Data: 2004-09-17 13:00:21
Temat: Skorupa slimaka
Od: "Cyprian K.Peterka" <c...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Kazdy czlowiek sam tworzy i buduje swoj wlasny swiat, swoje własne JA, na
swoj obraz i swoje podobienstwo.
Mozna powiedziec, ze swiat otaczajacy czlowieka, ten fragment, ktory go
bezposrednio otacza, jest jakby CIAGIEM DALSZYM CZŁOWIEKA, jest jego
ROZSZERZENIEM w zewnetrznosc.
To jest własnie JA człowieka.
Nosimy ten swiat wszędzie ze soba, jak slimak, ktory wszedzie nosi ze soba
swoj wlasny domek, swoja muszle, czy jak zolw, ktory nosi ze soba swoja
własna skorupe.
Ta muszla, ta skorupa, ten domek nasz - to wszystko co starannie budujemy
wokol siebie swoimi myslami, czynami, zamierzeniami.
Wszystko to staje widoczne i krystalizuje w naszym otoczeniu w postaci
ludzi, zwierzat, roślin i przedmiotow.
My to wszystko "wydobywamy z tla" i nosimy ciagle ze soba, jak wspomniany
slimak.
Pytanie:
To wszystko ładnie wygląda w Twojej torii. Niestety, w praktyce nie zawsze i
nie do końca tak jest.
Ja na przykład od wielu lat ciągle próbuję zbudować wokół siebie swój własny
świat, taki - jakiego pragnę, jaki odpowiadałby mi najbardziej.
Niestety, prędzej czy później - ale jednak zawsze - znajdą się "myszy szarej
rzeczywistości", które go pożrą, zniszczą.
Moja skorupka mnie nie chroni, jest za cienka.
Otaczający mnie świat nijak nie chce być takim, jakim ja chcę go widzieć,
jakiego ja potrzebuję.
Raz za razem przeżywam kolejne rozczarowania i, co gorsza, nie umiem się z
tym pogodzić.
Ani ja nie umiem przystosować sie do tego świata, ani świat nie potrafi
przystosować mnie do siebie.
W sobie noszę jedynie własne marzenia o świecie, jaki mi się marzy.
Ale jest on tylko w moich marzeniach.
Otaczający mnie świat nie jest moim "ciągiem dalszym", nie jest moim
rozszerzeniem.
Kończy się dokładnie na mnie.
Więc według tego co napisałeś, mam bardzo ograniczone "ja" - ograniczone do
mnie samej, do wnętrza moich marzeń.
Czytałam wszystkie Twoje posty na temat duszy człowieka i myślę sobie, że w
szerszym kontekście jest tak, jak piszesz. Rzeczywiście, ludzie na codzień
kształtują swoje otoczenie zgodnie z własnymi potrzebami.
Tyle tylko, że od każdej reguły są wyjątki.
Chyba padło na mnie ;-D
ODP:
Umiejetnosc zbudowania wokol siebie odpowiedniego swiata jest bardzo trudna
sztuka. Owszem bywa tak, ze wydaje sie nam, ze ktos ten proces nam zakloca.
Siewca rzuca ziarno pszenicy w role a tymczasem zbiera zarowno pszenice jak
i nie posiany kakol i chwasty. Tak juz jest.
Jezli swiat nie jest taki, jakim bysmy chcieli, to znaczy, ze nieodpowiednio
zabralismy sie za jego przeksztalcanie. Byc moze wykonujemy jakies
niepotrzebne ruchy, ktore sprawiaja ze praca staje sie syzyfowa. Nie
przynosi sukcesu. Czy rzeczywiscie wszystkie mysli i czyny zespalasz jak
wiazke lasera w jednym kierunku? Dokad doplynalby statek, gdyby jego kapitan
przestal panowac nad sterem? Zalozmy ze przez iles tam godzin dziennie ktos
stoi za sterem i prowadzi okret, a potem sternik opuszcza ster i nie
kontroluje statku albo wrecz kreci sie to tu to tam....Wtedy widoczny bedzie
brak owocow.
Otaczajacy nas swiat naprawde jest naszym rozszerzeniem i skora naszego
ciala nie rozdziela w sposob zdecydowany rzeczywistosci na ja-swiat. Wokol
mnie zawsze znajduje sie moja kontynuacja, zawsze znajduje sie to, co jest
mi poniekad potrzebne, co sam ukonstytuowalem i wprowadzilem do niego
osobiscie. Byc moze jest to cala masa rzeczy niepotrzebnych lub osob
"nieodpowiednich" - ale one byly mi KIEDYS do czegos potrzebne i byly
odpowiedza na jakies moje wenetrzne zapotrzebowanie, nawet jesli nie bylo
ono wyraznie uswiadomione. No i pozostaly w moim swiecie jako konsekwencja
dawnych wyborow, dawnych mysli i dawnych potrzeb.
CKP
|