Strona główna Grupy pl.sci.psychologia TOKSYCZNA RODZINA

Grupy

Szukaj w grupach

 

TOKSYCZNA RODZINA

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-04-14 19:24:55

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
news:a9bljj$34j$1@news.zetosa.com.pl...
> mialem kiedys w rekach ksiazke pt: "Toksyczni rodzice" - nie pamietam
teraz
> autora. Byly opisane wlasnie konflikty pomiedzy rodzicami a dziecmi,
podloze
> konfliktow. Dzisiaj sie dowiem autora i Ci napisze.

Dzieki..

> Polecam poszukac tej ksiazki i przeczytac.
>
> Toksyczni rodzice, potrafia bardzo sprawnie "zatruc" zycie, powodowac
> wlasnie poczucie winy, dawac do zrozumienia ze nic nie jest wazne oprocz
ich
> spraw, domu...
[...]

O wlasnie. To jest to. A juz jak sie pojawil w moim zyciu chlopak, to w
ogole... Nagle zobaczyli, ze jst ktos, na kim bardziej mi zalezy i teraz
wmawiaja mi, ze swiata poza nim nie widze i ze jestem zaslepiona itd, itd. A
ja dosc twardo stapam po ziemi i wiem, jaki jest moj chlopak i wiem, ze ma
swoje wady, ktore mi przeszkadzaja, ale ucze sie go akceptowac i ucze sie
kochac, bo wiem, ze ma tez wiele zalet i jest wspanialym mezczyzna. Ale oni
juz sie czuja zagrozeni...

ann


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-04-14 20:04:34

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

WItaj.

Użytkownik " Ania" <a...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:a9cg9t$g93$1@news.gazeta.pl...
...
>na swoje jak radzi Marcin, rodziców się mimo wszystyko
> kocha i będziemy nadal się z nimi spotykać w życiu.

Wlasnie dlatego ze sie ich mimo wszystko kocha nosi sie w sobie
"zaszczepione" szkody, ktore rodzice nam w dziecinstwie zadali. Z reguly
jest to tak, ze dzieci toksycznych rodzicow pozostaja takze w doroslym zyciu
emocjonalnie i w jakims stopniu psychicznie na poziomie dziecka i jest im
bardzo trudno w kontaktach z rodzicami odnosic sie do nich jak dorosly do
doroslego.
Ta czysta, dziecieca milosc do rodzicow nie pozwala stac sie doroslym i
przejsc na wlasciwy wieku doroslemu rodzaju uczuc do rodzicow. Wcale nie
jest tak ze sie "potem" rodzicow mimo wszystko kocha. Moze tak byc, ale
wcale nie musi. Kazdy kto w taki czy inny sposob przeszedl przez to "pieklo"
uwalniania sie od toksycznych rodzicow i stawania doroslym jest kolejnym
przykladem, czym to sie zakonczy okazuje sie na koncu, wczesniej jest to
zupelnie niewiadome,

>Spróbj tych metod z
> książki powiedz rodzicom że cierpisz z tego powodu, a może im podsuń do
> przeczytania, może poradź sie dobrego psychologa.

Na 99% przypadkow rodzice zaprzecza takim zarzutom, moim zdaniem mija sie to
zreszta z celem jakim jest oczyszczenie psychiki ze szkod jakie zadano
dziecku, a teraz doroslemu.
Co by mialo to zmienic gdyby rodzice nam przyznali racje ? Odczucie
satysfacji, tryumf, pokazanie rodzicom ze sie jest teraz tez doroslym i
madrym ?
To tylko kontyucja dzialania dziecka, ktore jest w nas i ktore w dalszym
ciagu wierzy ze rodzice je wreszcie pokochaja tak jak one by tego chcialy.

Pozdrawiam,

Olek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-14 22:36:54

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Kangoo" <k...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a9cmoi$f7j$3@news.tpi.pl...
> O wlasnie. To jest to. A juz jak sie pojawil w moim zyciu chlopak, to w
> ogole... Nagle zobaczyli, ze jst ktos, na kim bardziej mi zalezy i teraz
> wmawiaja mi, ze swiata poza nim nie widze i ze jestem zaslepiona itd, itd.
A
> ja dosc twardo stapam po ziemi i wiem, jaki jest moj chlopak i wiem, ze ma
> swoje wady, ktore mi przeszkadzaja, ale ucze sie go akceptowac i ucze sie
> kochac, bo wiem, ze ma tez wiele zalet i jest wspanialym mezczyzna. Ale
oni
> juz sie czuja zagrozeni...

Przepraszam ale zapomnialem zapytac o autora "Toksycznych Rodzicow" :)

Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny dom i
bedzie mial wlasne zycie.
Chcieliby zeby syn/corka caly czas byla obok, kontrolowac jego kazdy krok.
Zeby sie wyrwac z takiego zaczarowanego kregu, potrzeba duzo sily, zaparcia,
i chyba najtrudniejszej rzeczy - zalozenia "pancerza" chroniaego przed
slowami w stylu tyle przeciez zrobilismy dla Ciebie, nie szanujesz nas. To
jest trudne... Sam mam taka sytuacje teraz w domu. W kazdej sytuacji sa
jednak plusy - nauczysz sie czegos, mowienia glosno tego co czujesz, bo
musisz sie tego nauczyc chcac sie z tego wyrwac. Musisz sie nauczyc glosno
ale spokojnie mowic o tym czego nie lubisz, co Ci sprawia bol, co jest dla
Ciebie przykre. Jesli bedziesz siedziec jak mysz pod miotla, robila dobra
mine do zlej gry, zamykala sie w sobie i dusila wszelkie emocje, pewnego
dnia wybuchnia po prostu wojna, konczaca sie klotnia, a w takiej atmosferze
nic nie zdzialasz pozytywnego. Rok temu na mojej drodze stanela wspaniala
dziewczyna. Wiele sie od Niej nauczylem, wiele mi pomogla. Nauczyla, a razej
caly czas uczy mowic o tym co sie czuje, mowic o tym czego nie lubie a co
sprawia mi radosc. Otwiera mnie powoli... To wazne, miec kogos bliskiego, na
kim zawsze mozna polegac, kto obetrze lezki, kto da cieplo i spokoj.
Zycze wytrwalosci i spokoju, bo tego Ci teraz najbardziej potrzeba - ale
pamietaj, ze nie ma rzeczy nie mozliwych. Na pewno nie rob niczego na sile,
nie szukaj szczescia tam, gdzie go nie ma - otworz oczy :).
Dasz rade, pod warunkiem ze bedziesz tego chciec i bedziesz dazyc do
zamierzonych celow :)
Musisz sie nauczyc mowic glosno NIE i brzydko powiem - olewac pewne rzeczy
:)

Powodzenia, trzymam kciuki :)

--
Kangoo


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 09:01:38

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witajcie.

Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisała w wiadomości
news:a9cmof$f7j$2@news.tpi.pl...

> Fajnie, ze udalo Ci sie jakos sobie z tym poradzic.
> To, co mowisz o tlumieniu roznych uczuc, to prawda. Albo agresja. Czasem
> boje sie samej siebie, sama nie wiem, do czego moge byc zdolna. Nigdy nie
> moglam wyrazic swojego zdania, tylko "siedz spokojnie i sie nie odzywaj!"
> Jakbym byla jakas lalka...

Toksyczni rodzice nie uznaja twojego prawa do odmiennego zdania.

> Ciesze sie tylko, ze zaczynam cos robic, ale to jest jeszcze malo - kropla
w
> morzu, bo przede mna jeszcze dluga droga. To, co udalo mi sie osiagnac, to
> mowienie szczerze o tym, co czuje. Juz nie milcze... chyba ze nie mam sily
> sie z nimi drzec.. wystarczy, ze oni dra sie miedzy soba...

Uwazam ze zrobilas juz duzo, masz swiadomosc tego ze twoi rodzice cie
"olewaja" i traktuja przedmiotowo, nie podoba ci sie to i mowisz im o tym.
To wiecej niz to na co stac wiekszosc ludzi, czyli przeciwstawic sie wlasnym
rodzicom. Zycze ci wytrwalosci w odzyskaniu twojego prawdziwego JA.

Pozdrawiam,

Olek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 10:18:47

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
news:a9d1pe$9ha$1@news.zetosa.com.pl...
> Przepraszam ale zapomnialem zapytac o autora "Toksycznych Rodzicow" :)

No coz.. trudno.. :) Znajde sobie w necie, przeciez to nie problem.

> Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny dom
i
> bedzie mial wlasne zycie.
> Chcieliby zeby syn/corka caly czas byla obok, kontrolowac jego kazdy krok.
> Zeby sie wyrwac z takiego zaczarowanego kregu, potrzeba duzo sily,
zaparcia,
> i chyba najtrudniejszej rzeczy - zalozenia "pancerza" chroniaego przed
> slowami w stylu tyle przeciez zrobilismy dla Ciebie, nie szanujesz nas. To
> jest trudne... Sam mam taka sytuacje teraz w domu. W kazdej sytuacji sa
> jednak plusy - nauczysz sie czegos, mowienia glosno tego co czujesz, bo
> musisz sie tego nauczyc chcac sie z tego wyrwac. Musisz sie nauczyc glosno
> ale spokojnie mowic o tym czego nie lubisz, co Ci sprawia bol, co jest dla
> Ciebie przykre. Jesli bedziesz siedziec jak mysz pod miotla, robila dobra
> mine do zlej gry, zamykala sie w sobie i dusila wszelkie emocje, pewnego
> dnia wybuchnia po prostu wojna, konczaca sie klotnia, a w takiej
atmosferze
> nic nie zdzialasz pozytywnego.

No wlasnie, zgadzam sie z tym. Od pewnego czasu staram sie mowic im o tym,
co mnie boli. Kiedys... sama nie wiem.. jakby wstydzilam sie tego.
Wstydzilam sie mowic im, ze np. kogos kocham, albo ze cos mnie rani. W ogole
uwazalam, ze miec jakies wyzsze i dojrzalsze uczucia to cos zlego. Nie mam
pojecia dlaczego. Poza tym, gdy miedzy nimi a mna wynikala jakas rozmowa,
dosc dziwacznie reagowalam - zaczynalam plakac. Oni gadali, a ja ryczalam i
nie moglam z siebie slowa wydusic. I doslownie przy kazdej jakiejs rozmowie
tak bylo - chyba wynikalo to z tego, ze balam sie stawiac im jakies zarzuty,
zeby przypadkiem ich nie zranic...
Teraz jak to pisze, wydaje mi sie to tak absurdalne i smieszne, ze szok..

Rok temu na mojej drodze stanela wspaniala
> dziewczyna. Wiele sie od Niej nauczylem, wiele mi pomogla. Nauczyla, a
razej
> caly czas uczy mowic o tym co sie czuje, mowic o tym czego nie lubie a co
> sprawia mi radosc. Otwiera mnie powoli... To wazne, miec kogos bliskiego,
na
> kim zawsze mozna polegac, kto obetrze lezki, kto da cieplo i spokoj.

Fajnie, tacy ludzie sa jak takie Dobre Duszki. :) W moim zyciu tez calkiem
niedawno pojawil sie taki Ktos.. Jeszcze poltora roku temu wszystko bylo
inne, a on nauczyl mnie szczerosci i wyrazania swoich uczuc.. Bardzo wiele
mu zawdzieczam. A on tez pochodzi z podobnej rodziny. Wychowywala go matka i
tez nie bylo mu latwo, ale on ma jakas niesamowita sile w sobie, a ja staram
sie brac z niego przyklad...
Kto wie? Moze gdyby nie ON, dalej siedzialabym cicho i udawalabym, ze
wszsytko jest w porzadku...

> Zycze wytrwalosci i spokoju, bo tego Ci teraz najbardziej potrzeba - ale
> pamietaj, ze nie ma rzeczy nie mozliwych. Na pewno nie rob niczego na
sile,
> nie szukaj szczescia tam, gdzie go nie ma - otworz oczy :).
> Dasz rade, pod warunkiem ze bedziesz tego chciec i bedziesz dazyc do
> zamierzonych celow :)
> Musisz sie nauczyc mowic glosno NIE i brzydko powiem - olewac pewne rzeczy
> :)
>
> Powodzenia, trzymam kciuki :)

Dzieki serdeczne! :)

> Kangoo

ann



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 10:47:56

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dziekuje wszsytkim za rady, za cieple slowa i poddtrzymywanie mnie na duchu.

Czasem po prostu nie wyrabiam i stad ta dyskusja. Czasem trzyma mnie
nadzieja, nabieram jakiegos zapalu do pracy, robie mnostwo rzeczy i wierze w
lepsza przyszlosc, a czasem dopada mnie poczucie przemijania... ze zycie
ucieka, a ja zamiast cieszyc sie nim, tkwie u boku rodzicow i nie mam sily
(albo nie moge jej w sobie znalezc) ani odwagi ruszyc w swiat (tak..
zwyczajnie jestem tchorzem..).
Ale nie zamierzam sie poddawac. Sa jeszcze rzeczy, ktore sa dla mnie warte.
I ta swiadomosc.. czasem jest zla, bo boli ta wiedza, ze tam gdzies ludzie
sobie zyja, sa szczesliwi.. a czasem dobra, bo chcac nie chcac mobilizuje do
dzialania.

Zycze wszystkim, ktorzy maja podobna sytuacje (a sa i tacy, ktorzy na pewno
maja gorzej), zeby udalo im sie przerwac ten koszmar i zyc normalnie..
(czego i sobie zycze).

Pozdrawiam serdecznie
anna




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 15:35:41

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a9besk$4b2$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Marcin" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a9a4la$437$1@news.onet.pl...
> >
> >
> >
> Mnie "wychowala" toksyczna matka, rozwiodla sie z ojcem jak mialem 5 lat.


Z czyjej winy był ten rozwód? Jak to teraz oceniasz?



> Uwolnilem sie od niej i od tych wszystkich tlumionych emocji - ech zdarzen
z
> dziecinstwa poprzez udzial w terapiach grupowych zorientowanych na proces
> (POP-Mindell).


Szkoda, że tego tylko nauczono Cię na tej psychoterapii...Bo nie wspominasz
nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani tolerancji dla tej matki. "Uwolniłeś
się od niej" jak od kajdan. Więcej - dostałeś kozła ofiarnego, którego
obciążysz winą za swoje wszystkie późniejsze niepowodzenia życiowe.


je bylem w stanie skonfrontowac sie pozniej z matka


Jak ze śmiertelnym wrogiem, Zaiste, imponujace są wyniki tej psychoterapii
:).


> i pozbyc sie tego co mi nie pozwalalo byc czujacym, prawdziwym
czlowiekiem,
> potrafiacym mowic swiatu co czuje, co chce, co mu sie nie podoba i moc
brac
> i dawac swiatu i ludziom milosc.


Światu, ludziom? A matce i ojcu to już nie? Przypomina mi się powiastka o
człowieku, który kochał ludzkość i nienawidził ludzi - swojej żony i
teściowej ;).
>
>
> Moim zdaniem przewazajaca wiekszosc rodzicow uszkadza psychicznie wlasne
> dzieci, ktore potem robia to ze swoimi itd. Ale wierzcie mi, jest warto
> wydostac sie z tego zamknietego kregu.


A za mleko swojej matce podziękowałeś zanim się opierzyłeś, czy też
terapeuta wbił Ci do zakutego łba, że już nie warto?
Dorrit
>
> Olek
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 16:38:05

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: <b...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

> Zycze wszystkim, ktorzy maja podobna sytuacje (a sa i tacy, ktorzy na pewno
> maja gorzej), zeby udalo im sie przerwac ten koszmar i zyc normalnie..
> (czego i sobie zycze).

Niżej piszesz, że ktos ci pomaga.
Osobiście miałem taki toksyczny problem i pomogłem sobie w taki sposób, że
wytworzyłem sobie pewna barierę od rodzinki (grubą skórę) i do tego motywację
wewnetrzną do życia. I jakąś wewnętrznie wygenerowana dobrą samoocenę. W wyniku
tego poradziłem sobie bez typowego wzmocnienia jakie powinna dawac rodzina.
Pewne opinie i oceny przestały sie dla mnie liczyć.

Wyrwałem się. Ale ta gruboskórność pozostała. Jej plus to duża odporność na
stres i relatywnie dobre znoszenie sytuacji kryzysowych. Jej minus objawiała
się w kontaktach międzyludzkich - konkretnie pozostał pewien dystans. Inny plus
to to że wiesz jak nie powinna wygladac twoja rodzina i jakich wzorców nie
nalezy przenosić. Inny minus to, że wzorce zachowania musisz wymysleć lub
podpatrzeć u innych.

Usunięcie gruboskórnosci (moze raczej tylko zmniejszenie grubości :)) wymagało
czasu i poważnych wstrzasów życiowych. Niestety niektórzy mówią, że to nadal mi
zostało.
:))

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 20:10:10

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik " Ania" <a...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:a9cg9t$g93$1@news.gazeta.pl...
>
> Zgadzam się z Marcinem w 99%, ale trudno jest powiedziec rodzicom że oni
coś
> robią źle. Chcą być mądrzejsi tylko dlategho że są starsi.


Nie tylko dlatego. Ale buntują się przeciwko rodzicom prawie wszystkie
nastolatki., nawet te, których rodzicami są profesorowie i docenci wyzszych
uczelni. A małolatowi niekiedy już po ukończeniu zaledwie szkółki
podstawowej wydaje się, że wszystkie rozumy pozjadał.


Ale w książce
> Toksyczni Rodzice taką metodę zalecają , przeczytaj tę książkę napisała to
> amerykańska psycholog.


Zaleca jedna psycholożka, stara panna, w dodatku mająca raczej blade pojęcie
o uczuciach i interakcjach w polskiej rodzinie. To nieprawda, że rodziny
wszędzie są jednakowe. Są uwarunkowane ekonomicznie i kulturowo, związane
tradycją, wartościami etycznymi, religią i całym szeregiem społecznych
uwarunkowań, innych niż w USA czy choćby w Niemczech lub UK. Tę oczywistość
autorka pomija w swoich rozważaniach, dzięki czemu stają się one
niedostosowane oraz intelektualnie płytkie. Zresztą nawet i u nas dawno
minęła moda na postawy lansowane przez Susan Forvard a straszliwe skutki
tego kierunku psychoterapii polegającej na znajdowaniu zagubionym
nastolatkom kozła ofiarnego w postaci ludzi im najbliższych, można niekiedy
spotkać w szpitalach psychiatrycznych.
Dorrit

> >
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl ->
http://www.gazeta.pl/usenet/


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-15 20:31:38

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a9cmn5$f7j$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Marcin" <m...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:a9a4la$437$1@news.onet.pl...
> >
> > >
> > Niestety ale rodzice popelnili kardynalne bledy przy wychowaniu.


A może to Ty jesteś nieprzystosowana. Zaczyna się okres zwany w psychologii
rozwojowej "sturm und dragen", okres buntu przeciwko autorytetom świata
dorosłych, rodziców przede wszystkim. U jednych przebiega to bardzo
łagodnie, u innych nastolatków niezwykle silnie i to nie tyle z "winy"
rodziców, co ich własnej konstrukcji psychicznej.

>
> Racja, ale pojscie na swoje laczy sie ze znalezieniem pracy, a jak wiadomo
w
> dzisiejszych czasach graniczy to z cudem - bo trzbea miec taka prace, zeby
> sie jakos z tego utrzymac. Mam ogromna chec pracowac, ale nie mam zadnego
> doswiadczenia. Watpie, czy ktos chcialby ryzykowac zatrudniajac mnie. :)



Dodaj do tego samodzielne wynajęcie mieszkania, opłata mediów, czyli koszty,
które dziś niekiedy przekraczają nawet możliwości dwojga pracujących ludzi.
U rodziców masz wikt, opierunek, ciuchy, naukę, telefon i dach nad głową za
darmo. Powiesz - to ich psi obowiązek. Pewnie tak, ale czy Ty za to wszystko
nie czujesz się zobowiazana nawet do elementarnej wdzięczności? Dajesz im do
zrozumienia, że dla Ciebie jakiś obcy chłopak liczy się bardziej niż oni? To
niech on Cię utrzymuje ;).
>
> Rozmawiam z nimi, dzisiaj nawet tez mialam pogawedke z mama... Ciagle
> slysze, ze przesadzam, ze to, ze tamto. Rozmawiam szczerze - mowie, co
mnie
> boli, co mi sie nie podoba.


A zastanowiłaś się, co ich boli?


> Mowie im cos wiele razy (ze np. mam dosc czegos, ze nie zycze sobie
jakiegos
> traktowania), a oni i tak to robia.


Ty zapewne też przestajesz się liczyć z ich zdaniem i robisz to, czego oni
sobie nie życzą. Nie mieliby przecież do Ciebie pretensji, gdybyś im nie
dała do tego powodów.


> Ten dom zle na mnie wplywa, dobrze o tym wiem. I to co mowisz - zebrac sie
> na odwage - to jest chyba naprawde jedyne wyjscie. Zebrac sie na odwage i
> wyjsc z domu. Na szczescie ta mysl we mnie dojrzewa i wiem, ze pewnego
dnia
> po prostu wyjade, tylko teraz nie mam na to sily. Wiem, ze musze to
zrobic,
> bo inaczej przegram swoje zycie...


Wtedy dopiero przegrasz. Ludzi chcących bezinteresownie Cię utrzymywać nie
znajdziesz. Nikt Cię już nie zaadoptuje, co najwyżej wykorzysta.
Dorrit
>
> .
>
>
> > Marcin
>
> Rowniez pozdrawiam
> ann
>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

BIOXETIN, DEPAKINE CHRONO
[Profet pl] Czemu uwazasz sie za proroka...?
moje rozwazania - zapraszam do dyskusji (dlugie)
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PROGRAMS FOR SALE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!                                                                                                                                                                        
regeneracja hipokampu

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »