Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Szczerość - popłaca czy nie?

Grupy

Szukaj w grupach

 

Szczerość - popłaca czy nie?

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 60


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2003-06-23 12:01:32

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Oleńka tak oto pisze:

:: Z przykrością stwiedzam, że w tej sprawie stoimy na identycznym
:: stanowisku.

Ostatnio nawet często nam się to zdarza ;-)

:: Szkoda, bo chetnie bym się pokłóciła, dla poprawy nastroju;-)

Ja mam za sobą wyczerpujący wątek poranny o "wakacjach grupowych" i chwilowo
marzę o łagodnej wymianie zdań na neutralne tematy :-)
Ale polecam się na przyszłość :-)

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2003-06-23 12:03:08

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dunia tak oto pisze:

:: Ale od Ciebie zalezy, co zrobisz, kiedy dojdzie do Ciebie, ze tak, to
:: juz cos wieccej niz tylko wspolna praca/hobby/interesy... Mozna sie
:: odciac albo 'igrac z oginiem' tak, ze uczucie sie poglebia...

Oczywiście, że tak. A czy gdzieś napisałam, że to nie zależy ode mnie? Jasne,
że zależy. Ale w momencie, gdy te spotkania są mi niejako narzucone (nie
zmienię sobie ni z gruszki ni z pietruszki pracy, szkolenia czy wydziału na
uczelni), to wygląda to trochę inaczej, niż gdyby te spotkania były przeze
mnie i obiekt westchnień aranżowane tylko i wyłącznie w celu popatrzenia
sobie w oczy i poćwierkania.

:: Tak czy inaczej - zgadzam sie z Dorota, ze nasz umysl _powinien_ byc
:: takim "piorunochronem.

Owszem - umysł tak, ale Dorota pisała, że aby się zakochać, to potrzeba
spotkań i rozmów (czyli w domyśle - jeśli tych spotkań nie będzie, to się nie
zakochamy), na co jej odpisałam, że tak, ale te spotkania mogą być od nas
zupełnie niezależne.

:: Nie wierze w to, ze czlowiek zakochuje sie 'tak
:: niechcaca', ja tam zawsze wiedzialam, ze 'cos sie swieci',

Dla mnie to "coś się święci" jest już pierwszym etapem zauroczenia :-)

:: i to, czy kontynuuowalam gre bylo _zawsze_ swiadoma decyzja.

Nie wiem, co masz na myśli mówiąc "zakochuje się", ale dla mnie to jest tylko
i wyłącznie stan mojego umysłu (o którym często może nie wiedzieć osoba, w
której się zakochałam) i nic poza tym. Wyobraź sobie sytuację, że pracujesz z
facetem. Szef daje Wam wytyczne i od tej pory macie do zrobienia jakiś
wspólny projekt (czy cokolwiek innego). Dotąd nie znaliście się zbyt blisko,
w ogóle nie zwracaliście na siebie uwagi, ale teraz sytuacja sprawia, że
zaczynacie spędzać ze sobę więcej czasu, więcej rozmawiacie, częściej się
spotykacie (cały czas legalnie i bez żadnych podtekstów) coraz bardziej
poznajecie się nawzajem, odkrywasz, że to bardzo interesujący (niekoniecznie
w kwestii sex appeal'u) człowiek i nagle czujesz, że jeszcze moment, jeszcze
chwila, a wpadniesz w coś po uszy. To jest to Twoje "coś się święci". Gdy już
to sobie uświadamiasz - praktycznie nie ma wyjścia ;-)) Trudno, byś sobie
powiedziała "stop, nie wolno mi się zakochać", skoro właśnie odkryłaś, że już
się to stało.
Nie wiem, jak inni, ale ja nie potrafię kontrolować moich uczuć i emocji do
tego stopnia, by sobie powiedzieć "nie zakocham się i już". Ja co najwyżej
mogę zatrzymać się na tym etapie zauroczenia i nie pozwolić na nic więcej
(ani ze swojej, ani z tej drugiej strony) i to właśnie jest dla mnie tym
piorunochronem.

Abstrahując od tego problemu, cały czas jednak podtrzymuję zdanie, że nie
widzę potrzeby, by mówić o tym wszystkim swojemu partnerowi (temu legalnemu
;-))

:: Byc moze sa jednak ludzie, ktorzy zakochuja sie 'nie-wiedziec-kiedy' ;)

IHMO - każdy z nas zakochuje się nie-wiedzieć-kiedy.
Ale dopiero kochać zaczyna świadomie.
No chyba, że dla mnie "zakochać się" znaczy coś innego niż dla Ciebie :-)

--
PozdrawiaM.



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2003-06-23 12:05:12

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Dorota***" <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


> Przypominam (może to wynika z pierwszego postu), że sprawa jest na etapie
> mocnego zauroczenia.

I to jest najwyższy czas na "założenie piorunochronu" (oczywiśćie, jeśli
nadal chce byc ze swoim TZ i go kocha). Naturalnie, moim zdaniem.

> > żeby
> > się zakochać, potrzeba rozmów, spotkań itd - czegoś więcej niż jeden
wspólny
> > wieczór. Oczywiście, to tylko moja opinia, dobrze mi z nią, bo czuję się
> > bezpiecznie.
>
> Takowe są i zmienienie tego jest co najmniej bardzo trudne (ciężko sobie
> przebudować życie w 90%).
>
Wydaje mi się, że należy włączyć rozsądek. Mogę pracować, spotykać się po
godzinach z kimś kto mi sie bardzo podoba, imponuje, itd - i pozostawać z
nim na stopie koleżeńskiej.Na miejscu Joli sama sobie bym wytłumaczyła, że
kocham TZ , i tyle. Ten drugi pozostałby świetnym kolegą.

Dorota




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2003-06-23 12:09:05

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

>:: Nie wierze w to, ze czlowiek zakochuje sie 'tak
>:: niechcaca', ja tam zawsze wiedzialam, ze 'cos sie swieci',
>
>Dla mnie to "coś się święci" jest już pierwszym etapem zauroczenia :-)

Moze tak: ja rozgraniczam zauroczenie (ktore jest uczuciem pojawiajacym sie
niejako mimo woli) a zakochaniem, ktore juz jest swiadomym stanem umyslu.

>
>:: i to, czy kontynuuowalam gre bylo _zawsze_ swiadoma decyzja.
>
[cut]

chwila, a wpadniesz w coś po uszy. To jest to Twoje "coś się święci". Gdy już

>to sobie uświadamiasz - praktycznie nie ma wyjścia ;-)) Trudno, byś sobie

powiedziała "stop, nie wolno mi się zakochać", skoro właśnie odkryłaś, że już

>się to stało.

Ja to nazywam zauroczeniem, zacochanie to dla mnie etap, na ktorym pozwalamy
temu zauroczeniu rozpanoszyc sie w naszym zyciu ;)

>Nie wiem, jak inni, a
le ja nie potrafię kontrolować moich uczuć i emocji do
>tego stopnia, by sobie powiedzieć "nie zakocham się i już". Ja co najwyżej
>mogę zatrzymać się na tym etapie zauroczenia i nie pozwolić na nic więcej
>(ani ze swojej, ani z tej drugiej strony) i to właśnie jest dla mnie tym
>piorunochronem.

To samo mialam na mysli.
>Abstrahując od tego problemu, cały czas jednak podtrzymuję zdanie, że nie
>widzę potrzeby, by mówić o tym wszystkim swojemu partnerowi (temu legalnemu
>;-))

Zgadzam sie w 100% :)


>No chyba, że dla mnie "zakochać się" znaczy coś innego niż dla Ciebie :-)
>
j.w. :) Kwestia definicji.

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2003-06-23 12:12:31

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dorota*** tak oto pisze:

:: Zgadzam się, ale do zakochania potrzeba "wolnego miejsca" w mojej
:: "strefie kochania" . U mnie jest miejsce tylko dla jednego osobnika -
:: taka jakaś lojalność w kochaniu,

W kochaniu jak najbardziej, ale na zakochanie imho nie ma się zbyt dużego
świadomego wpływu :-)
Wpływ ma się na to, co potem, co dalej.

:: Nawiasem mówiąc, ostatnio dowiedziałam się, że jestem stracona (dla
:: romansu), bo mam zasady. Lubię flirtować,

Ale romanse i flirty nie są dla mnie równoznaczne z zakochaniem. To pierwsze
to świadome działanie, a to drugie to coś, co na nas spada jak grom z jasnego
nieba. Nie mylić z miłością!

:: No i moi znajomi też to wiedzą - i w ten sposób tego typu problemy omijają
mnie
:: szerokim łukiem. Chyba jestem staroświecka.... ;-) A może to znak
:: zodiaku ma taki wpływ?

A jaki, jeśli można wiedzieć? ;-) Bo ja Wodnik - podejście totalnie inne :-)

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2003-06-23 12:16:08

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: Oleńka <o...@b...wroc.pl> szukaj wiadomości tego autora


> Przypominam (może to wynika z pierwszego postu), że sprawa jest na etapie
> mocnego zauroczenia.

Wdalszym ciągu optuję za wersją "wziąć się SAMEMU w garść" i nie obciążać
partnera.
Sama piszesz, że ta osoba planuje pozostać w swoim obecnym związku. Nie ma
więc po co ranić swojego partnera.
Chyba, ze gdzieś na dnie duszy kiełkują wątpliwości.....wtedy.....też
rozwikłać je samemu.
IMO jedyny powód dla podzielenia się nowiną z partnerem to niepodważalne
postanowienie odejścia. Wtedy potrzebne sa rozmowy.
O.
>
> > żeby
> > się zakochać, potrzeba rozmów, spotkań itd - czegoś więcej niż jeden
wspólny
> > wieczór. Oczywiście, to tylko moja opinia, dobrze mi z nią, bo czuję się
> > bezpiecznie.
>
> Takowe są i zmienienie tego jest co najmniej bardzo trudne (ciężko sobie
> przebudować życie w 90%).
>
> JoP
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2003-06-23 12:16:16

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Nixe" <n...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dunia tak oto pisze:

:: Moze tak: ja rozgraniczam zauroczenie (ktore jest uczuciem pojawiajacym
:: sie niejako mimo woli) a zakochaniem, ktore juz jest swiadomym stanem
:: umyslu.

Niech będzie :-)
U mnie zauroczenie = zakochanie, a potem to już jest miłość, ale faktycznie
Twoja definicja jest pełniejsza :-)

:: Zgadzam sie w 100% :)

Czyli nici z ostrej polemiki? ;-))

--
PozdrawiaM.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2003-06-23 12:17:26

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

>
>:: Zgadzam sie w 100% :)
>
>Czyli nici z ostrej polemiki? ;-))
>
Niestety ;) Cos ostatnio pokojowo nastawiona jestem ;)

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2003-06-23 12:19:32

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Jolanta Pers" <j...@N...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dorota*** <d...@o...pl> napisał(a):

> I to jest najwyższy czas na "założenie piorunochronu" (oczywiśćie, jeśli
> nadal chce byc ze swoim TZ i go kocha). Naturalnie, moim zdaniem.

Chyba jednak jest za późno. Zauroczenie objawia się już szukaniem każdego
pretekstu do spotkania z obiektem, no i... ofiara rozkwita w kontakcie, po
prostu. Jakby przesuszoną roślinkę wsadzić do wody. Widać gołym okiem.

> Wydaje mi się, że należy włączyć rozsądek. Mogę pracować, spotykać się po
> godzinach z kimś kto mi sie bardzo podoba, imponuje, itd - i pozostawać z
> nim na stopie koleżeńskiej.

To to ja doskonale wiem - sama tkwię w układzie przyjaźnienia się od lat z
pewnym facetem, którego bardzo cenię i szanuję... i jakoś na tym
poprzestajemy.

> Na miejscu Joli sama sobie bym wytłumaczyła, że
> kocham TZ , i tyle. Ten drugi pozostałby świetnym kolegą.

Ja tam se nic tłumaczyć nie muszę, ale dzięki. ;-)

JoP

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2003-06-23 12:30:17

Temat: Re: Szczerość - popłaca czy nie?
Od: "Dorota***" <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> W kochaniu jak najbardziej, ale na zakochanie imho nie ma się zbyt dużego
> świadomego wpływu :-)
> Wpływ ma się na to, co potem, co dalej.

I o to chodzi! Żeby umieć w odpowiednim momencie zastopować.
Może do wypracowania mojego podejścia przyczyniło się też to, jak widziałam
rozpadające się i przechodzące w nienawiść związki z takich "drugich"
zakochań. Swoją drogą, nie rozumiałam nigdy, jak ludzie, którzy kiedyś się
kochali, przeżywali namiętności mogą chwilę potem tak bardzo się
nienawidzić. Ale to już temat na inną bajkę :-)

.>Bo ja Wodnik - podejście totalnie inne :-)

Ja Panna.

Dorota


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Re: separacja :I
separacja :I
komitet rodzicielski
Zajrzyjcie-warto- może będziecie mogli pomóc
czy to normalne?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »