Data: 2010-08-12 14:55:39
Temat: Strach przed uczłowieczaniem,zbyt intensywnie stosowanym.
Od: de Renal <f...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ta, czytam jeszcze raz ten fragment, który zamieszcze poniżej i cóż z
tego fragmentu moża zobaczyć na grupach i poza światem wirtualnym.?
Lęk przed uczłowieczaniem. Mówimy, trzeba tolerować innych ludzi---
otrzymujemy szczekanie. Mówimy, prawa dzieci i kobiet , to prawa
człowieka---otrzymujemy szczekanie. Mówimy Rosjanie i Niemcy obecni
też są ludzmi i nie są negatywnie nastawieni--otrzymujemy szczekanie.
Mówimy, musi być w demokracji przestrzegane prawo, bo ono służy
ludziom i państwu---otrzymujemy szczekanie. Mówimy, każdy człowiek
może mieć inne, własne zdanie---otrzymujemy szczekanie.itd...I mnóstwo
oskarżeń opartych na urojeniu, zomo, komuchy, władza ucisku, księża-
ubecy, paranoiczne wykoślawione z łbów chorych, lane z
zacietrzewienia , nienawiści....
A teraz fragment z którego powstały wnioski.------------
Wreszcie, napotkawszy jeszcze jedną opustoszałą wieś, zaczeliśmy
stukać do chat. Opowiedziało wściekłe ujadanie, jakby sfora
rozbestwionych psów, poczynając od wielkich brytanów, a kończąc na
małych kundelkach, ostrzyła sobie na nas zęby.----Co to jest?----rzekł
Miętus.----Skąd tyle psów? Dlaczego nie ma chłopów? Uszczypnij mnie,
bo chyba śnię...----Słowa te nie zdążyły się rozpłynąć w powietrzu
czystym, gdy z pobliskiego dołu po kartoflach wyjrzała głowa chłopia i
natychmiast skryła się z powrotem, a gdyśmy podeszli bliżej, z jamy
ozwało się wściekłe ujadanie.----Pieronek----rzekł Miętus.---- Znowu
psy? Gdzie Chłop?----Okrążyliśmy dół z obu stron ( a tymczasem z chat
rozlegały się formalne wycia) i wykurzyliśmy chłopaboraz babę z
czworaczkami, które karmiła jedną wyschłą piersią ( druga bowiem od
dawna była już nie do użytku), szczekających rozpaczliwie i zajadle.
Rzucili się do ucieczki, lecz Miętus podskoczył i złapał chłopa. Ten
taki był wynędzniały i chudy, że padł na ziemię i zajęczał;----
Panoczku, panoczku, adyć zlitujcie się, adyć zaniechajcie, adyć
ostawcie, panie!----Człowieku----rzekł Miętus----o co wam idzie?
Dlaczego chowacie się przed nami?----Na dzwięk słowa ''człowiek''
ujadanie w chatach i za opłotkami rozpoczeło się z podwójną siłą, a
chłopina pobladł jak chusta.----A zlitujcie się, panie, ady jo nie
człowiek, ostawcie!----Obywatelu----rzekł wówczas polubownie Miętus----
czyście oszaleli? Dlaczego szczekacie, wy i wasza żona? Mamy jak
najlepsze intencje.----Na dźwięk tego wyrażenia '' obywatel''
szczekanie ozwałą się z potrójną siłą, a wieśniaczka zaniosła się
płaczem;---- Ady zmiłujcie się, panie, on nie obywatel! Jaki ta
obywatel z niego ! O rety, rety oj dola nasza, dola nieszczęśliwa!
Znowu nam Intencyje zesłało, o, zebyk to! Nie chcemy wyrządzić wam
szkody. Pragniemy waszego dobra.----Przyjaciel!----krzyknął wieśniak
przerażony.----Dobra pragnie!----wrzasneła wieśniaczka.----Ady my nie
ludzie, ady my psy, psy, jesteśmy! Hau! Hau!----Nagle dziecko przy
piersi----szczekneło, chłopka zaś, rozejrzawszy się, że nas jest tylko
dwóch, zawarczała i ugryzła mnie w brzuch. Wyrwałem babie brzuch z
zębów! Ale już z opłodków wynurzała się cała wieś szczekając i
warcząc;----Bierzta go, kumie! Nie bójta się! Gryźta! Huź! huź! Psssa
go! Bierzta intencyje! Bierzta inteligencje! Huź,
huzia,psssa,kota,kota! Ksss....Ksss----Tak szczując się i
podszczuwając zbiżali się powoli----co gorzej, dla niepoznaki czy może
dla zachęty wiedli na powrozach prawdziwe psy, które wspinając się,
skacząc roniły śliny z pysków i ujadały wściekle. Położenie stawało
się krytyczne, bardziej pod względem psychicznym niż fizycznym.
Godzina szósta po południu, ściemnia się, słońce za chmurami, poczyna
mżyć, a my----w nieznanej okolicy, pod drobnym, zimnym deszczykiem
wobec ogromnej ilości chłopów udających własne psy, byle uniknąć
wszechobejmującej aktywności czynników inteligencji miejskiej. Dzieci
ich już wcale nie umieły mówić i na czworakach szczekały, a rodzice
jeszcze zachęcali;----Scekaj,scekaj, synusiu-Burecku, to cie ostawiom
w spokoju, scekaj, scekaj, Burecku.----Pierwszy raz oglądałem całą
gromadę ludzką pośpiesznie przekształcającą się w psa na mocy prawa
mimikry i ze strachu przed uczłowieczaniem, zbyt intensywnie
stosowanym.
|