Strona główna Grupy pl.sci.psychologia TOKSYCZNA RODZINA

Grupy

Szukaj w grupach

 

TOKSYCZNA RODZINA

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-04-15 21:03:08

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj.

Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a9ersg$sov$7@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:a9besk$4b2$1@news.tpi.pl...

> > Mnie "wychowala" toksyczna matka, rozwiodla sie z ojcem jak mialem 5
lat.
> Z czyjej winy był ten rozwód? Jak to teraz oceniasz?

Czemu pytasz ?

> > Uwolnilem sie od niej i od tych wszystkich tlumionych emocji - ech
zdarzen
> > z dziecinstwa poprzez udzial w terapiach grupowych zorientowanych na
proces
> > (POP-Mindell).
> Szkoda, że tego tylko nauczono Cię na tej psychoterapii...Bo nie
wspominasz
> nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani tolerancji dla tej matki.
"Uwolniłeś
> się od niej" jak od kajdan. Więcej - dostałeś kozła ofiarnego, którego
> obciążysz winą za swoje wszystkie późniejsze niepowodzenia życiowe.

A czemu nie wspominasz nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani tolerancji
dla tego dziecka, ktore niewiele, czesto nic z tego nie zaznalo ? I czesto
to wlasnie dziecko, takze pozniej, w wieku doroslym jest tym, ktore jest
obciazane wina za rodzicow wszystkie niepowodzenia życiowe.

> > je bylem w stanie skonfrontowac sie pozniej z matka
> Jak ze śmiertelnym wrogiem, Zaiste, imponujace są wyniki tej psychoterapii
> :).

To jest twoja interpretacja. Konfrontacja kojarzy ci sie widocznie ze
smiertelnym pojedynkiem. A moze to tez byc wymiana zdan, wypowiedzenie
uczuc, oczyszczenie atmosfery i wiele podobnych.

> > i pozbyc sie tego co mi nie pozwalalo byc czujacym, prawdziwym
> >czlowiekiem,
> > potrafiacym mowic swiatu co czuje, co chce, co mu sie nie podoba i moc
> > brac i dawac swiatu i ludziom milosc.
> Światu, ludziom? A matce i ojcu to już nie? Przypomina mi się powiastka o
> człowieku, który kochał ludzkość i nienawidził ludzi - swojej żony i
> teściowej ;).

Czyli uwazasz ze matku i ojcu to juz nie mozna powiedziec co czuje, co chce
i co mi sie nie podoba ?
Milosc to dla ciebie negacja siebie, wlasnych odczuc i potrzeb ?

> > Moim zdaniem przewazajaca wiekszosc rodzicow uszkadza psychicznie wlasne
> > dzieci, ktore potem robia to ze swoimi itd. Ale wierzcie mi, jest warto
> > wydostac sie z tego zamknietego kregu.
> A za mleko swojej matce podziękowałeś zanim się opierzyłeś, czy też
> terapeuta wbił Ci do zakutego łba, że już nie warto?
> Dorrit

Czemu moja wypowiedz tak mocno cie dotknela, ze nie znajac mnie, mojego
zycia ani przebiegu mojej terapii ton twojego komentarza stal sie mocno
agresywny (zakuty leb ???) ?

Wlasciwie nie widzialem potrzeby odpowiadac na twoj posting, ale uwazam ze
to co napisalas moglo utrudnic dzieciom toksycznych rodzicow w ich naprawde
trudnej drodze do odzyskania siebie i poczucia wlasnej wartosci, gdyz
bardzo przypomina to co toksyczni rodzice czujac sie zaatakowani (chociaz
wcale nie sa) mowia do dzieci w swojej obronie, a raczej w bezpardonowym na
nich ataku.

Uwazam ze kazdy z nas ma prawo do stania sie doroslym i psychicznie
niezaburzonym czlowiekiem, niezaleznie od tego co twierdzisz ty czy ja, w
taki sposob ktory uznamy za najlepszy dla siebie i naszego otoczenia.

Pozdrawiam,

Olek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-04-15 21:04:04

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
news:a9d1pe$9ha$1@news.zetosa.com.pl...
> Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:a9cmoi$f7j$3@news.tpi.pl...
> >
> Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny dom
i
> bedzie mial wlasne zycie.
Chcieliby zeby syn/corka caly czas byla obok, kontrolowac jego kazdy krok.


Osobiście nie widzę w tym nic złego, jeśli starzy rodzice będą żyli życiem
swojego dziecka I być może nie chodzi tu o kontrolę, tylko o syndrom
opuszczonego gniazda - poczucie braku bezpieczeństwa, lęku, samotności, chęć
kontynuowania tradycji pokoleniowej właśnie, pięknej, rodzinnej tradycji
rodem ze szlacheckiego dworu, ciepła oczekiwanego od dorosłych już dzieci,
opieki syna, kontaktu z wnukami....


> Zeby sie wyrwac z takiego zaczarowanego kregu,


Człowiek psychicznie dojrzały nie pragnie "wyrywać się" z rodzinnego kręgu
nawet, gdy zmuszony realiami musi zamieszkać osobno. Taki człowiek zazwyczaj
kocha rodziców i jest z nich dumny. Nigdy nie zapomni dodać, że to im
zawdzięcza wszystko, co w życiu osiagnął. Rozumiem, że rozchwianego
hormonalnie i psychicznie małolata na to nie stać. Cóż, jedni dojrzewają
szybciej, drudzy wolniej, a jeszcze inni wcale.

potrzeba duzo sily, zaparcia,


Zadnej siły chłopcze. Potrzeba wiele egoizmu i bezwzględności z Twojej
strony, by ranic ludzi najbliższych, którzy Cię kochają tak, jak umieją
najlepiej.



> i chyba najtrudniejszej rzeczy - zalozenia "pancerza" chroniaego przed
> slowami w stylu tyle przeciez zrobilismy dla Ciebie, nie szanujesz nas.


Bo to prawda, a Ty chcesz wyprzeć ze świadomości prawdę dla siebie
niewygodną. Już nikomu w życiu nie będziesz zawdzięczać tyle, ile rodzicom.
Powinieneś się raczej wstydzić, że nie potrafisz ich kochać, bo skoro tak,
to czy w ogóle jesteś zdolny do miłości? O szacunku już nawet nie wspomnę,
bo to oczywiste



. Rok temu na mojej drodze stanela wspaniala
> dziewczyna. Wiele sie od Niej nauczylem, wiele mi pomogla. Nauczyla, a
razej caly czas uczy mowic o tym co sie czuje, mowic o tym czego nie lubie a
co
> sprawia mi radosc. Otwiera mnie powoli...


To niech Cię jeszcze weźmie na utrzymanie.


To wazne, miec kogos bliskiego, na
> kim zawsze mozna polegac, kto obetrze lezki, kto da cieplo i spokoj.


Cóż Ty jeszcze robisz w tym domu, skoro nikogo z rodziny nie uważasz za
bliskiego, dającego "ciepło i spokój" ? Jak rozumiem - rodzice służą tylko
do utrzymywania pasożytującego na nich gówniarza.


> Musisz sie nauczyc mowic glosno NIE i brzydko powiem - olewac pewne
rzeczy
> :)


Dokładnie. Olać rodziców w momencie uzyskania samodzielności finansowej.
Wycyckało się już ich przecież ze wszystkiego. A pomagać należy młodym
wspaniałym dziewczynom. Tyle "spokoju i ciepła dają przecież" :))). Gdzie
tam do nich starym spracowanym zgredom.
Dorrit
>
> Powodzenia, trzymam kciuki :)
>
> --
> Kangoo
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 05:57:25

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: Dorota Kulas <d...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

On Monday 15 April 2002 23:04, Little Dorrit wrote:

>
> Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
> news:a9d1pe$9ha$1@news.zetosa.com.pl...
>> Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:a9cmoi$f7j$3@news.tpi.pl...
>>
>> Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny dom
>> i
>> bedzie mial wlasne zycie.
>> Chcieliby zeby syn/corka caly czas byla obok, kontrolowac jego kazdy
>> krok.

[...]

> Człowiek psychicznie dojrzały nie pragnie "wyrywać się" z rodzinnego kręgu
> nawet, gdy zmuszony realiami musi zamieszkać osobno. Taki człowiek
> zazwyczaj kocha rodziców i jest z nich dumny. Nigdy nie zapomni dodać, że
> to im zawdzięcza wszystko, co w życiu osiagnął. Rozumiem, że rozchwianego
> hormonalnie i psychicznie małolata na to nie stać. Cóż, jedni dojrzewają
> szybciej, drudzy wolniej, a jeszcze inni wcale.

[...]

Dorrit, jest dużo racji w tym, co piszesz, jest tylko jedno ale.
Czy uważasz, że w polskim społeczeństwie nie ma rodzin toksycznych,
patologicznych, czy jak je tam nazwać?
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że "małolaty" przechodzą w pewnym wieku
bunt i rzeczywiście błędnie oceniają swoich rodziców.
Wydaje mi się jednak, że ludzie są różni, więc równie dobrze jak małolat,
i rodzic może popełniać błędy bądź nawet być niedojrzały psychicznie.

Pozdrawiam,

--
Dorota Kulas
d...@p...com

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 09:06:11

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a9fgaa$9vh$2@news.tpi.pl...
> A może to Ty jesteś nieprzystosowana. Zaczyna się okres zwany w
psychologii
> rozwojowej "sturm und dragen", okres buntu przeciwko autorytetom świata
> dorosłych, rodziców przede wszystkim. U jednych przebiega to bardzo
> łagodnie, u innych nastolatków niezwykle silnie i to nie tyle z "winy"
> rodziców, co ich własnej konstrukcji psychicznej.

Wybacz, ale ja sie nigdy nie buntowalam. Bo balam sie, ze ich zranie. Bylam
ulegla grzeczna coreczka, i bylam wtedy dobra, jak robilam to, czego chcieli
rodzice, a jak juz chce pozyc wlasnym zyciem - wyjsc do ludzi, itd - to juz
jestem zla i niewdzieczna. Zadnej krzywdy im nie robie. Chce po prostu zeby
dali mi w koncu troche pooddychac. A z ich strony byla wieczna kontrola..
Nie robie w domu zadnego przewrotu. Mam juz swoj wiek i czas wyfrunac z
gniazdka, ale oni ciagle podcinaja mi skrzydla.. A nie jest milo slyszec od
najblizszych osob (jak sama mowisz o rodzicach), ze sie jest do niczego i ze
sie sobie nie poradzi samemu...
A poza tym.. nie jestem juz nastolatka...

> U rodziców masz wikt, opierunek, ciuchy, naukę, telefon i dach nad głową
za
> darmo. Powiesz - to ich psi obowiązek. Pewnie tak, ale czy Ty za to
wszystko
> nie czujesz się zobowiazana nawet do elementarnej wdzięczności?

Owszem, czuje sie zobowiazana. I jestem im za to wdzieczna. Jestem wdzieczna
im za to, ze dali mi dach nad glowa, ciuchy i zarcie. Ale niczego wiecej mi
nie dali. A nie samym chlebem zyje czlowiek. Potrzebuje tez czasem troche
milosci i ciepla, jak sama pewnie wiesz..

Dajesz im do
> zrozumienia, że dla Ciebie jakiś obcy chłopak liczy się bardziej niż oni?
To
> niech on Cię utrzymuje ;).

Nie, chce sie sama utrzymywac. Poradze sobie jakos.

> A zastanowiłaś się, co ich boli?

Widzisz, sprawa jest taka, ze ich malzenstwo to jeden wielki burdel i nie da
sie juz tego uporzadkowac. W wyniku tego ojciec przylazi do mnie i mowi, ze
matka to k...., a matka mwoi o ojcu, ze jest h... Mam dosc wysluchiwania tym
pierdol. A kiedy mowie, ze nie chce tego sluchac, jest rozdarcie mordy i
oskarzenia, ze trzymam z ktoras ze stron! A ja z nikim nie trzymam, ja mam
juz po prostu tego po dziurki w nosie. Jak ja moge miec do nich szacunek?
Sama juz nie wiem, co mam myslec o moich rodzicach, bo zwyczajnie nie
pamietm calej przeszlosci. Oni moga mi wszsytko wmowic, zeby tylko mnie
jakos nastawic przeciwko drugiemu..
Chce ich kochac, ale nie potrafie. Jednoczesnie wiem, ze sa dla mnie kims
waznym. Dlatego chciaalbym wyprowadzic sie z domu, zeby nabrac do tego
jakiegos dystansu. Chcialabym za nimi zatesknic i zdac sobie sprawe, ze
przeciez ich kocham. Tutaj nie moge, bo wiecznie sa jakies pretensje, zale,
klotnie. To jest po prostu koszmar. Moj dom jest jak pole minowe -
nieostroznie stapniesz i wszystko wybucha. A zwlaszcza ojciec, jest tak
przewrazliwiony, ze zawsze trzeba uwazac, co sie do niego mowi. Wiem, ze to
dlatego ze ma problemy z matka, ale jaka w tym moja wina? Chyba tylko taka,
ze sie urodzilam... Ja sie na ten swiat nie pchalam, sami chcieli, wiec
niech traktuja mnie jak czlowieka, a nie jak zabawke. A na razie ojciec ma
do mnie pretensje, ze ja nic nie robie!!! Ze ja nic nie robie, zeby ich
pogodzic!! Przeciez to paranoja... Wyglada na to, ze ja mam za nich
rozwiazywac ich problemy.

Pozdrawiam
ann


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 09:17:47

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Koranja.." <k...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a9fgad$9vh$3@news.tpi.pl...
> Osobiście nie widzę w tym nic złego, jeśli starzy rodzice będą żyli życiem
> swojego dziecka I być może nie chodzi tu o kontrolę, tylko o syndrom
> opuszczonego gniazda - poczucie braku bezpieczeństwa, lęku, samotności,
chęć
> kontynuowania tradycji pokoleniowej właśnie, pięknej, rodzinnej tradycji
> rodem ze szlacheckiego dworu, ciepła oczekiwanego od dorosłych już dzieci,
> opieki syna, kontaktu z wnukami....

Juz widze u mnie piekna tradycje... :(((( Wystarczy popatrzec jakie mamy
"piekne, rodzinne, cieple" swieta (obojetnie jakie) Rodzice zawsze robia tak
"cudowna" atmosferke, ze zyc sie odechciewa, i zebym nie wiem, jak sie
starala, to kazde siweta sa jednym slowem beznadziejne. Ostatnio w Wielkanoc
nawet nie bylo wspolnego sniadania... A oni nawet kroczku nie zrobili, zeby
chociaz w swieta bylo lepiej... :( I niewazne, ze ja prosze, ze ja chce....
Co tam, przeciez oni sie tak nie poniza, zeby razem zasiasc do stolu...

ann



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 12:59:30

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Kangoo" <k...@...pl> szukaj wiadomości tego autora



Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a9fgad$9vh$3@news.tpi.pl...
>
> Osobiście nie widzę w tym nic złego, jeśli starzy rodzice będą żyli życiem
> swojego dziecka I być może nie chodzi tu o kontrolę, tylko o syndrom
> opuszczonego gniazda - poczucie braku bezpieczeństwa, lęku, samotności,
chęć
> kontynuowania tradycji pokoleniowej właśnie, pięknej, rodzinnej tradycji
> rodem ze szlacheckiego dworu, ciepła oczekiwanego od dorosłych już dzieci,
> opieki syna, kontaktu z wnukami....

Nie chodzi o to, zeby sie najnormalniej odciac od rodzicow, rodziny,
wyjechac na drugi koniec swiata i zapomniec o tym, co sie dostalo.
Problem polega w tym, ze czasem ktos Ci usilnie wmawia ze nie dasz sobie
rady sam, ze tyle Ci dali, ze powinienes klekac i dziekowac. Po czesci, jest
to ich obowiazek, ale tak samo jest ich obowiazkiem, przystosowac syna/corke
do zycia na wlasny rachunek. Zawsze byli, zawsze Ci wszystko podkladali pod
nos, a potem nie wiesz jak sie znalaezc w normalnym swiecie bez nich.
Tu akurat bardziej chodzi o przejscie na swoj wlasny rachunek bez zrywania
wiezi rodzinnej. Jesli beda potrzebowac pomocy, pomoge, ale poki sa w stanie
radzic sobie sami, niech to robia. Nikt nie zyje tylko dla innych, i zeby
cale zycie pomagac, bo tak mu wpojono kiedys do glowy.


> Człowiek psychicznie dojrzały nie pragnie "wyrywać się" z rodzinnego kręgu
> nawet, gdy zmuszony realiami musi zamieszkać osobno. Taki człowiek
zazwyczaj
> kocha rodziców i jest z nich dumny. Nigdy nie zapomni dodać, że to im
> zawdzięcza wszystko, co w życiu osiagnął. Rozumiem, że rozchwianego
> hormonalnie i psychicznie małolata na to nie stać. Cóż, jedni dojrzewają
> szybciej, drudzy wolniej, a jeszcze inni wcale.

Akurat jestes w bledzie - nie jestem malolatem....
Swoim opiekunom, zawdzieczam dach nad glowa, zarcie, i wychowanie do pewnego
momentu. teraz, gdy chce odejsc, nagle pojawiaja sie konflikty, problemy,
rozmowy typu zobaczysz jak pojdziesz na swoje, jak to jest utrzymac rodzine.
OK, nie jest latwo, ale kazdy ma prawo do tego zeby isc swoja wlasna droga,
szukac Jej i czasem bladzic. Co Ci sprawi wieksza radosc: znalezieinie
sammeu pracy i dorobienie sie czegos, czy tez wziecia wszystkiego od
rodzicow a potem sluchania ile to zesmy Ci pomogli. osobiscie wole byc sam z
siebie dumny, ze MI udalo sie do czegos dojsc w zyciu, cos osiagnac.

> Zadnej siły chłopcze. Potrzeba wiele egoizmu i bezwzględności z Twojej
> strony, by ranic ludzi najbliższych, którzy Cię kochają tak, jak umieją
> najlepiej.

Nie mowie ze nie kochaja... czasem mam wrazenie ze za duzo dostalem
milosci - teraz nie potrafie "odejsc" na swoje, bo jesli bym chcial zaczac
zycie obok, wtedy wiem, ze ten dom, w ktorym jestem sie po prostu
posypie.... - mila perspektywa co?
Wiec reasumujac, lepiej siedziec w domu, pracowac, przynosic kase do domku,
i nigdy nie zaczynac prywatnego zycia bo wtedy to jest pokazaniem
niewdziecznosci i braku milosci do rodzicow...?

> Bo to prawda, a Ty chcesz wyprzeć ze świadomości prawdę dla siebie
> niewygodną. Już nikomu w życiu nie będziesz zawdzięczać tyle, ile
rodzicom.
> Powinieneś się raczej wstydzić, że nie potrafisz ich kochać, bo skoro tak,
> to czy w ogóle jesteś zdolny do miłości? O szacunku już nawet nie wspomnę,
> bo to oczywiste

Rodzicom zawdzieczam dwie rzeczy - dom, wychowanie -, cala reszta
materialna, odbija sie teraz na mnie...
Wiesz... fajnie jest wracac do domu i nie wiesz czy bedziesz mial cos na
obiad, a jutro czy Ci nie odetna gazu...
Pracujesz... - przemeczasz sie, daj sobie spokoj z ta praca... - a ze jestes
zbyt mocno z nimi zwiazany to ulegasz... boisz sie miec swoje zdanie - zeby
nie bylo klotni i zebys nie musial suchac jak Ci to niby zle i ze zle
wygladasz....

> Cóż Ty jeszcze robisz w tym domu, skoro nikogo z rodziny nie uważasz za
> bliskiego, dającego "ciepło i spokój" ? Jak rozumiem - rodzice służą tylko
> do utrzymywania pasożytującego na nich gówniarza.

Obrazasz mnie, mowiac gowniarz....
Slyszac w domu awantury i klotnie, mozesz w jakikolwiek sposob nazawac to
spokojem??????

> Dokładnie. Olać rodziców w momencie uzyskania samodzielności finansowej.
> Wycyckało się już ich przecież ze wszystkiego. A pomagać należy młodym
> wspaniałym dziewczynom. Tyle "spokoju i ciepła dają przecież" :))). Gdzie
> tam do nich starym spracowanym zgredom.

Nie mowie a zapomnieniu rodzicow na zawsze, wykreslic ich z pamieci, ale
odciecie sie od nich w pewnym momencie swojego zycia, aczkolwiek zawsze
pozostaje wiez.

--
Kangoo



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 13:02:59

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Kangoo" <k...@...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
news:a9fga7$9vh$1@news.tpi.pl...

> Zaleca jedna psycholożka, stara panna, w dodatku mająca raczej blade
pojęcie
> o uczuciach i interakcjach w polskiej rodzinie. To nieprawda, że rodziny
> wszędzie są jednakowe. Są uwarunkowane ekonomicznie i kulturowo, związane
> tradycją, wartościami etycznymi, religią i całym szeregiem społecznych
> uwarunkowań, innych niż w USA czy choćby w Niemczech lub UK. Tę
oczywistość
> autorka pomija w swoich rozważaniach, dzięki czemu stają się one
> niedostosowane oraz intelektualnie płytkie. Zresztą nawet i u nas dawno
> minęła moda na postawy lansowane przez Susan Forvard a straszliwe skutki
> tego kierunku psychoterapii polegającej na znajdowaniu zagubionym
> nastolatkom kozła ofiarnego w postaci ludzi im najbliższych, można
niekiedy
> spotkać w szpitalach psychiatrycznych.
> Dorrit

Za to ty jestes najmadrzejsza osoba, ktora chyba jeszcze tak do konca trzyma
sie spodnicy mamy... - kazdy zyje po swojemu, i nie masz prawa mu mowic
ktoredy ma isc i kiedy. Kazdy decyduje sam.
Skoro tak krytykujesz ta ksiazke, i zdanie innych, to dlaczego sama nie
naopiszesz ksiazki na ten temat? przeciez tak dobrze go znasz....

--
Kangoo



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 13:45:57

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a9ff7k$que$1@news.tpi.pl...
> Witaj.
>
> Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
> news:a9ersg$sov$7@news.tpi.pl...
> >
> > Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
> > news:a9besk$4b2$1@news.tpi.pl...
>
> > > Mnie "wychowala" toksyczna matka, rozwiodla sie z ojcem jak mialem 5
> lat.
> > Z czyjej winy był ten rozwód? Jak to teraz oceniasz?
>
> Czemu pytasz ?


Z czystej ciekawości. Kogo nauczono Cię na psychoterapii obciążać winą za
ten rozwód? A może dowiedziałeś się, że nie masz prawa ich sądzić? Chociaż
wątpię. Empatia nigdy nie była mocną stroną psychoterapii toksyn.


> A czemu nie wspominasz nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani tolerancji
> dla tego dziecka, ktore niewiele, czesto nic z tego nie zaznalo ? I czesto
> to wlasnie dziecko, takze pozniej, w wieku doroslym jest tym, ktore jest
> obciazane wina za rodzicow wszystkie niepowodzenia życiowe.


Bo szczerze wątpię, że jej nie bylo. Jeżeli dziecko jest "wypadkiem przy
pracy", to najczęściej oddaje się je do adopcji albo robi aborcję. Zapytaj
rodziców, czy byłeś oczekiwanym i upragnionym dzieckiem. Przecież to tylko
oni wiedzą, a nie ja , czy obcy ludzie na psychoterapii. To smutne i
nieetyczne, że za płacone im wysokie honoraria nastawiają dzieci wrogo do
rodziców. Zamiast cementować,dążą do zrywania więzi rodzinnych. Nazywają
taki sposób postępowania bardzo górnolotnie " zerwaniem pępowiny". Może
kiedyś zrozumiesz jaką kryzwdę wyrządzili waszej rodzinie ci
psychoterapeuci, może nie zrozumiesz nigdy. Co do tej tolerancji - pozycja
dziecka w rodzinie nie może być równorzędna. Dziecko to nie partner dla
rodziców. Musi mieć dla własnego dobra pozycję podrzędną aż do
usamodzielnienia się
>
> > > je bylem w stanie skonfrontowac sie pozniej z matka
> > Jak ze śmiertelnym wrogiem, Zaiste, imponujace są wyniki tej
psychoterapii
> > :).
>
> To jest twoja interpretacja. Konfrontacja kojarzy ci sie widocznie ze
> smiertelnym pojedynkiem. A moze to tez byc wymiana zdan, wypowiedzenie
> uczuc, oczyszczenie atmosfery i wiele podobnych.

Konfrontacja nie jest przecież w sensie etymologicznym niczym innym jak
>
>
> Czyli uwazasz ze matku i ojcu to juz nie mozna powiedziec co czuje, co
chce
> i co mi sie nie podoba ?
> Milosc to dla ciebie negacja siebie, wlasnych odczuc i potrzeb ?


Wybacz, ale widzę zasadniczą różnicę między wypowiadaniem swoich uczuć i
poglądów a "zerwaniem", "uwolnieniem się", niwelacją "toksyny". Wyraźnie
piszesz, że toksyny zatruwają Ci życie i słusznie. Toksyny zawsze są
szkodliwe. Tylko pomyliłeś pojęcia. Rodzice nigdy nie mogą być kojarzeni z
trucizną. Jest to dla nich krzywdzące i świadczy o jakimś zwyrodnieniu
emocjonalnym.
>
>
> Czemu moja wypowiedz tak mocno cie dotknela, ze nie znajac mnie, mojego
> zycia ani przebiegu mojej terapii ton twojego komentarza stal sie mocno
> agresywny (zakuty leb ???) ?


Zaraz Ci odpowiem. teoria ta była szeroko propagowana i modna w Polsce ok.
10-15 lat temu. A teraz zbieram żniwo. Do mojego gabinetu przychodzą
zrozpaczeni rodzice, przysięgający ze łzami w oczach, że zrobili wszystko,
co było w ich mocy dla własnego dziecka. Zostali brutalnie odepchnięci,
traktowani z jawną pogardą ,egoizmem, ba - maltretowani nawet przez dorosłe
dzieci, ofiary psychoterapii prowadzonej na podłożu prymitywniutkiej teorii
Susan Forvard. Przychodzą nieudacznicy życiowi, którzy winą za swój miałki
poziom umysłowy, lenistwo, brak aspracji życiowych obciążają rodziców. W
wieku dojrzewania - jak już gdzieś pisałam - prawidłowością rozwojową jest
bunt przeciw autorytetom, hiperkrytycyzm wobec świata dorosłych,
kształtowanie się własnego świata wartości. Teoria ta jest więc najbardziej
chwytliwa dla buntowniczych, chwiejnych nastrojowo nastolatków. Wreszcie
mają na kogo zwalić własne błędy. Metodą "kozła ofiarnego" w latach 70-tych
funkcjonowała terapia alkoholików. Żony musiały uczestniczyć w sabacie
czarownic, gdzie jakiś debilny psychoterapeuta niszczył ich poczucie własnej
wartości wmawiając zahukanym, terroryzowanym kobietom, że "to one są winne,
że mąż pije". Niedawno miałam też pacjentkę po psychoterapii wg. teorii
S.Forvard. Żonglowała tą właśnie terminologią, którą i Ty operujesz. Głęboko
zaburzona psychopatka poczuła "wolę bożą", wyprowadziła się do jakiegoś
starszego o 15 lat rozwodnika i oskarżyła w prokuraturze swojego ojca, w II
stadium choroby nowotworowej, o współżycie seksualne. Historia dziewuchy
okazała się wyssana z palca, niewiarygodna psychologicznie, niemniej jednak
udało się jej całkowicie "wyzwolić" od wymagających pomocy, schorowanych
rodziców. Jest to najbardziej drastyczny przypadek z jakim się spotkałam ale
wielu ludziom pojęcie "toksycznej rodziny" po prostu zniszczyło więzi
rodzinne z najbliższymi.

>
> Wlasciwie nie widzialem potrzeby odpowiadac na twoj posting, ale uwazam ze
> to co napisalas moglo utrudnic dzieciom toksycznych rodzicow w ich
naprawde
> trudnej drodze do odzyskania siebie


Operujesz jednak sloganami. Co to znaczy "odzyskanie siebie'?


i poczucia wlasnej wartosci,


A tu też muszę Cię zmartwić - poczucie własnej wartości kształtuje się
poprzez indywidualne doswiadczenia poza rodziną. Przynajmniej tak twierdzi
większość teoretyków psychologii rozwojowej. Jeśli już interesujesz się tymi
sprawami, nie bądź jednostronny, zapoznaj się z innymi teoriami rozwojowymi,
w przeciwieństwie do teorii Susan Forvard -

rzetelnie udokumentowanymi naukowo.
gdyz
> bardzo przypomina to co toksyczni rodzice czujac sie zaatakowani (chociaz
> wcale nie sa) mowia do dzieci w swojej obronie, a raczej w bezpardonowym
na
> nich ataku.


Czując się atakowani chociaż nie są? Niestety każdy ma subiektywne poczucie
bezpieczeństwa, które należy uwzględnić w rozmowie z rodzicami. Jeśli ktoś
czuje się atakowany, będzie się bronił i jest to obrona usprawiedliwiona.
Jeżeli rozmowa z najbliższymi stwarza wrażenie ataku, to lepiej milczeć.
>
> Uwazam ze kazdy z nas ma prawo do stania sie doroslym i psychicznie
niezaburzonym czlowiekiem,


Nie tylko ma prawo, ale staje się dorosłym czy chce czy nie chce. Natomiast
zaburzenia psychiczne w najmniejszym stopniu zależą od nas samych i od
wychowania w rodzinie.

, w taki sposob ktory uznamy za najlepszy dla siebie i naszego otoczenia.


Bynajmniej nie w taki, który uznamy za najlepszy dla siebie i swojego
otoczenia, tylko ZGODNY Z ZASADAMI WSPÓŁŻYCIA SPOŁECZNEGO. Jeżeli za
najlepsze dla siebie, swojej żony dzieci, syn uzna wywalenie owdowiałej
matki z jej willi / też diagnozowalam taką sytuację / to nie ma do tego
sposobu najmniejszego prawa!
Dorrit
>
> Pozdrawiam,
>
> Olek
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 14:26:42

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
news:a9gs88$i4t$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
> news:a9fgaa$9vh$2@news.tpi.pl...
> > A może to Ty jesteś nieprzystosowana. Zaczyna się okres zwany w
> psychologii
> > rozwojowej "sturm und dragen", okres buntu przeciwko autorytetom świata
> > dorosłych, rodziców przede wszystkim. U jednych przebiega to bardzo
> > łagodnie, u innych nastolatków niezwykle silnie i to nie tyle z "winy"
> > rodziców, co ich własnej konstrukcji psychicznej.
>
> Wybacz, ale ja sie nigdy nie buntowalam. Bo balam sie, ze ich zranie.


To nie znaczy, że nie przeżywałaś buntu, tylko, że go tłumiłaś.



Bylam
> ulegla grzeczna coreczka, i bylam wtedy dobra, jak robilam to, czego
chcieli rodzice, a jak juz chce pozyc wlasnym zyciem - wyjsc do ludzi, itd


Właśnie to, co najistotniejsze - ukrywasz pod skrótem itd. Czyżby oni
chcieli dla Ciebie czegoś złego? Albo nie pozwalali wychodzić z domu? Chyba
nie.


- to juz
> jestem zla i niewdzieczna. Zadnej krzywdy im nie robie. Chce po prostu
zeby
> dali mi w koncu troche pooddychac.


Wybacz - to są frazesy. Oddychać przecież mogłaś ;). A kontrola? Mają do
tego prawo. Byc może kiedys nadużyłaś ich zaufania, byc może tylko tak im
sie wydawało. Kontrola wypływa z lęku o Ciebie, a nie z ich bezinteresownej
złośliwości.


. Mam juz swoj wiek i czas wyfrunac z
> gniazdka, ale oni ciagle podcinaja mi skrzydla..


Dobrze. Masz więc ukończone studia, własne mieszkanie, dochodową pracę?
Jeśli nie, to gdzie chcesz frunąć, do dworcowej poczekalni?


A nie jest milo slyszec od
> najblizszych osob (jak sama mowisz o rodzicach), ze sie jest do niczego i
ze sie sobie nie poradzi samemu...


A może to prawda?

...
>
> > U rodziców masz wikt, opierunek, ciuchy, naukę, telefon i dach nad głową
> za
> > darmo. Powiesz - to ich psi obowiązek. Pewnie tak, ale czy Ty za to
> wszystko
> > nie czujesz się zobowiazana nawet do elementarnej wdzięczności?
>
> Owszem, czuje sie zobowiazana. I jestem im za to wdzieczna. Jestem
wdzieczna
> im za to, ze dali mi dach nad glowa, ciuchy i zarcie. Ale niczego wiecej
mi
> nie dali.


A życie? I nie mów, że nigdy Cię nie kochali. Pewnie zapomniałaś...


A nie samym chlebem zyje czlowiek. Potrzebuje tez czasem troche milosci i
ciepla, jak sama pewnie wiesz..


Wymagania, pretensje, krytykanctwo... A Ty co im dajesz, spełniasz ich
oczekiwania czy uważasz, że nawet tego nie mają prawa od Ciebie wymagać?


>
> Dajesz im do
> > zrozumienia, że dla Ciebie jakiś obcy chłopak liczy się bardziej niż
oni?
> To
> > niech on Cię utrzymuje ;).
>
> Nie, chce sie sama utrzymywac. Poradze sobie jakos.


Więc najpierw pokaż, że potrafisz, a potem żądaj popuszczenia cugli.
>
> > A zastanowiłaś się, co ich boli?

>
> Widzisz, sprawa jest taka, ze ich malzenstwo to jeden wielki burdel i nie
da
> sie juz tego uporzadkowac. W wyniku tego ojciec przylazi do mnie i mowi,
ze
> matka to k...., a matka mwoi o ojcu, ze jest h... Mam dosc wysluchiwania
tym
> pierdol. A kiedy mowie, ze nie chce tego sluchac, jest rozdarcie mordy i
> oskarzenia, ze trzymam z ktoras ze stron! A ja z nikim nie trzymam, ja mam
> juz po prostu tego po dziurki w nosie. Jak ja moge miec do nich szacunek?
> Sama juz nie wiem, co mam myslec o moich rodzicach, bo zwyczajnie nie
> pamietm calej przeszlosci. Oni moga mi wszsytko wmowic, zeby tylko mnie
> jakos nastawic przeciwko drugiemu..


Powiedz im więc, obojgu razem, że nie chcesz być obciążana ich problemami
emocjonalnymi. Jasne, że nie powinni tego robić. Ale wobec tego nie są to
"toksyczni rodzice" , tylko zaburzenie komunikacji wewnątrz rodziny. I
psychoterapii grupowej powinna być poddana cała rodzina, łącznie z Tobą. Nie
jest szkodliwa dla nikogo, wzmacnia więzi i poprawia funkcjonowanie całej
rodziny. Naturalnie nie powiem Ci jak ich do tego skłonić. Każdy przypadek
jest indywidualny. Może poproś o pomoc kogoś, kogo oni darzą szacunkiem a
jest wystarczająco otwarty na zmiany. Jeżeli uważasz się za dorosłą, musisz
się poczuć odpowiedzialna za swoją rodzinę, jesteś przecież jej częścią, a
nie uciekać, "olewac" itp prymitywne, pozbawione głębszych uczuć rady, jakie
dają Ci inni nieszczęśnicy


. Wiem, ze to
> dlatego ze ma problemy z matka, ale jaka w tym moja wina? Chyba tylko
taka,
> ze sie urodzilam... Ja sie na ten swiat nie pchalam, sami chcieli, wiec
niech traktuja mnie jak czlowieka, a nie jak zabawke.


Na pewno tak Cie nie traktują, o czym świadczą twoje nastepne slowa. A Ty
chyba nie żałujesz, że się urodziłaś ;).


A na razie ojciec ma
> do mnie pretensje, ze ja nic nie robie!!! Ze ja nic nie robie, zeby ich
pogodzic!! Przeciez to paranoja... Wyglada na to, ze ja mam za nich
rozwiazywac ich problemy.


Przecież to cudownie. Natychmiast leć do ośrodka i ustalaj termin
psychoterapii rodzinnej! Może uda Ci się zachęcić do tego również mamę.
Dorrit
>
> Pozdrawiam
> ann
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2002-04-16 14:34:56

Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Dorota Kulas" <d...@p...com> napisał w wiadomości
news:a9gedc$7b1$1@korweta.task.gda.pl...
> On Monday 15 April 2002 23:04, Little Dorrit wrote:
>
> >
> > Użytkownik "Kangoo" <k...@...pl> napisał w wiadomości
> > news:a9d1pe$9ha$1@news.zetosa.com.pl...
> >> Użytkownik "Koranja.." <k...@g...pl> napisał w wiadomości
> >> news:a9cmoi$f7j$3@news.tpi.pl...
> >>
> >> Rodzice czesto sie boja ze cos straca, ze ktos kiedys opusci rodzinny
dom
> >> i
> >> bedzie mial wlasne zycie.
> >
> [...]
>
> > Człowiek psychicznie dojrzały nie pragnie "wyrywać się" z rodzinnego
kręgu
> > nawet, gdy zmuszony realiami musi zamieszkać osobno. Taki człowiek
> > zazwyczaj kocha rodziców i jest z nich dumny. Nigdy nie zapomni dodać,
że
> > to im zawdzięcza wszystko, co w życiu osiagnął. Rozumiem, że
rozchwianego
> > hormonalnie i psychicznie małolata na to nie stać. Cóż, jedni dojrzewają
> > szybciej, drudzy wolniej, a jeszcze inni wcale.
>
> [...]
>
> Dorrit, jest dużo racji w tym, co piszesz, jest tylko jedno ale.
> Czy uważasz, że w polskim społeczeństwie nie ma rodzin toksycznych,
> patologicznych, czy jak je tam nazwać?
> Ja zdaję sobie sprawę z tego, że "małolaty" przechodzą w pewnym wieku
> bunt i rzeczywiście błędnie oceniają swoich rodziców.
> Wydaje mi się jednak, że ludzie są różni, więc równie dobrze jak małolat,
> i rodzic może popełniać błędy bądź nawet być niedojrzały psychicznie.


Nikt nie jest wolny od błędów, ale tutaj wypowiadam sie nie tyle przeciw
temu czy innemu nastolatkowi, co przeciwko teorii Susan Forvard, której
skutkiem jest właśnie rozrywanie i patologizacja więzi rodzinnych w miejsce
pomocy rodzinie. Zreszta odpowiedziałam już na ten temat Koranyi, nie będę
się powtarzać
> Dorrit

> Pozdrawiam,
>
> --
> Dorota Kulas
> d...@p...com


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 7


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

BIOXETIN, DEPAKINE CHRONO
[Profet pl] Czemu uwazasz sie za proroka...?
moje rozwazania - zapraszam do dyskusji (dlugie)
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! PROGRAMS FOR SALE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!                                                                                                                                                                        
regeneracja hipokampu

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »