Data: 2002-04-16 20:22:01
Temat: Re: TOKSYCZNA RODZINA
Od: "Aleksander Himmel" <h...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witaj.
Użytkownik "Little Dorrit" <z...@c...pl> napisała w wiadomości
news:a9heq4$p5p$1@news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Aleksander Himmel" <h...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:a9ff7k$que$1@news.tpi.pl...
> > Czemu pytasz ?
>
>
> Z czystej ciekawości. Kogo nauczono Cię na psychoterapii obciążać winą za
> ten rozwód? A może dowiedziałeś się, że nie masz prawa ich sądzić?
Chociaż
> wątpię. Empatia nigdy nie była mocną stroną psychoterapii toksyn.
Nie rozumiemy sie i nie widze na tym etapie takiej mozliwosci zeby to sie
stalo. Rodzaj terapii o ktorych pisze niczego nie uczy. To nie jest szkola.
Ofiara toksycznych rodzicow dociera tam do zrodel ich roznych zaburzen i
odzyskuje dar empatii, czucia, ktore kiedys jako niemowle posiadalo, zanim
je pod wplywem zdarzen w dziecinstwie zablokowalo.
> > A czemu nie wspominasz nic ani o milości, ani zrozumieniu ,ani
tolerancji
> Bo szczerze wątpię, że jej nie bylo. Jeżeli dziecko jest "wypadkiem przy
> pracy", to najczęściej oddaje się je do adopcji albo robi aborcję. Zapytaj
> rodziców, czy byłeś oczekiwanym i upragnionym dzieckiem. Przecież to tylko
> oni wiedzą, a nie ja , czy obcy ludzie na psychoterapii.
Pytalem. Tylko co to ma do tego, jak pozniej rodzice to dziecko wychowywali
?
> To smutne i
> nieetyczne, że za płacone im wysokie honoraria nastawiają dzieci wrogo do
> rodziców. Zamiast cementować,dążą do zrywania więzi rodzinnych. Nazywają
> taki sposób postępowania bardzo górnolotnie " zerwaniem pępowiny". Może
> kiedyś zrozumiesz jaką kryzwdę wyrządzili waszej rodzinie ci
> psychoterapeuci, może nie zrozumiesz nigdy.
Ty poslugujesz sie rozumem, ja odzyskanym czuciem i empatia.
Nie jestes w stanie zrozumiec ani nikt inny, kto posluguje sie tylko
umyslem, gdyz tu dla umyslu nic nie ma - jest to swiat podswiadomosci,
emocji i uczuc.
> Co do tej tolerancji - pozycja
> dziecka w rodzinie nie może być równorzędna. Dziecko to nie partner dla
> rodziców. Musi mieć dla własnego dobra pozycję podrzędną aż do
> usamodzielnienia się
Dziecko JEST partnerem dla rodzicow, czesto (dla wlasnego dobra) nie
rownorzednym, ale jest.
Podam tu pare prostych przykladow z zycia np. 3-letniego dziecka - "co
chcesz dzisiaj na obiad ?", czy "chcesz te rajtuzki czy spodenki ?"
Dziecko jest takim samym czlowiekiem jak ja i ty i ma takie same prawa jak
my: poszanowania wlasnej godnosci, niezaleznosci, tolerancji, akceptacji,
milosci i wielu innych. Tak wychowywane dzieci nie maja pozniej w zyciu
doroslym syndromu dziecka toksycznych rodzicow i nie staja sie niewdzieczne,
niekochajace, wrogo nastawione do swoich rodzicow itd.
Jak sobie poscielesz, tak sie wyspisz. Czym skorupka za mlodu nasiaknie, tym
na starosc traci.
To pare przyslow, ktore dokladnie ten klimat opisuja. Jak rodzice traktuja
dzieci, ta sa potem przez nich traktowane. To takie zabojczo proste. Tylko
czemu ci rodzice tego nie widza...
> > Czyli uwazasz ze matku i ojcu to juz nie mozna powiedziec co czuje, co
> chce
> > i co mi sie nie podoba ?
> > Milosc to dla ciebie negacja siebie, wlasnych odczuc i potrzeb ?
> Wybacz, ale widzę zasadniczą różnicę między wypowiadaniem swoich uczuć i
> poglądów a "zerwaniem", "uwolnieniem się", niwelacją "toksyny".
Wierutna bzdura. Nie wiesz o czym piszesz. I nigdy sie nie dowiesz, dopoki
sama nie odzyskasz tego daru jakim jest empatia, czucie i zdolnosc
werbalizacji wlasnych emocji.
> Wyraźnie
> piszesz, że toksyny zatruwają Ci życie i słusznie. Toksyny zawsze są
> szkodliwe. Tylko pomyliłeś pojęcia. Rodzice nigdy nie mogą być kojarzeni z
> trucizną. Jest to dla nich krzywdzące i świadczy o jakimś zwyrodnieniu
> emocjonalnym.
Pisalem o tym w czasie przeszlym. ZATRUWAŁY.
Czyli trucizna-toksyna wziela sie z powietrza ? I nie wolno o to posadzac
rodzicow, mozna ich przez to skrzywdzic ? Takimi insynuacjami.
Tak, to świadczy o jakimś zwyrodnieniu emocjonalnym. Rodzicow.
> > Czemu moja wypowiedz tak mocno cie dotknela, ze nie znajac mnie, mojego
> > zycia ani przebiegu mojej terapii ton twojego komentarza stal sie mocno
> > agresywny (zakuty leb ???) ?
>
>
> Zaraz Ci odpowiem.
A co z moim zakutym lbem ?
> teoria ta była szeroko propagowana i modna w Polsce ok.
> 10-15 lat temu.
W jezyku polskim wydana pierwszy raz w 1994 r - 8 lat temu.
I tak mocno opanowala cala psychologiczna Polske ? Trudno w to uwierzyc.
> A teraz zbieram żniwo. Do mojego gabinetu przychodzą
> zrozpaczeni rodzice, przysięgający ze łzami w oczach, że zrobili wszystko,
> co było w ich mocy dla własnego dziecka. Zostali brutalnie odepchnięci,
> traktowani z jawną pogardą ,egoizmem, ba - maltretowani nawet przez
dorosłe
> dzieci, ofiary psychoterapii prowadzonej na podłożu prymitywniutkiej
teorii
> Susan Forvard.
Taaak. Co tym dzieciom przyszlo tez do glowy chodzic na terapie. Przeciez
rodzice tak sie starali.
> Przychodzą nieudacznicy życiowi, którzy winą za swój miałki
> poziom umysłowy, lenistwo, brak aspracji życiowych obciążają rodziców.
No i co z tego, co to ma do rzeczy ? Ciekawe gdzie sie tego nauczyli.
> W wieku dojrzewania - jak już gdzieś pisałam - prawidłowością rozwojową
jest
> bunt przeciw autorytetom, hiperkrytycyzm wobec świata dorosłych,
> kształtowanie się własnego świata wartości.
To prawda. Tylko dziwnym trafem w prawidlowo funkcjonujacych rodzinach bunt
ten jest o wiele slabszy, praktycznie niezauwazalny.
> Teoria ta jest więc najbardziej
> chwytliwa dla buntowniczych, chwiejnych nastrojowo nastolatków.
To teraz nastolatki zongluja teoriami psychologicznymi ?
> Wreszcie
> mają na kogo zwalić własne błędy. Metodą "kozła ofiarnego" w latach
70-tych
> funkcjonowała terapia alkoholików. Żony musiały uczestniczyć w sabacie
> czarownic, gdzie jakiś debilny psychoterapeuta niszczył ich poczucie
własnej
> wartości wmawiając zahukanym, terroryzowanym kobietom, że "to one są
winne,
> że mąż pije".
Nie ma to zadnego zwiazku z tematyka toksycznych rodzicow.
Szkoda ze wtedy nie mieli tej teorii, wtedy zaraz by sie okazalo ze i maz, i
zona alkoholika sa ofiarami toksycznych rodzicow. Debilny psychoterapeuta
pewnie zreszta tez.
> Niedawno miałam też pacjentkę po psychoterapii wg. teorii
> S.Forvard. Żonglowała tą właśnie terminologią, którą i Ty operujesz.
Głęboko
> zaburzona psychopatka poczuła "wolę bożą", wyprowadziła się do jakiegoś
> starszego o 15 lat rozwodnika
To co ze "jakis" starszy o 15 lat i rozwodnik ? Ona 20, on 35 ? Ona 30, on
45 ?
Czemu tak negatywnie klasyfikujesz i oceniasz ludzi ? Przenosisz az sie
kurzy.
> i oskarżyła w prokuraturze swojego ojca, w II
> stadium choroby nowotworowej, o współżycie seksualne. Historia dziewuchy
> okazała się wyssana z palca, niewiarygodna psychologicznie, niemniej
jednak
> udało się jej całkowicie "wyzwolić" od wymagających pomocy, schorowanych
> rodziców. Jest to najbardziej drastyczny przypadek z jakim się spotkałam
ale
> wielu ludziom pojęcie "toksycznej rodziny" po prostu zniszczyło więzi
> rodzinne z najbliższymi.
Najbardziej drastyczny przypadek z jakim ja się spotkałem to okolo 36 letnia
kobieta, wielokrotnie zgwalcona w wieku szkolnym przez ojca , alkoholika.
Sama wieloletnia alkoholiczka, matka 17 letniego chlopaka, uzywajacego od
roku narkotyki, starajacego sie zerwac z nalogiem.
Klasyczna, bez zadnych watpliwosci ofiara toksycznych rodzicow, odcieta od
emocji, ciezko cierpiaca.
Historia calkowicie wiarygodna, chwytajaca za serce, duszaca w gardle,
wyciskajaca lzy z oczu.
Gdzie jest tu miejsce na "więzi rodzinne z najbliższymi" ?
> > naprawde trudnej drodze do odzyskania siebie
> Operujesz jednak sloganami. Co to znaczy "odzyskanie siebie'?
Spróbuj to sie dowiesz. Nie chce cie obrazic, pisze to zupelnie powaznie.
> > i poczucia wlasnej wartosci,
> A tu też muszę Cię zmartwić - poczucie własnej wartości kształtuje się
> poprzez indywidualne doswiadczenia poza rodziną. Przynajmniej tak twierdzi
> większość teoretyków psychologii rozwojowej. Jeśli już interesujesz się
tymi
> sprawami, nie bądź jednostronny, zapoznaj się z innymi teoriami
rozwojowymi,
> w przeciwieństwie do teorii Susan Forvard - rzetelnie udokumentowanymi
naukowo.
Ja sie tu jeszcze niczym nie zmartwilem. Nie jestem teoretykiem, glownie
praktykiem.
Wiem o czym pisze, w przeciwienstwie do teoretykow. Teorie przychodza i
odchodza, emocje, empatia sa zawsze takie same, one sie nie zmieniaja.
> Czując się atakowani chociaż nie są?
> Niestety każdy ma subiektywne poczucie
> bezpieczeństwa, które należy uwzględnić w rozmowie z rodzicami.
Uwazasz ze twoja opinia jest wiazaca dla wszystkich. Jesli ty tak uwazasz,
to twoje prawo, ale tylko twoja sprawa. Jako psycholog nie masz prawa tego
zaszczepiac innym.
> Jeśli ktoś
> czuje się atakowany, będzie się bronił i jest to obrona usprawiedliwiona.
> Jeżeli rozmowa z najbliższymi stwarza wrażenie ataku, to lepiej milczeć.
Czyli ktos ma omamy wzrokowe, wydaje mu sie ze ja podchodze do niego z nozem
a ja trzymam butelke Pepsi i on mnie zabije bo sie poczul atakowany to chyba
nie jest to obrona usprawiedliwiona.
> > Uwazam ze kazdy z nas ma prawo do stania sie doroslym i psychicznie
> > niezaburzonym czlowiekiem,
> Nie tylko ma prawo, ale staje się dorosłym czy chce czy nie chce.
Staje sie tylko wtedy psychicznie doroslym, gdy rodzice mu to umozliwia, a
toksyczni rodzice mu to uniemozliwiaja.
> Natomiast
> zaburzenia psychiczne w najmniejszym stopniu zależą od nas samych i od
> wychowania w rodzinie.
Nie wiem co rozumiesz pod pojeciem zaburzenia psychiczne.
> >, w taki sposob ktory uznamy za najlepszy dla siebie i naszego otoczenia.
> Bynajmniej nie w taki, który uznamy za najlepszy dla siebie i swojego
> otoczenia, tylko ZGODNY Z ZASADAMI WSPÓŁŻYCIA SPOŁECZNEGO.
Znowu negujesz prawo jednostki do wlasnych decyzji, zgodnych z wlasnymi
odczuciami, ambicjami, po prostu do zycia tak jak chce i w sposob jaki chce,
gotowych i chcacych ponosic konsekwencje wlasnych decyzji.
> Jeżeli za
> najlepsze dla siebie, swojej żony dzieci, syn uzna wywalenie owdowiałej
> matki z jej willi / też diagnozowalam taką sytuację / to nie ma do tego
> sposobu najmniejszego prawa!
Jaki musial byc bezmiar krzywd i cierpien jakie zaznal ten syn, skoro
zdecydowal sie na to.
Co takiego zdarzylo sie u niego w dziecinstwie ze tak potraktowal swoja
matke.
Ale przypominam - Czym skorupka za mlodu nasiaknie, tym na starosc traci.
Przy czym jezeli to byla bezspornie willa jego matki, to fair byloby sie
stamtad wyprowadzic. No ale nie od razu Krakow zbudowano.
Odnioslem tez wrazenie ze diagnozujac ta sytuacje wysluchalas tylko strone
matki. Jesli tak, to twoja diagnoza bylaby troche jednostronna (stronnicza
?).
I teraz jeszcze pare slow ode mnie do ciebie:
Jeslibys odniosla wrazenie ze cie atakuje to tak nie jest. W moim odczuciu
sama jestes ofiara toksycznych rodzicow badz osob z ktorymi przebywalas w
dziecinstwie i nie jestes tego swiadoma. Jest twoją sprawą jesli tak jest a
nie chcesz nic z tym zrobic.
Ale jako psycholog jestes w stanie zaszkodzic swoim pacjentom, nieswiadomie
przenoszac i zaszczepiajac im kawalki z twojego zycia, twoja zlosc. W
interesie twoich pacjentow a takze dla twojego dobra byloby dotarcie do
zrodel twojego zachowania i jego eliminacje. Jak sama pewnie wiesz istnieje
wiele metod aby to urzeczywistnic. Byc moze bedziesz uwazac ze nie mam racji
i moge sobie wsadzic moje rady w tylek. Wtedy trudno. Nie zalamie sie tym.
Znalazlem pod URL
http://akademiasukcesu.com/ksiegarnia/toksycznirodzi
ce.html ciekawa recenzje
tak nielubianej przez ciebie ksiazki. Polecam ja wszystkim. A oto i ona:
-------------------------------------------
Ogromnie sie ciesze, ze ta ksiazka zotala wydana w jezyku polskim. Kiedys
ogromnie mi pomogla w rozprawieniu sie ze swoim wlasnym bardzo bolesnym
okresem dziecinstwa.
Ta lektura pozwala uwolnic sie nie tylko od starych etykietek ale od roznych
innych problemom wewnetrznych i zmagan ktorych zrodlo bylo dziecinstwo.
Szczegolnie polecam tym, ktorzy byli jako dzieci zniewazani przemoca
fizyczna, albo dotknieci alkoholizmem rodzicow czy zbrodnia kazirodztwa --
KONIECZNIE przeczytaj!
Oto co pisza sami wydawcy: "Jest to najlepiej sprzedajaca sie ksiazka
wydawnictwa, nie trzeba jej w zasadzie nikomu przedstawiac. Od 1991 roku
kilkadziesiat tysiecy sprzedanych egzemplarzy w wielu wznowieniach mówi samo
za siebie. I nie jest to powiesc komercyjna, lecz powazny opis problemów
dzieci i ich rodziców.
Jest to ksiazka dla rodziców o tym jak uchronic dzieci przed destrukcyjnymi
wplywami doroslych, a takze dla dzieci o tym, jak wyzwolic sie od czesto
bolesnej spuscizny dziecinstwa.
Na podstawie "Toksycznych rodziców" Inka Dowlasz, psycholog, znany krakowski
rezyser teatralny napisala scenariusz, który zostal wystawiony w Teatrze
Ludowym w Krakowie. Sztuka "Toksyczni rodzice" juz drugi rok jest grana przy
pelnej widowni.
Pozycja ta cieszy sie równiez uznaniem profesjonalistow. Jest lektura
obowiazkowa na uczelniach psychologicznych i pedagogicznych. "
Polecam wam wszystkim. Nie tylko tym, ktorzy wiedza, ze potrzebuja pomocy w
tym zakresie. Takze wszystkim ktorzy maja dzieci -- pomoze wam ta ksiazka
uniknac tego by sie stac toksycznymi rodzicami. A niestety latwo wpasc w te
sidla.
----------------------------------------------------
------
I to juz wszystko na ten temat. Jeszcze nigdy nie napisalem takiego dlugiego
posta. Zuzytkowalem na to ponad dwie godziny mojego zycia. Ale moze komus
bedzie to pomocne.
Pozdrawiam,
Olek
|