« poprzedni wątek | następny wątek » |
31. Data: 2008-08-23 21:52:10
Temat: Re: Szkoła w domu
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> A co do dzieci nie-zdolnych... Przynajmniej ich rodzice zrozumieliby, jak
> ciężką jest praca nauczyciela z wieloma nie-zdolnymi dziećmi na raz... gdy
> oni sami tylko z jednym...
I to byłby nieoczekiwany walor edukacyjny ... :)
Moja mama jest nauczycielką zawsze powtarzała, jak wiele cierpliwości wymaga
niezdolny uczeń - ocean :)
>
> Będę mentorem moich wnuków - mam nadzieję, że się doczekam... Ha ha,
> babcia-mentorka, niezłe.
Babcie mają totalnego bzika na punkcie wnuków - z byciem mentorką możesz
mieć kłopot :)
Raczej - spodziewam się - będziesz życzliwą nauczycielką życia.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
32. Data: 2008-08-23 21:55:49
Temat: Re: Szkoła w domuDnia Sat, 23 Aug 2008 23:44:09 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> przez własnych rodziców? Nie! Chodzi o wybrane przypadki, nikt tu nie chce
>> rewolucjonizować polskiego systemu oświaty i wygonić dzieci ze szkół do
>> domu. Ba, cóż by na to powiedzieli nauczyciele??? //emotek domyślny
>
> Kochana, a jak sprawdzisz, czy rodzic nie posyła dziecka do szkoły, bo
> olewa jego edukację, czy uczy dziecko we własnym zakresie? Kto miałby to
> sprawdzać, czy dziecko jest zaniedbane, czy starannie edukowane, i jak?
> Pomyśl i o tym.
>
> Ewa
Wszystkie dzieci są rejestrowane w systemie oświaty, taki jest obowiązek
rodziców, a pilnują tego organy oświatowe - szkoła i Kuratorium. Żadne
dziecko się temu nie wymknie.
Wszystkie dzieci zdolne intelektualnie do nauki muszą realizowac powszechny
obowiązek szkolny - tylko forma może być różna, od nauczania szkolnego do
nauczania przez rodziców. Pośrednią formą jest tzw nauczanie indywidualne,
które polega na przychodzeniu nauczycieli do domu ucznia - praktykowane
jest w przypadku dzieci obłożnie chorych (nawet one nie są zwolnione) czy
na rekonwalescencji po ciężkich chorobach itp.
Co do sprawdzania postępów w nauce - też są procedury (egzaminy i testy
zewnętrzne), wszystko jest znane i opracowane. Kiedy okazuje się, że wyniki
w nauce dziecka "domowego" nie są zadowalające, musi ono przejść do
nauczania w szkole. I tyle.
--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
33. Data: 2008-08-23 22:00:16
Temat: Re: Szkoła w domu
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości>
Jednak dlaczego ciągle łączysz biedę z brakiem wykształcenia? Są w Polsce
> biedni, choć wykształceni rodzice - młodzi ludzie po studiach, na dorobku
> lub tacy, którym po prostu "nie idzie" ekonomicznie.
Ależ nie łaczę "ciągle" - być może nie dość jasno to zaakcentowałam. Podałam
jedynie przykłady, ilustrujące możliwe problemy, ale nigdzie nie
twierdziłam, że bieda jest jednoznaczna z brakiem wykształcenia. Często tak
bywa (a mam - z racji wykonywanego zawodu - częsty i bezpośredni kontakt z
rzeszą ludzi ze wszystkich środowisk). Proszę, byś nie generalizowała moich
wypowiedzi tam, gdzie mają one charakter egzemplifikacji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
34. Data: 2008-08-23 22:02:46
Temat: Re: Szkoła w domu
>
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości >
>>
> Jednak dlaczego ciągle łączysz biedę z brakiem wykształcenia? Są w Polsce
> biedni, choć wykształceni rodzice - młodzi ludzie po studiach, na dorobku
> lub tacy, którym po prostu "nie idzie" ekonomicznie.
Ależ nie łaczę "ciągle" - być może nie dość jasno to zaakcentowałam. Podałam
jedynie przykłady, ilustrujące możliwe problemy, ale nigdzie nie
twierdziłam, że bieda jest jednoznaczna z brakiem wykształcenia. Często tak
bywa (a mam - z racji wykonywanego zawodu - częsty i bezpośredni kontakt z
rzeszą ludzi ze wszystkich środowisk). Proszę, byś nie generalizowała moich
wypowiedzi tam, gdzie mają one charakter egzemplifikacji.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
35. Data: 2008-08-23 22:04:54
Temat: Re: Szkoła w domuDnia Sat, 23 Aug 2008 23:50:55 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> dziecko do czytania wypocin Ż. - oczywiście za wypociny nie uważam
>> "Popiołów" np. i moje dziecko je przeczytało żtp. z obowiązku domowego)
>
> Wypraszam sobie! Byłam tym Żetem zachwycona, chociaż akurat "Popiołów"
> to nie czytałam.
Ke????
Wspaniałe.
Ekranizacja też.
> A może Ci się Żeci pomylili? Albo ta ciotka to jakaś
> stara bardzo musiała być.
Nie pomylili, nie o Żeleńskiego chodzi //emotek domyślny.
Ciotka... hmmm, zmarła już dość dawno i to w wieku baaardzo zaawansowanym,
pozostając jednakoż przytomną do późnych lat, także świetnym kierowcą m.in.
(wiozła nas do ślubu, hie hie..., a po ślubie właśnie usłyszałam od niej tę
historię i wiele innych, bo byłam jej ulubienicą, z czego dumna jestem
niesłychanie - babka miała Klasę i była wręcz odlotowa, co staram się
naśladować, fakt, chwilami nieudolnie, mając spokojną świadomość, że Jej do
pięt nie dorastam i szans nawet nie mam na to), ale w owym szczególnym
czasie wydarzeń była dziewczynką, podlotkiem ledwie. Potem popełniła
mezalians wychodząc za lekarza, piszę to tak gwoli podkręcenia atmosfery
wątku//emotek domyslny.
--
====================================================
================
"Jestem sam dla siebie bohaterem, ale jestem zbyt wielkim tchórzem, aby sam
sobie to przyznać."
M.A.S.H.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
36. Data: 2008-08-23 22:05:42
Temat: Re: Szkoła w domuIkselka pisze:
> Co do sprawdzania postępów w nauce - też są procedury (egzaminy i testy
> zewnętrzne), wszystko jest znane i opracowane. Kiedy okazuje się, że wyniki
> w nauce dziecka "domowego" nie są zadowalające, musi ono przejść do
> nauczania w szkole. I tyle.
Czyli wyszłoby i tak na jedno - dziecko musiałoby nauczyć się tego, co
inne dzieci w szkole. Testy, o ile mi wiadomo, przygotowywane są ściśle
pod program nauczania, i trzeba się też nauczyć je rozwiązywać.
Poza tym - co komu szkodzi, jeśli już i tak sam ma uczyć swoje dziecko,
robić to niezależnie od nauki szkolnej? Organizować weekendowe
wycieczki, spędzać z nimi czas po lekcjach. Przecież to się ze sobą nie
kłóci, a przynajmniej nie odbiera się dziecku możliwości życia w
społeczności, "maniu" wspólnych spraw z innymi uczniami itd. Szkoła to
nie tylko zdobywanie wiedzy, ale też umiejętność znajdowania się w
przeróżnych społecznych sytuacjach, których dziecku w domu nie
zapewnisz, np. zawieranie znajomości, szkolne wycieczki, wyjścia do kina
z rówieśnikami, wspólne nielubienie jakieś nauczycielki, zakładanie
wspólnych frontów przeciwko niej, itd. itd. Nie wiem, jak można tego nie
doceniać. Gdyby mnie rodzice postanowili sami edukować, miałabym do nich
żal. Zapytaj swoje córki, co by o tym sądziły i czy one miałaby ochotę
na to, żebyś Ty zastąpiła szkołę ich dzieciom - zanim się za to zabierzesz.
Ewa
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
37. Data: 2008-08-23 22:06:46
Temat: Re: Szkoła w domu
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
Sorka, miałam problemy techniczne, stąd 2 razy ta sama wypowiedź.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
38. Data: 2008-08-23 22:08:59
Temat: Re: Szkoła w domuIkselka pisze:
> Co do sprawdzania postępów w nauce - też są procedury (egzaminy i testy
> zewnętrzne), wszystko jest znane i opracowane. Kiedy okazuje się, że wyniki
> w nauce dziecka "domowego" nie są zadowalające, musi ono przejść do
> nauczania w szkole. I tyle.
Czyli wyszłoby i tak na jedno - dziecko musiałoby nauczyć się tego, co
inne dzieci w szkole. Testy, o ile mi wiadomo, przygotowywane są ściśle
pod program nauczania, i trzeba się też nauczyć je rozwiązywać.
Poza tym - co komu szkodzi, jeśli już i tak sam ma uczyć swoje dziecko,
robić to niezależnie od nauki szkolnej? Organizować weekendowe
wycieczki, spędzać z nimi czas po lekcjach. Przecież to się ze sobą nie
kłóci, a przynajmniej nie odbiera się dziecku możliwości życia w
społeczności, "maniu" wspólnych spraw z innymi uczniami itd. Szkoła to
nie tylko zdobywanie wiedzy, ale też umiejętność znajdowania się w
przeróżnych społecznych sytuacjach, których dziecku w domu nie
zapewnisz, np. zawieranie znajomości, szkolne wycieczki, wyjścia do kina
z rówieśnikami, wspólne nielubienie jakieś nauczycielki, zakładanie
wspólnych frontów przeciwko niej, itd. itd. Nie wiem, jak można tego nie
doceniać. Gdyby mnie rodzice postanowili sami edukować, miałabym do nich
żal. Zapytaj swoje córki, co by o tym sądziły i czy one miałaby ochotę
na to, żebyś Ty zastąpiła szkołę ich dzieciom - zanim się za to zabierzesz.
Ewa
PS: jeśli ten post pojawił się drugi raz, to z góry przepraszam, bo mam
w takim razie opóźnienia w odbiorze.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
39. Data: 2008-08-23 22:10:54
Temat: Re: Szkoła w domu
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
. Przecież to się ze sobą nie
> kłóci, a przynajmniej nie odbiera się dziecku możliwości życia w
> społeczności, "maniu" wspólnych spraw z innymi uczniami itd. Szkoła to nie
> tylko zdobywanie wiedzy, ale też umiejętność znajdowania się w przeróżnych
> społecznych sytuacjach, których dziecku w domu nie zapewnisz, np.
> zawieranie znajomości, szkolne wycieczki, wyjścia do kina z rówieśnikami,
> wspólne nielubienie jakieś nauczycielki, zakładanie wspólnych frontów
> przeciwko niej, itd. itd. Nie wiem, jak można tego nie doceniać.
I o to właśnie dokładnie mi chodzi. Dzięki, Medeo :)
Pozdrawiam.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
40. Data: 2008-08-23 22:18:13
Temat: Re: Szkoła w domumedea pisze:
> Ikselka pisze:
>
>> Co do sprawdzania postępów w nauce - też są procedury (egzaminy i testy
>> zewnętrzne), wszystko jest znane i opracowane. Kiedy okazuje się, że
>> wyniki
>> w nauce dziecka "domowego" nie są zadowalające, musi ono przejść do
>> nauczania w szkole. I tyle.
>
> Czyli wyszłoby i tak na jedno - dziecko musiałoby nauczyć się tego, co
> inne dzieci w szkole. Testy, o ile mi wiadomo, przygotowywane są ściśle
> pod program nauczania, i trzeba się też nauczyć je rozwiązywać.
> Poza tym - co komu szkodzi, jeśli już i tak sam ma uczyć swoje dziecko,
> robić to niezależnie od nauki szkolnej? Organizować weekendowe
> wycieczki, spędzać z nimi czas po lekcjach. Przecież to się ze sobą nie
> kłóci, a przynajmniej nie odbiera się dziecku możliwości życia w
> społeczności, "maniu" wspólnych spraw z innymi uczniami itd. Szkoła to
> nie tylko zdobywanie wiedzy, ale też umiejętność znajdowania się w
> przeróżnych społecznych sytuacjach, których dziecku w domu nie
> zapewnisz, np. zawieranie znajomości, szkolne wycieczki, wyjścia do kina
> z rówieśnikami, wspólne nielubienie jakieś nauczycielki, zakładanie
> wspólnych frontów przeciwko niej, itd. itd. Nie wiem, jak można tego nie
> doceniać. Gdyby mnie rodzice postanowili sami edukować, miałabym do nich
> żal. Zapytaj swoje córki, co by o tym sądziły i czy one miałaby ochotę
> na to, żebyś Ty zastąpiła szkołę ich dzieciom - zanim się za to zabierzesz.
>
> Ewa
To brzmi tak jak byś mówiła cos w stylu "umywam rece, szkoła zajmie sie
moimi dziecmi." A kiedy cos pojdzie nie tak - pretensje bede miała
wylacznie do szkoły, do siebie nie, bo jak.
Ja na przykład zawsze podchodziłem do szkoly krytycznie, uczylem sie
tylko tego co uznałem za interesujace badz przydatne. Nie integrowałem
sie zbytnio z ludzmi, lubie niezaleznosc, zwykle jestem na pozycji
obserwatora, zdysocjowany, dlatego otoczenie nie wywierało na mnie
wiekszego wpływu. Wiec szkoła ze szkoły dzieki własnym filtrom wynosiłem
tylko to, co pozyteczne. Ale nie kazde dziecko tak zrobi, bądz po prostu
nie bedzie tego nauczone (przez rodziców wlasnie).
--
====================================================
==============
//-\\ || )) //-\\ ][\/][ | "Łatwiej jest przekonać kryminalistę
| niż świętego; ten pierwszy wie, że
| popełnił błąd, ten drugi wie,
| że ma rację"
====================================================
==============
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |