« poprzedni wątek | następny wątek » |
71. Data: 2013-09-21 17:56:37
Temat: Re: Smerfy2Dnia Sat, 21 Sep 2013 11:13:56 +0200, Trybun napisał(a):
> W dniu 2013-09-17 16:01, Ikselka pisze:
>> Dnia Sun, 15 Sep 2013 12:20:28 +0200, Trybun napisał(a):
>>
>>> No właśnie, za komuny bajki to sympatyczny Reksio, Wróbelek Ćwirk itd.
>>> Dzisiaj zalew zagranicznej szmiry w których powstacie to jakieś
>>> szkaradne potworki. Komu do diabła decyduje o tym żeby coś takiego
>>> pokazywać w Polsce dzieciom?
>> WOLNY RYNEK.
>> :-(
>
> Jaki on tam wolny...
To pojęcie ekonomiczne, więc... :-(((
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
72. Data: 2013-09-21 18:05:33
Temat: Re: Smerfy2Dnia Sat, 21 Sep 2013 14:11:56 +0200, Fragile napisał(a):
> Czy konieczne
> jest zasypywanie małych dzieci etykietkami z jednoczesnym wpajaniem im, że
> oto one są z rodzin nienormalnych, podczas gdy dzieci te mogą czuć się
> naprawdę szczęśliwe i kochane w swoich rodzinach, nawet gdy rodzice są
> rozwiedzeni? Czemu to w ogóle służy? Dobru dzieci?
Uporządkowaniu pojęć.
Zeby sie dziecku nie pomyliło kiedyś, jak W KOŃCU wygląda normalna rodzina.
> Jestem przeciwna wszelkiego rodzaju łatkom przyszywanym Bogu ducha winnym
> ludziom, zwłaszcza dzieciom. One i tak często niosą swój 'krzyż' zgotowany
> przez 'dorosłych'. A te, które są szczęśliwe - dlaczego zabierać im to i
> wpajać coś zgoła innego?
Skoro są takie szczęśliwe w nienormalnej rodzinie, to spoko, jeśli ta
rodzina taka wspaniała, to je ochroni. Czyż nie?
:-]
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
73. Data: 2013-09-21 21:01:01
Temat: Re: Smerfy2Użytkownik "Fragile" <s...@o...pl> napisał w wiadomości
news:uuwwgti6qgx6$.ucn3le85k62j.dlg@40tude.net...
>>>>>W dniu 2013-09-15 14:02, Chiron pisze:
>>>>>
>>>>>> Problem się zaczął, gdy na masową
>>>>>> skalę ludzie zaczęli się rozwodzić- robiąc piekło z życia swoim
>>>>>> dzieciom. Taki nieodpowiedzialny człowiek zabiera z sobą ze związku
>>>>>> swój
>>>>>> bagaż nędzy i nieumiejętności tworzenia związku- i w następnym
>>>>>> związku
>>>>>> znów zrobi komuś piekło z życia.
>>>>>> Jak już się takie 2 osoby zetkną
>>>>>> (najczęściej tak jest)- to kolejny rozwód murowany.
>>>>>
>>>>> Owszem, pewnie się zdarza. A jeśli nie robi piekła, tylko wręcz
>>>>> przeciwnie?
>>>> Dlaczego? Z jakiego powodu? Pstryk- i coś mu (jej) tam zaskoczyło?! Tak
>>>> się
>>>> nie da. Niic się nie dzieje bez przyczyny
>>>>
>>> Dokładnie Chirku... Nic się nie dzieje bez przyczyny. Jednak jeśli ta
>>> się
>>> pojawi, wszystko może się zadziać i zmienić. Jeśli człowiek tego chce.
>>> Jeśli ma motywację. Człowiek może się zmienić, i nie wmówisz mi, że Ty w
>>> to
>>> nie wierzysz :) Owszem, czasami trzeba na tę zmianę bardzo cieżko
>>> pracować, ale jest ona możliwa. Wierzę w to.
>> Ależ dokładnie tak uważam:-). Z tego, co Ewa napisała wywnioskowałem, że
>> po
>> prostu ktoś był w toksycznym związku- odszedł- i wszedł w nowy związek,
>> tym
>> razem nietoksyczny. Brakuje powodu, dla którego to miało by nastąpić.
>>
>>
>>>>>> Problemem są
>>>>>> rodziny patologiczne, po kilku rozwodach. Mówiąc im, że postępują ok-
>>>>>> robi się krzywdę im i społeczeństwu.
>>>>>
>>>>> Pewnie, lepiej je (te rodziny) ostracyzmować, a ich dzieci utrzymywać
>>>>> w
>>>>> przekonaniu, że są gorsze.
>>>> Ewo- a co chce się osiągnąć? Jaki cel? Nie twierdzę, że należy je
>>>> ostracyzmować. Jednak po drugiej stronie "przegięcia" leży
>>>> przekonywanie,
>>>> ze
>>>> takie rodziny są ok. To są- co najwyżej- protezy rodziny.
>>>>
>>> No ok. Ale dzieci nie są niczemu winne, a to niestety właśnie one
>>> najczęściej są świadkami negatywnych uwag dotyczących ich rodzin.
>> No ale przekonywanie ich, że mają normalne rodziny i wymyślanie w tym
>> celu
>> chwytliwych nazw to chwyt handlowy, pozwalający "sprzedać towar".
>> Jednocześnie zakłamujący rzeczywistość.
>>
> Ale czy w ogóle konieczne jest szufladkowanie tego typu rodzin
> (rozwiedzionych) jako normalne czy nienormalne, zwłaszcza, gdy tak
> naprawdę
> nie wiadomo, jak wygląda życie w poszczególnych rodzinach? Czy konieczne
> jest zasypywanie małych dzieci etykietkami z jednoczesnym wpajaniem im, że
> oto one są z rodzin nienormalnych, podczas gdy dzieci te mogą czuć się
> naprawdę szczęśliwe i kochane w swoich rodzinach, nawet gdy rodzice są
> rozwiedzeni? Czemu to w ogóle służy? Dobru dzieci?
> Jestem przeciwna wszelkiego rodzaju łatkom przyszywanym Bogu ducha winnym
> ludziom, zwłaszcza dzieciom. One i tak często niosą swój 'krzyż' zgotowany
> przez 'dorosłych'. A te, które są szczęśliwe - dlaczego zabierać im to i
> wpajać coś zgoła innego?
> Uogólnianie, iż dorastanie w tego typu rodzinach jest równoznaczne z
> nieszczęśliwym, "chorym" dzieciństwem, z życiem pozbawionym miłości,
> szacunku czy wartości, jest imo sporym nadużyciem. Podobnie jak
> stwierdzenie, iż pełna, biologiczna rodzina zawsze je zapewnia.
> Wmawiając, czy też powtarzając coś komuś odpowiednią ilość razy, sprawia
> się, iż ten ktoś się takim zaczyna czuć, a w końcu takim się staje.
>
> --
> Pozdrawiam,
> M.
>
>
> Uogólnianie
> dorastanie w tego typu rodzinach nie jest (nie zwsze) równoznaczne z
> nieszczęśliwym dzieciństwem, z życiem pozbawionym wartości, z
>
> niejednokrotnie zapewnia dziecku szczęśliwe dzieciństo, doratsanie zas w
> pełnej, biologicznej rodzinie nie zawsze to zapewnia
>
> Czyli lepiej jest bombardować dzieci
> A czy w ogóle konieczne jest szufladkowanie tego typu rodzin? Określanie
> ich jako normalne czy nienormalne? Zasypywanie małych dzieci etykietkami?
>
> wmawiając cos komuś sprawia się, iż ten ktoś tym się staje.
Ja nie proponuję szufladkowania. Problem opisałem- przypomnę: w czasach,
kiedy jest zdrowe społeczeństwo (raczej: było) istnieje margines rozwodów.
Oczywiście- takie dzieci z rozbitych rodzin czują się z tego powodu
niedowartościowane- ale nikt normalny im tego nie wypomina. Sytuacja się
zmienia diametralnie, kiedy to ilościowo trwałe małżeństwa stają się
marginesem. Zanikają więzi, ludzie nei potrafią tworzyć trwałych związków.
Obserwujemy to teraz. I w takiej sytuacji nasi demiurdzy wymyślają- w sposób
jaki uczą na kursach dla handlowców (coś się nie sprzedaje- to wymyśl temu
fajną nazwę)- pojęcie "rodzina patchworkowa" na coś, co jest najczęściej
patologią, rodziną rozbitą. Przekazują sygnał: nie macie się czym
przejmować. Przeciwnie. Powinniście być z tego dumni, że macie kilku
tatusiów i kilka mam.
To_jest_chore.
Na myśl mi przychodzi USA i ich praktykowana od lat "poprawność polityczna"-
czyli syfilis intelektualny. W jej to ramach wymyślono już w latach
siedemdziesiątych całą otoczkę jak to fajnie być głuchym- niby po to, żeby
osłodzić takim biednym ludziom życie. Niestety- część z nich zaczęła w to
wierzyć- izolując się od ludzi słyszących- choćby mentalnie. Pojawiły się
próby zamawiania w klinikach dzieci...głuchych (to znaczy: kobieta głucha
chciała zajść w ciążę ze swoim głuchym mężem i urodzić głuche dziecko).
Głusi, mający głuche dzieci- zabraniali im np operacyjnego wszczepienia
implantu, ktory umożliwia słyszenie (nawet nakręcono o tym film- jak
najbardziej oparty na faktach), etc, itd.
Czy widzisz analogię?
--
--
"Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi
teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość."
G. Orwell
Chiron
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |