizm, czy w 'kapitalizmie'?
> # Nie byloby powszechnego i przymusowego szkolnictwa, wiec grupy
> wyksztalciuchow musialyby sie bronic przed najazdami barbarzyncow z
> zacofanych terenow, na ktorych prowadzenie szkol nie bylo oplacalne, a
> zamieszkujacy ja ludzie z powodu braku elementarnej edukacji, kultury i
> wiedzy o swiecie w wiekszosci nie nadaja sie do pracy na nowoczesnym
> rynku owych wyksztalciuchow.
:) Gdzie te hordy barbarzyńców w XIX wiecznym USA się podziewały?
Kapitalizm to ciągły niedobór rąk do pracy, to gonienie za coraz
nowszymi rynkami.
Zdecyduj się, albo kapitaliści gonią za konsumentami, albo ich
segregują i wyrzucają cześci się pozbywają.
Fakty nie potwierdzają lewackiego dogmatu o rozwarstwianiu się
społeczeństwa: w kapitalizmie nie jest tak, iż bogatsi sa coraz
bogatsi, a biedni coraz biedniejsi, tylko bogacą się i biedni i
bogaci.
Biedota z całego świata gnała do USA, czy biedota amerykańska uciekała
przed nędzą i wyzyskiem z USA?
> > Urzędas ze społeczeństwem nie ma wspólnego interesu,
>
> Ma - zalezy od politycznych pryncypalow, ktorzy z kolei sa wybierani
> przez spoleczenstwo. Aby jego pryncypal zostal wybrany na przyszla
> kadencje, musi sie on starac przypodobac spoleczenstwu efektywnoscia
> swojej pracy, ktora wykonuje pod sztandarem partii tegoz pryncypala.
> Analogicznie jak na "wolnym rynku"...
Teoria, której praktyka zadaje kłam. Pryncypał musi bardziej zabiegać
o przychylność bezpośrednich 'poddanych' (koledzy z partii,
podwładni), niż odleglejszych (wyborcy). Jeśli nie będzie zabiegał, to
zamienią go na takiego, który będzie. Nie masz pojęcia o rzeczywistych
mechanizmach władzy i bajdurzysz propagandowe androny.
> > jeśli by tak
> > było, to socjalizm nie musiałby być przymusowy.
>
> "Socjalizm" (czyli "panstwo nie-minimum") jest "przymusowy" z zupelnie
> innych wzgledow, o ktorych juz Ci pisalem przy okazji dyskusji o RAZie. EOT
>
> Zreszta, o jakiej "przymusowosci" Ty mowisz? Nie pasuje Ci w Europce? To
> zamiast pierdolic te glodne kawalki, bierz dupe w troki i wypierdalaj do
> jakiegos mniej "socjalistycznego" "Eldorado" (USA? Singapur?)! Nikt Cie
> tu sila nie trzyma...
> Co, nie ma na swiecie satysfakcjonujacych Twoje "czarnoniebieskobiale
> podniebienie" konserwatywno-libertarianskich "rajow"? Ciekawe dlaczego?
> Pewnie swiatowe lewactwo sabotuje ich powstawanie ;->
Poniekąd - już pisałem, iż posiadając propagandę politycy potrafia
napędzić sztuczny popyt na dostarczaną przez nich usługę
'zatroszczenia' się o społeczeństwo. Lewackie androny które pleciesz
bez cienia dowodu (tutaj onus probandi nie obowiązuje) są doskonałym
dowodem skuteczności tej strategii - ale przecież sam pisałeś, że
wcale nie musi wyewoluować 'najlepsze' rozwiązanie.
Dość prosto wspólny front oporu przeciwko kapitalizmowi różnych grup
interesów wyjaśnia Ludwig von Mises w 'Mentalności
antykapitalistycznej'.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
127. Data: 2007-03-20 22:00:18
Temat: Re: Simon Mol - C.D.On 18 Mar, 17:40, Quasi <q...@g...pl> wrote:
> elGuapo napisał(a):
>
(...)
> > Pasożytnictwo? Raczej symbioza,
>
> BTW: Pasozytnictwo jest odmiana symbiozy.
> [http://en.wikipedia.org/wiki/Symbiosis]
Ale wydźwięk zupełnie inny - ot jak w starych komunistycznych
dowcipach, gdy to wynik biegu Rosjanina i Amerykanina, w którym
zwycięża ten ostatni Amerykańskie gazety tytułują 'Amerykanin
pierwszy, Rosjanin ostatni', zaś sowieckie 'Amerykanin przedostatni,
Rosjanin drugi!'.
> > bo OBIE strony czerpią korzyści.
>
> BTW: Taka symbioza nazywa sie mutualizmem (gdy interakcja symbiontow
> jest obligatoryjna dla ich egzystencji) lub protokooperacja (gdy
> interakcja jest fakultatywna).
>
> A co do czerpania korzysci przez "obie" strony - tu jest wlasnie sedno
> kontrowersji. Oczywiscie, opetany zaindukowana potrzeba konsumpcji
> konsument czerpie z konsumpcji przyjemnosc (ktora Ty tu interpretujesz
> jako "korzysc") - o to przeciez tu chodzi. Jedank samo pojawienie sie
> tego rodzaju potrzeby (innymi slowy: zdolnosci i motywacji do czerpania
> przyjemnosci/"korzysci" w ten sposob) juz mozna rozpatrywac jako
> "szkoda", nie "korzysc".
> Podobny efekt obserwujemy np. w sektach (wyzanwacy oddaja guru swoje
> dobra, w zamian za "korzysci", ktorych istnienie i potrzebe on im
> wmowil) czy w przypadku roznego rodzaju naciagaczy-wyludzaczy.
I taki lewacki propagandowy bełkot natychmiast przychodzi ci odruchowo
do głowy, gdy mowa o kapitalizmie?
> Wmawianie potrzeb; zerowanie na pierwotnie istniejacych "niskich"
> potrzebach, ktore wypieraja "trzezwe" spojrzenie na swiat oraz potrzeby
> "wyzsze" i sklaniaja do "krzywdzenia" innych ludzi/istot/wartosci;
> zaindukowana konsumpcja "upadla" i "zabija" czlowieka, podobni jak
> "zabija" i "upadla" harowa niezbedna do zarobienia na owa konsumpcje...
>
> Ten punkt widzenia doskonale oddaja niniejsze propagandowe filmiki -
> obejrzyj:
> [http://www.ateista.org/?p=171]
> [http://www.ateista.org/?p=219]
> [http://www.ateista.org/?p=181]
> [http://www.ateista.org/?p=253]
>
> Rozumiesz juz o co chodzi?
Ależ ja doskonale rozumiałem to od samego początku, tylko że:
a) redukowanie całego kapitalizmu do wyłącznie takich działań jest
rażąco tendencyjne (z lewackim rodowodem tej tendencji)
b) jest szczegół, który ci umyka, a i lewakom dośc powszechnie także:
kapitalizm obecnie przekształcił się z kapitalizmu kapitalistów, na
kapitalizm menedżerów. Obecnie rynek jest zdominowany przez co? -
przez spółki, czyli twory kolektywne i ów kapitalizm doskonale
eksponuje ich wady, które są pochodną wad form kolektywnych. Firma
należąca do wszystkich nie należy do nikogo. Nieposiadanie firmy na
własność, a tylko powierzenie jej w zarządzanie skutkuje podobnymi
efektami jak np. jeżdżenie samochodem słuzbowym v/s samochodem własnym
- o służbowy tak bardzo się nie dba, ze służbowym nie czuje się tak
związanym.
Kapitalizm był oparty kiedyś na człowieku, myśli, zapale a obecnie
rzeczywiście chodzi tylko o pieniądze. Ale nie będę pączkował nowej
lawiny - więc przynajmniej tutaj EOT.
(...)
>
> > A propos opinii - to nie ja chcę przymuszać lewaków do partycypowania
> > w realizacji moich 'opinii',
> > ale lewacy do współuczestnictwa w realizacji swoich 'opinii' mnie
> > zmuszają, więc to ich 'opinia' jest de facto 'uber alles'.
> > Właśnie dlatego, że nie traktuję mojej opinii jako 'uber alles' nie
> > mam nic przeciwko temu, aby lewcy żyli sobie 'po lewacku'.
> > Tylko ze niestety nie spotyka się to z symetrią ze strony lewactwa.
>
> Juz Ci to kiedys tlumaczylem, podczas naszej pierwszej dyskusji w watku
> o RAZie. Jasli kiedykolwiek ochloniesz z ideologicznego zapalu, zajrzyj
> tam raz jeszcze - moze wreszcie zrozumiesz...
Przedstawiłeś swoją opinię, która nie jest ani lepsza, ani gorsza od
mojej.
Co w tym z 'tłumaczenia'?, bo rozumiem, że za 'tłumaczyłem' ma sie
kryć tak na prawdę 'udowodniłem ci'.
> > ... a pomiędzy nimi jest libertarianin, który uważa, że najlepiej, aby
> > oba punkty widzenia / sposoby życia konkurowały ze sobą UCZCIWIE,
> > czyli żaden z nich aby nie miał oparcia w strukturach aparatu państwa.
>
> I tu grzeszysz straszna naiwnoscia, totalnie abstrahujesz od
> rzeczywistosci. Czasem takiej "konkurencji" po prostu nie da sie
> uczciwie wprowadzic, gdyz np. by dana strategia mogla "rozwinac
> skrzydla" musi miec monopol... Ale to - jak juz wyzej wspomnialem - juz
> Ci kiedys zaczalem tlumaczyc w watku o RAZie.
Ależ właśnie po to komunizm musiał zdominować cały świat, aby nie
zginąć - i co - niby mam z tej racji komunizmowi kibicować?
> > Niech 'sama rzeczywistość' pokaże, czy to populacja lewaków będzie się
> > rozwijać, czy prawaków ... czy też libertarian.
>
> Kolejna naiwnosc, wynikajaca m.in. z urojen na temat
> ewolucji/konkurencji. To, ze dana strategia zwyciezy w konkurencji z
> innymi strategiami nie oznacza nic innego jak to, ze jest lepsza w...
> konkurowaniu z innymi strategiami (w biologii mowi sie o tzw. ESS:
> Evolutionary Sable Strategy). Nie koniecznie w jakimkolwiek innym wzgledzie.
A kto ma niby decydować o ważności względów?
> Mozna latwo pokazac, ze populacja zlozona z samych altruistow bylaby
> zdecydowanie szczesliwsza, a nawet biologicznie korzystnijsza (tzm.
> "korzystniejsza" dla "samolubnych genow") niz populacja zlozona z samych
> egoistow. Tylko co z tego, jesli nie jest ona ESS (tj. nie jest odporna
> na inwazje imigrantow/mutantow stosujacych strategie przeciwna - gdziez
> zyje sie lepiej egoiscie, niz wsrod samych altruistow...), ewolucja jej
> nie utrwali, w przeciwienstwie do populacji mono-egoistow...
> No, ale ewolucja altruizmu to jeden z obszerniejszych bardziej
> skomplikowanych - koncepcyjnie i matematycznie - dzialow wspolczesnej
> biologii, wiec konczmy te dygresje.
Rozważania jaki człowiek powinien być to już jest domena lewactwa.
To lewactwo potrzebowało stworzyć 'nowego człowieka' (z czego
niunikniony wniosek płynie, iż dla człowieka rzeczywiscie istniejącego
lewackie rojenia się nie nadają).
> Ewolucja tez wcale nie generuje rozwiazan "optymalnych", "najlepszych",
> a jesli nawet czasem sie to zdarzy, to robi to droga skrajnie
> niewydajana: bardzo powolna; podatna na "zaklucenia" oraz tworzenie
> "efektow ubocznych" i "artefaktow"; obarczona ogromnymi kosztami -
> metoda "prob i bledow". Inteligentny Projekt jest rozwiazaniem
> zdecydowanie lepszym.
LOL: komuniści też sądzili, że planowanie socjalizmu okaże swoją
wyższość nad 'chaosem' kapitalizmu.
> Problem w tym, ze przyroda nie potrafi go stosowac...
> Zreszta, "konkurencje" (prosty dobor naturalny) nie jest jedynym
> mechanizmem ewolucji.
>
> Czlowiek ma ta przewage nad przyroda/ewolucja, ze potrafi planowac,
> przewidywac, Inteligentnie Projektowac i dysponuje innymi
> kryteriami/definicjami "celu"/"sukcesu" niz skutecznosc proliferacji
> samoreplikujacego sie bytu. To dzieki temu nie jest skazany na
> ksztaltowania swojej cywilizacji wylacznie za pomoca wysoce
> nieefektywnej prostej darwinowskiej ewolucji. [nawiasem mowiac: "wolny
> rynek" ma niewiele wspolnego z darwinowska ewolucja]
Planowanie, planowanie, a do tego odgórne (no bo przecież jesteś
aparatofilem) - posłuchaj własnych, lewackich, słów.
> Pierwotne ludzkie spolecznosci - paleolityczne hordy lowiecko-zbierackie
> - zapewne byly dosc zblizone do Twojego wymarzonego
> anarchistyczno-libertarianskiego "panstwa minimum". A jednak ustapily
> miejsca mniej lub bardziej ograniczajacym wolnosc cywilizacjom... choc
> wg Twojego prostackiego mniemania nie powinny, skoro "libertarianizm"
> uber alles. A juz powstanie i utrwalenie sie czegos takiego jak to Twoje
> "lewactwo" w ogole powinno byc nie do pomyslenia. A jednak nastapilo...
Libertarianizm to nie anarchia.
> >> Ale rozumiem teraz, to wyzej zacytowane to nie ow "absurd", lecz
> >> "obnazacz" absurdu jakoby zawartego w wyzej wysmiewanym pogladzie. Idac
> >> za tym, rozumiem tez ze faktowi sztucznego nakrecania konsumpcji w
> >> kapitalizmie nie zaprzeczasz.
> >> Ok, ale to wcale nie oznacza, ze obaliles zarzuty ktore mozna z tego
> >> powodu kapitalizmowi stawiac. Najwyrazniej ich nawet nie zrozumiales.
> >> Ale to OT, wiec EOT.
> > Najwyraźniej nie zrozumiałeś, że obnażam manipulację ukrytą za
> > konstrukcją obarczającą znaczeniem pejoratywnym faktu, który przy
> > odrobinie zainteresowania umysłowego okazuje się być superlatywą. (...)
>
> Tobie sie tylko tak zdaje, za sprawa wielu bardzo prostackich [np.
> nie-kapitalizm musi miec problemy z zaspokojeniem potrzeb biologicznych
> obywateli]
Ja wcale nie postuluję i nie dowodzę, że musi mieć - ja obserwuję, że
radzi sobie bez porównania gorzej.
> i wielu niewypowiedzianych [np. co jest miara sukcesu
> panstwa/strategii/idei?; to ze w kapitalizmie zyja ludzie zaspokajajacy
> swoje "najbardziej wyszukane" potrzeby, nie zmienia faktu, ze zyja tez
> tacy, co maja problemy z zaspokajaniem potrzeb biologicznych - i tacy
> musza istniec z definicji: jesli chcesz oprzec system na wszechobecnej
> konkurencji, to zarazem godzisz sie z faktem, ze niektorzy w wszelkich
> obszarach zycia w tej konkurencji przegraja...] zalozen.
0) Gospodarka nie jest grą o sumie zerowej.
1) Przegrana jest pojęciem względnym. Praca, którą uznałbyś za poniżej
twoich aspiracji będzie wymarzoną pracą dla kogoś o mniejszych
aspiracjach.
'Socjalizm bohatersko zwalcza problemy, których nie ma w żadnym innym
systemie' - m.in. dlatego, iz socjalizm uznaje je za problemy, a inne
systemy nie.
Wczorajszy bogacz to dzisiejszy przeciętnias. Albo wogóle nie należy
tego ruszać (prawica), albo zlikwidować wszelkie nierówności/okazje do
przegranej/do porównań (lewactwo).
(...)
> >>> - nie, nie zaprzeczam temu, co już
> >>> napisałem, że kapitalizm znacznie lepiej zaspokaja ludzkie potrzeby,
> >>> niż socjalizm.
> >> Biorac pod uwage, jak Ty na uzytek infantylizacji wyobrazenia swiata
> >> zwykles sobie redefiniowac znaczenia slow "kapitalizm" i "socjalizm",
> >> teza ktora postawiles jest zapewne bardzo odlegla od oczywistosci...
> > Bajdy o infantylizowaniu snute przez kogoś wierzącego, że urzędasy
> > służą mu, a nie on urzędasom są dla mnie niewiele warte. (...)
>
> Znow kanalio rzygasz propaganda na slomianego luda. Po co to robisz?
Przecież sam przyznałeś, że wierzysz w to, że demokracja jest OK, bo
znasz paru polityków i urzędników i są oni 'cacy'.
Gdzie tu więc słomiany lud?
Wierzysz, że urzędas lepiej wyda twoje pieniądze, zamiast ciebie.
> > Sensowną komunikację ze mną uniemożliwia zapewne także fakt, iż
> > nazywam rzeczy przynależnymi im nazwami, czyli faszystów nazywam
> > skrajną LEWICĄ, (...)
>
> O lewicowosci/prawicowosci nazimu w innym podwatku. Tu: EOT.
OK.
(...)
> > Z faktu sukcesu jednostkowej strategii nie musi wynikać, iż korzystne
> > jest stosowanie takiej samej strategii przez całą populację. (...)
>
> To sobie jeszcze raz przeczytaj po coz ja pokazalem tam ow model
> "rozpustnika" i jak uzasadnialem korzystnosc promocji prezerwatyw dla
> calej populacji...
Twój model - jak zwykle - jest oparty o pewne fałszywe założenie -
niezmienności sytuacji.
W teorii im częściej ludzie będą używać prezerwatyw, tym bardziej
redukuje się pstwo zarażenia, ergo propagowanie jest korzystne.
Ale to zbyt prosty model.
Dlaczego - bo strach jest także czynnikiem sprzyjającym do zachowań
ostrożnych, zaś wmówienie ludziom, iż prezerwatywy są skuteczne
(abstrachuję tu zupełnie od ich skuteczności) powodować będzie, iż
człowiek będzie się czuł bardziej bezpieczny, zapewne więc częściej
uprawiał seks, a więc zwiększona ilość stosunków może całkowicie
znieść efekt obniżonego pstwa zarażenia. Dokładnie tak, jak obowiązek
zapinania pasów, czy instalowanie urządzeń zwiększających
bezpieczeństwo (poduszki, ABS, ESP etc) powoduje uśpienie czujności
poczuciem bezpieczeństwa i w efekcie prowadzić może do bardziej
brawurowej jazdy, która to brawura znieść może całkowicie efekt
zwiększonego dzięki aparaturze bezpieczeństwa.
Twój model jest statyczny, co jest jego oczywistą wadą - milcząco
przyjmuje niezmienność zachowań, zaś jak najbardziej na owe zachowania
wpływać może - i cały domniemany 'dobroczynny' efekt może przez ten
detal wziąć w łeb. Już co najmniej raz dałeś popis takiego ciasnego
'myślenia' stawiając się w jednym szeregu z prorokami 'zasrania
Paryża'.
> >> Nie zarzucilem Ci antysemityzmu ("dziecinny stereotyp prawicowca"), a
> >> jedynie pokazalem przyklad ludzi, ktorzy maja podobne objawy pojebania
> >> jak Ty.
> >> [idée fixe fr., natrętna myśl, pomysł stale zaprzątający umysł;
> >> chorobliwe opanowanie psychiki przez nawracającą myśl, ideę
> >> prześladowczą.http://tinyurl.com/ys6lvp]
> >> (1) Ci antysemici za niemal cale zlo swiata obwiniaja Zydow i
> >> zydo-komuno-masonski spisek. Tak samo jak Ty za wszystko winisz
> >> "lewactwo", w kazdym problemie dopatrujesz sie "lewackich" knowan lub
> >> powiklan po "lewackich" eksperymentach.
> > Jeszcze ledwie 20 lat temu rządziło połową świata i nagle nie ma
> > powikłań po jego eksperymentach - uleciały w niebyt, jak królik
> > znikający w kapeluszu, jak UBecja?
>
> Absurd.
>
> Od blisko 1500 lat wiekszoscia cywilizowanego swiata wlada
> chrzescijanstwo. Czy z tego powodu uzasadnionym jest dopatrywanie sie w
> kazdym problemie tegoz swiata winy chrzescijanstwa i jego "eksperymentow"?
Fałszywa dychotomia krętaczu: to nie ja stawiam tezę o tym, iż efekt
jest obecny w każdym problemie, tylko ty rejtanowsko bronisz tezy, iż
wogóle żadnego efektu nie ma, zaś wogóle dopuszczenie możliwości
istnienia efektu jest śmieszne, ciemnogrodzkie, teoriospiskowe i co
tam jeszcze.
> >> (2) Ich recepta na powszechna szczesliwosc jest "zdemaskowanie" rzekomo
> >> zakonspirowanych Zydow i "odzywdowienie" panstwa. Twoje "panaceum" to
> >> "odlewaczajaca" wszechwladza wolnego rynku - w kazdym obszarze zycia i
> >> bez wzgledu na koszty.
> > Dobrze cię uwarunkowała szkoła: wolny rynek = koszty wolnego rynku
> > (oczywiście w domyśle ogromne, bezdomni umierającyc na ulicach itp).
>
> Po pierwsze: Akurat myslalem o czyms zupelnie innym. O kosztach, jakie
> przyjdzie zaplacic gdy odda sie - tak jak Ty chcesz to zrobic - pewne
> dziedziny zycia spolecznego pod calkowity dyktat wolnego rynku: nauke,
> sztuke, edukacje, ochrone srodowiska...
Skąd domniemanie, iż oddanie ich pod dyktat urzędasów obarczony jest
mniejszymi 'kosztami'?
Co jest 'kosztem'?
> Po drugie: Zaprzeczysz temu, ze konsekwencja wszechmocy opartego na
> konkurencji wolnego rynku sa ludzi, ktorzy - z roznych przyczyn - w owej
> konkurencji sobie nie poradzili? Zaprzeczysz, ze w grze o sumie zerowej
> jesli ktos wygrywa, to kto inny musi przegrac?
Znów mi probujesz zaprzeczyć przez potwierdzanie - gospodarka nie jest
grą o sumie zerowej,
nieprawdę jest, że gospodarka polega na tym, iż jeden zyskuje, a drugi
traci.
Znów lewacka kalkomania.
> Zaprzeczysz, ze jest to
> zjawisko, ktore mozna interpretowac jako "koszty wolnego rynku"?
No na pewno nie będzie tak, że wolny rynek natychmiast wyleczy
wszelkie choroby, czy sprawi, iż wszyscy będą piękni, młodzi, zdrowi i
bogaci.
> > Z 1000 razy już pisałem, że wielu podobnych mnie dziwaków zadowoli,
> > aby tylko im pozwolić 'cierpieć' te straszne niedogodności 'wolnego
> > rynku'. Wystarczyłby mi 'rezerwat wolnorynkowy', (...)
>
> Juz Ci tlumaczylem, dlaczego takiego rezerwatu w ramach jednego panstwa
> niesposob wprowadzic. Zajrzyj do watku o RAZie i skoncz do mnie o tym
> paplac RAZ na zawsze - EOT.
Można, można - USA daje pewnym społecznościom dużą autonomię (Amisze,
Indianie),
ba - co tam społeczności - lokalne prawo jednego hrabstwa może się
różnić od innego znacznie bardziej,
niż Polska od UK (np. lokalna prohibicja), a mimo to USA się od tego
nie rozpada.
Elementarna znajomość historii także zadaje twoim twierdzeniom kłam -
np. Żydzi mieli w Rzeczypospolitej autonomię sądowniczą, inne nacje
takoż, poszczególne miasta miały odmienne prawodawstwa i bez problemu
to istniało. Znów lewacka kalkomania.
Toż przecież sam optujesz za pokojową koegzystencją muliti sexi, będąc
świadomym oporu ludzkiej materii w tej kwestii,
dlaczegóż więc taki sam entuzjazm nie towarzyszy ci w kwestii multi
taxi?
> Zreszta - co za roznica, czy panaceum chcesz zazywac sam, czy zmusic do
> tego innych?
Dla mnie ma podstawowe znaczenie, czy guru sekty wierzy, iż po
rytualnym samobójstwie uda się do swojego bóstwa,
i dokonuje tego samobójstwa sam przekonany o własnej korzyści, czy też
zmusza do dokonania go także mnie.
Dla kobiety odbywającej stosunek ma znaczenie, czy go chciała, czy
została do niego zmuszona.
> Przeciez nie chodzi tu o sposob aplikowania panaceum, lecz
> o sama wiare w jego istnienie...
Istnienie dobroczynnego efektu placebo dowodzi, iż samo przekonanie ma
znaczenie.
> >> (3) Na swoja "Liste Zydow" wpisuja chyba wszystkich, z ktorych pogladami
> >> sie nie zgadzaja. Zwlaszcza tych, ktorzy swojemu zydowskiemu pochodzeniu
> >> zaprzeczaja. "Wiedza lepiej" kto jest Zydem od samych Zydow. Na liscie
> >> jako Zyd zanlazl sie tez czolowy polski antysemita Leszek Bubel*...
> >> W analogiczny sposob Ty demaskujesz "lewakow", nawet wsrod ich
> >> zdeklarowanych przeciwnikow.
> > Lewactwo:
> > a) rządziło połową świata w formie skrajnej
> > b) rządzi praktycznie całą Europą obecnie w formie nieco łagodniejszej
> > c) miało w swoich szeregach poprzedniego (i kilku innych) prezydenta
> > największego światowego mocarstwa
> > d) rządzi większością Afryki
> > e) rządzi większością Ameryki Płd
> > f) rządzi w Kanadzie
> > itp, itd
> > - rzeczywiście trzeba 'oczadzenia prawiczkowego', żeby się szerokich
> > wpływów lewactwa doszukiwać.
>
> Po pierwsze: W powyzszej wyliczance posluzyles sie swoja definicja
> "lewactw", co czyni ja praktycznie bezwartosciowa (vide "samochody" i
> "bubu").
Bynajmniej - lewactwo to część wspólna różnych mutacji lewactwa.
> Po drugie: Tak czy inaczej nie ma to zadnego zwiazku z pkt. 3,
Ustosunkowywałem się do całej wyliczanki, a nie konkretnego punktu -
do myśli w wyliczance ukrytej.
> do
> ktorego probowales sie ustosunkowac. Ta wyliczanka - tj. tak szerokie
> definiowanie "lewactwa" - potwierdza zarzut, ktory w tym punkcie Ci
> stawiam. A dodatkowo kolejna umyslowa skaze:
> [http://en.wikipedia.org/wiki/Outgroup_homogeneity_b
ias].
:) Toż sam pisałem o Stalinistach, Trockistach, Maoistach, Nazistach,
Różowych, Socjalistach chrześcijańskich - więc chyba dostrzegam ich
różnorodność.
... dostrzegam także ich wewnętrzne podobieństwa: jeden schizofrenik
będzie się obawiał tego, że mu samolot spadnie na głowę, a inny, że
przejedzie go samochód - a to i to schizofrenia.
> (...)
>
> >> Tak czy inaczej, wspolczesna medycyna od ok. 30 lat nie klasyfikuje
> >> homoseksualizmu jako chorobe.
> > Pewnie dlatego, że lekarze o niewłaściwej specjalności się za to
> > klasyfikowanie wzięli (http://www.nczas.com/?a=show_article&id=3580)?
>
> Po zerowe: Zenujace - nie masz wstydu, ze powolujesz sie tu na tak
> "kompetentne" na omawiany temat i ogolnie "wiarygode" zrodlo?
Przeciez ty jesteś w tej dziedzinie ekspertem - wiesz o badaniech
naukowych homoseksualizmu znacznie więcej, niż ja i byle pismak z NCz,
więc domniemałem, iż i te badania musiały ci sie obić o uszy i
wyczekiwałem twojej reakcji na nie.
> Po pierwsze: Nie znam procedur, wg ktorych ustalana jest lista danej
> kategorii chorob w ICD i DMS, ale niewatpliwie chorobami psychicznymi
> zajmuja sie osoby najbardziej kompetentne - psychiatrzy i neurolodzy.
> Psychiatria i neurologia sa oczywiscie scisle powiazane z endokrynologia
> i zglaszanie tu jakichkolwiek watpliwosci (odnosnie endokrynologicznej
> ignorancji psychiatrow/neurologow) jes niepowazne, smieszne i zenujace.
> Tym bardziej, ze lekarze z z roznych specjalizacji moga zglaszac swoje
> zastrzezenia, a odnosnie homoseksualizmu endokrynoldzy jakos nie
> zglaszaja (czy moze wiesz o czyms, o czym ja nie wiem)...
Miałem własnie nadzieję, że wiesz.
(...)
> Po trzecie: Z tego, co na temat orientacji seksualne baranow dotychczas
> udalo sie zbadac wynika, ze jedna z przyczyn przynajmniej czesci
> zachowan homoseksualnych moze byc brak przysadkowego wyrzutu hormonu
> luteinizujacego (LH) w odpowiedzi na seksualna stymulacja owca w rui
> (tylko jedna z przyczyn, gdyz tlumaczy jedynie brak zainteresowania
> samicami, a nie zainteresowanie samcami - homoseksualne barany nie
> reaguja na smace wyrzutem LH; poza tym dotyczy tylko baranow
> homoseksualnych kryjacych, nie krytych). Brak tej reakcji jest
> niewatpliwie konsekwencja roznic neurologicznych w budowie mozgu, ktore
> powstaja z niejasnych powodow, najprawdopodobniej w okresie prenatalnym.
> Jesli nawet bylaby mozliwosc farmakologicznego wplywania - poprzez
> gospodarke hormonalna (LH, LHRH, androgeny, enzymy przeksztalcajace
> androgeny, receptory hormonow itp.) - na zachowanie seksualne barana,
> nie oznacza to, ze jego orientacja seksualna zostala zmieniona - jego
> wrodzony mozgowy system kontroli owej gospodarki nie ulegnie przez to
> zmianie, bez podawania lekow baran nadal bedzie gejem.
No a bez podawania insuliny cukrzyk będzie cierpiał objawy cukrzycy -
i co to ma do rzeczy?
Mało to jest chorób, na które nie ma 'wyleczającego' trwale lekarstwa,
a są tylko lekarstwa, które trzeba zażywać do śmierci?
Każda taka choroba nie jest chorobą?
Każda nieuleczalna, ale nieśmiertelna choroba nie jest chorobą?
Cukrzyca nie jest chorobą, bo jak się choremu odstawi insulinę wciąż
będzie miał objawy cukrzycy?
Co ty tutaj wogóle próbujesz sprzedać?
Nie - tym razem nie podejrzewam cię o manipulację, tylko zwyczajnie o
'palnięcie' czegos nieprzemyślanego, bez zastanowienia nad meritum i
konsekwencjami - ot dokładnie jak zarzut, że 'kapitalizm generuje
sztuczną konsumpcję'.
(...)
>
> Po czwarte: O ile wiem, u ludzkich homoseksualistow nie stwierdzono
> takich efektow hormonalnych jak u baranow (w ogole hormonalna regulacja
> ludzkiego behawioru seksualnego jest inna niz u owiec), choc podobne
> zmiany w mozgu (INAH3) u czesci gejow udalo sie zaobserwowac. Tak czy
> inaczej, gdyby nawet hormonalna "terapia" skutkowala u baranow, nie
> oznacza to, ze skutkowalaby u ludzi i we wszystkich przypadkach gejostwa.
No i co z tego?
Jak widać gejów to nie przekonuje i wolą dmuchać na ... kudłate.
> Po piate: Gdyby nawet istniala hormonalna terapia zmieniajaca orientacje
> homoseksualna na heteroseksualna u ludzi, w zaden sposob nie wynika z
> tego, ze homoseksualizm jest choroba. O byciu/nie byciu danego stanu
> organizmu choroba, decyduja inne kryteria niz jego "uleczalnosc"...
> Gdyby np. geniusz okazal sie stanem uleczlnym (co zapewne juz sie
> okazalo - niewatpliwie roznymi zabiegami neurochirurgicznymi czy
> farmakologicznymi mozna obnizyc czlowiekowi inteligencje...), to tez
> tylko z tego powodu uzanlbys go za chorobe?
Powiedz to gejom, nie mi.
> Po szoste: Propagandowe, "antylewackie" bzdety bez kszty wiarygodnoasci
> i zadnego zwiazku z tematem.
Eeee tam - drobne uszczypnięcie, na które rzuciłeś się jak rottweiler
na gumową kaczuszkę - ale to zapewne asperger uniemożliwł ci wyczucie
tak oczywistej 'podpuchy'.
> >> Tak wiec, jesli ktos mowi, ze "homoseksualizm jest choroba" i powoluje
> >> sie przy tym na autorytet nauki/medycyny po prostu mija sie z prawda, bo
> >> nauka/medycyna takiego twierdzenia nie stawia.
> > I - pomimo tego, że medycyna to nie nauka - jednak to kunktatorsko
> > przytoczysz.
>
> ? Ze co??? Chyba sie we wlasne nogi zaplatales?
Pogardzasz 'nie nauką', medycyna nie jest nauką, to nie 'nauka' uznała
homoseksualizm za 'nie chorobę', ale gdy ci wygodnie, to i do
pozanaukowych autorytetów sięgniesz jeśli tylko są ci na rekę.
> A to, ze medycyna nie jest nauka przyrodnicza (science), nie oznacza, ze
> stoi z nia w sprzecznosci, podobnie jak np. inzynieria. Medycyna to
> nauka + "cos jeszcze".
Jak doskonale wiesz to nie żadne rewelacyjne odkrycie naukowe usunęło
homoseksualizm z listy chorób, a zwykłe głosowanie - BTW, ciekawe, czy
jednomyślne?!?.
> > Powoływanie się na pozanaukowe autorytety uznawałeś za intelektualne
> > kurestwo.
>
> Nie, nie to nazywam "intelektualnym kurestwem".
To zależy od autorytetu, po który się sięga.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
128. Data: 2007-03-21 09:26:28
Temat: Re: Simon Mol - C.D.(...)
> Dość prosto wspólny front oporu przeciwko kapitalizmowi różnych grup
> interesów wyjaśnia Ludwig von Mises w 'Mentalności
> antykapitalistycznej'.
http://sierp.tc.pl/wlodek/mentindex.htm
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
129. Data: 2007-03-23 09:14:59
Temat: Re: Simon Mol - C.D.On Mar 20, 7:51 pm, Quasi <q...@g...pl> wrote:
> elGuapo napisał(a):
>
> >> To sa fakty. Zreszta, osobiscie znam paru politykow i urzednikow...
> > Z tak spiżowymi argumentami nie sposób dyskutować.
>
> Ty nie potrafisz dyskutowac z czymkolwiek. Potrafisz jedynie majaczyc,
> manipulowac i paplac propagandowe kazania, trafiajace chyba tylko do
> zdziecinnialych umyslow zwyrodnialcow o mentalnosci "pieprzacych system"
> zbuntowanych 14-latkow...
Poczytuję to za rejtreradę z podwiniętym ogonem, bo jesteś oczywiście
na tyle inteligentny, żeby dostrzec, że wszystkie te
antykapitalistyczne stereotypy, których naplułeś tutaj niemało, da się
praktycznie bez najmniejszych przeróbek zastosować do - tak bronionych
przez ciebie - funkcjonariuszy demokracji, czyli urzędników i
polityków. No chyba, że będziesz postulował istnienie jakieś
mistycznej demoszczepionki immunizującej automatycznie każdego
polityka i urzędasa demokracji na kierowanie się własną korzyścią.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
130. Data: 2007-04-05 08:40:36
Temat: Re: Simon Mol - C.D.(...)
> > 'Ja się nie domagam przesladowań, ale opowiadam się za systemem, który
> > prześladuje'.
>
> ??? Znaczy sie, wydaje Ci sie, ze demokracja "przesladuje"
> Pospieszalskiego i jemu podobnych brudow? A w jaki to sposob, jesli
> mozna wiedziec?
A gdzie masz w moim poście wzmiankę o tym, iż demokracja KONKRETNIE
Pospieszalskiego prześladuje?
Znów jakieś chachmęcenie z rozmydlaniem kontekstów?
E.g. penalizowanie tzw. kłamstwa oświęcimskiego doprowadzona do
takiego stopnia, iż nawet na poziomie naukowym nie jest możliwe branie
pod jak najbardziej naukowe szkiełko i oko pewnych holocaustowych
dogmatów ma miejsce jak najbardziej w 'demokracji'.
NeG
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |