Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Date: Tue, 16 Apr 2002 15:45:57 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 157
Message-ID: <a9heq4$p5p$1@news.tpi.pl>
References: <6...@n...onet.pl> <a99iop$8di$1@news.gazeta.pl>
<a99mso$l6i$1@news.tpi.pl> <a9a4la$437$1@news.onet.pl>
<a9besk$4b2$1@news.tpi.pl> <a9ersg$sov$7@news.tpi.pl>
<a9ff7k$que$1@news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: ph69.krakow.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1018969734 25785 217.99.208.69 (16 Apr 2002 15:08:54 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 16 Apr 2002 15:08:54 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:133217
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a9ff7k$que$1@news.tpi.pl...
> Witaj.
>
> Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisał w wiadomości
> news:a9ersg$sov$7@news.tpi.pl...
> >
> > Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
> > news:a9besk$4b2$1@news.tpi.pl...
>
> > > Mnie "wychowala" toksyczna matka, rozwiodla sie z ojcem jak mialem 5
> lat.
> > Z czyjej winy był ten rozwód? Jak to teraz oceniasz?
>
> Czemu pytasz ?
Z czystej ciekawości. Kogo nauczono Cię na psychoterapii obciążać winą za
ten rozwód? A może dowiedziałeś się, że nie masz prawa ich sądzić? Chociaż
wątpię. Empatia nigdy nie była mocną stroną psychoterapii toksyn.
> A czemu nie wspominasz nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani tolerancji
> dla tego dziecka, ktore niewiele, czesto nic z tego nie zaznalo ? I czesto
> to wlasnie dziecko, takze pozniej, w wieku doroslym jest tym, ktore jest
> obciazane wina za rodzicow wszystkie niepowodzenia życiowe.
Bo szczerze wątpię, że jej nie bylo. Jeżeli dziecko jest "wypadkiem przy
pracy", to najczęściej oddaje się je do adopcji albo robi aborcję. Zapytaj
rodziców, czy byłeś oczekiwanym i upragnionym dzieckiem. Przecież to tylko
oni wiedzą, a nie ja , czy obcy ludzie na psychoterapii. To smutne i
nieetyczne, że za płacone im wysokie honoraria nastawiają dzieci wrogo do
rodziców. Zamiast cementować,dążą do zrywania więzi rodzinnych. Nazywają
taki sposób postępowania bardzo górnolotnie " zerwaniem pępowiny". Może
kiedyś zrozumiesz jaką kryzwdę wyrządzili waszej rodzinie ci
psychoterapeuci, może nie zrozumiesz nigdy. Co do tej tolerancji - pozycja
dziecka w rodzinie nie może być równorzędna. Dziecko to nie partner dla
rodziców. Musi mieć dla własnego dobra pozycję podrzędną aż do
usamodzielnienia się
>
> > > je bylem w stanie skonfrontowac sie pozniej z matka
> > Jak ze śmiertelnym wrogiem, Zaiste, imponujace są wyniki tej
psychoterapii
> > :).
>
> To jest twoja interpretacja. Konfrontacja kojarzy ci sie widocznie ze
> smiertelnym pojedynkiem. A moze to tez byc wymiana zdan, wypowiedzenie
> uczuc, oczyszczenie atmosfery i wiele podobnych.
Konfrontacja nie jest przecież w sensie etymologicznym niczym innym jak
>
>
> Czyli uwazasz ze matku i ojcu to juz nie mozna powiedziec co czuje, co
chce
> i co mi sie nie podoba ?
> Milosc to dla ciebie negacja siebie, wlasnych odczuc i potrzeb ?
Wybacz, ale widzę zasadniczą różnicę między wypowiadaniem swoich uczuć i
poglądów a "zerwaniem", "uwolnieniem się", niwelacją "toksyny". Wyraźnie
piszesz, że toksyny zatruwają Ci życie i słusznie. Toksyny zawsze są
szkodliwe. Tylko pomyliłeś pojęcia. Rodzice nigdy nie mogą być kojarzeni z
trucizną. Jest to dla nich krzywdzące i świadczy o jakimś zwyrodnieniu
emocjonalnym.
>
>
> Czemu moja wypowiedz tak mocno cie dotknela, ze nie znajac mnie, mojego
> zycia ani przebiegu mojej terapii ton twojego komentarza stal sie mocno
> agresywny (zakuty leb ???) ?
Zaraz Ci odpowiem. teoria ta była szeroko propagowana i modna w Polsce ok.
10-15 lat temu. A teraz zbieram żniwo. Do mojego gabinetu przychodzą
zrozpaczeni rodzice, przysięgający ze łzami w oczach, że zrobili wszystko,
co było w ich mocy dla własnego dziecka. Zostali brutalnie odepchnięci,
traktowani z jawną pogardą ,egoizmem, ba - maltretowani nawet przez dorosłe
dzieci, ofiary psychoterapii prowadzonej na podłożu prymitywniutkiej teorii
Susan Forvard. Przychodzą nieudacznicy życiowi, którzy winą za swój miałki
poziom umysłowy, lenistwo, brak aspracji życiowych obciążają rodziców. W
wieku dojrzewania - jak już gdzieś pisałam - prawidłowością rozwojową jest
bunt przeciw autorytetom, hiperkrytycyzm wobec świata dorosłych,
kształtowanie się własnego świata wartości. Teoria ta jest więc najbardziej
chwytliwa dla buntowniczych, chwiejnych nastrojowo nastolatków. Wreszcie
mają na kogo zwalić własne błędy. Metodą "kozła ofiarnego" w latach 70-tych
funkcjonowała terapia alkoholików. Żony musiały uczestniczyć w sabacie
czarownic, gdzie jakiś debilny psychoterapeuta niszczył ich poczucie własnej
wartości wmawiając zahukanym, terroryzowanym kobietom, że "to one są winne,
że mąż pije". Niedawno miałam też pacjentkę po psychoterapii wg. teorii
S.Forvard. Żonglowała tą właśnie terminologią, którą i Ty operujesz. Głęboko
zaburzona psychopatka poczuła "wolę bożą", wyprowadziła się do jakiegoś
starszego o 15 lat rozwodnika i oskarżyła w prokuraturze swojego ojca, w II
stadium choroby nowotworowej, o współżycie seksualne. Historia dziewuchy
okazała się wyssana z palca, niewiarygodna psychologicznie, niemniej jednak
udało się jej całkowicie "wyzwolić" od wymagających pomocy, schorowanych
rodziców. Jest to najbardziej drastyczny przypadek z jakim się spotkałam ale
wielu ludziom pojęcie "toksycznej rodziny" po prostu zniszczyło więzi
rodzinne z najbliższymi.
>
> Wlasciwie nie widzialem potrzeby odpowiadac na twoj posting, ale uwazam ze
> to co napisalas moglo utrudnic dzieciom toksycznych rodzicow w ich
naprawde
> trudnej drodze do odzyskania siebie
Operujesz jednak sloganami. Co to znaczy "odzyskanie siebie'?
i poczucia wlasnej wartosci,
A tu też muszę Cię zmartwić - poczucie własnej wartości kształtuje się
poprzez indywidualne doswiadczenia poza rodziną. Przynajmniej tak twierdzi
większość teoretyków psychologii rozwojowej. Jeśli już interesujesz się tymi
sprawami, nie bądź jednostronny, zapoznaj się z innymi teoriami rozwojowymi,
w przeciwieństwie do teorii Susan Forvard -
rzetelnie udokumentowanymi naukowo.
gdyz
> bardzo przypomina to co toksyczni rodzice czujac sie zaatakowani (chociaz
> wcale nie sa) mowia do dzieci w swojej obronie, a raczej w bezpardonowym
na
> nich ataku.
Czując się atakowani chociaż nie są? Niestety każdy ma subiektywne poczucie
bezpieczeństwa, które należy uwzględnić w rozmowie z rodzicami. Jeśli ktoś
czuje się atakowany, będzie się bronił i jest to obrona usprawiedliwiona.
Jeżeli rozmowa z najbliższymi stwarza wrażenie ataku, to lepiej milczeć.
>
> Uwazam ze kazdy z nas ma prawo do stania sie doroslym i psychicznie
niezaburzonym czlowiekiem,
Nie tylko ma prawo, ale staje się dorosłym czy chce czy nie chce. Natomiast
zaburzenia psychiczne w najmniejszym stopniu zależą od nas samych i od
wychowania w rodzinie.
, w taki sposob ktory uznamy za najlepszy dla siebie i naszego otoczenia.
Bynajmniej nie w taki, który uznamy za najlepszy dla siebie i swojego
otoczenia, tylko ZGODNY Z ZASADAMI WSPÓŁŻYCIA SPOŁECZNEGO. Jeżeli za
najlepsze dla siebie, swojej żony dzieci, syn uzna wywalenie owdowiałej
matki z jej willi / też diagnozowalam taką sytuację / to nie ma do tego
sposobu najmniejszego prawa!
Dorrit
>
> Pozdrawiam,
>
> Olek
>
>
|